Recenzja (już pełnoprawnej) hybrydy Kruger&Matz Edge 1083

Przed przeczytaniem tej recenzji zalecam najpierw zajrzeć (o ile jeszcze tego nie zrobiliście) do artykułu wstępnego – „Trafił do nas na testy Kruger&Matz Edge 1083”, w którym przedstawiłem zawartość zestawu oraz spisałem swoje pierwsze wrażenia z chwil zaraz po otworzeniu pudełka. W komentarzach zarówno pod tym artykułem, jak i w innych miejscach, widać, że Edge 1083 ma swoich zwolenników, jak i przeciwników. Mnie to urządzenie zachwyciło jakością wykonania, bo względem poprzedników jest designowa przepaść. Zapraszam do lektury, a później proszę Was o wyrażenie opinii nt. tego produktu.

Specyfikacja Kruger&Matz Edge 1083:

Wygląd zewnętrzny

Pierwszą częścią recenzji jest oczywiście omówienie budowy urządzenia, portów oraz wszystkiego innego, co widać jeszcze przed uruchomieniem sprzętu. Przedni panel to jasna sprawa nic innego jak 10.1-calowy ekran, poniżej którego znajduje się logo Windows, a powyżej przednia kamerka i czerwona dioda LED. Z tyłu mamy obiektyw aparatu, logo Kruger&Matz oraz nazwę modelu. Teraz krawędzie. Góra to dwa stereofoniczne głośniki oraz przyciski głośności. U dołu 5-pinowe złącze do komunikacji z klawiaturą/stacją dokującą oraz dwa wgłębienia będące częścią mechanizmu mocowania tabletu w tych akcesoriach. Prawa krawędź to jedynie zaślepka, której zdjęcie umożliwia dostęp do portu na modem 3G. Najwięcej dzieje się na lewej krawędzi, gdzie skupione są praktycznie wszystkie porty, są to, od góry: złącze słuchawkowe 3.5 mm, miniHDMI, port na kartę microSD, microUSB, USB, oddzielny port do ładowania. Ponadto po lewej znajduje się także najważniejszy przycisk – Power, niebieska dioda zasilania oraz mikrofon.

Trochę się teraz powtórzę, ale muszę napisać, że Kruger&Matz bardzo, ale to bardzo, postarał się tym razem, jeśli chodzi o użyte materiały. W porównaniu do poprzedniego modelu to niebo a ziemia! Edge 1082 był takim typowym plastikowym tabletem, niezbyt przejemnym w dotyku, posiadającym ostre krawędzie, które wręcz krzywdziły dłonie. Edge 1083 jest natomiast pokryty takim jakby gumowanym plastikiem, bardzo przyjemnym w dotyku. Wszystkie krawędzie zostały wygładzone, co sprawia, że po prostu chcę się trzymać ten tablet w rękach i z niego korzystać. Jedyne,do czego można mieć zastrzeżenia, to to, że wyżej scharakteryzowana powierzchnia palcuje się w dość dziwny sposób. Dziwny, bo po prostu nie każde dotknięcie kończy się pozostawieniem śladu. Takie zwyczajne dotknięcie nie zostawi odcisku, ale przy dotknięciu lekko otłuszczonym palcem (np. po jedzeniu czy wykremowaniu dłoni) jest jednak słabo, ale nie stanowiłoby to problemu, gdyby nie to, że bardzo ciężko później wyczyścić zabrudzoną powierzchnię. Niemniej jednak sto razy wolę taki materiał niż plastik bardzo niskiej jakości użyty w poprzednich odsłonach serii Edge 108x. Poza samym wyglądem i stylistyką, mogę powiedzieć, że wszystkie elementy Edge 1083 są świetnie spasowane, nic nie trzeszczy, ani się nie wygina oczywiście przy rozsądnym nacisku, bo wiadomo, że nie ma tabletu, którego uparty człowiek by najzwyczajniej nie złamał. Jedyne zastrzeżenie jakie mógłbym mieć to brak matowego ekranu, ale to już by było nazbyt upierdliwe czepialstwo.

Wyświetlacz

Skoro poruszyłem już temat ekranu to napiszę o nim słów kilka. Niestety ten element, który był mocną zaletą poprzednich modeli, teraz jest jego niemalże piętą achillesową. Kurcze! Edge 1082 naprawdę wyróżniał się, chociażby względem Asusa Transformer Book T100TAM, właśnie tym ekranem Full HD (a raczej dokładnie 1920×1200, bo proporcje 16:10), który w Edge 1083 został zastąpiony przez marne 1280×800. Ekhem, może nie marne, bo po dziś dzień wiele laptopów działa na 15-calach z rozdzielczością 1366×768, więc na prawie takiej samej rozdziałce, ale sporo większym ekranie, i niewiele osób na ten temat płacze, ale jednak szkoda tego wyświetlacza. Poza tym mamy tak jak napisałem błyszczącą taflę ekranową, co dość negatywnie wpływa na komfort pracy w warunkach zewnętrznych. Do tego niestety jasność ekranu nie powala, więc praca na dworze nawet przy umiarkowanym zachmurzeniu jest lekko uciążliwa, lecz nie niemożliwa. Niestety nie mam obecnie czym tego zmierzyć, ale na oko mogę powiedzieć, że w temacie maksymalnej jasności nic się nie zmieniło względem poprzednika, tak więc zakładam, że wartość ta oscyluje w pobliżu 250 cd/m2.

Obsługa dotykiem urządzeń z Windowsem jest w mojej opinii niezbyt przyjemna i nawet najnowsza wersja – Windows 10 – tego nie zmieniła, bo niby jest tryb tabletowy, który sporo ułatwia, ale jednak w sklepie nie ma wszystkich potrzebnych programów, które możnaby było używać kafelkowo. Toteż niestety trzeba się użerać z aplikacjami w wersji pulpitowej (desktopowej). Wyjściem z tego jest delikatna korekta interefejsu poprzez powiększenie go o np. 25%, ale wtedy dokładając ten ekran nie-Full HD jednak lekko oczy krwawią, bo jakość wyświetlanych grafik leci na łeb na szyję. Tutaj K&M mogłoby jeszcze trochę poszaleć z dokładnością dotyku, która według mnie mogłaby być trochę lepszej jakości, ale z drugiej strony palec nie jest precyzyjnym wskaźnikiem. To może rysik w zestawie do Edge 1084? Skoro nawet Apple zdecydowało się na wydanie nowego iPada Pro z Apple Pencil…

Klawiatura

Tak, klawiatura! W końcu można tak powiedzieć o tym akcesorium. Wreszcie nie jest to jakiś plastikowy zbiór przycisków, z czymś gładzikopodobnym i udającym coś ala etui. Mamy tutaj w końcu narzędzie z prawdziwego zdarzenia, czyli… takie jak już od dawna jest np. w ASUSie Transfomerze T100 czy Acerze Switch 10. Ano niestety, w mojej opinii Kruger&Matz spóźniło się z urządzeniem w takiej formie jak Edge 1083 o jakieś dwa lata. Zamiast wydawać Edge 1082, który był praktycznie kopią Edge 1081 ze zmienionym numerem, powinni od raz przeskoczyć na coś pokroju 1083. No, ale dość dywagacji, czas na konkrety.

Przycisków w takiej formie jak w recenzowanej przeze mnie hybrydzie nie można nazwać klawiaturą topowej jakości, ale jest znacznie lepiej. Wykonanie jest dużo solidniejsze. Chciałem nawet napisać tę recenzję w całości na tym urządzeniu, ale nie ma się co oszukiwać, że nie byłoby to najwygodniejsze i zajęłoby mi dwa razy więcej czasu, toteż zrezygnowałem. Nie stało się to dlatego, że klawiatura Edge 1083 jest słaba, po prostu jej nie czuję, no i nie można zapominać, że jest to urządzenie kompaktowe, a więc wszystko jest maksymalnie ściśnięte, tak aby optymalnie wykorzystać całą powierzchnię. Taki produkt jest z góry skreślony jako narzędzie dla osoby tworzącej tekst pisany, choć tutaj też się można kłócić, bo do każdej klawiatury można się po pewnym czasie przyzwyczaić i śmigać niczym protokolant w sądzie.

Gładzik niczym nie przypomina tego z etui od Edge 1081/1082. Tym razem dostajemy bardzo fajną fakturę, po której palec przesuwa się gładziutko. Niestety powierzchnia touchpada jest wręcz okrutnie mała, co staje się uciążliwe podczas pracy na Windows 8.1 lub 10 z niewyłączonymi gestami krawędziowymi. Praktycznie każdy ruch wywoływał wysunięcie któregoś z menu (np. bocznego – charms bar) lub inną akcję sprzężoną właśnie z dotknięciem gdzieś w okolicach granicy gładzika. Wszystko spowodowane jest tym samym, co opisałem w kontekście małej klawiatury – ergonomią. Z zalet mamy tutaj touchpad wciskany na całej powierzchni, więc osoby, które preferują taki sposób wywoływania akcji LPM (lewego przycisku myszy), znany z obecnie już wielu laptopów, powinny być zadowolone. Co prawda trzeba użyć dość sporej siły, aby wykonać kliknięcie, ale zawsze lepsze to niż brak takiej funkcji. Standardem w przypadku nowych touchpadów jest także „dwupalczasty” gest przewijania góra-dół, który w naszym urządzeniu niestety nie działa zbyt dobrze, a przynajmniej ja miałem z tym problemy, więc pozostałem przy scrollowaniu za pomocą dotykowego ekranu. Tym, czego mi jeszcze zabrakło, jest brak możliwości wyłączenia touchpada jakąś kombinacją klawiszy Fn+…, co jest bardzo uciążliwe w trakcie pisania, bo kciuk co chwilę muskał mi gładzik i wykonywał losowe kliknięcia.

Zawias, czyli to, co najważniejsze w całej części klawiaturowej. Od wykonania tego elementu zależy wiele aspektów oraz to jak odbierane jest urządzenie. Tak jak pisałem w artykule wstępnym do tej recenzji, zawias jest praktycznie idealną kopią tego z ASUSa Transformera T100. I to identyczną w takim stopniu, że wszystko, poza dosłownie jednym elementem, wygląda absolutnie tak samo. Tym jednym elementem jest mechanizm zwalniania blokady. W ASUSie mieliśmy przycisk, a w Kruger&Matz mamy slider i kurcze muszę przyznać, że jest to strzał w kolano. Zupełnie niewygodne i nieintuicyjne rozwiązanie. W przypadku przycisku jest prosto – wciskasz przycisk na środku, klawiatura idzie do dołu, a tablet do góry. W Edge 1083 musisz przesunać w prawo kawałek plastiku znajdujący się bardzo blisko części tabletowej. Wszystko może by było pięknie jakby ten slider gładko chodził, a jest niestety wręcz przeciwnie. Niewykluczam, że z czasem to się wyrobi i będzie przyjemniej działało, ale no ludzie, mam docierać urządzenie jak jakiś silnik spalinowy?! Dobra głupie porównanie… Tak czy owak, poza tym jednym dość istotnym szkopułem muszę pochwalić K&M. Tablet siedzi w klawiaturze solidnie, nawet przez chwilę nie miałem obaw o jego uwolnienie. Dobrze zadokowane złącze nie przerywa, ani nic z tych rzeczy. Mamy możliwość ustawienia poziomu pochylenia, czego mocno zabrakło w poprzednich modelach, gdzie mieliśmy magnetyczny trójkącik z tyłu oferujący jeden kąt. Regulacja co prawda nie jest szałowa, ale dokładnie to samo było w T100 – jak kopia to kopia, co nie? Nie no dobra, teraz już naprawdę koniec szydery!

Jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę powiedzieć, bo w poprzednim wpisie o Edge 1083 wprowadziłem Was w błąd, na co jeden z czytelników zwrócił moją uwagę. Chodzi o możliwość włożenia 2.5-calowego dysku jako dodatek do stacji dokującej. Wcześniej napisałem, że jest taka możliwość w przypadku części klawiaturowej, co niestety po zbadaniu sprawy u źródła (K&M) okazało się nieprawdą. Dysk można włożyć jako dodatek tylko do stacji dokującej (takiego stojaka), czyli całkowicie innego akcesorium, który nie wchodził w skład zestawu przeze mnie testowanego. Z jednej strony wielka szkoda, bo takie rozwiązanie z dyskiem świetnie sprawdzało się w Transformerze T100, szczególnie przy pojemności pamięci wewnętrznej na poziomie 32GB (w rzeczywistości jest to sporo mniej, ale o tym później). Z drugiej jednak strony Kruger&Matz Edge 1083 jest stosunkowo ciężkim urządzeniem, a z dodatkowym jeszcze wbudowanym dyskiem ważyły niewiele mniej niż standardowej wielkości 15″ laptop.

Podsumowując ten podrozdział – jest dobrze, nie bardzo dobrze, ale ZDECYDOWANIE lepiej niż wcześniej.

Działanie

W tym miejscu chciałbym omówić parę niezbyt łączących się aspektów i odpowiedzieć na parę waszych pytań, więc wybaczcie, jeżeli nie zachowam ciągłości myślowej, a będę skakał pomiędzy wątkami.

Zacznijmy od aspektu, który mocno boli, ale jest bardzo ważny – ile miejsca w pamięci wewnętrznej otrzymujemy na dane użytkownika w przypadku czystego systemu. Jeszcze przed aktualizacją, na Windowsie 8.1, było to dostępne 23,5 GB z czego wolne 16,7 GB, natomiast po instalacji najnowszej kompilacji systemu od Microsoft i usunięciu folderu Windows.old (w którym przetrzymywana jest kopia zapasowa Win8.1 w razie potrzeby powrotu, który jest możliwy przez 30 dni od aktualizacji) mamy troszeczkę mniej, bo 16 GB. Stało się to już standardem, że urządzenia z Windows i 32GB pamięci pozwalają na parę mniejszych programów, jeden większy i w zasadzie zaledwie kilka plików, dlatego kupując taki tablet weźcie pod uwagę (koniecznie!) zakup jakiejś karty pamięci.

Skoro już przy kartach SD jesteśmy to pytaliście o to, więc zaczerpnąłem informacji od Kruger&Matz, że oficjalnie Edge 1083 obsługuje karty do 64 GB, ale podejrzewam, że tak jak w poprzednikach mogą też działać niektóre egzemplarze o pojemności 128 GB. Niestety ta, którą ja sprawdzałem – Sandisk 128 GB – nie działała zarówno w 1082 jak i w 1083, więc nie mogę tego potwierdzić.

Z takich rzeczy, które miałem sprawdzić, pytaliście jeszcze o obsługę WiFi 5GHz i czy porty USB w urządzeniu są w technologii 3.0. Co do pierwszego to już na stronie ze specyfikacją karty sieciowej dowiedziałem się, że nie obsługuje ona standardu 5 GHz, mimo to postanowiłem to sprawdzić dla pewności i niestety informacja ta potwierdziła się. Co do USB to według producenta oba porty, zarówno ten w tablecie, jak i w klawiaturze, to niestety jedynie USB 2.0.

Mówimy o działaniu, a pominąłem całkowicie temat wydajności. Standardowo przeprowadziłem kilka testów benchmarkowych w programach 3DMark i AIDA64, tak żeby można było je porównać z poprzednim modelem. Otrzymane wyniki w 3DMark są nieco lepsze od Edge 1082, pomimo tego, że mamy ten sam chipset, ale nic w tym dziwnego, bo warto pamiętać, że graficznie tablet musi sobie tutaj radzić ze sporo mniejszą rozdzielczością. Bardzo pocieszające jest to, że Edge 1083 nie ma w zasadzie żadnego problemu z grzaniem się, co jest niestety sporą bolączką wielu urządzeń mobilnych w dzisiejszych czasach. Oczywiście nie mówię tu o jakichś maksymalnych obciążeniach, bo wszystko da się obciążyć tak, żeby było ciepło. W trakcie normalnej pracy nie ma praktycznie żadnych uciążliwych skutków cieplnych.

Już przy opisywaniu wyglądu mówiłem, że Edge 1083 posiada dwa stereofoniczne głośniki umieszczone na górnej krawędzi urządzenia. Trochę szkoda, że nie są na przednim panelu, ale i tak trzeba przyznać, że dają całkiem niezły dźwięk o zadowalającej jakości i dość imponującej maksymalnej głośności jak na takie dwa małe podzespoły.

Widziałem komentarze, że wypuszczanie nowego sprzętu i dawanie jeszcze Windows 8.1 „to kpina”, ale chciałbym tutaj stanąć po stronie K&M. Z od razu wgranym Windowsem 10 nie moglibyśmy skorzystać z darmowej rocznej licencji na Office 365 Personal dołączanej do tabletu. Poza tym wgranie aktualizacji to prosty i niemal w pełni zautomatyzowany proces, który nawet dla kompletnego laika nie będzie stanowił problemu.

Jedyne, co mnie trochę zabolało to to, że na Windows 10 nie działał mi obrót ekranu, gdzie na Windows 8.1 nie było z tym problemu. Wyczytałem w internecie, że może to być, często występujący na innych urządzeniach, problem ze sterownikiem graficznym. Dosyć dziwna sytuacja, bo w menu bocznym powinien być przycisk od blokady obrotu, ale go nie ma. Wpisując w wyszukiwarkę systemową „blokada obrotu” otrzymujemy wynik, który powinien przenieść do ustawień tej funkcji, ale tego nie robi. Możliwe, że problem da się jakoś prosto rozwiązać (widziałem tematy na licznych forach, że można spróbować właśnie ze sterownikami lub w rejestrze systemowym), ale ja niezbyt miałem czas na zabawę w grzebanie, bo musiałem przejść do dalszych części testu, a Edge 1083 używałem i tak przeważnie w pozycji horyzontalnej z podłączoną klawiaturą.

Bateria

Chyba największym zaskoczeniem całego tego artykułu będzie to, co za chwileczkę napiszę. Spójrzmy na naszą ściągawkę ze specyfikacją. OK, mamy tutaj akumulator 7800 mAh, czyli niby o 100 mAh mniej niż w 1082, ale to bez znaczenia. Dalej mamy rozdzielczość 1280×800 zamiast 1920×1200 i może się wydawać, że nie jest to gigantyczna zmiana ilościowa, ale po użyciu kalkulatora dostajemy informację, że jest to aż o 55% mniej pikseli w Edge 1083 względem 1082. Mówi się, że mniej pikseli to mniejsze zużycie energii, jeżeli się mylę proszę poprawcie mnie. Do tego mamy procesor Intel Atom Z3735F, czyli dokładnie taki sam jak u poprzednika. Reszta jest w kontekście energii w zasadzie nieistotna. Biorąc to wszystko pod uwagę każdy raczej spodziewa się, że bateria powinna trzymać podobnie do Edge 1082 lub nawet lepiej. Surprise surprise! Jest gorzej. Nie wierzycie? Sami popatrzcie!

 

 

Powyższy screen to wynik testu wydajności baterii wykonany programem PCMark. Jak widać otrzymałem blisko 4,5 godziny pracy na jednym naładowaniu, czyli o blisko półtorej godziny krócej niż wytrzymał mi Edge 1082 w takich samych warunkach podczas jego testowania. Jak to się stało? Nie mam pojęcia i bardzo ciekawi mnie czy to tylko mój egzemplarz jest jakiś felerny, czy po prostu ten model ma takie słabe osiągi (oby nie).

W zestawie dostajemy ładowarkę dającą na wyjściu 5V i 2A, co pozwala naładować baterię w jakieś 4-5 godzin z zupełnego rozładowania. Swoją drogą, jeżeli chodzi o całkowite rozładowanie to nawet po podłączeniu do prądu przez najbliższe min. 15 minut nie można włączyć urządzenia, bo dostaje się komunikat, że bateria jest uśmiercona i musi zostać choć trochę podładowana, co w sumie jest słabym zabezpieczeniem, bo wyobraźcie sobie, że robicie coś ważnego, zagapiliście się i bateria padła, a komputer przeszedł w hibernację, biegniecie po ładowarkę, bo musicie wysłać szefowi coś prawie natychmiast, ale nieee, zmuszeni jesteście czekać 15-20 minut, bo urządzenie nie chce się włączyć…

Pisałem już, że urządzenie posiada niebieską diodę zasilania, ale wielka szkoda, że nie ma absolutnie niczego, co informowałoby o zakończeniu ładowania. Przez całe ładowanie i nawet po jego zakończeniu dioda pozostaje niebieska, a wystarczyłoby zrobić tak, żeby po osiągnięciu 100% zmieniała ona swój kolor na zielony i życie byłoby znacznie prostsze! Czy to takie trudne? Kruger&Matz myślę, że to jest do przemyślenia, bo roboty jest przy tym prawie nic, a komfort użytkownika według mnie znacznie wzrośnie.

Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że podczas ładowania, gdy klawiatura jest podpięta, można wyczuć na zawiasie delikatne przebicie. I mówiąc przebicie nie mam tutaj na myśli, że użytkownik jest kopany prądem, lecz raczej że przejeżdżając palcem wzdłuż zawiasu czuć jak się elektryzuje.

Aparat

W tym podrozdziale standardowo nie będzie dużo, bo podtrzymuję stwierdzenie, że tablet nie służy do robienia zdjęć, a wręcz wygląda to prześmiesznie, gdy ktoś cyka sweetfocie lub fotografuje krajobraz właśnie 10-calowym urządzeniem. Niemniej jednak są różne sytuacje losowe i czasem musimy zrobić zdjęcie, a mamy tylko tablet pod ręku (bardzo rzadka sytuacja, bo przecież mamy smartfony, bez których teraz to już jak bez ręki) i niestety w tym momencie Kruger&Matz nas strasznie zawodzi. Edge 1082 miał chociaż jeden 5 megapikselowy aparat, który robił słabe zdjęcia, ale znośne jak na tablet. W Edge 1083 mamy już tylko 2 Mpix w obu aparatach, które sprawują się tragicznie, co widać na poniższych przykładach, więc nie będę drążył tematu.

Podsumowanie

Patrząc na wyniki tego testu wyraźnie widać, że Kruger&Matz tym razem mocno postawił na wygląd, jakość wykonania oraz stworzenie lepszej klawiatury. Stąd też cena 949 zł jest lekko wyższa od kwoty jaką należało wydać na Edge 1082 – ok. 868 zł (z dokupioną klawiaturą, która w tym modelu była oddzielnym akcesorium). Aby utrzymać cenę na takim poziomie K&M musiało też zrezygnować z paru szczególików, które ostatecznie jako całość okazują się całkiem istotne. Nie mamy tutaj przecież nowego, wydajniejszego procesora, zastosowano matrycę o sporo niższej rozdzielczości, nie ma USB 3.0, znacznie zwiększyła się waga urządzenia zarówno bez jak i z klawiaturą, a także zrezygnowano z aparatu 5 Mpix, na rzecz marnego 2 Mpix. W ten sposób dostajemy jeszcze bardziej osłabionego przeciętniaka pod względem specyfikacji, ale za to w nagrodę mamy lepszy wygląd, porządniejsze wykonanie i, co najważniejsze, (w końcu) pełnoprawną klawiaturę, co w zasadzie dopiero teraz kwalifikuje ten produkt jako urządzenie hybrydowe.

Ja wiem jedno – w życiu nie wymieniłbym swojego laptopa, ale jeżeli szukałbym czegoś bardziej mobilnego to Kruger&Matz Edge 1083 byłby poważnym kandydatem do zakupu, bo trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę jego stosunek jakości do ceny, nie odstaje on już tak bardzo od najrozsądniejszych pozycji w tym segmencie, czyli ASUSa Transformera Book T100 i Acera Switch 10.

 

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Exit mobile version