Razer Kishi V3 Pro recenzja opinia test

Recenzja Razer Kishi V3 Pro. Trudno o lepszy kontroler mobilny do smartfona

Nie da się ukryć – mobilne granie na takich urządzeniach, jak smartfony czy tablety, staje się coraz popularniejszym sposobem na obcowanie z grami. I nie chodzi już tylko o drobne tytuły projektowane z myślą o ekranie dotykowym, ale także o pełnoprawne gry konsolowe, które jeszcze kilka lat temu trudno byłoby sobie wyobrazić działające na iPadzie czy smartfonie. Nic więc dziwnego, że na rynku pojawia się coraz więcej kontrolerów dedykowanych właśnie takim urządzeniom – jak choćby recenzowany Razer Kishi V3 Pro.

Mojego iPada Air 5. generacji kupiłem mniej więcej rok temu i, szczerze mówiąc, nie spodziewałem się wtedy, że stanie się on dla mnie aż tak istotnym narzędziem do grania. Początkowo korzystałem z niego głównie do streamowania gier z PlayStation 5 oraz grania poprzez xCloud. Z czasem jednak, gdy Apple zaczęło mocno inwestować w przenoszenie dużych tytułów na swoje urządzenia, sam zacząłem się interesować bardziej „poważnymi” grami.

I tak, dość szybko zacząłem ogrywać w podróży takie produkcje, jak Assassin’s Creed Mirage, Prince of Persia: The Lost Crown czy niektóre odsłony Resident Evil. Nietrudno się jednak domyślić, że komfort grania w tego typu tytuły na samym ekranie dotykowym – mimo starań twórców – jest po prostu rozczarowujący. Szybko więc zacząłem rozglądać się za jakimś kompaktowym kontrolerem, najlepiej takim, który bezpośrednio mocuje się do urządzenia.

Na początku postawiłem na budżetowe rozwiązanie – tani, chiński kontroler, z którego byłem (i nadal jestem) zaskakująco zadowolony. Tym bardziej ciekawiło mnie, jak na jego tle zaprezentuje się testowany przeze mnie Razer Kishi V3 Pro – sprzęt znacznie droższy, a na papierze zdecydowanie bardziej zaawansowany i dopracowany.

Razer Kishi V3 Pro recenzja opinia test

Wykonanie i design

Razer Kishi V3 Pro to środkowa propozycja w tegorocznej ofercie mobilnych kontrolerów producenta – zarówno pod względem ceny, rozmiaru, jak i kompatybilności. Między najtańszym Kishi V3 (bez dopisku Pro), a największym Kishi V3 Pro XL (przeznaczonym m.in. dla iPada Air), dziś recenzowany Pro to najbardziej uniwersalne rozwiązanie. Warto zaznaczyć, że wszystkie trzy modele dzielą bardzo podobny design i jakość wykonania, więc część uwag z tej recenzji śmiało można odnieść także do pozostałych wersji.

W pudełku znajdziemy sam kontroler, trzy zestawy gumek dystansowych, które pozwalają dopasować uchwyt do różnych smartfonów (a nawet mniejszych tabletów – do ok. 8 cali, jak np. iPad Mini) oraz dwa alternatywne grzybki analogów – choć osobiście najlepiej grało mi się na tych domyślnych. Do tego dołączono jeszcze tylko papierową ulotkę z podstawową instrukcją obsługi. I to wszystko.

Samo akcesorium prezentuje się świetnie. Matowy plastik, z którego wykonano całe urządzenie, jest przyjemny w dotyku i zapewnia pewny chwyt, nawet przy dłuższych sesjach. Pomagają w tym delikatnie chropowate plecki, które skutecznie zapobiegają wyślizgiwaniu się kontrolera z rąk. Mechanizm rozsuwania działa pewnie i sprawnie – łatwo się go rozciąga, ale po włożeniu telefonu całość blokuje się sztywno i nie przesuwa się samoczynnie.

Pod względem estetyki Kishi V3 Pro wpisuje się w aktualny język projektowy Razera – jest elegancko, minimalistycznie, bez żadnych odpustowych LED-ów czy ozdobników. Nawet logo producenta ukryto pod ruchomym mechanizmem – widoczne jest tylko, gdy zamontujemy w środku urządzenie. To fajny, subtelny smaczek. Tak naprawdę jedynym świecącym elementem jest mała dioda LED, informująca o aktualnym stanie urządzenia, np. ładowaniu smartfona przez wbudowany port USB-C (o tym szerzej później).

Największy zarzut konstrukcyjny? Użyty plastik bardzo łatwo łapie kurz. Na niektórych zdjęciach celowo go nie czyściłem, żeby pokazać, jak wygląda kontroler przy „normalnym” użytkowaniu. Nie jest to wada krytyczna, ale w sprzęcie premium takie drobiazgi potrafią irytować.

Żałuję też, że producent nie podesłał nam do testów większego modelu V3 Pro XL, który – w przeciwieństwie do recenzowanego tu sprzętu – wspiera rozmiarowo mojego iPada Air 5. Choć muszę zauważyć, że wymuszona przesiadka na smartfon z iPada też była w jakimś stopniu ciekawa, spodziewałem się znacznie gorszych wrażeń i zostałem pozytywnie zaskoczony.

I nie mogę przejść obojętnie obok faktu, że w zestawie nie dostajemy żadnego dedykowanego etui, co – sami przyznacie – miałoby sens w przypadku przenośnego sprzętu. Nawet prosty futerał ochronny z miejsca podniósłby wartość całego zestawu i przynajmniej częściowo usprawiedliwiłby cenę, która – jak na mobilny kontroler – do najniższych nie należy.

Razer Kishi V3 Pro w praktyce

Jak na swoje kompaktowe rozmiary, Razer Kishi V3 Pro świetnie leży w dłoniach – nawet w moich, dość dużych. Początkowo zaniepokoiła mnie jego waga (aż 268 g), ale w praktyce tylko podkreśla solidność i jakość wykonania. Urządzenie sprawia wrażenie wytrzymałego i świetnie spasowanego. W porównaniu z poprzednią generacją (drugą, nie modelem Ultra), największy postęp to zdecydowanie nowe, duże uchwyty – nadal mniejsze niż w pełnowymiarowych padach, ale na tyle wygodne, że trudno mieć do ergonomii większe zastrzeżenia.

Przyciski oferują płytki, ale przyjemny klik. Triggery są wygodne, choć mogłyby stawiać nieco większy opór. Pełnowymiarowe analogi z funkcją kliku to kolejny plus, pokazujący, że Kishi V3 Pro nie idzie na żadne kompromisy. Najmniej przypadły mi do gustu bumpery L1 i R1 – mogłyby mieć głębszy, bardziej wyrazisty klik.

Problem miałem także z tylnymi przyciskami M1 i M2, które zbyt łatwo wciskałem przypadkiem. Na szczęście można je po prostu wyłączyć – i ja to szybko zrobiłem. W przeciwieństwie do tego, przyciski L4 i R4, umieszczone tuż przy triggerach, to bardzo udane rozwiązanie – często z nich korzystałem. Warto też wspomnieć o dedykowanych przyciskach do uruchamiania aplikacji Nexus, robienia zrzutów ekranu oraz nagrywania.

Podczas ponad dwóch tygodni testów nie natrafiłem na żadną grę, która nie wspierałaby recenzowanego tu kontrolera. Każdy tytuł obsługujący pady bezproblemowo rozpoznawał Kishi V3 Pro jako kontroler Xbox. Rozgrywka przebiegała bez zarzutu – wrażenia były praktycznie identyczne jak przy korzystaniu ze standardowego pada. Urządzenie testowałem na leciwym już (ale jak za to ciepło przeze mnie wspominanym!) Xiaomi Mi 9 SE, a także OnePlus Nord… no wiecie, tym przedpremierowym ;).

Razer Kishi V3 Pro recenzja opinia test

Ogólnie rzecz biorąc – korzysta się z Kishi V3 Pro świetnie. To najwygodniejszy mobilny kontroler „wsuwany”, jaki miałem okazję trzymać w rękach. Znakomicie imituje doświadczenie grania na klasycznym padzie od Xboksa i jest ogromnym krokiem naprzód względem wcześniejszych kontrolerów Razera. Konkurencja ma teraz sporo do nadrobienia. Ale nie jest to oczywiście produkt bez wad.

Na przykład: brak wsparcia dla wibracji Sensa HD Haptics na iOS. Funkcja ta działa tylko na Androidzie (od 12 w górę) i Windowsie 11 – a szkoda, bo to zauważalna różnica względem natywnych wibracji w padach od PlayStation i Xboksa, które wciąż jednak oceniam wyżej. Nieco irytujące bywa też wyjmowanie smartfona z kontrolera – mam wrażenie, że port USB-C przy każdym demontażu doświadcza dość dużego nacisku. Może to częściowo kwestia mojej nieporadności, ale i tak uważam, że producent mógłby to lepiej rozwiązać w przyszłych wersjach.

Kolejna uwaga dotyczy wymiennych gumek dystansowych, które mają dopasowywać uchwyt do grubości urządzenia. W zestawie są trzy rozmiary, ale żaden z nich nie pasował idealnie do jednego z moich smartfonów w etui. A jeśli regularnie korzystacie z dwóch różnych urządzeń, konieczność ciągłej wymiany gumek jest po prostu niewygodna. Zdecydowanie widziałbym tu bardziej elastyczne, zintegrowane rozwiązanie.

Na koniec miła niespodzianka – Kishi V3 Pro można też podłączyć do PC przez USB-C i używać jak zwykłego kontrolera od Xboksa. Oczywiście nie jest to najwygodniejszy pad do grania na komputerze, ale w awaryjnych sytuacjach sprawdza się całkiem nieźle – czy to na wyjeździe, czy gdy brakuje jednego pada dla gościa podczas wspólnego grania.

Aplikacja Razer Nexus

Czas na moją prywatną „klasykę gatunku” – nie przepadam za aplikacjami towarzyszącymi. Niezależnie od tego, czy chodzi o smartwatche, słuchawki, kontrolery czy inne akcesoria – zawsze przewracam oczami na widok dodatkowego oprogramowania, które trzeba instalować.

Na potrzeby recenzji (jak zawsze) zrobiłem jednak wyjątek – zainstalowałem aplikację Razer Nexus (dostępną zarówno na iOS, jak i Androida) i zmusiłem się do kilkukrotnego jej użycia.

Razer postawił w przypadku Nexusa nie tylko na standardową konfigurację kontrolera (np. przypisywanie funkcji do dodatkowych przycisków), ale również na stworzenie czegoś na kształt gamingowego huba – miejsca, które ma za zadanie zebrać w jednym interfejsie wszystkie nasze gry, aplikacje do streamingu (xCloud, GeForce Now, Steam Link itp.) oraz emulatory.

I, muszę przyznać, działa to całkiem sprawnie. Interfejs jest szybki, dość intuicyjny i estetyczny. Niestety, nie obyło się bez elementów „reklamowych” – pojawiają się sugestie pobrania konkretnych gier, a dodatkowo Razer dość mocno promuje swoje rozwiązanie PC Remote Play. Szczerze? Polecam raczej alternatywy – chociażby Steam Link, który moim zdaniem sprawdza się znacznie lepiej.

Kilka razy doszło też do pewnej dość absurdalnej sytuacji – aplikacja Nexus czasami nie rozpoznawała podłączonego kontrolera, mimo że… sterowałem nią właśnie przy jego pomocy. Problem występował sporadycznie, ale udało mi się go nawet uchwycić na jednym zrzucie ekranu.

Osobiście nie widzę większych korzyści z korzystania z tej aplikacji – w moim przypadku duplikuje ona po prostu funkcjonalność systemu lub innych programów. Po co wchodzić najpierw do Nexusa, żeby odpalić Steam Linka, skoro mogę uruchomić go bezpośrednio z pulpitu i zaoszczędzić kilka kliknięć?

Finalnie zaglądałem do Nexusa wyłącznie w celu konfiguracji dodatkowych przycisków – i to też sporadycznie.

Razer Kishi V3 Pro recenzja opinia test

Łączność i czas pracy Razer Kishi V3 Pro

W przypadku recenzji większości kontrolerów mobilnych w tym miejscu skupilibyśmy się na łączności bezprzewodowej i czasie pracy na baterii – dwóch kluczowych aspektach tego typu sprzętu. Razer Kishi V3 Pro podchodzi jednak do tematu inaczej, dokładnie tak samo jak jego poprzednicy – rezygnuje zarówno z Bluetooth, jak i z wbudowanego akumulatora.

Zamiast tego zastosowano tu połączenie przewodowe przez port USB-C, który pełni dwie funkcje: zasila kontroler oraz łączy go bezpośrednio z urządzeniem mobilnym (smartfonem lub tabletem). I -szczerze mówiąc – uważam to za najbardziej wygodne rozwiązanie z możliwych. Mimo że Bluetooth rzadko mnie zawodzi, to gdy już dojdzie do jakiegokolwiek problemu z połączeniem, potrafi to być bardzo frustrujące. W przypadku fizycznego połączenia bezpośredniego takie sytuacje po prostu nie mają miejsca.

Zaletą takiego rozwiązania jest również natychmiastowe działanie – wystarczy zamontować smartfon w kontrolerze i… gotowe, można grać bez żadnych dodatkowych kroków. Co więcej, bezpośrednie połączenie zapewnia niższe opóźnienia niż Bluetooth, co docenią szczególnie bardziej wymagający gracze. Ma to także duże znaczenie przy graniu w chmurze, które samo w sobie generuje pewien lag – dodatkowe opóźnienia ze strony kontrolera są więc absolutnie niewskazane.

W trakcie testów nie zauważyłem, żeby kontroler w istotny sposób wpływał na zużycie baterii smartfona. Jeśli natomiast pojawi się potrzeba ładowania telefonu w trakcie grania – Razer oczywiście to przewidział. Z prawej strony kontrolera, w uchwycie, znajdziemy port USB-C z funkcją przelotowego ładowania, co pozwala zasilać urządzenie nawet wtedy, gdy znajduje się ono w kontrolerze.

Mało tego – Kishi V3 Pro został wyposażony również w port słuchawkowy 3,5 mm, co w dzisiejszych czasach samo w sobie zasługuje na pochwałę. Dla wielu użytkowników może być to naprawdę przydatny dodatek.

Podsumowanie – czy warto kupić Razer Kishi V3 Pro?

Razer Kishi V3 Pro to prawdopodobnie najlepszy kontroler mobilny do telefonów, jaki obecnie można kupić. Może nie jest to najrozsądniejszy wybór pod względem ceny (jak to często bywa z produktami Razera), ale pod kątem wykonania, ergonomii, sposobu połączenia, responsywności przycisków i funkcji dodatkowych – to absolutna czołówka.

Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to chyba jedynie do braku dedykowanego etui transportowego – w końcu to urządzenie typowo przenośne, więc obecność pokrowca w zestawie byłaby bardzo mile widziana.

Mnie osobiście nie do końca przypadły do gustu również dwa płytkie przyciski z tyłu – M1 i M2. Na szczęście zrekompensowały mi to dużo wygodniejsze i przyjemniejsze w użyciu dodatkowe przyciski L4 i R4 (dobrze znane mi chociażby z Razer Wolverine v3 Pro), umieszczone obok spustów – ich klik i umiejscowienie to naprawdę mocna strona tego sprzętu.

Jeśli chodzi o inne wady… trzeba by się ich doszukiwać naprawdę na siłę.

Razer Kishi V3 Pro recenzja opinia test

Sam recenzowanego Kishi V3 Pro bym najpewniej nie kupił, ale… tylko dlatego, że zdecydowałbym się raczej na wersję XL, która obsługuje większe urządzenia, takie jak mój iPad Air. No i prawda jest taka, że mój tani chiński kontroler BSP D11 wciąż działa bez zarzutu, a nie chcę generować niepotrzebnych elektrośmieci ani wpadać w pułapkę zbędnego konsumpcjonizmu.

Czy Kishi V3 Pro jest dobrze wyceniony? To już zależy od perspektywy każdego z nas. Ale jedno trzeba przyznać: jeśli Razer ma się wyceniać wysoko, to dobrze, że idzie za tym również jakość wykonania i użytkowania. A w tym przypadku – naprawdę idzie. To świetny produkt, któremu bardzo trudno zarzucić coś istotnego.

Cena kontrolera Razer Kishi V3 Pro to 149,99 dolarów lub 169,99 euro na oficjalnej stronie Razera. Na dzień publikacji recenzji, sprzęt nie jest oficjalnie dostępny w żadnym dużym elektromarkecie w Polsce – wyłącznie na Amazonie.

Gdzie kupić?

Razer Kishi V3 Pro

ok. 745 zł
(Przybliżona cena z dnia: 3 lipca 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.
Razer Kishi V3 Pro recenzja opinia test
Razer Kishi V3 Pro
Razer Kishi V3 Pro to...
...jeden z najlepszych mobilnych kontrolerów na rynku — solidny, responsywny i wygodny. Świetna jakość wykonania, porty audio i ładowania, dodatkowe przyciski i szeroka kompatybilność. Szkoda jedynie braku etui w zestawie, ograniczonego wsparcia dla HD Haptics na iOS i niezbyt wygodnych bumperów M1/M2.
Zalety
Jak na kontroler przenośny: świetna ergonomia
Bezpośrednie połączenie poprzez USB-C, bez Bluetooth i baterii!
(W większości) wygodne przyciski i precyzyjne drążki
Wysokiej jakości wykonanie
Minimalistyczny i stylowy design
Szeroka kompatybilność
Możliwość podłączenia przewodowego do PC
Wady
Brak etui w zestawie
Subiektywnie: zbyt czułe dodatkowe przyciski na tyle urządzenia, a także niewygodne bumpery
Dość wysoka cena
9
Ocena