Recenzja Doogee Valencia 2 Y100 Pro

Doogee jest jedną z tych firm, o których bardzo często piszę, a z których produktami jeszcze nie miałam okazji zapoznać się osobiście. Zawsze jednak musi być ten pierwszy raz i w tym przypadku właśnie nastał przy okazji wprowadzonego w ostatnim czasie na polski rynek modelu Valencia 2 Y100 Pro. Przez ostatnie tygodnie miałam możliwość korzystania z tego produktu dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora Doogee, przez co mogę się z Wami podzielić moją opinią na jego temat. A jest o czym pisać, bo w cenie zamykającej się w 600 złotych otrzymujemy parametry, których byśmy się raczej nie spodziewali. Na papierze całość wygląda wyśmienicie. A jak działa w rzeczywistości? O tym przekonacie się poniżej.

Parametry techniczne Doogee Valencia 2 Y100 Pro:

Cena w momencie publikacji: 599 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Chińczycy mają to do siebie, że lubią koloryzować rzeczywistość – nie inaczej jest i tym razem. Liczne zapowiedzi przed premierą Valencia 2 mówiły, że jego obudowa będzie wykonana z metalu (i to mi utkwiło w pamięci, przez co podczas pierwszych wrażeń wprowadziłam Was w błąd – przepraszam). Okazuje się bowiem, że „plecki” tego modelu są z poliwęglanu, który niewiele ma wspólnego z metalem. Niektórzy twierdzą, że metalowa jest ramka, ale… według mnie całość została wykonana z tego samego materiału (oczywiście poza szklanym frontem).

Jakość wykonania, jak na taniego chińczyka, jest zaskakująco dobra. Poszczególne elementy obudowy są ze sobą odpowiednio spasowane, a zastrzeżenia mogę mieć jedynie do delikatnego trzeszczenia podczas nieudanych prób wyginania (nieudanych, bo obudowa się temu nie poddaje) oraz „pływania” ekranu podczas nawet lekkiego ściśnięcia telefonu. Kolejne „ale” pojawia się przy bliższym przyjrzeniu się obudowie – okazuje się, że między ramką okalającą ekran a krawędzią obudowy jest dość spora szczelina, która wprost uwielbia zbierać drobinki kurzu (zwłaszcza na dole). Taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku głośnika do rozmów telefonicznych – tu również widać, po zaledwie kilkudziesięciu godzinach użytkowania, że zbiera się brud, co nie wygląda dość estetycznie.

Samo wzornictwo Valencia 2, w moich oczach, nie pozostawia wiele do życzenia. Jest poprawne, ale jednocześnie nie wywołuje zachwytu. Jak na telefon z niskiej półki cenowej wygląda po prostu dobrze.

Obudowa telefonu jest delikatnie wyprofilowana, przez co można ją określić rodzajem „łódki” – położenie go na płaskiej powierzchni może powodować niewielkie „gibanie się” telefonu na boki. Taka budowa sprawia również, że smartfon dobrze leży w dłoni mimo swojej grubości. Warto wziąć pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z telefonem o wymiarach 142,6 x 72,1 x 9,35 mm, którego masa wynosi 151 g. Gdyby nie dość szerokie ramki okalające ekran ze wszystkich stron producentowi mogłoby się udać zmniejszyć końcowe wymiary urządzenia, ale i tak nie można jakoś szczególnie na nie narzekać.

Jeśli chodzi o to, jak wygląda obudowa po trzech tygodniach użytkowania telefonu, nie mam zupełnie żadnych zastrzeżeń. Wygląda praktycznie tak samo, jak po wyjęciu go z fabrycznego pudełka. Dodatkowo „plecki” można chronić specjalnym plastikowym etui dołączanym do zestawu sprzedażowego, więc nie ma się co obawiać o ich stan nawet po kilku miesiącach. Dodatkowo trzeba zauważyć, że obudowa nie zbiera odcisków palców i wyglądem przypomina szczotkowane aluminium, ale – jak już zdążyłam zauważyć – nie jest nim.

Nad wyświetlaczem umieszczono głośnik do rozmów telefonicznych, kamerkę do połączeń wideo i selfie (8 Mpix) oraz czujnik natężenia światła – mocno brakuje tu diody powiadamiającej. Pod z kolei mamy do czynienia z trzema przyciskami dotykowymi, od lewej: menu, Home (z przejściem do otwartych aplikacji) oraz wstecz – w żadnym przypadku dłuższe przytrzymanie nie odsyła do Google Now – a do tego jesteśmy przyzwyczajeni w smartfonach z Androidem. Tył telefonu został zagospodarowany na obiektyw aparatu 13 Mpix z diodą doświetlającą oraz niewielki głośniczek.

Spójrzmy jeszcze na poszczególne krawędzie. Na prawej u góry znajdziemy przyciski do regulacji głośności i włącznik – wszystkie są ledwo wystające ponad obudowę i słabo wyczuwalne, aczkolwiek nie przeszkadza to w korzystaniu z nich. Na dole umieszczono mikrofon, podczas gdy lewy bok pozostawiono całkowicie pusty. U góry natomiast mamy port microUSB oraz 3.5 mm jack audio (ja preferuję na dole, ale ile osób, tyle opinii).

No dobrze, a gdzie sloty kart SIM i microSD? Po wzięciu Valencia 2 do ręki pierwszy raz trudno się zorientować, że urządzenie to oferuje możliwość zdjęcia obudowy i dostania się do jego środka, bowiem na długości krawędzi nie ma nigdzie elementu, który można by podważyć. Obudowę jednak się zdejmuje (wystarczy odrobina sprytu) i to właśnie pod nią mamy dostęp do gniazd: miniSIM, microSIM i microSD. Tu również jest akumulator o pojemności 2200 mAh, który można samemu wymieniać.

Wyświetlacz

Mimo tego, że chińskie smartfony są coraz ciekawsze – nie tylko na papierze, ale i w rzeczywistości – wciąż jestem nieco do nich uprzedzona. Dzięki temu jednak nie jestem rozczarowana produktami, które testuję, bo doskonale wiem, czego się mogę po nich spodziewać. Ale są też elementy zaskoczenia. Valencia 2, biorąc pod uwagę wyświetlacz, pokazała się od dobrej strony. A tego, przyznaję, raczej się nie spodziewałam.

W chińskich produktach najczęściej albo kąty widzenia są tragiczne, albo odwzorowanie barw kuleje, albo rozdzielczość jest za niska, albo jasność minimalna zdecydowanie zbyt wysoka, albo widać siatkę digitizera, albo… można tak wymieniać w nieskończoność. W przypadku produktu Doogee nie ma zbyt wielu elementów, na które faktycznie można narzekać. Tym bardziej, że oferuje dość zaawansowane możliwości konfiguracji wyświetlacza dzięki funkcjom w MiraVision.

Możemy tu wybrać jeden z trzech trybów obrazu: standardowy, żywy albo użytkownika. W ostatnim, jak łatwo wywnioskować, możemy zdefiniować, jak mają wyglądać poszczególne parametry wyświetlanego obrazu: kontrast, nasycenie, jasność obrazu, ostrość oraz temperatura barwowa. Świetna rzecz, że mamy takie możliwości w smartfonie za zaledwie 600 złotych.

Przejdźmy do rozdzielczości. Niejednokrotnie wspominałam już, że 1280 x 720 pikseli na pięciu calach jest wartością całkowicie wystarczającą i w dalszym ciągu to podtrzymuję. Przekłada się to bowiem na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 294 ppi. To z kolei sprawia, że ekran jest dostatecznie ostry i czytelny i dobrze sprawdza się podczas korzystania z telefonu – niezależnie od tego, czy mówimy tu o przeglądaniu stron internetowych, czytaniu PDF-ów czy graniu.

Jasność minimalna jest całkiem w porządku, aczkolwiek nie obraziłabym się, gdyby była ciut niższa. Jasność maksymalna zaskakująco dobrze sprawdza się w słońcu, ale nie obraziłabym się, gdby była jeszcze nieco wyższa – czasem po prostu nie obędzie się bez zasłonięcia ekranu drugą ręką. Do dyspozycji mamy czujnik natężenia światła, któremu możemy powierzyć regulowanie jasności ekranu – jako że mamy tu Androida Lollipop funkcję za to odpowiedzialną znajdziemy w ustawieniach, a nie na belce systemowej (tu jedynie zmienimy jasność ręcznie).

Z gorszej strony pokazały się kąty widzenia. Wyraźnie widać przekłamaną czerń i brak jej głębi niezależnie od kąta, pod jakim spojrzymy na matrycę.

Reakcji na dotyk nie mam absolutnie nic do zarzucenia.  Choć pisanie na domyślnej klawiaturze, w dodatku bez słownika, woła o pomstę do nieba.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Moduły łączności. Aparat. Akumulator

Działanie, oprogramowanie

Bardzo cieszy mnie to, że Doogee Valencia 2 nie dołączył do niechlubnego grona niskobudżetowych smartfonów działających pod kontrolą przestarzałego już Androida 4.4 KitKat. W zamian mamy tu wersję 5.1 Lollipop. Co więcej, jest to prawie czysty system z lekko zmodyfikowanymi ikonami i dodatkami w oprogramowaniu, jak choćby Hot Knot znany z najnowszych urządzeń z procesorami Mediateka. A skoro już o jednostce centralnej mowa, za działanie testowanego sprzętu odpowiada czterordzeniowy procesor Mediatek MT6735P z Mali-T720 o częstotliwości taktowania 1GHz, wspomagany przez 2GB pamięci operacyjnej RAM.

Pewnego dnia z Krzyśkiem Nawrotem z Galaktyczny.pl porównaliśmy szybkość działania Doogee Valencia 2 z Alcatelem OneTouch 3 5,5” (z Androidem 5.0.2). I choć wyniki w benchmarkach sprzęt Doogee uzyskuje gorsze, podstawowe zadania, jak ściąganie belki systemowej, ładowanie zdjęć w galerii czy przełączanie się pomiędzy aplikacjami, wykonuje wyraźnie szybciej. Co więcej, działa porównywalnie szybko (a czasem i delikatnie szybciej) od Motoroli Moto G trzeciej generacji (czysty Android 5.1.1).

Testy syntetyczne – benchmarki:
AnTuTu: 20183
Quadrant: 9703
An3DBenchXL: 38271
3D Mark:
Sling Shot ES 3.1: 77
Ice Storm: 3846
Ice Storm Extreme: 1958
Ice Storm Unlimited: 3058

Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 140,87 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 52,61 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 17,86 MB/s
– szybkość losowego zapisu danych: 5,09 MB/s

A1 SD Bench:
odczyt: 85,62 MB/s
zapis: 22,52 MB/s

W Valencia 2 najbardziej irytują mnie specyficzne ikony, których niestety nie można zmienić, bo telefon nie obsługuje motywów. Warto pamiętać jednak, że w każdej chwili można zainstalować alternatywny launcher, który skutecznie maskuje te niedoskonałości. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała jeszcze o fakcie, że niektóre elementy w oprogramowaniu nie zostały spolszczone, co dość mocno razi w oczy.

Z rzeczy interesujących do znalezienia w ustawieniach:

Z 16GB pamięci wewnętrznej do naszej dyspozycji jest 12,11GB. Pod obudową, tuż przy slotach kart SIM, znajdziemy gniazdo microSD, za pomocą którego rozszerzymy pamięć. Co ważne jednak, aby włożyć lub wyjąć kartę trzeba najpierw wyciągnąć baterię. Slot obsługuje karty o maksymalnej pojemności 32GB, a na zewnętrzny nośnik można przenosić pliki multimedialne oraz dane aplikacji.

Jeśli chodzi o gry, w takie tytuły, jak Real Racing 3, Asphalt 8: Airborne czy GTA: San Andreas zagramy, ale odniosłam wrażenie, że zarówno płynność, jak i sama grafika nie są na najwyższym poziomie. Możecie to zobaczyć pod koniec wideo z początku wpisu i ocenić każdy swoim okiem.

Gdybyście na Doogee Valencia 2 chcieli obejrzeć jakiś film, musicie wiedzieć, że z różnymi formatami wideo radzi sobie zaskakująco dobrze – tylko jednej testowej próbce nie sprostał. Preinstalowany odtwarzacz nie ma również napisów oraz nie wspiera audio .dts i .ac3, co jednak szybko niweluje instalacja zewnętrznego odtwarzacza VLC. Poniżej dowiecie się, jak smartfon radzi sobie z poszczególnymi formatami na preinstalowanym odtwarzaczu:

– mkv, 480p, xvid, as l5, 1Mbps, he aac, napisy: OK, bez napisów,
– mkv, 720p, h264, 3Mbps, vorbis, napisy: OK, bez napisów,
– mkv, 720p, h264, hp 3.1, 600kbps, aac/mp3 dual audio: OK,
– mkv, 720p, h264, hp 5.1, 6Mbps, ac3, napisy: OK, ale bez dźwięku i bez napisów,
– mp4, 720p, h264, hp 5.1, 6Mbps, ac3: OK, ale bez dźwięku,
– mp4, 720p, h264, mn 3.1, 3Mbps, aac: OK,
– mkv, 720p, h264, hp 3.1, 3Mbps, aac: OK,
– mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 40Mbps: OK,
– mkv, 1080p, vc1, ap l3, 18Mbps, ac3: nie odtworzył, VLC: klatkuje,
– mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 10Mbps, dts, napisy: OK, ale bez dźwięku i bez napisów.

Głośnik, wbrew pozorom, które sprawia sporej wielkości maskownica, jest niewielki i umieszczony w dolnej części tylnej obudowy. To powoduje, że trzymając telefon w dłoni lub gdy leży łatwo jest zagłuszyć wydobywający się z niego dźwięk o jakości, którą określiłabym jako zadowalającą. Jest OK pod warunkiem, że nie chcemy przez dłuższy czas słuchać muzyki i nie na maksymalnej głośności – wtedy często zdarza się słyszeć charakterystyczne charczenie.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Moduły łączności. Aparat. Akumulator

Moduły łączności:

Aparat

O aparacie w Doogee Valencia 2 można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że spełni wymagania bardziej wymagającego amatora smartfonowej fotografii. Niestety, 13 Mpix z tyłu i 8 Mpix z przodu (interpolacja z 5 Mpix) tylko brzmi świetnie, w rzeczywistości jednak przekłada się jedynie na przyzwoite (i to nie zawsze) zdjęcia.

Aparat niewątpliwie trzeba pochwalić za dobre makro, ale to też wyłącznie w dobrym świetle. Zdjęcia nocne wychodzą w większości nieostre (patrz: Wieża Eiffla), a dioda doświetlająca robiąc zdjęcie w ciemnym pomieszczeniu niewiele daje… Zaskakuje też tryb HDR, który nie działa zbyt dobrze – w wielu przypadkach spowodował, że zdjęcia stały się prawie czarno-białe.

Zresztą, co tu się będę rozpisywać – obraz wyraża więcej niż tysiąc słów, zatem spójrzcie sami na przykłady:

Akumulator

Średnio dzień pracy nie robi już na mnie negatywnego wrażenia, bo po prostu się do tego przyzwyczaiłam. I dobrze, bo przynajmniej smartfon Doogee jakoś strasznie mnie pod tym względem nie rozczarował. Spodziewałam się, że jego akumulator o pojemności 2200 mAh nie będzie oferował znakomitego czasu działania i tak faktycznie jest w rzeczywistości.

Telefon rano odłączony od ładowarki wieczorem trzeba ładować – standard. Na włączonym ekranie natomiast (SoT) Valencia 2 pracuje przez średnio ok. 2:20 h. Mowa o korzystaniu z telefonu z LTE, WiFi, czasem Bluetooth oraz jasnością ekranu ustawioną w dolnych granicach skali (lub, jeśli na zewnątrz, w górnych).

Pełne naładowanie telefonu ładowarką dołączoną do zestawu trwa dwie i pół godziny.

 

Smartfon do testów dostarczył dystrybutor – doogee.pl.

 

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Moduły łączności. Aparat. Akumulator

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Exit mobile version