Recenzja Bluboo Picasso

Chińskie urządzenia już od kilku lat śmiało mogą rywalizować ze sprzętem od producentów z innych krajów świata. W dodatku coraz więcej modeli jest dostępnych w naszym kraju z dwuletnią gwarancją realizowaną na terenie Polski, co dla wielu osób stanowi kluczowy argument przy kupnie nowego telefonu. Jedną z takich nowości jest budżetowy Bluboo Picasso. Oferuje on przeciętne podzespoły, lecz kosztuje naprawdę niewiele. Czy warto zwrócić na niego uwagę?

Na pewno wygląd i wykonanie to mocne strony recenzowanego telefonu. Picasso oferuje przyzwoitej jakości obudowę z tworzywa sztucznego, która na żywo prezentuje się ładnie i trudno jej cokolwiek zarzucić. W dodatku ramki na froncie urządzenia nie są przesadnie duże. Żal jedynie miejsca pod ekranem, które jest całkowicie niezagospodarowane – a sameprzyciski funkcyjne są wyświetlane na ekranie.

Od strony danych technicznych Bluboo wypada gorzej, lecz wciąż nieźle, na tle bezpośrednich rywali. Czterordzeniowy Mediatek MT6580A jest na szczęście uzupełniony o 2GB RAM, dzięki czemu urządzenie ma szansę na względnie szybkie działanie i wielozadaniowość. W dodatku na nasze dane mamy ok.12,27 z 16GB pamięci wbudowanej. Na koniec tej części warto wspomnieć o dual SIM, aparatach 8 Mpix i baterii 2500 mAh.

Dane techniczne Bluboo Picasso:

W chwili publikacji recenzji cena telefonu wynosi 379 złotych.

WIDEORECENZJA

WZORNICTWO, JAKOŚĆ WYKONANIA

Bluboo Picasso to model z niskiej półki i zdecydowanie trudno tutaj oczekiwać urządzeń o wysokiej jakości wykonania. Niewątpliwie jednak recenzowany model wyróżnia się porządną obudową. Zacznijmy od samej stylistyki, która jest moim zdaniem mocnym punktem całości – może nie wyróżnia się nowatorskimi rozwiązaniami, ale prezentuje się elegancko, potrafi przykuć wzrok. Tutaj szczególną rolę odgrywa tylna klapka z charakterystycznym wzorem. Myślę, że dzięki temu smartfon może się podobać i wyróżnia się w pewien sposób z tłumu bardziej tradycyjnie prezentujących się budżetowców.

Do wykonania zastosowano niezłej jakości materiały, ale próżno tutaj szukać np. wstawek z metalu. Picasso to smartfon zamknięty w pełni plastikowej obudowie, jedynie ramka jest stylizowana na szczotkowe aluminium, co stanowi dosyć mierną imitację. Warto wspomnieć, że producent nie informuje o żadnej specjalnej ochronie przedniego wyświetlacza, więc pewne jest, że nie znajdziemy tu jakiegokolwiek szkła ochronnego. Na otarcie łez mamy już przyklejoną po wyjęciu z pudełka folię ochronną. Cieszy jednak fakt, że w opakowaniu znajdziemy również drugą, stanowiącą miły dodatek od Bluboo. Jak z kolei wypada wytrzymałość zastosowanych tworzyw? Cóż, w tej kategorii urządzenie wypada zadziwiająco dobrze – telefon po kilkunastu dniach testów wciąż wygląda prawie tak samo, jak po wyjęciu z pudełka.

Mimo że jest to low-end, prawie wszystkie elementy są ze sobą świetnie spasowanie, a przyciski głośności i zasilania idealnie leżą i nie chybotają się przy korzystaniu z nich – niestety,nawet w wielu droższych modelach nie zawsze tak to wygląda. Na pochwałę zasługuje zdejmowalna tylna klapka. Szkoda jednak, że ma tendencję do trzeszczenia, co jest dosyć irytujące, ale trudno jest mi napisać, czy jest to problem, który pojawił się wyłącznie w testowanym modelu. Dzięki demontowalnej obudowie mamy swobodny dostęp do baterii, którą możemy dosłownie w każdej chwili błyskawicznie wymienić. O ile samo zdjęcie klapki jest banalnie proste, o tyle przy jej ponownym zakładaniu należy użyć trochę siły – na szczęście ten element konstrukcji wyróżnia się zadowalającą wytrzymałością, ale trudno mi napisać jak będzie przylegać do obudowy po kilku miesiącach intensywnego użytkowania.

Smartfon zadziwiająco dobrze leży w dłoni za sprawą lekko zaokrąglonym pleckom. W dodatku z powodu zastosowania 5-calowego ekranu wymiary telefonu pozwalają na jego komfortową obsługę jedną ręką, co jest warte odnotowania. Co ciekawsze, Bluboo, śladem Huawei czy Honora, zastosowało wokół wyświetlacza czarne ramki. Dopóki nie włączymy ekranu może wydawać się, że powierzchnia robocza jest większa niż w rzeczywistości – prosty trik producentów, który jednak pozytywnie wpływa na ocenę tej części urządzenia.

Na przodzie Picasso czołowe miejsce zajmuje 5-calowy ekran TFT LCD, nad którym umieszczono zestaw czujników, 8-megapikselową kamerkę z lampą doświetlającą oraz głośnik do rozmów. Znalazła się także dioda powiadomień świecąca na czerwono lub zielono. Z tyłu natomiast mamy logo producenta oraz 8-megapikselowy aparat z podwójną diodą doświetlającą.

Górna krawędź smartfona należy do złącza słuchawkowego 3,5 mm i mikrofonu, równolegle umieszczono z kolei, od prawej, głośnik, port microUSB 2.0 oraz drugi mikrofon. Na prawej krawędzi są klawisze głośności i zasilania.

WYŚWIETLACZ

Bluboo Picasso jest wyposażony w 5-calowy wyświetlacz, który stanowi obecnie najczęściej spotykany rozmiarowo ekran na rynku. Z czego to wynika? Jest to spowodowane przede wszystkim tym, że taka przekątna pozwala jeszcze na zachowanie rozsądnych gabarytów urządzenia, co też przekłada się bezpośrednio na komfort używania smartfona jedną ręką. W dodatku nie każdy chce wejść w posiadanie ogromnego telefonu.

Rozdzielczość wyświetlacza to natomiast zwykłe HD, czyli 1280 x 720 pikseli, przekładające się na zagęszczenie pikseli na poziomie 294 punktów na cal. Aktualnie to standard wśród budżetowców. W praktyce dostrzeżenie poszarpanych czcionek jest zadaniem trudnym, ale możliwym do wykonania – wymaga to dłuższego wpatrzenia się w ekran. Zresztą, czy możemy spodziewać się czegoś więcej w modelu z niskiej półki?

Odwzorowanie barw jest poprawne. Trudno napisać cokolwiek bardzo pozytywnego na ten temat, ale warto zwrócić uwagę, że kolory wyróżniają się naturalnym nasyceniem, lecz nie możemy zmienić ich temperatury. Na pochwałę zasługują bardzo dobre kąty widzenia. Złego słowa nie mogę napisać odnośnie jakości bieli, która prezentuje się świetnie, ale już czerń jest wyświetlana jako ciemny szary, ale to typowa przypadłość urządzeń z tej półki cenowej. W swojej klasie Picasso wypada przyzwoicie.

Jasność minimalna oraz maksymalna wypadają przeciętnie – nie jest źle, choć powinno być nieco lepiej. W ciemnościach korzystanie z telefonu nie jest najbardziej komfortowe, a w słoneczne dni pojawiają się problemy z odczytaniem wyświetlanej treści, co jest spowodowane także sporymi refleksami. Na pochwałę zasługuje obecność sprawnie działającej automatycznej regulacji jasności wyświetlacza.

Palec bardzo komfortowo ślizga się po powierzchni ekranu, czułość na dotyk zastosowanego panelu oceniam jako poprawną. Niestety, o ile czas reakcji jest niewielki, o tyle telefon nie zawsze dobrze zrozumie, gdzie kliknęliśmy wyświetlacz, a sporadyczne lagi są spowodowane użyciem słabego procesora. Picasso dobrze sprawdzi się do odpisywania na krótsze wiadomości, przy dłuższych przyjemność z używania telefonu może spaść. Warto wspomnieć, że na start mamy preinstalowaną klawiaturę Google z czystego Androida 5.1 Lollipop.

Spis treści:

  1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Moduły łączności. Jakość dźwięku
  3. Aparat. Bateria. Podsumowanie

DZIAŁANIE, OPROGRAMOWANIE

Bluboo Picasso jest napędzany przez układ przeznaczony dla urządzeń z najniższej półki cenowej, Mediatek MT6580A. Składa się on z czterech rdzeni ARM Cortex A7 o częstotliwości od 604 do 1300MHz, a także leciwego układu graficznego ARM Mali 400MP2 500MHz. Nie możemy się oszukiwać, ale jest to mało wydajne SoC, którego najpoważniejszym atutem pozostaje niskie zapotrzebowanie na energię. Jednak dzięki połączeniu go z 2GB pamięci operacyjnej, urządzenie nawet dzielnie radzi sobie z codziennymi zadaniami.

Wydajność w grach… Urządzenie zdecydowanie nie jest skierowane do fanów grania na mobilnych urządzeniach, ponieważ większość tytułów ze Sklepu Play jest uruchamianych w niskich ustawieniach grafiki, bądź legitymuje się niewielką liczbą wyświetlanych klatek na sekundę – trudno spodziewać się czegokolwiek innego po low-endzie. Mimo wszystko do grania w prostsze gry smartfon sprawdzi się tak, jak powinien. W dodatku nawet się nie nagrzewa, co należy uznać za zaletę.

Benchmarki:
AnTuTu: 22511
Quadrant: 8837
Geekbench
Single-Core: 345
Multi-Core: 1107
CPU Prime Benchmark:
3D Mark
Ice Storm: 2881
Ice Storm Extreme: 1955
Ice Storm Unlimited: 2890

Bluboo Picasso działa pod kontrolą Androida 5.1.1 Lollipop, który został uzupełniony o autorską nakładkę producenta, dodającą kilka funkcji oraz wpływającą na wygląd całości. Warto wspomnieć, że w przeciwieństwie do niektórych chińskich smartfonów, mamy tutaj app drawer, a na pochwałę zasługuje fakt, że do wyboru zostało nam oddanych kilka motywów. Nie jest ich zbyt wiele (dokładnie osiem), ale jednak różnią się między sobą. W dodatku nie zabrakło widgetów. W tle ekranów możemy ustawiać różne efekty pogodowe (efektowna animacja, choć podobne rozwiązania były popularne kilka lat temu), do naszej dyspozycji oddano wybór pomiędzy różnymi efektami przejścia między kolejnymi pulpitami. Belka powiadomień z kolei została przeniesiona – bez żadnych zmian – z czystego Androida. Ustawienia z kolei przypominają nieco te z EMUI – całość posegregowano całkiem logicznie. Wygląd niektórych aplikacji od producenta nie został do końca dopracowany. W dodatku można znaleźć nie do końca poprawnie przetłumaczone na nasz język frazy, np. „Niepełnosprawny” (dotyczy wyłączenia funkcji związanej z gestami) czy „Ustawienia gest list” – na szczęście takich „kwiatków” jest niewiele.

W codziennym użytkowaniu telefon działa poprawnie. Ani jego szybkość, ani też płynność nie są oszałamiające, trudno napisać coś szczególnego na ich temat – dla mniej zaawansowanych użytkowników Picasso będzie dobrym wyborem. Komendy wydawane palcem są wykonywane wystarczająco szybko, a prostsze programy działają idealnie; nieco gorzej sytuacja wygląda z bardziej zasobożernymi aplikacji. Z kolei 2GB RAM pozwalają na całkiem sprawną wielozadaniowość, szczególnie jak spojrzymy na najniższą półkę cenową. Mimo wszystko szkoda, że Bluboo nie zdecydowało się zastosować tutaj wydajniejszego procesora, na pewno w tym temacie następca powinien się poprawić.

W oprogramowaniu mamy, co ciekawsze, kilka funkcji, które dobrze działają na co dzień. Oto one:

Bluboo Picasso jest wyposażony w 16GB pamięci wbudowanej, a z tego dokładnie 12,37GB mamy do wykorzystania na własne pliki. W tej klasie cenowej jest to bardzo dobry rezultat. Pojawił się również slot kart microSD, ale nie możemy przenosić na nie całych aplikacji.

Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 140,3 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 38,3 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 13,29 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 7,38 MB/s.

MODUŁY ŁĄCZNOŚCI

JAKOŚĆ DŹWIĘKU

Głośnik multimedialny umieszczono na dolnej krawędzi za lewą atrapą. Kiedy będziemy grać, wydobywający się wówczas z niego dźwięk będzie tłumiony przez naszą dłoń – zresztą nawet w pozostałych sytuacjach jakość audio jest przeciętna. Dźwięk brzmi raczej kiepsko, im głośniej, tym bardziej słyszalne są braki, ale przynajmniej głośność maksymalna wypada nieźle. Po budżetowcu trudno byłoby oczekiwać czegokolwiek innego.

Na wyjściu słuchawkowym jest nieco lepiej, mogę śmiało napisać, że po prostu typowo dla budżetowca. Bluboo Picasso to nie smartfon dla audiofilów, a do słuchania muzyki przez mniej wymagające osoby będzie w sam raz. Niestety, mikrofon przeciętnie radzi sobie z rejestrowaniem dźwięku, więc nie polecam wykorzystywania tego telefonu jako dyktafonu.

Spis treści:

  1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Moduły łączności. Jakość dźwięku
  3. Aparat. Bateria. Podsumowanie

APARAT

Bluboo Picasso jest wyposażony w dwa aparaty 8 Mpix, z których tylny jest wspierany przez dwie diody doświetlające, przedni natomiast uzupełniono o pojedynczą. Z uwagi na to, że to smartfon budżetowy, próżno szukać tutaj jakoś szczególnie wyrafinowanej optyki, optycznej stabilizacji obrazu czy też jasnego obiektywu. Telefon ten ma potrafić po prostu wykonać przyzwoitej jakości zdjęcie.

Aplikacja jest typowa dla urządzeń z czystym Androidem. Z pewnością niewiele można zarzucić jej względem czytelności albo prostoty obsługi, ale na pewno należy wspomnieć o lekko archaicznym wyglądzie. Co jednak dziwne, aparat jest zawsze domyślnie uruchamiany w trybie upiększana twarzy. O ile działoby się tak tylko w przypadku przedniej kamerki, byłoby to całkowicie zrozumiałe, lecz podobna sytuacja w przypadku aparatu głównego trudno uznać za logiczną. Zdecydowanie zdjęcia krajobrazu nie zyskują na tego typu upiększeniu. Poza tym trudno zarzucić cokolwiek Bluboo w tym temacie. Mamy szybkie ustawienia lampy doświetlającej, trybu HDR, możliwości wykonania fotografii za pomocą gestu, skrótów do galerii, spustu migawki oraz nagrywania filmów.

Wśród dostępnych trybów mamy: Auto, upiększenie twarzy, panoramę, ożywione zdjęcie lub tryb śledzenia obiektu. Zdjęcia możemy wykonywać w maksymalnej rozdzielczości 8 Mpix, filmy natomiast nagramy w rozdzielczości HD (te w Full HD są tak katastrofalne, że lepiej o nich nie wspominać).

Picasso potrzebuje chwili na wyostrzenie interesującego nas obiektu, zdjęcia są wykonywane całkiem szybko, ale czuć różnicę, gdy zestawimy Picasso z jakimkolwiek modelem z nieco wyższej, średniej półki. Wykonane zdjęcia są przyzwoite. Telefon nie rejestruje sporej liczby szczegółów, ale dopóki ich nie będziemy powiększać, nie zwrócimy na to uwagi – zdecydowanie trudno fotografie z Picasso potem kadrować. Odwzorowanie barw należy ocenić jako dobre. Kolory są naturalne, choć zdarzało się, że wychodziły po prostu mdłe. Na pochwałę zasługuje tryb HDR – w wielu sytuacjach stanowi jedyne wyjście, aby sfotografować coś w niezłej jakości, aczkolwiek należy zaznaczyć, że wydłuża on czas zapisu samego zdjęcia. Przednia kamerka wypada podobnie. W nocy oba aparaty stają się bezużyteczne, ponieważ szumy stają się bardzo widoczne, a sam telefon nie łapie ostrości w słabych warunkach oświetleniowych. Na szczęście z pomocą mogą przyjść lampy doświetlające. W sumie powinienem pochwalić ich obecność, lecz wyróżniają się żółtawym światłem. O ile przy tylnym aparacie oprogramowanie radzi sobie jeszcze ze zniwelowaniem efektu delikatnego zażółcenia, o tyle przy frontowym wygląda to gorzej. Najnormalniej w świecie twarze osób na fotografii zmieniają swój odcień na lekko żółty, co możemy skorygować ustawieniami upiększenia twarzy. Patrząc na bezpośrednich rywali Picasso radzi sobie na szkolną trójkę z plusem.

BATERIA

Bluboo Picasso jest wyposażony w wymienną baterię o pojemności 2500 mAh. Teoretycznie przy połączeniu jej z mało prądożernymi podzespołami należałoby się spodziewać całkiem długiego czasu pracy, tymczasem w praktyce smartfon wypada bardzo przeciętnie, szczególnie przy korzystaniu z dwóch kart SIM jednocześnie. Dzień pracy jest do osiągnięcia, lecz wymaga on delikatnego traktowania telefonu. Przy korzystaniu z sieci 3G, ciągłej synchronizacji danych oraz ustawionej automatycznej regulacji wyświetlacza wynik SoT (Screen-On-Time – czas na włączonym ekranie) wynosił ok. 2-3 godziny, a przy WiFi wydłużał się nawet do 4 godzin.

Czas ładowania wynosi natomiast aż ok. 190 minut.

PODSUMOWANIE

Bluboo Picasso to propozycja budżetowa, więc trudno oczekiwać po niej czegoś wielkiego. Moim zdaniem jest to poprawny smartfon z dual SIM i porządnymi podzespołami, pozwalający na stabilną pracę, niekoniecznie zawsze szybką i płynną. Ekran również wypada przeciętnie. Na pewno warto wspomnieć o niezłych aparatach, ale tylko w dobrych warunkach oświetleniowych, a także ciekawie prezentującej się obudowie. Pośród wad z pewnością należy wymienić brak LTE, słaby czas pracy (ale w tej cenie raczej akceptowalny) oraz skrzypienie tylnej klapki. W cenie 379 złotych można jednak wybaczyć te niedociągnięcia, ponieważ bezpośredni rywale nie są szczególnie lepsi.

Poniżej przedstawiam konkurencyjne telefony z dual SIM:

Gorąco zapraszam do komentowania.

[wpsm_column size=”one-half”][wpsm_pros title=”Plusy:”]

[/wpsm_pros][/wpsm_column][wpsm_column size=”one-half” position=”last”][wpsm_cons title=”Minusy:”]

[/wpsm_cons][/wpsm_column]

Spis treści:

  1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Moduły łączności. Jakość dźwięku
  3. Aparat. Bateria. Podsumowanie
Exit mobile version