Fossil Q Explorist – czy smartwatch może z powodzeniem zastąpić zwykły zegarek? (recenzja)

Zaplecze komunikacyjne, aktywności

Zaczynając nieco od końca, bo aktywności – tak naprawdę „jedyne”, co robi zegarek, to pomiar liczby kroków, co według moich szacunków dzieje się z całkiem dużą dokładnością. Czy trzeba dodawać coś więcej? Wydaje mi się, że nie, bo do uprawiania sportu raczej nie zalecałbym zegarka na skórzanym pasku.

Zaś jeżeli chodzi o zaplecze komunikacyjne, to zegarek jest oczywiście wyposażony w Bluetooth, za pomocą którego łączy się z telefonem oraz moduł Wi-Fi. Lokalizacja urządzenia pochodzi z telefonu, a do zegarka nie włożymy karty SIM. Mimo wszystko, Fossil Q Explorist ma zarówno mikrofon (czego można było się domyślić, przy Asystencie Google), jak i głośnik (w końcu przy okazji powiadomienia nierzadko rozbrzmiewa dźwięk, a nie tylko głucha wibracja), co można wykorzystać do przeprowadzania rozmów. Przyznam szczerze, że kilkukrotnie funkcja ta mi się przydała, żeby szybko i w miarę dyskretnie odebrać telefon. Testowo przeprowadziłem dłuższą rozmowę i rozmówcy nie narzekali na jakość mojego głosu, choć zegarek raczej trzeba było trzymać blisko twarzy, wyglądając przy okazji jak nieudolny tajny agent. Sam głośnik również jest niczego sobie i spokojnie można zrozumieć, co ktoś do nas mówi.

Czas pracy

Nie udało mi się odnaleźć na temat baterii informacji innych niż czas pracy, więc nie jestem w stanie określić jej pojemności. Mogę jednak powiedzieć, że jedno ładowanie powinno spokojnie wystarczyć na cały dzień – kiedy bawiłem się różnymi funkcjami smartwatcha, to już po około 13 godzinach włączył się tryb oszczędzania energii (czyli zegarek podświetlał się tylko po wyraźnym życzeniu użytkownika, tj. wciśnięciu przycisku), na którym zużywanie akumulatora przebiega niezwykle wolno. Kiedy jednak korzystałem z zegarka w trybie normalnym, to w ciągu dnia zużywałem przeciętnie 70-80% baterii. Jeśli wyłączycie internet w telefonie, to wartość tę spokojnie można zmniejszyć do 30-40 procent.

Delikatnym problemem jest jednak ładowanie. Czy nam się to podoba, czy nie – trzeba to robić raz dziennie (a szkoda…). Główny problem polega jednak na tym, że proces ten odbywa się bezprzewodowo poprzez ułożenie zegarka na specjalnej, magnetycznej „poduszce” – to określenie producenta, nie moje ;). Niestety, magnes ten nie jest wcale taki mocny i zdarzało mi się tak, że tylko wydawało mi się, że zegarek się ładuje, a po dłuższym czasie okazywało się, że trąciłem go ręką i cały poświęcony czas poszedł… do wskazówki sekundowej. Ładowanie trwa kilka długich godzin, więc niestety szybkie ładowanie po pobudce raczej nie wchodzi w grę i trzeba zegarek zostawić na noc – no, chyba że komuś ubytek na poziomie kilku(nastu) procent podczas snu nie przeszkadza. Szkoda, że producent nie zdecydował się na zastosowanie mocniejszego magnesu lub delikatne przeprojektowanie ładowarki (być może jakieś drobne wyprofilowanie by wystarczyło?), albo nawet użycie prostego statywu z plastiku, do którego można by było wetknąć kabel i traktować całość jako swego rodzaju stację dokującą.

A właśnie, byłbym zapomniał – o trwającym ładowaniu informuje nas czerwona dioda zlokalizowana na… kablu ;).

Podsumowanie

Fossil Q Explorist to zegarek, z którym przez okres testów współpracowało mi się bardzo dobrze. Całkiem przyzwoicie wyglądał na ręce, był zaskakująco funkcjonalny, a i cena jest całkowicie do przełknięcia. Warto nadmienić, że Wear OS to oprogramowanie dosyć obszerne i trudno było nawet zaczynać szerzej jego omawianie w niniejszej recenzji, gdyż to wiązałoby się z koniecznością jej kilku(nasto)krotnego wydłużenia.

Jest jednak kilka wad zegarka, na które nie sposób nie zwrócić uwagi. Mimo wszystko, nie zaszkodziłyby nieco bardziej subtelne wymiary, być może połączone z jeszcze bardziej neutralną kopertą. Największą bolączką jest jednak bateria – czas pracy na jednym ładowaniu jest jeszcze do przełknięcia, ale czas ładowania jest już dosyć problematyczny zwłaszcza, że dosyć łatwo pozbawić Fossila źródła energii poprzez pociągnięcie za kabel.

Jednak suma pozytywnych wrażeń zdecydowanie przeważa nad wadami, które niesie ze sobą zegarek. Na pewno nie jest idealny, ale producent nie pozostawił mi zbyt szerokiego pola do popisu, jeżeli chodzi o czepialstwo – nawet skórzany pasek jest nieźle wykonany! Jedyne, czego zabrakło wyraźnie, to NFC, lecz… nawet to da się jakoś przełknąć. Fossil Q Explorist pozostawia u mnie pozytywne wrażenie i mógłbym z czystym sumieniem polecić go komuś, kto jest zainteresowany kupnem swojego pierwszego smartwatcha.

Spis treści:

  1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Konfiguracja, aplikacja, powiadomienia
  3. Zaplecze komunikacyjne, aktywności. Czas pracy. Podsumowanie
Fossil Q Explorist – czy smartwatch może z powodzeniem zastąpić zwykły zegarek? (recenzja)
Wnioski
Przyzwoita cena, zupełnie nie awangardowy wygląd i duża funkcjonalność to te cechy, które z pewnością zainteresują wszystkie osoby rozważające swój technologiczny start ze smartwatchami. Wyjadacze wearables potraktują go raczej jako opcję skromną, acz z pewnością wystarczającą.
Zalety
wygląd
ekran
jakość wykonania
płynność i szybkość działania
funkcjonalność Wear OS
możliwość prowadzenia rozmów przez zegarek
czujnik światła
możliwość dowolnej wymiany paska
przyzwoita cena
Wady
brak NFC
ładowarka (czy raczej, kabel ładujący)
spore wymiary
9
OCENA