Recenzja DJI Mini 2 – „kieszonkowego” drona dla każdego

DJI Mini 2

Drony DJI są mi od jakiegoś czasu bliskie, szczególnie model Mini. Korzystam z niego na każdym wyjeździe z Kasią, już od ponad roku. Mając spore doświadczenie z pierwszą generacją drona, z wielkim zainteresowaniem podszedłem do jego następcy. Z nieukrywaną przyjemnością zapraszam Was dziś na recenzję DJI Mini 2 – następcę, jak dla mnie, drona idealnego.

DJI Mavic Mini przez wielu był postrzegany jako zabawka – zabawka wielkości telefonu (albo, jak kto woli, telefon ze śmigłami). Nic bardziej mylnego. Jak już wspomniałem, sam od ponad roku jestem szczęśliwym posiadaczem Mini pierwszej generacji i często wykorzystuję tego dzielnego malucha do pracy w trudnych warunkach.

Poniższe wideo (recenzja laptopa, w której sporo przebitek nagranych jest na Teneryfie z pomocą właśnie pierwszego Mini) niech będzie przykładem – loty nad oceanem, wulkanem czy w chmurach to dla tego maluszka żadna nowość, a to, że waży jedynie 249 gramów oraz mieści się do kieszeni, to niepodważalna zaleta.

Ale dzisiaj o jego następcy – DJI Mini 2.

Wpierw specyfikacja techniczna:

DJI Mini 2 kupicie w Media Expert w dwóch wersjach: samego drona za 2199 złotych oraz w edycji Fly More Combo za 2899 złotych.

Do testów dostałem rozbudowany zestaw, czyli Fly More Combo. Znalazłem w nim trzy akumulatory, hub do ich ładowania, trzy kable RC (microUSB / USB typu C / Lightning), przewód USB C do ładowania, 6 sztuk śmigieł, 18 śrub, blokadę śmigieł, aparaturę sterującą, drążki, osłonę gimbala oraz futerał. Jeżeli myślisz o lataniu dronem więcej niż raz na miesiąc, to powinieneś się bliżej przyjrzeć temu zestawowi. Ułatwia życie i pozawala dłużej latać „za jednym razem”.

Jaka jest różnica względem poprzedniej generacji?

Zacznijmy od podstawowej – nazwa. DJI wcześniej używało nazwy „DJI Mavic Mini”, aktualnie pełna nazwa to “DJI Mini 2”. Widać więc wyraźnie, że nazwa „Mavic” została zarezerwowana dla potężniejszej maszyny. Dodatkowe zmiany są niezbyt widoczne na pierwszy rzut oka – ale są, w dodatku bardzo istotne.

Ważne jest to, że producent zachował taką samą wagę drona – 249 gramów, dzięki czemu możemy nim latać bez dodatkowych uprawnień (póki co, bo ma się to niebawem zmienić, ale jak docelowo będzie wyglądać to prawo… nie wiem). Same wymiary drona są praktycznie identyczne z poprzednikiem – Mavic Mini (pierwszej generacji) 160×202×55 mm a Mini 2 – 159×203×56 mm.

Śmigła i cała reszta zewnętrznego wyposażenia wygląda podobnie w obu wersjach – ciekawostką jest to, że końcówka śmigieł w Mini 2 jest pomarańczowa, a nie szara, jak to było w przypadku Mavic Mini. Dodatkowo nad gimbalem w Mini 2 umieszczona została przydatna dioda LED, której w poprzedniku nie było.

Ale zmiany wizualne to jedno, ważniejsze jest wnętrze. DJI skupiło się przede wszystkim na zmianach właśnie wewnątrz drona, szczególnie wokół najważniejszego komponentu urządzenia – kamery.

Kamera

DJI Mini 2 nagrywa w maksymalnej rozdzielczości 4K w 30 klatkach na sekundę, oferując materiał o wyższej jakości niż poprzednik (rozdzielczość 2,7K w 30 kl./s). Jak na tej klasy drona – świetny wynik. Z uwagi na zachowanie jak najmniejszej wagi, matryca pozostała taka sama – 1/2.3”, podobnie jest zresztą w przypadku zdjęć – 12 Mpix, choć i tak kamera jest nieco cięższa, przez co DJI musiało podjąć decyzję o zmniejszeniu akumulatorów – ale o tym za chwilę. Mini 2 zyskał jednak również możliwość obsługi 4-krotnego zoomu cyfrowego.

Nowością jest również możliwość zapisywania zdjęcia nie tylko w formacie JPEG. Format zapisu zdjęć został rozszerzony o format RAW, zapewniając większą elastyczność w przetwarzaniu końcowym, a to z pewnością docenią nie tylko droniarze-amatorzy.

Akumulatory

Tutaj też DJI zastosował ciekawe rozwiązanie. Mini 2 jest napędzany nowym, nieco innym akumulatorem o pojemności 2250 mAh (2600 mAh u poprzednika). Niestety, akumulatory z modelu Mavic Mini nie będą działać w Mini 2 ze względu na nieco wyższe napięcie – ale za to akumulatory z Mini 2 działają w Mavic Mini (ot, taka ciekawostka).

Różnica w czasie lotu jest marginalna – Mavic Mini utrzymał mi się w powietrzu 26 minut, a Mini 2… 29 minut. 3 minuty nie wyglądają zbyt spektakularnie, ale może się zdarzyć, że te dodatkowe minuty mogą uratować drona przed np. wpadnięciem do jeziora.

Zasięg drona (zmiany na lepsze)

Nowością jest fakt, że DJI Mini 2 korzysta z technologii połączenia OcuSync 2.0, co pozwoliło zwiększyć zasięg aż 3-krotnie – do aż 6000 metrów! Jest to zasięg maksymalny, przy czym pamiętajmy, że np. w mieście, gdzie jest wiele anten i urządzeń elektronicznych, połączenie jest zakłócane i zasięg będzie sporo mniejszy. Nowa technologia zastosowana w Mini 2 zapewnia bardziej stabilny sygnał i połączenie z dronem.

Maksymalny pułap wysokości, na jaką możemy odlecieć, również się zwiększył – z 3000 do 4000 m.n.p.m. (ale tutaj też ciekawostka, bo zdarzyło mi się latać DJi Mavic Mini powyżej 3000 m.n.p.m i wystartował – co prawda musiałem zaakceptować szereg ostrzeżeń, ale poleciał).

Czy mała waga to problem?

Kupując DJI Mavic Mini zastanawiałem się czy przez swoją małą wagę i wymiary nie zostanie dosłownie zdmuchnięty przez wiatr. W praktyce nigdy nie miało to miejsca (nawet w bardzo wietrznych lokacjach). Warto dodać, że DJI i w tym miejscu poprawił swojego drona, bo odporność Mini 2 na wiatr wzrosła do 37,8 km/h. To tyle samo, co w profesjonalnym, ważącym prawie 4 razy więcej, Mavic 2 Pro.

Szybkość drona to kolejna rzecz, która została zwiększona – z 13 do 16 m/s. W skrócie? Lata szybciej i mocniej.

Nowy kontroler

Ostatnią dużą zmianą jest kontroler. W nowej edycji zmieniono dosłownie wszystko – nic a nic nie przypomina starszej generacji. W DJI Mavic Mini telefon montowaliśmy na spodzie kontrolera, w aparaturze Mini 2 jego miejsce jest na górze (warto dodać, że maksymalnie mieszczą się w niej smartfony o szerokości 92 mm).

Umieszczenie przycisków również zostało zmienione. I tu jest jeden element, który mnie drażni – przycisk robienia zdjęcia / przycisk nagrywania – w starszej wersji mamy w padzie/kontrolerze dwa oddzielne przyciski odpowiadające za te funkcje – w Mini 2 wszystko jest w jednym przycisku, co oznacza, że tryby zdjęcia/wideo zmienia się innym… bez sensu.

DJI Mini 2 w praktyce

Już podczas pierwszego wyjęcia całego zestawu sprzedażowego z pudełka miałem w głowie kilka wniosków, które gdzieś tam kołatały z tyłu głowy podczas całego okresu testów. Ale zacznę od rzeczy, zdawałoby się błahej, mianowicie – etui.

W przypadku Mavic Mini mieliśmy do czynienia z utwardzają teczką, którą można było przenosić wyłącznie z pomocą krótkiej rączki. Przy urządzeniu kolejnej generacji DJI DJI poszło o krok dalej, moim zdaniem zdecydowanie w dobrą stronę – otóż z teczki zrezygnowano na rzecz bardziej miękkiej torby na ramię, która – poza główną komorą na drona, kontroler i ładowarkę, ma również pomniejsze dodatkowe kieszonki, w których można schować zapasowe śmigła, śrubki, karty pamięci, etc. Jej przenoszenie jest wygodniejsze, a swoją rolę ochronną spełnia równie dobrze.

Tym bardziej, że producent jeszcze bardziej przyłożył się do zabezpieczenia drona, gdy ten nie jest używany – na gimbalu znajduje się specjalny plastik zabezpieczający, który zdejmujemy przed lotem, jak również całość spięta jest ochronnym, gumowym paskiem, by lepiej chronić poszczególne elementy drona podczas przenoszenia go.

Jeśli chodzi o samą aparaturę sterującą, początkowo nieco nie mogłem się odnaleźć. W miejscu anten WiFi poprzedniego drona, mamy montaż telefonu. W miejscu rączek do chwytania kontrolera – drążki i port ładowania. Sama aparatura jest większa, bardziej masywna i, w ogólnym rozrachunku, równie skuteczna, jak ta w poprzedniku, aczkolwiek przez cały czas testów nie mogłem się przestawić do zmiany funkcji poszczególnych przycisków (nie odczują tego osoby, które nie miały do czynienia z Mavic Mini).

Sterowanie dronem właściwie w nie uległo zmianie. Moje nawyki z latania pierwszą generacją spokojnie mogłem przełożyć na dwójkę. Z poprawką na to, że – po pierwsze – mogłem latać zauważalnie szybciej, a po drugie – podniósł się komfort transmisji widoku nagrywanego wideo w czasie rzeczywistym, nie odnotowałem przerw w przesyle, rwania widoku, etc.. Widać wyraźnie, mając porównanie z poprzednią generacją, że – kolokwialnie rzecz ujmując – OcuSync 2.0 zdecydowanie robi robotę.

Moje wrażenia z latania DJI Mini 2 są zatem jak najbardziej pozytywne. Odniosłem też wrażenie, że Mini 2 jest delikatnie cichszy od poprzednika, co też jest nie bez znaczenia, jeśli nie chcemy nikomu przeszkadzać swoim lataniem.

Jakość materiałów wyjściowych, stworzonych za pomocą DJI Mini 2, to petarda. Wrzucenie możliwości nagrywania tym maluchem w 4K to najlepsza decyzja, którą mogło podjąć DJI, jednocześnie dość przewidywalna – bo skoro zabrakło jej w jedynce, to w dwójce zdawała się być pewniakiem.

I super, bo jakość jest naprawdę rewelacyjna. Abstrahując oczywiście od świetnej płynności nagrań, filmy są ostre, pełne szczegółów i – krótko mówiąc – po prostu mogą się podobać. Im lepsze warunki pogodowe i oświetleniowe, tym lepsze filmy, wiadomo. Sprawdziłem też jednak, jak sytuacja wygląda o zachodzie słońca (jeszcze względnie dobrze) i po zmroku (tu już dobrego słowa powiedzieć nie można – „ciemność widzę, ciemność”). W ogólnym ujęciu z jakości materiałów nagrywanych za pomocą DJI Mini 2 jestem zdecydowanie zadowolony.

Dodam jeszcze, że ja za pomocą DJI Mini 2 latałem sterując nim manualnie, ale dla osób, które rozpoczynają swoją przygodę, a mimo wszystko chcą kręcić interesujące wideo, DJI przygotowało kilka gotowych trybów QuickShot. Są to: Dronie, Helix, Rocket, Circle i Boomerang. Zamiast opisywać je po kolei, po prostu odeślę Was do oficjalnego tutoriala, z którego od razu dowiecie się, jak z tych opcji korzystać:

Jedyne, czego może brakować, to moim zdaniem automatycznego śledzenia osób.

Podsumowanie

Mavic Mini 2 to cały zbiór nowych ulepszeń. Dron otrzymał więcej profesjonalnych funkcji, nikt już nie podejdzie i nie powie „zabawka” (chociaż nigdy nią nie był!). Możliwość nagrywania obrazu 4K, mobilność, zwinność i niska waga to niezwykłe atuty tego maluszka – jest to urządzenie idealne dla osób, które chcą nauczyć się latać (i oczekują czegoś więcej niż tylko lot w tył i przód) oraz dla tych (jak ja), którzy potrzebują takiego maluszka do zadań specjalnych w pracy.

Wiele funkcji i możliwości w stosunkowo niskiej cenie. Gdyby nie ten kontroler, to by było 10/10, a tak… 9,5/10. Myślę, że to odpowiednia i zasłużona ocena!

Recenzja DJI Mini 2 – „kieszonkowego” drona dla każdego
Wnioski
Zalety
waga
łatwość sterowania
czas pracy
jakość nagrywanego materiału (4K 30 fps)
odporność na mocne podmuchy wiatru
stabilne połączenie OcuSync 2.0
USB typu C
Wady
kontroler pierwszej generacji bardziej mnie przekonuje
9.5
Ocena
Exit mobile version