Krótki test Samsung Portable SSD T5 – mobilnego dysku SSD do smartfonów i nie tylko

Ostatnio stwierdziłam, że mojemu laptopowi przydałoby się odświeżenie w postaci przeinstalowania Windowsa. Wszystko super, ale co zrobić z masą danych, które przez ostatnie miesiące zgromadziłam na jego dysku? Część mogę usunąć, ale zdecydowana większość to pliki, których będę potrzebować w bliższej lub dalszej perspektywie czasowej. Z pomocą przyszedł dysk Samsung Portable SSD T5, który współpracuje nie tylko z laptopami i komputerami, ale również ze sprzętem mobilnym. Zapraszam na jego krótki test.

Przydatne maleństwo

Ja wiem – żyjemy w czasach, w których króluje chmura i wszechobecny backup danych. O ile jednak dla mniejszych plików jest to super rozwiązanie, za którym przemawia zwłaszcza możliwość dostępu do nich z każdego miejsca i urządzenia, tak większe i/lub ważniejsze pliki warto przechowywać na fizycznych nośnikach, zapewniających przede wszystkim szybsze transfery danych i brak konieczności płacenia za przestrzeń w chmurze w cyklu abonamentowym. Kupując dysk wydajemy na niego pieniądze jednorazowo (ale to też temat na całkowicie osobny artykuł). Przejdźmy do sedna

Samsung Portable SSD T5 (pozwólcie, że będę skracać jego nazwę do Samsung T5) to bardzo małe urządzonko, którego zalety doceni każdy, kto często przenosi pliki pomiędzy urządzeniami. Dysk ten, nie dość, że jest zamknięty w niewielkiej obudowie (74 x 57,3 x 10,5 mm) i waży tyle, co nic (51 g), dodatkowo świetnie się prezentuje. Wszystko za sprawą tego, że wykonany jest z metalu w dwóch wersjach kolorystycznych. Mnie do testów przypadła niebieska, w której to sprzedawane są dwie wersje pojemnościowe: 250 GB i 500 GB, ale na rynku dostępna jest jeszcze czarna – z 1 TB i 2 TB przestrzeni na nasze pliki.

Co ważne, świetny, minimalistyczny design (o ile można o takim mówić w przypadku dysku SSD), idzie w parze z odpornością. Samsung T5 jest odporny na wstrząsy; według producenta powinien przetrwać upadki z wysokości dwóch metrów. Co prawda jego obudowy nie udało mi się zarysować, ale jestem przekonana, że gdybym się z nim obchodziła nieco bardziej brutalnie, mniejsze lub większe ryski by się na niej prędzej czy później pojawiły.

Na obudowie znajdziemy tylko jedną rzecz, którą warto się zainteresować, a jest nią oczywiście port USB typu C. Nieopodal, na tej samej krawędzi, umieszczono również diodę LED, ale dopóki nie podłączymy dysku do komputera lub smartfona, nie jest ona widoczna – dopiero, gdy dysk działa, dioda świeci na niebiesko.

Szeroka kompatybilność – T5 działa z każdym urządzeniem

Do wspomnianego wyżej portu USB typu C możemy podpiąć jeden z dwóch kabli, które dostajemy wraz z dyskiem w zestawie, a jest to USB C – USB C, służący do podłączania dysku do ultrabooków, tabletów lub smartfonów bez konieczności posiłkowania się dodatkową przejściówką/adapterem, a także USB C – USB A, dzięki któremu podłączymy nasze akcesorium do laptopa czy też komputera. Dysk jest kompatybilny z USB 3.1 ze wsparciem wstecznym USB 3.0 i USB 2.0. T5 pracuje z urządzeniami działającymi pod kontrolą Windowsa, Mac OS oraz Androida, więc o jego kompatybilność nie musimy się martwić.

Co ważne, na każdą z wymienionych platform dostępna jest aplikacja, za pomocą której możemy obsługiwać dysk. To właśnie za jej pomocą ustawimy hasło dostępu do zawartości dysku (4-16 znaków). Dzięki niej również dostaniemy się do naszych plików. To wydaje się oczywiste, ale wspomnę, że bez zainstalowanej aplikacji na Androidzie czy Windowsie nie uda się nawet odpalić widoku listy plików (chyba, że wcześniej nie ustawiliśmy hasła dostępu – w takim przypadku pliki są dostępne od razu, bez potrzeby korzystania z programu Samsung SSD Portable).

Program, zarówno na Androidzie, jak i Windowsie, jest bardzo prosty i ogranicza się tak naprawdę do dwóch zakładek – włączania/wyłączania trybu chronionego hasłem (szyfrowanie sprzętowe AES 256 bitów) oraz aktualizowania systemu dysku. Jeśli ktoś by się zgubił w tych ustawieniach, dostanie ode mnie jakiś tytuł mistrzowskiego nieogarnięcia ;).

Do testów dostałam wersję 500 GB (do wykorzystania przez użytkownika zostaje dokładnie 465 GB).

Samsung T5 w praktyce

Jeśli chodzi o korzystanie z Samsunga T5 w połączeniu ze smartfonem, tutaj pewnie wielu osobom przyjdzie na myśl oglądanie filmów bezpośrednio z dysku. Cóż, jasne, jest to możliwe, ale wideo w Full HD, sporo ważące, niestety, mocno się tnie podczas takiego procesu. W takich warunkach polecam jednak zgrać film do pamięci wewnętrznej smartfona i dopiero wtedy oglądać. Przyznaję, że bardzo mi się spodobała możliwość automatycznego otwierania aplikacji Samsung Portable SSD bezpośrednio po podłączeniu dysku do smartfona – mała rzecz, a cieszy (jeśli ktoś nie chce korzystać z tego rozwiązania, może go nie włączać).

Według zapewnień producenta, prędkość przesyłu danych powinna dochodzić do 540 MB/s. Ani w testach syntetycznych, ani praktycznych, nie udało mi się osiągnąć takiego wyniku, ale i tak prędkości te były imponujące – do prawie 470 MB/s. Zerknijmy na benchmarki:

Jako platforma testowa posłużył laptop ASUS UX410 z Intel Core i7-7500U, 8 GB RAM, Windows 10 x64 oraz dwa smartfony: Samsung Galaxy S9+ i Honor 10. Dlaczego wybór padł na takie modele? O tym za chwilę.

Pierwszy test i już widać wielkie różnice na korzyść Galaxy S9+. Przesyłanie pliku wideo, ważącego 1,19 GB, w jego przypadku trwało 7 sekund z dysku do pamięci wewnętrznej i dokładnie tyle samo w drugą stronę. W przypadku Honora 10 czas ten wydłużył się do 35 sekund. Wniosek jest chyba jasny, ale trzeba go głośno wyartykułować dla tych, którzy być może przeoczyli: Galaxy S9+ ma port USB typu C w wersji 3.1, natomiast Honor 10 – USB typu C, owszem, ale o niższej przepustowości. Ten sam plik z dysku na komputer zgrywał się 5 sekund; tak samo było w odwrotną stronę.

Drugi test był bardziej wymagający. Do testów posłużyło 229 plików zamkniętych w 5 folderach, o łącznej wadze 39,6 GB. Z dysku na komputer całość przesyłała się 2,5 minuty – podobnie z drugą stronę. W przypadku Samsung Galaxy S9+ czas ten był nieco dłuższy, ale w obie strony (dysk – telefon i telefon – dysk) proces ten trwał 3 minuty i 23 sekundy. Honor 10 pozostał bardzo mocno w tyle, przesłanie plików trwało ponad 20 minut.

Podczas przesyłania większej liczby plików, gdy mocno eksploatujemy T5, jego obudowa staje się odczuwalnie ciepła. Gdy go nie używamy, jest przyjemnie zimna.

Podsumowanie

W czasach, w których robimy masę zdjęć, a wideo nagrywamy bez opamiętania (również w 4K), przenośne pamięci zewnętrzne mogą się okazać nieocenione. Niestety, nie jest to tania rzecz. Najtańszy wariant z 250 GB kosztuje ok. 500 złotych. Testowany dziś przeze mnie – 749 złotych (również w Media Expert). Wersja z 1 TB kosztuje 1450 złotych, natomiast z 2 TB – 2950 złotych.

To strasznie drogi gadżet, ale niesamowicie przydatny. Biorąc pod uwagę zalety w postaci miniaturowego urządzenia zamkniętego w ładnej, metalowej, odpornej obudowie i szybkie prędkości przesyłu danych, połączone z wszechstronną kompatybilnością z przeróżnym sprzętem, otrzymujemy akcesorium, bez którego wiele osób nie będzie chciało się obyć. Nawet kosztem tak wysokich sum, o jakich wspomniałam akapit wyżej. Pytanie czy warto wydać tyle na mobilny dysk SSD pozostawiam otwarte – niech każdy odpowie sobie na nie indywidualnie.