Potężna awaria w Apple i aktualizacja iOS 11.2

Do następnej awarii...

Sobotni poranek to dla mnie najprzyjemniejsza pora tygodnia. Początek dnia, w którym do południa można nic nie robić. Czas na chwilę nudy, odejścia od powtarzającej się cyklicznie rutyny. Wczorajszy jednak nie należał do szczególnie miłych. Wszystko przez problemy z ostatnią aktualizacją iOS.

Ułożony poprzedniego wieczoru na szafeczce nocnej smartfon, dziwnie spadł z ładowarki indukcyjnej. Niby nic nowego, bo poprzedni iPhone 6S (w specjalnie do tego zakupionej obudowie) zachowywał się podobnie. Od czasu do czasu się zsuwał i już. Ale iPhone X, pomimo zastosowanej tafli śliskiego szkła, dotąd nie spadał. Dobrze, że zrobił to w sobotę, w tygodniu byłby mniej doładowany. Choć nie jest to jakiś wielki problem, bo bateria daje radę, to jednak komfort 100% naładowania daje spokój psychiczny. Taki zew czasów. Człowiek po przebudzeniu sprawdza stopień naładowania w elektronice…

Zegarek na rękę, nie trzeba wyłączać budzika, w soboty nie dzwoni. Emejzing. Błysk powiadomienia na tablecie.

Czas na przetarcie oczu

…zrobienie kawy, powrót do łóżka. Chwila nudów, przemyśleń. Znów błysk na iPadzie. iPhone spadł z ładowarki, chyba się popsuła. O 00:30 zaczął dziwnie wydzwaniać, jakby go ktoś podłączał co chwilę do zasilania. Pal licho z nią. Kto kupuje na AliExpress jedną sztukę, skoro można od razu trzy? Zamienię i wrzucę popsutą do śmietnika. Dobrze, że w smartfonie wyłączyłem dźwięk, wtedy się pewnie z niej zsunął. Doładuję później. Na drugi dzień bateria jest rozładowana między 40-50 %, więc da radę.

Wpisywanie hasła do inteligentnego zegarka jest passé

Przecież wystarczy go założyć, a następnie odblokować smartfonem. Znów emejzing. Zalogowanie się do iPhone’a odblokowuje smartwatch. Jeszcze jakby się dało zapłacić nim, jak w całym cywilizowanym świecie… Jesteśmy jednak, gdzie jesteśmy, na wschodzie nikogo nie interesującej Europy. Wydajemy za mało, społeczeństwo się zandroidyzowało, więc nie ma. Ale zegarek przynajmniej ładnie wygląda i budzi, gdy ma obudzić. W tygodniu, nie w sobotę. I wibruje wtedy, gdy smartfon ma nie dzwonić.

Czas modlitwy

Codzienne modlitwy do nadgryzionej naklejki też nic nie dają. Od czasu do czasu odwiedzam świątynię Apple, a nawet zamówiłem płatny pakiet z muzyką. Niestety, stały dopływ mojej gotówki do skarbców Apple nic nie daje. Pal licho, może kiedyś będzie. Ponoć testują od paru lat, choć to pobożne życzenia co bardziej zmacewangelizowanych blogerów. Nie ma i nie będzie. Przy kasie w Biedronce nadal będę upokarzany przez stojącego przede mną androidziarza.

Błysk na iPadzie

Trochę dużo tych powiadomień. Restart? Dziwne, przecież ktoś powiedział że maszyny nie mają swojego życia… Ale dlaczego się zrestartował? Co mu przeszkadzało? Powiadomienie. A iPhone milczy. Kolejna dziwna sprawa. Zawsze równocześnie podświetlają swoje ekrany, gdy przychodzi jakieś powiadomienie. A on milczy. Sprawdzę grata. Co prawda nie odstawiłem sobie nic od ust, ale w banku konto świeci się na czerwono. Mogłem kupić Xiaomi, bo wiadomo – lepsze, ale cóż byłby ze mnie za wyznawca… Corocznie należy nabyć coś w nadgryzionej świątyni. Dziesiątka to dziesiątka, lans na całego. Pomimo wrodzonej skromności (hahahaha) i pracy na państwowym etacie, nie stać mnie na kupowanie czegoś tanio. Babcia mówiła: „kto tanio kupuje, to dwa razy kupuje”. To była mądra kobieta.

Zdechł

iPad znów się restartuje. Dziwny poranek, choć bardziej niepokoi mnie iPhone. Nie działa. Aha, najwyraźniej w nocy zepsuła się ładowarka indukcyjna. Dzwonił. Nie powinien mieć, jak zwykle, 50% z rana? OK. Kabelek. Włączony, ładuje system, czas na modlitwę, bo wyświetlił nadgryzione logo. Użytkownicy Androida mają gorzej, podczas włączania wyświetla im się jakiś zielony robot, z kołowrotkiem. Kto normalny by się modlił do robota, w dodatku zielonego? My, użytkownicy Apple, mamy niczym nie skażony symbol emejzingu. Tu można, nawet trzeba. Zacznę od próśb o Apple Pay i nieśmiało poproszę o wstawiennictwo o polską Siri. Tak trochę bez przekonania, ale z wielką wiarą. I nadzieją rzecz jasna.

iPhone po przebudzeniu zalogował się, po czym zadzwonił, jak w nocy. Za minutę to samo i do tego się zrestartował, jak iPad. Ładowarka popsuła moje nowe cacko. Pisali, żeby unikać AlliExpress, ale pisali też, że sama ładowarka to pikuś i ważniejsza jest wtyczka oraz kabel, który je łączy. A te mają błogosławieństwo.

Dzwonek i znów restart. iPad tak samo. Minutę później takowoż. Po dwóch, trzech też.

To był bardzo zły tydzień dla Apple

Najpierw każdy mógł zalogować się do konta roota bez hasła, teraz niedziałający smartfon i tablet. Dzwonię. Pomimo restartów, iPhone nie zrywa połączenia. Znajomy – telefon mu działa. U żony też działa. Ale u paru innych osób podobnie, jak u mnie. Co chwila restarty. Pamiętam największe wtopy Apple w historii. A to niby któryś model się wyginał, a to źle ktoś jakiś trzymał, a to nie włączał budzika po sylwestrze. Mimo to, zawsze działał. Teraz w zasadzie nie działa. Ładowarka okazała się być sprawną, jednak sprzęt rozładował się po cominutowych restartach.

Rzut oka na Twittera, cicho. Co powiedzą Google? Restarty, cały jabłczany świat w restartach.

Połowa z 700 milionów urządzeń non stop się restartuje

Prowizorycznie, do czasu usunięcia awarii przez producenta, ktoś zaproponował cofnięcie daty, ponoć pomaga. Cofam z soboty na piątek. Zmienia się kalendarz, déjà vu. Ale restarty na szczęście znikają i iPhone się ładuje. Tak samo w iPadzie.

Pół godziny później, SM od kumpla: jest nowy iOS 11.2, pomimo że wczorajszego wieczoru wypuszczono go jako betę 6. W Cupertino pewnie panika. Jak to wypuścić nową wersję iOS bez nowej wersji wszystkich innych systemów? Co z aktualizacją zegarków, komputerów, przystawek do telewizora? Toż to tak nie po applowemu

Ale ktoś nacisnął wajchę, machina ruszyła

Po instalacji komunikat: Na tym telefonie nie można uruchomić FaceID. Dobrze, że chociaż kod zadziałał. Może to przez to, że zmieniłem wcześniej datę? Włączenie automatycznego ustawiania czasu i strefy czasowej też nie działa, bo – jak się później okazało – wyłączyłem to kiedyś sam w ustawieniach. Kołowrotek. Po zmianie ustawień i twardym włączeniu iPhone’a wszystko ruszyło. Włącznie z FaceID. Mogę spojrzeć na smartfon i się odblokowuje. Podobnie, jak smartwatch.

Pomyślcie jednak, ile osób zawaliło swoje plany. Ile osób oczekiwało w nocy na wiadomość od kogoś, a ich iPhone’y się rozładowały albo zostały wyłączone? Ile osób zawaliło pracę, oczekując na wiadomość? Ile osób na przykład nie uczestniczyło w porodzie dziecka, ile osób nie odebrało swoich pociech z nocnych zabaw?

Nasze uzależnienie od technologii nigdy nie było tak wielkie. Ile trzeba, by zniszczyć wszystkie osiągnięcia i postęp jaki się dokonał w ostatnich latach? Wystarczy łatwo zablokować telefon. Jeden błąd w oprogramowaniu i armagedon.

Co gorsze, nie bardzo wiadomo, jak się przed tym zabezpieczyć? Jak tego unikać? Powrót do jaskiń? Ja dziękuję. Zielony robot? Ten jest równie humorzasty. Windows? Never.

Polecamy również:

https://www.tabletowo.pl/2017/11/18/recenzja-test-iphone-x/