Strasznie lubię, kiedy jedno urządzenie pełni więcej niż tylko jedną rolę. Twórcy Gloo poszli jednak o krok dalej, bowiem ich sprzęt na pierwszy rzut oka w ogóle nie sugeruje swoich możliwości. Tymczasem butelka ta w rzeczywistości jest lampką LED, ładowarką (również bezprzewodową) i powerbankiem.
Za Gloo odpowiada marka Deconnect, którą z kolei powołali do życia twórcy marki MyKronoz, zajmującą się produkcją m.in. hybrydowych smartwatchy ZeTime. Nie jest to więc tzw. firma krzak. Co więcej, także i tym razem produkt zostanie sfinansowany z funduszy, zebrany na KickStarterze, więc jeśli Was on zainteresuje, uważnie śledźcie tę platformę (tutaj macie bezpośredni link). Ja zamierzam, bowiem jestem szczerze zauroczony Gloo.
Deconnect zaprojektowało dwie wersje swojego produktu: podstawową, dość pokaźnych rozmiarów (wysokość 32,8 cm), oraz mniejszą z dopiskiem „Mini” (wysokość 20,3 cm). Pierwszą wyposażono w ogniwa o łącznej pojemności 20000 mAh. W jednym czasie może ona ładować cztery urządzenia, z czego dwa bezprzewodowo (po 5 W) i dwa za pośrednictwem portów USB (1x standardowy i 1x USB-C). Gloo Mini ma z kolei akumulatory o łącznej pojemności 9600 mAh i może ładować w tym samym momencie 3 urządzenia, w tym jedno bezprzewodowo (5 W) i dwa przez porty USB.
Gloo i Gloo Mini można podpiąć do gniazdka lub postawić na podstawce, pełniącej rolę ładowarki bezprzewodowej (10 W). Co więcej, ta ostatnia jest zgodna ze standardem Qi, więc może ona służyć do ładowania smartfona, obsługującego tę technologię (m.in. iPhone’a X, iPhone’a 8, iPhone’a 8 Plus, Samsunga Galaxy S9 i Galaxy S9+ oraz Galaxy S8 i Galaxy S8+).
Ceny Gloo Mini zaczynają się na KickStarterze od 59 dolarów (~215 złotych), natomiast Gloo od 119 dolarów (~435 złotych). Regularne mają zaś wynosić – odpowiednio – 99 dolarów (~360 złotych) i 199 dolarów (~730 złotych). Za podstawkę-ładowarkę bezprzewodową trzeba będzie z kolei zapłacić 49 dolarów (~180 złotych).
Źródło: informacja prasowa, Deconnect