Praca na tablecie z Windowsem to fikcja?

dell

„Windows to najlepszy mobilny system operacyjny, bo pozwala zarówno na konsumpcję treści, jak i pracę”.  „Praca na tablecie to tylko fikcja”. „Tablety z Windows wreszcie rozwiązały problem produktywności”. „Pulpit na tablecie z Windows bez klawiatury i myszki jest bezużyteczny”. 

Takie skrajne opinie bardzo często można przeczytać między innymi w komentarzach na tabletowo.pl, pod wpisami dotyczącymi tabletów z okienkowym systemem operacyjnym. Jak jest naprawdę? Czy na dachówce z Windows rzeczywiście da się pracować? Jak zwykle w takich przypadkach, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Każdy, kto rozważa możliwość „pracy” (na razie w cudzysłowie) na tablecie, musi zadać sobie kilka podstawowych pytań:

W kontekście pracy na tablecie z Windows, pytania te są bardzo ważne i pozwolą zweryfikować nam sensowność takiego podejścia. Każde z nich zostanie po kolei omówione w następnych akapitach.

Jak definiujemy pracę?

Spory dotyczące tego, czy da się pracować na dachówce, są najczęściej natury semantycznej.  Dyskutanci na ogół mają różne definicje słowa „praca”, co jest zresztą naturalne, bo każdy z nich najprawdopodobniej pracuje w inny sposób i potrzebuje do tego innych narzędzi. Dodatkowo, tablet do pracy nie musi być JEDYNYM narzędziem do jej wykonywania. Może być po prostu dodatkiem czy uzupełnieniem – na którym się PRACUJE, ale… nie da się wykonać CAŁEJ pracy. Zastanówmy się jak w niektórych profesjach, tablet, a w szczególności tablet z Windowsem, może okazać się pomocny w wykonywaniu swojego fachu. Oczywiście zbiór kilku zawodów, które wybrałem, w żaden sposób nie wyczerpuje całego tematu, ale pokazuje jak różne mogą być oczekiwania względem urządzenia, w zależności od tego czym się zajmujemy.

Podsumowując – zanim stwierdzimy czy tablet z Windows nadaje się do pracy, jasno określmy co to ma być za praca, zdecydujmy czy ma to być główne narzędzie, czy tylko dodatek oraz na ile wybrane urządzenie jest w stanie pokryć wszystkie nasze potrzeby – głównie w awaryjnych sytuacjach, gdy tablet jest naszym jedynym „komputerem”. I to chyba najważniejszy aspekt tego zagadnienia – nie dyskutujemy o tym, czy tablet jest NAJWYGODNIEJSZYM narzędziem pracy, zastępującym w pełni komputer stacjonarny. Ważniejsze jest to, czy urządzenie to może w pewnych sytuacjach zastąpić nam stację roboczą lub ułatwić wykonywanie wybranej profesji.

Wielkość ma znaczenie

Prawdopodobnie każdy zgodzi się, że na tablecie 11,6 cala wiele czynności, szczególnie w środowisku pulpitu, wykonuje się dużo wygodniej niż na urządzeniu ośmiocalowym. Głównie z uwagi na większe elementy interfejsu oraz większy obszar roboczy. O ile nie wyobrażam sobie pracy z Photoshopem czy Visual Studio na dachówce 8 cali, o tyle jest to dla mnie w pełni akceptowalne na tablecie z przekątną ekranu 10,6 cala. Dalej nie jest to szczyt komfortu i wygody, jednak ta wielkość pozwala na skuteczną obsługę podstawowych funkcjonalności używając jedynie ekranu dotykowego i palca. Gdyby nie możliwość podłączenia zewnętrznego monitora, uważałbym, że pulpit powinien na zawsze zniknąć z urządzeń z Windowsem, o przekątnej ekranu mniejszej niż 10 cali. Dlaczego? Obsługa takiego urządzenia w trybie desktop jest skrajnie niewygodna i nawet aktywny rysik w tym przypadku nie jest zbyt pomocny. A czy 10-11 cali nadaje się do pracy? Po raz kolejny wracamy do kwestii wygody. Praca na takim rozmiarze ekranu jest jak najbardziej MOŻLIWA, ale nie zawsze jest wygodna. Niektóre skrajne komentarze twierdzą, że NIE DA się wykonywać poważniejszych zadań przy tej wielkości wyświetlacza. Wszystkim tym osobom chciałbym przypomnieć, że w latach 90-tych używano pojedynczych monitorów CRT wielkości 13-15 cali o rozdzielczości 640×480 px. Używano ich do obróbki grafiki, przygotowania gazet do druku, programowania skomplikowanych aplikacji czy wysyłania ludzi w kosmos. Przyzwyczajamy się do wygody i ja również nie potrafiłbym zrezygnować z wielkich (często podwójnych) monitorów, ale nie popadajmy w przesadę, twierdząc, że jest to jedyna z możliwych konfiguracji.

Akcesoria i peryferia

Jakiś czas temu, w komentarzach, spotkałem się z opinią, że tablet z akcesoriami, to nie jest już tablet. Czy dachówka z dokiem klawiaturowym to wciąż tablet czy już laptop? Nie wiem. Czy tablet z klawiaturą ukrytą w pokrywie na ekran (np. Touch Cover) to jeszcze tablet? Czy tablet z myszką bezprzewodową to nadal tablet? A z rysikiem? A podpięty do zewnętrznego monitora czy stacji dokującej? To wszystko umowna kwestia nazewnictwa. Kluczowe nie są jednak spory o słowa i definicje, a o to, czy chcemy, poprzez przydatne akcesoria, poszerzać możliwości naszego urządzenia. Świetnym przykładem tabletu, który staje się pełnoprawnym komputerem PC jest Surface Pro. Akcesoria, które mu w tym pomagają to dopinana klawiatura, będąca jednocześnie osłoną ekranu (którą i tak byśmy musieli kupić) oraz rysik. Dlaczego jest to świetny przykład? Dlatego, że akcesoria te są lekkie, cienkie i znakomicie integrują oraz komponują się z samym urządzeniem. Dodając je, nie mamy wrażenia, że nasz tablet zamienił się w jakieś nieporęczne monstrum. Z dopiętymi peryferiami, Surface Pro to wciąż dość zgrabne urządzenie. W tym miejscu, warto zastanowić się czy tablet z Windowsem, na którym chcielibyśmy pracować, oferuje osobne akcesoria, które pozwolą w pełni wykorzystać dostępne w nim środowisko pulpitu. Jeśli nie – czy naprawdę urządzenie to spełni nasze podwyższone oczekiwania? Każdy chciałby uniknąć sytuacji, w której kupuje tablet „do pracy” i bardziej ambitnych zadań, a okazuje się, że mimo teoretycznej możliwości korzystania z tych funkcji, w praktyce jest to skrajnie niewygodne i nieintuicyjne. Do przemyślenia…

Praca mobilna czy stacjonarna? 

Dotąd koncentrowaliśmy się głównie na pracy w terenie, wykorzystując ekran urządzenia. Co jednak w sytuacji, w której pracować chcielibyśmy w domu, na zewnętrznym monitorze, klawiaturze i myszce, a poza domem korzystać z tabletu jako urządzenia do rozrywki i konsumpcji treści? Dachówki z Windows przychodzą w takim momencie z pomocą. Wiele z nich wyposażone jest w porty HDMI czy Display Port do podłączenia zewnętrznego monitora. Są też urządzenia typu Plugable, które przez port USB w tablecie pozwalają podłączyć do niego wiele urządzeń peryferyjnych na raz. Doskonałe rozwiązanie! Work and Play, tak jak obiecał Microsoft! Hmm, nie do końca. W takiej konfiguracji, występuje kilka problemów. Jednym z ważniejszych, jest dobór portów. Jeśli wybrany przez nas tablet z głównych złącz ma tylko micro USB, to mimo, że możemy podpiąć do niego duplikator portów… nie będzie on ładował się podczas podłączenia go do naszych urządzeń peryferyjnych. Tak może być w przypadku urządzeń takich jak Dell Venue 8 Pro czy Lenovo Miix2 8. Inne urządzenia, np. Toshiba Encore czy cała rzesza większych tabletów, wyposażone zostały nie tylko w micro USB ale też dedykowany port dla wyjścia na monitor. Podsumowując – warto sprawdzić jak ładowane jest nasze urządzenie oraz czy uda się nam uzyskać pożądaną konfigurację podłączenia urządzeń peryferyjnych. Kolejnym problemem związanym z pracą stacjonarną jest moc obliczeniowa i wydajność, którym poświęcimy następny akapit.

Moc obliczeniowa, czyli Atom czy Core?

Bez względu czy chcemy używać naszego tabletu poza domem czy podłączonego do dużego monitora, klawiatury i myszki, musimy zadać sobie szczere pytanie – jakie będą najbardziej wymagające zadania, którym będzie musiało sprostać nasze urządzenie? Do edycji tekstu, przeglądania Internetu, podstawowych aplikacji x86, obróbki grafiki małej i średniej wielkości czy prostej edycji wideo – wystarczy nam procesor Intel Atom najnowszej, trzeciej generacji (Bay Trail). Urządzenia z tym procesorem są lżejsze, cieńsze i nie zawierają aktywnego chłodzenia. Zaryzykuje stwierdzenie, że 95% osób nie potrzebuje niczego więcej. Na YouTube można znaleźć wiele filmów, które pokazują płynne działanie takich programów jak Photoshop, Illustrator czy aplikacji pakietu Microsoft Office na tym sprzęcie. Jeśli jednak tablet ma być naszym głównym komputerem, a w zakres naszych codziennych czynności wchodzi programowanie, uruchamianie maszyn wirtualnych, obróbka grafiki dużych rozmiarów (w tym praca z wieloma plikami RAW na raz) zaawansowana obróbka i renderowanie wideo – w tym przypadku dużo lepszym rozwiązaniem będzie urządzenie z procesorem z serii Core plus stacja dokująca. Czwarta generacja tych czipów nie przyniosła znaczącej poprawy wydajności, ale dała coś wiele cenniejszego – energooszczędność. Istnieją tablety z aktywnym chłodzeniem i procesorem z serii Core, które pozwolą nawet na ok. 10 godzin pracy na jednym ładowaniu, co jeszcze rok temu było nie do pomyślenia. Na tym etapie, warto przemyśleć jednak poczekanie na kolejną generację, czyli Broadwell. Według obecnych informacji, wszystko wskazuje na to, że wiele wersji tego czipu, nie będzie wymagało aktywnego chłodzenia, przy zachowaniu dużej wydajności i mocy obliczeniowej.

Na koniec, wraca do nas pytanie z tytułu tego wpisu, czy praca na tablecie z Windowsem to fikcja? Nie chcę wypowiadać się w sposób jednoznaczny w tej kwestii, bo odpowiedź zależy od bardzo wielu indywidualnych czynników. Mam nadzieję jednak, że dzięki temu wpisowi, dyskusja na ten temat stanie się jeszcze bardziej usystematyzowana i merytoryczna.

Exit mobile version