Recenzja Huawei MediaPad M2 10

Podczas targów CES 2016 w Las Vegas Huawei, dość niespodziewanie, zaprezentował swój nowy, 10-calowy tablet. Jakiś czas później urządzenie to trafiło do sprzedaży w Polsce, po czym również w moje ręce. Przetestowałam je i powiem tak: gdyby producent zapewnił mu wsparcie w postaci aktualizacji, mogłabym polecić każdemu. A tak, niektórzy z góry przekreślą go za starszą wersję Androida. Zapraszam do zapoznania się z recenzją Huawei MediaPad M2 10, większego brata testowanego już przeze mnie MediaPad M2 8.0.

Parametry techniczne Huawei MediaPad M2 10 (M2-A01L):

W momencie publikacji recenzji, Huawei MediaPad M2 10 na polskim rynku można kupić w dwóch wersjach: 2GB/16GB za 1799 złotych i 3GB/64GB – 2199 złotych (z rysikiem).

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Ładny, elegancki i świetnie wykonany – te dwa epitety świetnie pasują do testowanego Huawei MediaPad M2 10. Niby nic szczególnego, bo w sumie niczym nie wyróżnia się na tle wszystkich innych tabletów dostępnych na rynku, ale mimo wszystko wygląda po prostu dobrze. W mojej opinii ma na to wpływ połączenie białego frontu z szarą obudową i srebrną obramówką, ciągnącą się wzdłuż krawędzi.

Ciekawe jest to, że Huawei MediaPad M2 10 jest pierwszym urządzeniem od dłuższego czasu, na którego każdej krawędzi jakiś element znalazł swoje miejsce. Na górnej krawędzi mamy pierwszą parę głośników, umieszczonych bliżej krawędzi, a także 3.5 mm jack audio. Na prawym boku przyciski – włącznik i regulację głośności. Na dole – kolejne dwa głośniki, umieszczone symetrycznie do tych z przeciwległej krawędzi. Na lewym boku z kolei port microUSB oraz dwie szuflady – na kartę microSIM i microSD.

Z przodu tafla 10,1-calowego ekranu, otoczonego przez raczej standardowej wielkości dla tabletów ramki. Nad nim znalazło się małe logo Huawei i obiektyw kamerki przedniej, natomiast pod nim – skaner linii papilarnych. Z tyłu z kolei obiektyw aparatu z diodą doświetlającą i wszelkie stosowne oznaczenia.

Wyświetlacz

Moje oczy przyzwyczaiły się już do bardzo wysokiego współczynnika zagęszczenia pikseli na cal, przez co przy mniejszych wartościach są, można powiedzieć, nieobiektywne. Jestem tego jednak mocno świadoma i biorę na to poprawkę, recenzując każdy kolejny sprzęt. Ma to znaczenie głównie przy 10,1-calowych tabletach, gdzie ppi wynosi maksymalnie 299 punktów na cal (ale nie w przypadku testowanego produktu od Huawei), podczas gdy na co dzień mam 551 ppi w smartfonie.

W Huawei MediaPad M2 10 mamy wyświetlacz o przekątnej 10,1” i rozdzielczości 1920 x 1200[wpsm_ads1 float=”none”] pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 218 ppi. Nie jest to najwyższa możliwa rozdzielczość w tabletach – kilka modeli na przestrzeni lat oferowało 2560 x 1600 pikseli, co równało się mniej więcej komfortowi korzystania z 5-calowego smartfona z ekranem HD (1280 x 720 pikseli). Zmierzam do tego, że osoby mające wcześniej do czynienia z wyższym ppi, chcąc nie chcąc, będą dostrzegały lekkie postrzępienie czcionek. Ale nie popadajmy w przesadę – Full HD jest tu wystarczające i umożliwia bezproblemowe korzystanie z tabletu w codziennych warunkach.

Jeśli chodzi o jasność ekranu, tu – niestety – MediaPad M2 10 mnie zawiódł. Okazało się bowiem, że jasność minimalna wynosi aż 24 nity, przez co mocno świeci w oczy. Na tyle mocno, że często zdarzało mi się w domu korzystać z tabletu w ciągu dnia z jasnością ekranu zbliżoną do minimalnego poziomu, bo była całkowicie wystarczająca (choć inną rzeczą jest, że ja po prostu nie lubię gdy ekran męczy moje oczy nadmiernym świeceniem). Jasność maksymalna natomiast to 415 nitów i jest w porządku, ale bez większych fajerwerków – nie sądzę zresztą, byście mieli dużo okazji, by użytkować 10-calowy tablet na powietrzu w słoneczne dni. Jest też oczywiście czujnik natężenia światła, który odpowiada za automatyczną regulację jasności wyświetlacza.

Z rzeczy ważnych należy zauważyć, że w ustawieniach znajdziemy możliwość zmiany temperatury barwowej. Jest też opcja Ochrony wzroku, która uruchamia się wyłącznie przy czytaniu, ale… nie zauważyłam żadnej różnicy między czytaniem PDF-a z włączoną tą funkcją i wyłączoną.

Sam ekran bardzo sprawnie i precyzyjnie reaguje na polecenia użytkownika, a palec gładko jeździ po jego tafli – pod tym względem wszystko gra. Kąty widzenia są dobre, choć odniosłam wrażenie, że im bardziej odchylimy tablet, tym większe zamglenie ekranu się pojawia, a kolory delikatnie płowieją. Nie jest to jednak większy problem – i tak w większości korzystamy z tabletów w pojedynkę, w dodatku patrząc na nie na wprost.

Pamiętajcie jednak, że w przypadku tabletów dość dużym problemem jest wprowadzanie tekstu za pomocą klawiatury wirtualnej / ekranowej, jak kto woli. Ta zajmuje połowę wysokości ekranu, przez co nie ma mowy o jakimkolwiek komforcie. Do wpisywania adresów stron internetowych – jeszcze OK, ale jeśli macie zamiar pisać dłuższe teksty (co mi się wielokrotnie w poprzednich latach zdarzało), to jednak lepiej będzie, jak wydacie kilka groszy na bezprzewodową klawiaturę.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych
4. Głośniki. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Działanie, oprogramowanie

Pierwsze uruchomienie Huawei MediaPad M2 10 i pierwsze słowa: jaki ten interfejs niedopasowany do 10-calowego ekranu! Ikony są wielkie, a odstępy pomiędzy nimi tak duże, że spokojnie zmieściłoby się ich więcej niż przewidziano (6×4, 6×5 lub 5×5). A do tego ogromna klawiatura wirtualna, zasłaniająca pół widoku ekranu… Generalnie widać, że jest to przeportowany smartfonowy interfejs na tablet. Zresztą, w wielu miejscach oprogramowania występuje słowo „telefon” zamiast „tablet”, a to już o czymś świadczy.

Do tego jednej rzeczy nie rozumiem. Pasek z powiadomieniami ma czarne tło, na którym… tematy mejli otrzymywanych na Gmaila wyświetlają się nie na jakiś kontrastujący kolor, a właśnie na czarno, przez co są zupełnie niewidoczne (gdy dostaniemy jednego mejla, tytuł jest na biało, gdy więcej – na czarno).

Ponadto, nie ma budzenia tabletu podwójnym tapnięciem w ekran. Czytnik linii papilarnych nie jest klikalny, zatem nie możemy mówić o fizycznym przycisku Home. Jeśli więc chcemy wybudzić tablet, jedyną opcją jest sięgnięcie do włącznika, czyli w kierunku górnej części prawej krawędzi, co nie w każdych warunkach jest komfortowe i proste do wykonania.

Z ekranu domowego możemy przejść do ukrytych aplikacji (poprzez odsunięcie dwóch palców od siebie), co jest świetną opcją dla wszystkich, którzy nie lubią mieć bałaganu na ekranach domowych w urządzeniach bez app drawera (a MediaPad M2 10 się do takich zalicza).

Co ważne, możemy korzystać z widoku dwóch okien – poprzez przesunięcie dwóch palców po ekranie w górę lub przytrzymanie klawisza ostatnio uruchomionych aplikacji. Jest jednak jedno „ale” – widok ten dostępny jest wyłącznie dla wybranych aplikacji, a są to: filmy, galeria, internet, notatnik, pliki, e-mail, kalendarz, kalkulator, Chrome, Dysk, Kiosk Play, Mapy, Zdjęcia, Google+, Gmail, Google, Hangouts, Filmy Play, YouTube i Muzyka. Co ciekawe, nie wiedzieć czemu, ten element interfejsu dostępny jest w języku… rosyjskim.

Co jeszcze ciekawego oferuje nam wersja oprogramowania MediaPad M2 10? Przede wszystkim menedżer tabletu, czyli funkcję analogiczną do menedżera telefonu w smartfonach Huawei / Honor. Znajdziemy tu: akcelerator tabletu, czyszczenie pamięci, ochronę przed nękaniem, oszczędzanie energii, menedżer transmisji danych, centrum powiadomień, tryb nie przeszkadzać, menedżer zrzutów oraz blokadę aplikacji (ostatnia funkcja działa przy wykorzystaniu skanera linii papilarnych, o którym nieco dalej). Fajną opcją jest możliwość zmiany położenia paska nawigacyjnego – może być umieszczony na środku, jak domyślnie, ale możemy go również przesunąć do prawej lub lewej krawędzi – w zależności od potrzeb lub upodobań. Co ważne i ciekawe, w ustawieniach możemy tę pozycję zablokować lub umożliwić jej zmianę przesuwając ikony po pasku.

Jest też budzenie głosem za pomocą ustawionego wcześniej słowa oraz przycisk wiszący, który w przypadku tabletów sprawdza się o wiele lepiej niż w smartfonach, przez wzgląd na dużo większy obszar roboczy.

A teraz, skoro już wyżyłam się na oprogramowaniu, może kilka słów o tym, jak w ogóle Huawei MediaPad M2 10 działa. Chociaż nie, jeszcze jedna ważna kwestia. Pamiętajmy, że urządzenie to pracuje pod kontrolą starszej wersji Androida, tj. 5.1.1 Lollipop, prawdopodobnie nawet bez szans na aktualizację do 6.0 Marshmallow. Znaczy… szanse są, bo Huawei wziął się pod tym względem do roboty, ale priorytetem są dla firmy smartfony, a nie tablety. Jeśli dostanie nową wersję systemu w ramach aktualizacji, będę miło i pozytywnie zaskoczona.

To skoro już wiemy, że mamy tu Androida 5.1.1 Lollipop, dodajmy do tej mieszanki ośmiordzeniowy procesor Kirin 930 z Mali-T628 MP4 i 2GB pamięci operacyjnej RAM. I muszę przyznać, że jest to połączenie, które zapewnia wysoki komfort użytkowania urządzenia. W zasadzie nie mam uwag do samego działania tabletu – jest szybko, sprawnie i wydajnie. A że oprogramowanie trochę mnie „boli”, to już inna kwestia.

W testach syntetycznych Huawei MediaPad M2 10 spisał się następująco – wyniki uzyskane w benchmarkach:
AnTuTu: 50883
Quadrant: 13001
Geekbench 3:
single core: 876
multi core: 3538
3DMark:
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: 8106
Ice Storm Unlimited: 12547

Jeśli najdzie Was ochota, by zagrać w którąś z wymagających gier – bez obaw, MediaPad M2 10 sprosta temu wymaganiu. Zapewnia dobrą jakość rozgrywki we wszystkie tytuły, w które czasem mi się zdarzy zagrać, czyli GTA: San Andreas, Dead Trigger 2, Mortal Kombat X, Real Racing 3 czy Asphalt 8: Airborne.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych
4. Głośniki. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Zaplecze komunikacyjne:

Skaner linii papilarnych

W obsłudze Huawei MediaPad M2 10 pomaga czytnik linii papilarnych, obsługujący gesty. Ale o ile gesty w smartfonach są naprawdę intuicyjne i miło się z nich korzysta, tak w tablecie wydawało mi się, że idea jest nieco przesadzona – zwłaszcza, gdy czytnik znajduje się pod ekranem, czyli w niefortunnym miejscu, by do niego ciągle sięgać. Okazało się jednak, że gesty w MediaPad M2 10 nie są tak zaawansowane, jak w smartfonach Huawei / Honor, dzięki czemu naprawdę są przydatne.

Zacznijmy jednak od tego, że – by korzystać z gestów na skanerze – wcale nie trzeba rejestrować odcisku palca (działają niezależnie od samego skanera). I teraz kolejna ważna rzecz, niby oczywista – gesty działają niezależnie od tego, czy trzymamy tablet poziomo czy pionowo. Gesty są trzy:

Gdy jednak zdecydujemy się zarejestrować odcisk palca (a możemy maksymalnie pięć), do naszej dyspozycji jest kilka funkcji więcej. Są to:
odblokowywanie ekranu za pomocą skanera linii papilarnych,
blokowanie wybranych aplikacji,
dostęp do sejfu (zablokowanych zdjęć i innego rodzaju multimediów, które chcemy zachować wyłącznie dla siebie).

Czytnik działa naprawdę rewelacyjnie. Odblokowywanie ekranu następuje przez przyłożenie palca na skanerze. Nie trzeba klikać włącznika, by podświetlić ekran lub robić innych wygibasów – wszystko odbywa się automatycznie na wygaszonym ekranie. Działa świetnie i odblokowuje ekran w mgnieniu oka – praktycznie za każdym razem (podczas testów zdarzyło mu się może dosłownie kilka problemów z odczytaniem moich odcisków).

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych
4. Głośniki. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Głośniki

Co prawda słoń nadepnął mi na ucho, ale wydaje mi się, że jestem w stanie odróżnić dobre głośniki od złych. I, cóż, te z MediaPad M2 10 zdecydowanie zaliczają się do tej pierwszej grupy. Już sam fakt, że tablet ma aż cztery głośniki, zasługuje na uznanie, choć oczywiście nie można oceniać ich wyłącznie na tej podstawie. Ale wystarczy puścić ulubione utwory za ich pomocą, by przekonać się o muzycznych możliwościach tego urządzenia.

Zacznijmy jednak od tego, że Huawei zastosowało sprytne rozwiązanie – głośniki umieszczone na górnej krawędzi odpowiedzialne są za wysokie tony, a te na przeciwległej krawędzi – za bas. Dzięki takiemu zabiegowi udało się uzyskać większą głębię dźwięku niż w zdecydowanej większości tabletów.

No dobrze, ale nie myślcie, że jest idealnie. Dopóki muzyki słuchamy z głośnością w okolicach połowy skali, wszystko jest naprawdę dobrze. Sytuacja jednak zmienia się, gdy zbliżamy się ku maksymalnej głośności. Wtedy dźwięk jest dużo mniej naturalny i ulega zniekształceniu. To tyle, jeśli miałabym się do nich przyczepić.

Bo w ogólnym rozrachunku słychać naprawdę bardzo dobrej jakości dźwięk stereofoniczny – czysty, z wyraźnym wokalem, słyszalnym basem i bogatą, szeroką sceną, jak na tak małe głośniki.

Aparat

Znam wiele osób, które robią zdjęcia tabletami, bo… lubią. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jak to wygląda, ale przecież nie ma sensu się tym przejmować. Zwłaszcza, gdy pod ręką nie mamy aparatu, a smartfon nam się rozładował. Ale o ile w przypadku 7-8-calowych tabletów jest to jeszcze jako-tako zrozumiałe, tak fotografowanie dużym tabletem jest już totalnie niewygodne i co do tego raczej nikt nie ma wątpliwości.

Ale, ku mojemu zaskoczeniu, Huawei w swoim tablecie postawił na zastosowanie całkiem dobrych parametrów, jeśli chodzi o możliwości fotograficzne. Z przodu mamy aparat 5 Mpix, z tyłu – 13 Mpix. I w obu przypadkach, gdy mamy do czynienia z dobrymi warunkami oświetleniowymi, można mówić o dobrej jakości zdjęciach – zwłaszcza, że jest to tablet. Gdy się ściemnia lub fotografujemy przy sztucznym oświetleniu, jakość automatycznie spada.

Ale jako że nie wydaje mi się, by temat aparatu w tablecie był szczególnie ważny, nie widzę sensu w rozpisywaniu się na jego temat – po prostu rzućcie okiem na przykładowe zdjęcia wykonane przy jego pomocy (jak zawsze w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowym oknie):

Akumulator

O ile w przypadku smartfonów dość łatwo jest mówić o czasie pracy poszczególnych modeli, tak przy tabletach jest to nieco trudniejsze. Wszystko za sprawą tego, że każdy z nas z zupełnie inną częstotliwością i intensywnością korzysta z tego sprzętu. Jedno jest pewne – akumulator o pojemności 6600 mAh w MediaPad M2 10 spisuje się bardzo dobrze.

Jeśli byście chcieli oglądać wideo z sieci przez WiFi z jasnością ekranu ustawioną na maksymalną wartość, tablet rozładuje się po ponad sześciu godzinach. Gdy jasność ekranu zmniejszycie do minimalnej lub do niej zbliżonej – czas ten może ulec dwukrotnemu wydłużeniu. Podczas typowego użytkowania, MediaPad M2 10 jest w stanie działać przez 3-4 lub więcej dni, z czego na włączonym ekranie ok. 9 godzin, co uważam za bardzo dobry wynik. Trzeba się jednak liczyć z tym, że gdy przełączymy się z WiFi na LTE i zmienimy jasność z automatycznej na maksymalną, procenty baterii będą uciekać szybciej.

Huawei MediaPad M2 10 ładuje się cztery godziny.

Podsumowanie

Huawei MediaPad M2 10 w mojej opinii byłby kompletnym tabletem, gdyby… miał nowszą wersję Androida, bo to tak naprawdę ona może mocno odstraszać potencjalnych użytkowników. Ale paradoksalnie jest to też plus modelu – przez wzgląd na brak Marshmallowa, możemy instalować aplikacje bezpośrednio na karcie pamięci, co w nowszej wersji Androida nie byłoby możliwe. Zatem coś za coś.

Druga sprawa – cena. Prawie 1800 złotych za sprzęt z 16GB pamięci i starszą wersją systemu to moim zdaniem całkiem sporo. Mimo wszystko jednak MediaPad M2 10 jest warty rozważenia, ale bardziej korzystną opcją wydaje się wersja z 64GB pamięci i rysikiem w zestawie – choć wciąż według mnie za droga.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych
4. Głośniki. Aparat. Akumulator. Podsumowanie

Exit mobile version