Na Samsungu wielu obserwatorów rynku mobilnego i potencjalnych klientów wiesza psy za wydanie na rynek w 2015 roku urządzenia z ekranem o zagęszczeniu pikseli na cal wynoszącym zaledwie 132 ppi (dokładnie tyle samo, co w iPadzie pierwszej generacji sprzed… pięciu lat). Problemem nie jest jednak sam ekran, który dzięki niskiemu ppi pozwala znacznie wydłużyć czas pracy akumulatora, a cena produktu. Prawie 1100 złotych za wersję z WiFi i 1350 złotych za wersję z LTE to sporo jak za tablet z taką matrycą. Postanowiłam jednak sprawdzić jak Samsung Galaxy Tab A 9.7 działa w rzeczywistości, by mieć podstawy, by podzielać zdanie malkontentów lub bronić urządzenia z nowej tabletowej serii koreańskiego koncernu.
Specyfikacja techniczna Samsunga Galaxy Tab A 9.7:
- ekran 9,7″ o rozdzielczości 1024 x 768 pikseli (4:3), 10-punktowy multitouch,
- czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon MSM8916 410 1,2GHz, Adreno 306,
- 2GB RAM,
- 16GB pamięci wewnętrznej,
- Android 5.0.2 Lollipop,
- aparat 5 Mpix,
- kamerka 2 Mpix,
- Bluetooth 4.0,
- WiFi 802.11 a/b/g/n,
- slot kart microSD,
- port microUSB,
- 3.5 mm jack audio,
- akumulator o pojemności 6000 mAh,
- wymiary: 242,5 x 166,8 x 7,5 mm,
- waga: 449 g.
Cena w momencie publikacji: 1099 złotych za wersję z WiFi i 1349 złotych z LTE
Jakość wykonania, porty, złącza
Nie spotkałam się jeszcze z tabletem Samsunga, który byłby źle wykonany. Nawet te najtańsze modele, łącznie z Galaxy Tab 3 Lite (obu generacji), oferowały zawsze co najmniej przyzwoitej jakości tworzywo sztuczne oraz dobre spasowanie poszczególnych elementów obudowy. Nie inaczej jest w przypadku Galaxy Tab A. Aczkolwiek już materiały, z których został wykonany dają nam znać, że urządzenie przeznaczone jest raczej dla mniej wymagających użytkowników.
Jeszcze przed oficjalną prezentacją tego tabletu pojawiło się wiele informacji, jakoby jego obudowa miała być aluminiowa. Ostatecznie jednak z tym tworzywem nie ma zupełnie nic wspólnego – jest plastikowa. Jakość wykonania jednak stoi na wysokim poziomie – nic nie trzeszczy, a ekran tylko delikatnie poddaje się naciskowi i wtedy delikatnie „pływa”. Jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę wzornictwo, określiłabym je mianem poprawnego, ale bez fajerwerków.
Szybki rzut oka na krawędzie tabletu:
– lewa: pusta,
– dolna: dwa niewielkie głośniki, port microUSB, 3.5 mm jack audio,
– prawa: slot kart microSIM, slot kart microSD, regulacja głośności, włącznik,
– górna: pusta,
– przód: kamerka do połączeń wideo, czujnik światła, niepodświetlane przyciski: otwarte aplikacje, Home (fizyczny) i wstecz,
– tył: lekko wystający obiektyw aparatu, sprytnie osadzone w obudowie otwory do montowania dedykowanego etui.
Wyświetlacz
Nie jest to Super AMOLED, nie ma tu wysokiej rozdzielczości – zdecydowanie ekran Samsunga Galaxy Tab A 9.7 nie należy do najlepszych na rynku. Patrząc jednak przez pryzmat ceny i pozostałych parametrów technicznych trudno oczekiwać, by matryca była rewelacyjna. To nie jest produkt, który ma walczyć o klienta tym właśnie komponentem – takim tabletem z pewnością będzie Galaxy Tab S2 9.7, którego premiera ma się odbyć już w czerwcu (rok po Galaxy Tab S 8.4 i Galaxy Tab S 10.5).
Z tej właśnie racji zastosowano tu wyświetlacz o przekątnej 9,7” i rozdzielczości 1024 x 768 pikseli. Tym samym jest to pierwszy tablet w ofercie koreańskiego koncernu z ekranem o proporcjach 4:3 (idealnych przede wszystkim do czytania). Szkoda tylko, że rozdzielczością produkt ten nawiązuje do iPada pierwszej generacji, którego debiut miał miejsce… pięć lat temu. Z drugiej strony można sobie to próbować tłumaczyć stosunkowo niską ceną (niską jak na Samsunga) oraz chęcią wydłużenia czasu pracy). Tylko że te aspekty z pewnością nie zastąpią w pełni komfortowego przeglądania stron internetowych czy czytania magazynów (np. w formie PDF), o którym w Galaxy Tab A niestety nie można mówić.
1024 x 768 pikseli na 9,7” przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal wynoszące 132 ppi. To jest bardzo kiepska wartość i raczej nikogo nie muszę do tego jakoś specjalnie przekonywać. Oznacza to, że czcionki są postrzępione i wiele brakuje im do pełni ostrości. Nie zauważą tego jedynie osoby mało wymagające oraz/lub te, które wcześniej nie miały do czynienia z wyższymi rozdzielczościami i nie wiedzą, czego można się spodziewać.
Z dobrej strony natomiast pokazała się jasność ekranu, zwłaszcza minimalna. Wynosi ona 4 nity, dzięki czemu wieczorami lub nocą można bez żadnego dyskomfortu korzystać z tego tabletu. Jasność maksymalna z kolei to 380 nitów, co oznacza, że korzystanie z Galaxy Tab A w słońcu jest możliwe, aczkolwiek przez ekran nadmiernie zbierający odciski palców i błyszczącą powłokę jest to dość upierdliwe zajęcie. Operowanie jasnością wyświetlacza ułatwia czujnik światła.
Kąty widzenia, odwzorowanie kolorów oraz reakcja ekranu na dotyk, jak na matrycę TN, stoi na dobrym poziomie.
Spis treści:
1. Jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Porty, złącza, łączność
3. Akumulator. Aparat. Etui Book Cover. Podsumowanie