Pojedynek trzech ekosystemów: Google (2/3)

Sam pamiętam jak zaczynałem przygodę z ekosystemem Google. Najpierw skusiłem się na Gmaila – kiedy już korzystałem z rewolucyjnej wtedy Mozilli. Otrzymałem zaproszenie do wypróbowania nowej, przyjaznej dla użytkownika skrzynki pocztowej. Odkrywałem tajniki nowych możliwości poczty Google, za pomocą nieoficjalnej aplikacji zrobiłem z niej sobie dysk w sieci. Tak, to była moja pierwsza chmura. A byłem wtedy gówniarzem, uwierzcie mi. Następnie zawierzyłem też przeglądarce Chrome. Lubiłem Mozillę, ale Chrome wydawał mi się świeższy, lżejszy i szybszy. Trochę wyglądało to jak przesiadka z rodzinnej limuzyny do Lamborghini Gallardo. Przy czym IE traktowałem jak „starego poczciwinę” – dużego Fiata.

Android – wokół którego wszystko się kręci

Android nie do końca był pomysłem Google. Został on zakupiony w 2005 roku przez firmę z Mountain View za marne 150 milionów dolarów. Jak bardzo ta inwestycja Google się zwróci i jak bardzo odmieni ona rynek nowych technologii, nie wiedział wtedy nikt. Ważne jest to, że obecnie wszyscy piszemy o Google jako niekwestionowanym liderze, któremu udało się strącić nogą ze stołka tak potężnego konkurenta, jak Microsoft. Do pewnego momentu uważałem Redmond za „nie do ruszenia” – w czasie rewolucji mobilnej widać było nie tyle nieporadność, co zatrważającą niemoc Microsoftu.

Mówiąc o Androidzie, należy wspomnieć, że jest to mobilny system operacyjny z rodziny Linux (tak, rok Linuxa za pewien czas przerodzi się w dekadę) przeznaczony na takie urządzenia, jak smartfony, tablety i netbooki. Absolutny lider, jeżeli chodzi o obecność na urządzeniach mobilnych

To Android, a wraz z nim producenci urządzeń mobilnych wprowadzili modę na „smart” pod strzechy. Wraz z pojawieniem się urządzeń z systemem Google, wszystkie segmenty mogły zostać okraszone odpowiednimi propozycjami. Rozpiętość cenowa słuchawek oraz tabletów z Androidem mieści się od absolutnych budżetowców, aż po potężne flagowce.

Android sam w sobie byłby niczym, gdyby nie aplikacje i usługi. A tych jest całe mnóstwo – dzięki absolutnej otwartości Androida, można zmienić go nie do poznania za pomocą wymyślnych launcherów. I właściwie, to może pojawić się wszędzie, nawet na lodówce. Żaden problem. Skoro jest już na zegarkach i donglach do telewizorów, to dlaczego miałby nie zająć honorowego miejsca w kuchni…?

Po raz pierwszy Androida w smartfonie widzieliśmy na MWC 2008, kiedy to Google zaprezentowało pierwsze prototypy wyposażone w ten system operacyjny. Natomiast pierwszym smartfonem z Androidem, który trafił do klientów był HTC Dream, znany w Polsce pod nazwą Era G1.

Usługi

Google Now

Mountain View uczyniło swojego asystenta nie tylko towarzyszem podczas pracy, ale i hubem przydatnych informacji. Google chwali się tym, iż Google Now potrafi przewidzieć, co będzie nam potrzebne w danej chwili i udostępnić to na kartach w aplikacji Google Now. Asystent ten stanowi rozszerzenie wyszukiwarki Google i aktywnie z niej korzysta podczas wyszukiwania oraz analizy danych. Pokaże nam pogodę w miejscu, w którym jesteśmy, a także pokaże wyniki meczu drużyny, której kibicujemy.

Pierwszym telefonem, który został wyposażony w Google Now był Galaxy Nexus w wersji 4.1 Jelly Bean. Co najważniejsze, funkcja ta jest dostępna w Polsce już od 2013 roku, co stanowi ogromną przewagę nad Microsoftem oraz Apple, których asystenci głosowi w dalszym ciągu nie obsługują języka polskiego.

Google Play

Centrum zakupu aplikacji, muzyki, wideo oraz e-booków. Android byłby absolutnie niczym, gdyby nie obszerna baza aplikacji. Tych jest całe mnóstwo – przy czym niestety, duża ich część to zwykłe śmieci, których instalować raczej nie warto. Mimo wszystko – z drugiej strony taka liczba aplikacji w Sklepie Play warunkuje fakt, iż każdy znajdzie coś dla siebie. Zwłaszcza, że Android nie jest pomijaną platformą przez producentów oprogramowania mobilnego. Naturalnie, chcą, by znajdować się w Google Play po to, by osiągnąć jak największą ilość pobrań aplikacji – zgodnie z tym, co mówi rynek. Androidowców jest najwięcej.

Ów sklep powstał z połączenia Google Music oraz Android Market. Ujednolicenie tej usługi przyniosło szereg zmian, a także i rozszerzenie jej oferty właśnie o książki, programy telewizyjne, gry oraz gazety. W 2013 roku z Google Play aplikacje ściągano już 50 miliardów razy przy ich zawrotnej liczbie – ponad jednego miliona. Przyznajcie sami, że w przypadku Androida, siła tkwi w liczbach, które mocno przemawiają na jego korzyść.

Gmail

Gmail był jedną z pierwszych usług, która zaczęła robić furrorę w sieci, oprócz wyszukiwarki oczywiście. Usługa pocztowa, która swój debiut miała już ponad 10 lat temu z początku działała w systemie zaproszeń do wersji beta. Z tego dobrodziejstwa skorzystało wiele osób, które miały dość kont pocztowych, których możliwości kończyły się na 50 MB na wiadomości, a rozmiary spamu, jaki wtedy trafiał do naszych skrzynek, często pochłaniał w bardzo szybkim tempie przydzielone zasoby. Gmail był pocztową rewolucją. niebotyczny 1 GB miejsca i świetny filtr antyspamowy.

Interfejs programu wykonany w technologii AJAX pozwala na przechodzenie między folderami, zakładkami webmaila bez konieczności odświeżania całości strony. Przeładowywane są tylko te elementy, które są do tego wymagane – jest on zatem stosunkowo „lekki” w obsłudze, chociaż ja odczuwam fakt rozrośnięcia się usługi, co czasem powoduje to, że nie działa ona tak sprawnie, jak kiedyś. Mimo wszystko, większych problemów z nią nie mam.

Gmail nie umieszcza także na końcu każdej wysłanej wiadomości reklam – te zostały zastąpione przez reklamy kontekstowe, które pojawiają się np. w trakcie odczytywania wiadomości w usłudze Google. Dzisiaj użytkownicy mają do dyspozycji aż 15 GB miejsca na swoje dane w Gmailu, jednak rozmiar pojedynczego załącznika nie może być większy niż 25 MB (10 GB dotyczy pojemności w Dysku Google), a rozmiar jednej wiadomości nie może być większy niż 100 MB.

Czat w serwisie Gmail jest dostępny w wersji polskiej od 11 marca 2006 roku – jest to zintegrowany z usługą multikomunikator, który pozwala na szybki kontakt z użytkownikami Gmaila, Google Talk oraz osób, które korzystają z usług opartych o Jabbera.

Każda wiadomość w usłudze jest grupowana do poziomu „wątku”, które to potem możemy swobodnie oznaczać jako ważne, usuwać, archiwizować, przypisywać do etykiet lub przekierować na inny adres. Grupowanie tych wiadomości na podstawie ich treści także jest bardzo przydatną funkcją, bowiem możemy określić, że np. wiadomości, które zawierają w sobie wyraz: „Tabletowo”, powędrują do folderu „Tabletowo” z pominięciem standardowego folderu ze skrzynką odbiorczą.

Jak wspomniałem, na starcie Google przyznało każdemu użytkownikowi usługi 1 GB pojemności skrzynki. Obecnie jest to aż 15 GB (i ta wartość ciągle rośnie). Istnieje także możliwość płatnego rozszerzenia pojemności konta.

Gmail także był usługą, która według Google miała być w pełni kompleksowa. Czat, poczta e-mail, czytnik RSS oraz szybkie skróty do innych usług Google wskazują na silne powiązane usługi pocztowej z resztą ekosystemu. Warto wspomnieć także, że posiadanie adresu w usłudze Gmail automatycznie oznacza posiadanie konta w innych propozycjach Google.

Dokumenty Google

To zestaw aplikacji opartych na modelu „Software as a Service” – czyli oprogramowanie jako usługa. Polega to na „zawieszeniu” w serwerach producenta usług, które możemy otworzyć za pomocą np. przeglądarki internetowej. Eliminuje to potrzebę instalacji oprogramowania na urządzeniu klienta, zapewnia całkowitą multiplatformowość (o ile dany OS obsługuje przeglądarki internetowe oparte na silniku, który obsłuży aplikację webową) i zwalnia użytkownika z obowiązku pilnowania aktualizacji – ciągłość działania oprogramowania i jego aktualizacje to obowiązek wyłącznie producenta.

Jako pakiet biurowy, powstał on w wyniku połączenia kilku serwisów: Spreadsheets, Writely oraz Tonic Systems – technologii prezentacji. W skład całości usługi wchodzi Google Dokument – procesor tekstu, Prezentacja – jak sama nazwa wskazuje jest to program do tworzenia prezentacji, Arkusz – tutaj także nie ma wątpliwości co do przeznaczenia – arkusz kalkulacyjny oraz Rysunek – program do grafiki wektorowej.

Każdy utworzony w usłudze dokument może zostać udostępniony wybranym osobom na zasadzie spersonalizowanych uprawnień – np. niektórzy użytkownicy mogą otrzymać pełne prawa do zarządzania dokumentem, a niektórzy będą mogli go tylko otworzyć i przeglądać. Istnieje także możliwość pracy zbiorowej nad jednym dokumentem – wtedy to użytkownicy uprawnieni do edycji pliku są oznaczeni osobnymi kolorami w trakcie edycji i tym samym można prześledzić historię zmian, które zostały przez nich wprowadzone. Dodatkowo – ryzyko utraty danych jest wręcz zerowe z powodu zapisu plików z chmurze oraz automatycznego zapisu kopii zapasowych.

Pewnymi ograniczeniami dokumentów Google są na przykład te związane z rozmiarem plików: dokument może mieć maksymalnie 1 024 000 znaków, arkusz 400 000 komórek / 256 kolumn, a prezentacja – maksymalnie 50 MB.

Wyszukiwarka

Dlaczego wrzucam powyższe usługi do jednego wora? Są one ściśle związane z wyszukiwarką Google, która nie tylko jest narzędziem do indeksowania stron, ale także potężnym narzędziem napędzającym inne usługi, w tym te wyżej, nierozerwalnie z wyszukiwarką związane. Stąd też bardziej poprawnie i zwyczajnie prościej będzie kolektywne potraktowanie tych usług.

Start Google w 1998 roku nie zwiastował niczego nowego na rynku wyszukiwarek internetowych. Były już dostępne Yahoo!, oraz AltaVista, zatem nikt nie spodziewał się, że Google wygryzie swoich okopanych we własnych obozach rywali i co najciekawsze – stanie się liderem rynku nowych technologii. Nazwa wyszukiwarki (oraz całej firmy) odnosi się do liczby „googol”, którą w zapisie matematycznym najprościej jest ująć jako 10100 (10 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000) – a słownie: „jedynka i sto zer”. Nawiązanie do tak ogromnej liczby także jest nieprzypadkowe – wiąże się z misją wyszukiwarki, której celem jest zindeksowanie jak największej liczby stron internetowych. W 2008 roku było to już bilion stron.

To właśnie dzięki Google znamy powiedzenie, że: „co raz trafiło do Internetu, zawsze tam zostaje”. Nie bez powodu, bowiem większość informacji zgromadzonych przez Google jest dostępna w formie uproszczonej na serwerach Google. Nawet, jeśli usuniemy stronę źródłową, to Google i tak będzie mieć jej kopię u siebie, do której całkiem łatwo będzie trafić.

Google może się także pochwalić technologiami działającymi obok wyszukiwarki, np. PageRankiem – matematycznym algorytmem Google, na podstawie którego jest obliczana „wartość” stron dla zapytań. Obliczenie PageRank wymaga wzięcie pod uwagę przez algorytm PageRank dla każdej strony, które linkują do strony wynikowej. Do automatycznego indeksowania stron internetowych służy zaś robot nazwany Googlebotem. Przemierza on Internet w poszukiwaniu nowych linków i aktualizacji obecnie już zaindeksowanych stron. Zbierając dane o stronach internetowych wysyła także ich kopie do Google, gdzie są one przechowywane w postaci kopii stron. Googlebot dobiera częstotliwość aktualizacji strony zgodnie z tym, jak często jest ona aktualizowana przez autora – w ciągu jednego dnia GoogleBot może przeszukiwać stronę nawet tysiące razy.

Google jako wyszukiwarka posiada kilka bardzo ciekawych, a przy okazji pożytecznych funkcji. Mowa o specjalnych akcjach oraz komendach, które możemy wywołać bezpośrednio w polu tekstowym wyszukiwarki.

Cudzysłów (fraza) – wyszukiwarka pokaże nam wszystkie strony, które zawierają dane wyrażenie, nie pokaże natomiast tych, które zawierają je w konkretnej kolejności. Funkcja naprawdę przydatna, gdy pamiętamy tytuł jakiegoś artykułu w Internecie, ale nie możemy go znaleźć – wtedy możemy bardzo precyzyjnie określić, czego tak naprawdę szukamy.

Wyszukiwanie alternatyw (fraza OR fraza2) – wyszukuje strony dla żądania „fraza” lub „fraza2”.

Wyszukiwanie z pominięciem [minus] (fraza fraza2)wyszuka wszystkie strony zawierające wyraz „fraza” i które nie zawierają wyrazu „fraza2”.

Wyszukiwanie na stronie (fraza site:tabletowo.pl) wyszuka żądaną frazę na stronie Tabletowo.pl.

Wyszukiwanie znaczeń (define fraza) – wyszukiwarka pokaże znaczenie dla danego żądania.

Wyszukiwanie inteligentne – Google czasem będzie chciało wyprzedzić nasze oczekiwania i np. dla wyszukiwania klubów piłkarskich pokaże nam ostatnie wyniki meczów, przyszłe spotkania, skróconą historię pobraną z Wikipedii i np. listę zawodników. Dla wyszukiwania frazy „Arsenal”, wiem, że np. 10 sierpnia zagrają oni z Manchesterem City (na co naprawdę czekam!)

Kalkulator – w kalkulatorze możemy wykonać obliczenia matematyczne, podając jedynie zapis działania, np. „2+2”. Google, jak się domyślacie odpowie nam, że wynik równa się „4”. Dodatkowo, można przeliczać w Kalkulatorze jednostki miary. Opcją pokrewną dla kalkulatora jest przelicznik walut – podając frazę np. „200 złotych w euro” otrzymamy wynik z uwzględnieniem aktualnego kursu.

Mapy

Usługą opartą o wyszukiwarkę Google jest także Google Maps, serwis, który pozwala na wyszukiwanie oznaczonych na mapie obiektów, oglądanie zdjęć oraz map Ziemi. Usługa ta rozpoczęła działalność w 2005 roku i jest ona darmowa dla użytkowników niekomercyjnych. Niemal wszystkie mapy są przystosowane do odwzorowania walcowego równokątnego, a w kwestii dostarczania map Google współpracuje z wieloma dostawcami, np. Tele Atlas, Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych.

W Google Maps możemy używać języka naturalnego dla wyszukiwania żądanych miejsc, miast lub obiektów. Dodatkowo, jeżeli udostępnimy nasze położenie, wyszukiwarka wskaże nam drogę i obliczy przewidywany czas podróży. Wyszukiwać można też za pomocą współrzędnych geograficznych.

Najciekawszą „usługą w usłudze” jest StreetView – czyli podgląd panoram miejsc na świecie. Ujęcia są wykonywane przez urządzenia znajdujące się specjalnie przystosowanych do tego zadania samochodach. Na pojazdach umieszczone są specjalne ramy przytrzymujące aparaty fotograficzne zdolne tworzyć ujęcia panoramiczne w wysokiej rozdzielczości. W związku z tym, iż obawiano się o prywatność fotografowanych przechodniów – wszelkie twarze w usłudze StreetView są rozmywane.

YouTube

Ów serwis nie od zawsze był własnością Google – w 2007 roku został zakupiony przez firmę z Mountain View za blisko 2 miliardy dolarów. W krótkim czasie po jego otwarciu w 2005 roku stał się absolutnym hitem, który zmienił nieco kulturę internetową, propagując ideę zamieszczania w sieci także materiałów wideo. W serwisie wideo może umieścić każdy – wielkie korporacje telewizyjne, a nawet ja – człowiek, który potrafi obsłużyć tylko taką kamerę, która znajduje się w telefonie komórkowym.

Dzięki YouTube, znudzeni internauci mogą poprzeglądać sobie filmy z kotami, bolesnymi wypadkami, jazdą „po rosyjsku” oraz z „najbardziej nawalonymi ludźmi na świecie”. YouTube może posłużyć także jako poradnik: „jak wypić pół litra na raz”, czy też: „jak połamać sobie obie nogi na raz”. Serwis, jako że działa na zasadzie „user-generated content”, jest tworzony przez naprawdę duży wachlarz osób – od użytkowników, którzy chcą się podzielić z rodziną filmem z uroczystości aż do wideoblogerów, którzy w taki sposób tworzą content w Internecie.

YouTube został scalony z platformą Google+, co niezbyt spodobało się użytkownikom serwisu, według nich był to sposób na sztuczne wywołanie ruchu w kręgach „martwego” serwisu społecznościowego.

Google+

Próby konkurowania z Facebookiem rozpoczęły się w 2011 roku. Serwis społecznościowy Google był próbą uszczknięcia sobie kawałka tortu, którego największym posiadaczem jest serwis Zuckerberga. Google+ przejął schedępo takich projektach jak Buzz, Wave, czy też Orkut. Od 2012 roku, konta utworzone w Google+ są także kontami w całości ekosystemu Google, natomiast konta YouTube sprzed maja 2009 roku nie są w żaden sposób powiązane z innymi usługami.

Google+ pozwala na łatwe dzielenie się zasobami Internetu w formie ich udostępniania, podobnie, jak w serwisie Facebook. Oczywiście, najlepiej radzi sobie z innymi usługami Google i aktywnie korzysta z np. czatu, który zaszyty jest także w Gmailu. Badania pokazują, że w większym stopniu Google+ jest wykorzystywany przez firmy oraz organizacje, w mniejszym zaś przez pojedynczych użytkowników. W 2012 roku liczba użytkowników usługi miała przekroczyć 400 milionów, jednak warto odnotować fakt, iż do statystyk wliczono też konta np. z YouTube, które „przymusowo” wciągnięto do sieci społecznościowej. Sukces Google+ jest zatem wątpliwy, jednak sporym nadużyciem byłoby określenie usługi jako „martwą”.

Google Chrome i Chrome OS

Przeglądarka Google została wydana we wrześniu 2008 roku, a jej stabilna wersja ukazała się w grudniu tego samego roku. Obecnie, jest to najczęściej używana przeglądarka internetowa na świecie i używa jej ponad 40% internautów. Z początku była to propozycja szczególnie mało zasobożerna i tym samym bardzo szybka, czym szybko zaskarbiła sobie przychylność użytkowników. Po niemal 6 latach od wydania pierwszej wersji przeglądarki po tych cechach niestety słuch zaginął i obecnie Chrome przypomina bardziej mocno przerośniętą kobyłę, a nie lekką i szybką przeglądarkę.

Aplikacja charakteryzuje się własnym silnikiem renderowania stron – Blink, a wcześniej stosowany był WebKit, znany z Safari. W testach Acid2, program radzi sobie sprawnie, natomiast w Acid3 ciągle występują problemy z wydajnością przeglądarki. Możliwe jest instalowanie rozszerzeń, które mogą znacząco zwiększyć możliwości przeglądarki, czyniąc z niej kompleksowe narzędzie do konsumpcji treści w Internecie. Ogromne kontrowersje spowodował zapis w licencji, który zezwala Google na zdalne usunięcie rozszerzenia z przeglądarki zainstalowanej na komputerze, jeśli będzie ona naruszać prawo. Według Google, zapis ten ma ochronić użytkowników przez cyberzagrożeniami. Obok rozszerzeń, można także instalować motywy, które modyfikują interfejs graficzny przeglądarki.

Bardzo ciekawym tworem jest system operacyjny Google, nastawiony głównie na uruchamianie aplikacji webowych. Bazuje on na jądrze Linuxa, charakteryzuje się minimalistycznym interfejsem użytkownika, a wszystko sprowadza się do specjalnej wersji przeglądarki internetowej Google – Chrome. To właśnie na niej opiera się całość Google Chrome OS. Docelowo, system ten stworzono na potrzeby osób, których miejscem pracy jest Internet i spędzają w nim dużą ilość czasu.

System posiada także bardzo ograniczone zarządzanie oknami – całość jest nastawiona głównie na tryb pełnego ekranu z wszystkimi stronami oraz aplikacjami zamkniętymi w kartach, które są głównym przyrządem nawigacyjnym w Google Chrome OS. Jest to system przeznaczony głównie na urządzenia ultramobilne, zatem Google nie zamierza wydawać go dla komputerów PC.

Urządzenia związane z Google

Android cieszy się największym zainteresowaniem producentów sprzętu, jeśli chodzi o oprogramowanie firmy. I jest to całkowicie zrozumiałe, bowiem Android to niekwestionowany lider OS-ów mobilnych i każdy producent chce posiadać w portfolio urządzenia z tym systemem. Jest on obecny w sprzęcie wiodących firm: Samsunga, LG, HTC, Sony, Asusa, Lenovo. Nawet Nokia posiada w swojej ofercie telefony oparte na systemie Android (ASOP) – jednak bez dostępu do usług Google, co jest warunkiem jego absolutnej darmowości dla producenta.

Dla Androida bardzo ważne jest także to, w jakiej rozpiętości cenowej można znaleźć urządzenia z tym systemem. To przedstawia się nader ciekawie – sprzęt z Androidem zakupimy i za bardzo małą cenę (licząc się jednak z ogromnymi kompromisami w sensie wydajności produktu) i za naprawdę ciężkie pieniądze, inwestując w flagowe modele wiodących producentów. Ceny tych propozycji mogą przekraczać nawet trzy tysiące złotych. Takie urządzenia w swoim portfolio posiada każda większa firma zajmująca się produkcją urządzeń mobilnych – Samsung z serią Galaxy, Sony z serią Xperia, HTC z modelami One, LG z serii G i inne.

Smartfony to nie jedyne urządzenia, na których znajdziemy Androida. Jest on obecny także w „ubocznym produkcie ewolucji urządzeń mobilnych”, jakim jest tablet internetowy. W tym wypadku także mamy do czynienia z ogromną rozpiętością cenową tychże urządzeń, co w pewnym sensie działa na korzyść Androida, lecz także powoduje wysyp nieprzychylnych komentarzy w jego stronę – krytycy uważają, że jest zasobożerną kobyłą, która do pracy wymaga niebotycznych ilości pamięci i niezliczonej liczby rdzeni procesora. Tablety internetowe z Androidem sprzedają się naprawdę świetnie, dzielnie konkurując z iPadami, które były prekursorem współczesnych urządzeń do konsumpcji treści.

Google także współpracuje z dużą liczbą partnerów, jeśli chodzi o urządzenia z Chrome OS. Są to zazwyczaj urządzenia pracujące na podzespołach opartych o ARM, które charakteryzują się dużą energooszczędnością. Są to klasyczne netbooki z fabrycznie zainstalowanym systemem mobilnym Google – ich rozpiętość cenowa także jest dosyć duża, choć w stosunku do ich możliwości – ogromną przesadą jest według mnie wydać na Chromebooka więcej niż 2 tysiące złotych.

Wśród urządzeń, na których działa Android jest seria „Nexus”, które są „flagowymi flagowcami” urządzeń opartych o system Google. Są to tablety lub smartfony charakteryzujące się doskonałym stosunkiem ceny do jakości, a także czystym, niemodyfikowanym Androidem.

Eksternalizacja ekosystemu

Google przykłada mniejszą uwagę do dostępności swoich usług w innych systemach mobilnych, choć nie można odmówić mu obecności np. w systemie mobilnym Apple. Nieco inaczej ma się sprawa z Microsoftem – Windows jest dla Chrome jedną z ważniejszych platform (obok Androida i iOS), natomiast dla Windows Phone i Windows 8.1 brak jest kluczowych aplikacji powiązanych z usługami wyszukiwarkowego giganta. Także i usługa Gmail w telefonach z Windows Phone nieco kuleje i powoduje mnóstwo problemów, czego sam ostatnio doświadczam.

Cykl: Pojedynek trzech ekosystemów

[button link=”http://www.tabletowo.pl/2014/07/21/pojedynek-trzech-ekosystemow-microsoft/” size=”large” text_size=”beta” newtab=”on”]Microsoft[/button][button size=”large” text_size=”beta” newtab=”on”]Google[/button]

Exit mobile version