Porażka Xiaomi. Wkroczenie producenta na rynek brytyjski zakończyło się wielkim rozczarowaniem

Nie można było tego zepsuć. Xiaomi jest jednym z liderów produkcji smartfonów na świecie, ma wśród pracowników uznanych speców od marketingu i rozwoju marki oraz nieprzeliczoną rzeszę fanów. Start sprzedaży smartfonów firmy na Wyspach Brytyjskich miał odbyć się z hukiem, a był… niewypał.

Xiaomi, by podkreślić to, jak fajną jest firmą i jak świetne cenowo są produkowane nań smartfony, zorganizowało w dniu wejścia na rynek w Wielkiej Brytanii błyskawiczną wyprzedaż. Dotyczyła ona dwóch modeli telefonów, które zainteresowani mogli wyrwać za zaledwie jednego funta. Takiej okazji nie mogli przepuścić łowcy taniochy, więc tysiące osób wzięło udział w tej imprezie.

Nie było jednak jasne, ile telefonów Xiaomi przeznaczyło na szumne rozpoczęcie działalności firmy w Wielkiej Brytanii. Ten istotny szczegół nie był w żaden sposób zaznaczony, więc uczestnicy promocji musieli liczyć na łut szczęścia.

Wiecie, ile sztuk Xiaomi było przeznaczonych dla chętnych zakupić go za 1 funta?

Tak, dziesięć egzemplarzy na cały kraj. Śmiech na sali.

Tysiące osób nakręconych szansą zakupienia smartfona za grosze, odwiedziły stronę promocji. Zarejestrowali się tam tylko po to, żeby zobaczyć komunikat o zakończeniu akcji promocyjnej. Nic dziwnego – szanse na to, że ktoś wylosował urządzenie za funta, były niezmiernie małe.

Tak, wylosował, bo okazało się, że Xiaomi zorganizowało tę wyprzedaż na zasadzie loterii. Osoby, które kliknęły w przycisk „Kup teraz”, były dołączane do listy, z której na chybił-trafił wybrano kilka adresów mailowych. Na nie wysłano kody ze zniżkami uprawniającymi do zakupu sprzętu po kosztach.

Oczywiście Xiaomi nic nie wspomniało o tym, że wyprzedaż będzie miała formę loterii, a przecież domyślną formą sprzedaży błyskawicznych jest formuła „kto pierwszy, ten lepszy”. W tym wypadku nie miała szans się ona sprawdzić.

Jeden z użytkowników zajrzał do kodu witryny, na której prowadzono wyprzedaż i stwierdził, że została napisana tak, by zaraz po rozpoczęciu akcji wyświetlił się baner informujący o jej zakończeniu – bez sprawdzania poziomu zapasów promocyjnych egzemplarzy smartfonów.

Xiaomi spaprało sprawę

Oczywiste jest, że ludzie są wściekli. Niejasne warunki prowadzenia sprzedaży błyskawicznej zaowocowały rozczarowaniem. Oczywiście oskarżanie ekipy prowadzącej tę akcję o oszustwo byłoby chyba nieco na wyrost, ale cała sprawa śmierdzi niczym Tamiza z połowy XIX wieku. Że nie wspomnę już o śmiesznej wręcz liczbie smartfonów przeznaczonych na cele promocji. Producent bijący globalne rekordy w produkcji telefonów nie mógł przeznaczyć na nią choć kilkudziesięciu urządzeń? Wstyd w sosie miętowym.

Xiaomi miało tylko jedną szansę, by zrobić dobre pierwsze wrażenie, i właśnie ją zepsuło. Oczywiście szok i zawód potrwają krótko, a na Wyspach Brytyjskich nikt nie zorganizuje bojkotu smartfonów wyprodukowanych w Chinach. Niesmak jednak pozostanie.

 

źródło: The Next Web