Nasz technologiczny rok 2016 był właśnie taki. A Wasz?

Rok się skończył, lecz zanim wszyscy zaczniemy czekać na to, co przyniesie kolejny, miejmy nadzieję, pełen wrażeń, zatrzymajmy się na chwilę na tym co już było, a co wypadałoby podsumować, ocenić, wyśmiać i pochwalić. Przed wami podsumowanie roku 2016.

Podsumowanie ma charakter zabawy „Dokończ zdanie”.  Jeżeli masz ochotę to pobaw się z nami i w komentarzu dokończ zdania, które wcześniej przygotowaliśmy:

Podzielcie się z nami swoją opinią!

Nasi redakcyjni specjaliści już to zrobili:

  1.  Piotr Górecki
  2.  Katarzyna Pura
  3.  Grzegorz Dąbek
  4.  Karol Kunat
  5.  Damian Pracz
  6.  Anna Korczak
  7.  Czarek Cieślak
  8.  Adrian Patej



Smartfon roku to: Google Pixel. Nie dlatego, że uważam, że to najlepszy smartfon w roku 2016, ale dlatego, że Google wreszcie poważnie podeszło do produkcji własnych urządzeń. A mając tak silną pozycję na rynku z Androidem, może okazać się, że Google ma coraz więcej przewag nad Apple. Już nie tylko w sferach usług, ale również w kwestii jakości sprzętu.

Tablet roku to: Apple iPad Pro 9.7”. Z firmy Apple czy iPadów można się śmiać (nie bez powodu), ale nie ma drugiego takiego tabletu, który tak doskonale łączyłby sobie tak daleko posuniętą integrację sprzętu i oprogramowania. Świetna jakość wykonania, coraz więcej funkcji „pro”, długie wsparcie. W 2017 roku kupowanie klasycznego tabletu z Androidem będzie czystym szaleństwem.

Hybryda roku to: Lenovo Yoga Book. Modem LTE w standardzie, ultrasmukły design, do wyboru wersja z Androidem i Windowsem. Następne generacje mają pole do popisu w kwestii usprawnień i wyeliminowania niedociągnięć pierwowzoru, ale Yoga Book to był prawdziwy powiew świeżości w świecie hybryd, w 2016 roku.

Rok 2016 będzie kojarzył mi się ze: śmiercią smartwatchy. Oczywiście ten wyrok jest bardzo przedwczesny, ale w mojej opinii rok 2016 pokazał, że cała atmosfera oczekiwania na inteligentne zegarki w dużej mierze była rezultatem sztucznego pompowania napięcia przez portale technologiczne i działy PR producentów. Trudno mi powiedzieć czy to wina wciąż niedostatecznie rozwiniętej technologii/miniaturyzacji, czy po prostu sam koncept nie jest tak atrakcyjny, jak próbuje nam się wmawiać.

Najbardziej zaskoczyło mnie: tak dobre przyjęcie Surface Studio przez recenzentów i artystów. Mimo oczywistych niedociągnięć pierwszej generacji, Microsoftowi rzeczywiście udało się przedefiniować to, jak powinien wyglądać komputer na biurku. To była premiera, która sprawiła, że zaczęliśmy chcieć produktu, który nigdy dotąd nie wydawał się nam potrzebny.

Nie żałowałbym pieniędzy wydanych na: Leikę Q. To aparat-marzenie kosztujący fortunę. Świetnie łączący to co najlepsze ze świata analogowego (mechaniczny fokus, obiektywy Summilux, wizjer, nieśmiertelny design) i cyfrowego (dotykowy wyświetlacz, superszybki autofokus, doskonała pełnoklatkowa matryca CMOS).

Hit tego roku to bez wątpienia: Autopilot w samochodach elektrycznych Tesli. Na razie to wciąż rarytas dla zamożnych, ale Model 3 sprawi, że auta od Elona Muska będą dostępne dla szerszej rzeszy użytkowników. Za 20-30 lat będziemy się pukać w czoło myśląc o tym, że niegdyś ktoś pozwolił ludziom siadać za kółko.

Największa wtopa roku to: Note 7. Tutaj nie było innego wyboru. Miliardowe straty, nieodwracalna skaza na marce. Otwartym pytaniem pozostaje czy marka Note w ogóle będzie kontynuowana, a jeśli tak, to czy przetrwa najbliższe lata.

Czarnym koniem roku był: Surface Hub. Urządzenie czysto korporacyjne i potwornie drogie, a zamówione w zadziwiającej liczbie egzemplarzy. Z jednej strony sukces Microsoftu cieszy, a z drugiej, skręt w stronę korpo nie musi oznaczać nic dobrego dla przeciętnego użytkownika czy fana produktów firmy z Redmond.

Przyszły rok będzie rokiem: Linuksa na desktopie. Szach mat, Windowsowcy.

 

Następne podsumowanie?



Smartfon roku to: chciałabym napisać, że Pixel, ale z racji tego, że nie jest dostępny w Polsce, nawet nie biorę go pod uwagę. Chciałabym napisać, że iPhone 7, ale Apple wciąż nie zrobiło nic, by zmniejszyć stosunek ekranu do przedniego panelu swojego smartfona. Chciałabym wreszcie napisać, że Samsung Galaxy Note 7, ale… no sami wiecie, jaka była sytuacja (której bardzo żałuję, bo to naprawdę genialny telefon!).
Moim smartfonowym faworytem ubiegłego roku jest… Samsung Galaxy S7 edge. Pamiętam jak zaraz po premierze tego modelu rozmawiałam z Olafem Krynickim, rzecznikiem polskiego oddziału Samsunga, mówiąc, że to jest najbardziej udany smartfon tej firmy. I faktycznie, to samo wyszło w moich późniejszych testach. Świetne wzornictwo, doskonały ekran i aparat, a do tego ponadprzeciętny (jak na flagowca) czas pracy. Nic więcej do szczęścia nie trzeba. No, może poza niższą ceną ;) i nowszą wersją systemu – ale ta już zmierza na Galaxy S7 edge (ma być w tym miesiącu!).
Ale udanych smartfonów w 2016 roku było więcej. Na uwagę zasługuje jeszcze przede wszystkim Huawei Mate 9 – za całokształt, LG G5 – za szerokokątny obiektyw aparatu oraz Moto Z (wersja Play również) – za świetne podejście do modułów w smartfonach.
Samsung Galaxy S7 Edge Blue Coral

Tablet roku: nie ma czegoś takiego, jak „tablet 2016 roku”. Po prostu nie ma! Nie przychodzi mi na myśl żaden model, który mogłabym tak nazwać i przez to polecić bez chwili zawahania. iPad – powiecie… Jasne, iPad jest zawsze dobrym wyborem, ale idąc na przekór powiem, że tabletem roku 2016 jest NVIDIA Shield K1 – mimo, że na polskim rynku debiutował pod koniec 2015 roku, w roku następnym był jednym z lepszych modeli dostępnych w sprzedaży.

Hybryda roku: tu raczej nie będzie niespodzianki – Lenovo Yoga Book. Choć nie do końca przekonuje mnie idea haptycznej klawiatury, samo urządzenie sprawia świetne wrażenie i, nade wszystko, jest niesamowicie wszechstronne i funkcjonalne. A do tego wyróżnia się na tle rynkowych rywali i oferuje coś nowego, o czym konkurencja nawet nie pomyślała.

Rok 2016 będzie kojarzył mi się z: niesamowicie rosnącą liczbą użytkowników czytających Tabletowo! A oprócz tego głównie z goglami wirtualnej rzeczywistości, o których wszyscy mówią, ale wciąż nie mogą się bardziej wgryźć w świadomość typowego Kowalskiego; z kamerkami 360, pozwalającymi tworzyć treści do wspomnianych gogli, a przy okazji też rejestrować pełniejsze wspomnienia z podróży (które tak kocham!); z modułami Moto.
Najbardziej zaskoczyło mnie: wejście Xiaomi do Polski. Wszyscy mówili, że nie jest realne, by Xiaomi miało oficjalną dystrybucję w Polsce, tymczasem rzeczywistość wszystko zweryfikowała. I, owszem, jest drożej, niż jak sobie sprowadzimy sprzęt z Chin na własną rękę, ale jest też zwykła, 2-letnia gwarancja realizowana na miejscu i pewność, że smartfon obsługuje wszystkie częstotliwości, które są dla nas istotne.

Nie żałowałabym pieniędzy wydanych na: jakikolwiek samochód autonomiczny, na jaki byłoby mnie stać ;). A że na razie mnie nie stać, to taka Tesla pozostaje wyłącznie w sferze moich marzeń. Ale takich wiecie, do spełnienia!

Hit tego roku to bez wątpienia: Pokemon Go.

Największa wtopa roku to: tu raczej zaskoczenia nie będzie… Galaxy Note 7, który najpierw został objęty akcją serwisową, a później, ostatecznie, wycofany z rynku (przypomnę, że spora część klientów wciąż jest w posiadaniu swoich egzemplarzy…). Ale i Basis Peak, którego czekał ten sam los, co urządzenie Samsunga. Osobiście jednak najbardziej dotknęła mnie sytuacja związana z anulowaniem projektu Pebble Core przez wzgląd na przejęcie Pebble przez Fitbit. Szkoda, bo na takie małe, sprytne urządzonko, łączące w sobie GPS i Spotify, czekam już od dłuższego czasu… I niestety tym razem też się nie doczekam.

Czarnym koniem roku był: i tu, ponownie, Pokemon Go. Chyba nikt nie spodziewał się, że ta gra osiągnie aż TAKI sukces. Nawet, jeśli był tylko chwilowy. Statystyki pobrań sugerują, że każdy powinien krzyknąć głośne WOW. I mówię to ja, która Pokemon Go nawet nie odpaliła na żadnym smartfonie.

2017 rok będzie rokiem: mobile, jak każdy ;). A tak całkiem poważnie będzie to kolejny rok oczekiwania na rewolucję w akumulatorach do urządzeń mobilnych, na którą czekamy nieustannie od kiedy ekrany zaczęły mieć super hiper turbo wysokie rozdzielczości, a procesory – mnóstwo rdzeni.
2017 rok będzie też rokiem płatności mobilnych (może wreszcie doczekamy się Samsung Pay i Apple Pay w Polsce?), smart home, różnego rodzaju multimedialnych systemów w samochodach, a także – o czym warto pamiętać – zniesienia opłat roamingowych (co mnie bardzo cieszy).

 

Następne podsumowanie?



Smartfon roku to: Samsung Galaxy Note 7. Smartfony z tej serii nie mają właściwie żadnych konkurentów. W dodatku

Samsung co roku udowadnia, że jego high-endy są naprawdę topowym sprzętem. Gdyby nie problem z wybuchającymi bateriami, model ten z dużym prawdopodobieństwem wygrałby większosć rankingów na najlepszy smartfon 2016 roku (a już na 100% znalazłby się w TOP3 w każdym z nich).

Tablet roku: W sumie ciężko określić, ponieważ aktualnie debiutuje tak mało urządzeń, że wybór jest niezwykle ograniczony. Potocznie mówiąc – szału nie ma i nic nie było w stanie „wbić” mi się w pamięć.

Hybryda roku: Za dobrą hybrydę trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych. Są też tańsze propozycje, ale ich zakup zawsze wiąże się z pójściem na kompromisy. Dlatego każdy musi mierzyć to swoją miarą.

Rok 2016 będzie kojarzył mi się z: aferą z Galaxy Note 7. Niestety, nikt dawno nie zaliczył takiej „wtopy”. Na pewno minie trochę czasu, aż wspomnienie o niej nieco zamaże się w naszej pamięci. Jednak wydaje mi się, że jej echa wrócą ze zdwojoną siłą przy okazji premiery Galaxy Note 8.

Najbardziej zaskoczyło mnie: ponownie – afera z Galaxy Note 7. Gdyby przydarzyło się to jakiemuś mniej znanemu producentowi lub debiutantowi na rynku smartfonów – można by to zrozumieć. Ale Samsung, który jest Numerem Jeden na świecie? Jak widać, potykają się nawet najlepsi.

Nie żałowałbym pieniędzy wydanych na: BlackBerry Priv. Jestem platonicznie zakochany w tym modelu (z uwagi na fizyczną klawiaturę). Jednak w realnym życiu trzeba ustalać sobie pewne priorytety, a smartfon nigdy nie jest i nie będzie na szczycie listy.

Hit tego roku to bez wątpienia: gogle VR. Wirtualna rzeczywistość wedrze się wkrótce na salony. Na razie dopiero użytkownicy „przekonują” się do niej. W przyszłości na pewno będzie się jednak pojawiać coraz więcej kontentu, co przekona kolejnych do zakupu tego gadżetu i kompatybilnego smartfona. Jest też wiele „produktywnych” pomysłów na wykorzystanie tej technologii. Potencjał jest więc ogromny.

Największa wtopa roku to: naprawdę, muszę jeszcze mówić? ;)

Czarnym koniem roku był: hm, dobre pytanie. Myślę, że Oppo i Vivo, ponieważ niepostrzeżenie stały się – odpowiednio – Numerem Jeden i Dwa w Chinach. Globalnie są natomiast w TOP5, gdyż pokonały Xiaomi i Lenovo. Z ciekawością będę się przyglądać, jak sobie poradzą w 2017 roku.
Przyszły rok będzie rokiem: wirtualnej rzeczywistości. Reszta – patrz punkt „Hit tego roku to bez wątpienia…”. Zastanawia mnie tylko, czy „hype” na to utrzyma się długo, czy minie tak szybko, jak na smartwatche.

 

Następne podsumowanie?



Smartfon roku to: iPhone SE. Premiera tego urządzonka to jeden z nielicznych powodów, dla których Steve Jobs na chwilę przestał przewracać się w grobie. To też zmaterializowana zuchwałość Apple, które pokazało, że może wydać w 2106 roku smartfon z 4-calowym ekranem jednocześnie skazując na koszmar używających go osób, gdyż nie ma realnej możliwości, żeby ten telefon wytrzymał cały dzień bez randki z zasilaczem. Ma za to tryb „ninja mode”, który pozwala wciskać żonie kit, że kupiłeś tak naprawdę iPhone’a 5s, a gruz zacząłeś chrupać nie dlatego, że wersja z 64 GB pamięci była obrzydliwie droga, tylko dlatego, że zamierzasz być bardziej „fit”. I to się nazywa „killer feature”.

Hybryda roku to: Lenovo Miix 700. Nieco podobny do Surface’a 4 Pro, całkiem niebrzydki sprzęt, który w specyficznych warunkach jest w stanie zastąpić komputer (lub Surface’a 4 Pro). Odrobinkę przeceniony, ale za to z rysikiem, który rzeczywiście do czegoś się przydaje (prawie jak ten z Surface 4 Pro). I klawiatura – klawiatura to zdecydowany atut tego sprzętu. To naprawdę udany Windows i z czystym sumieniem mogę polecić Lenovo Miix 700, gdyż to hybryda 2016 roku jest. (Surface 4 Pro)

Tablet roku to: Lenovo Miix 700 po odłączeniu klawiatury (Surf… ekhem.).

Rok 2016 będzie kojarzył mi się z Pokemon GO. Światowy fenomen, 50 milionów graczy dziennie, a ja mam tylko jedno pytanie: GDZIE TEN ONIX?

Najbardziej zaskoczyło mnie: Xiaomi Mi Mix. Znienacka Chińczycy pokazali nie patent, nie projekt, nie render, a gotowy smartfon, który na nowo definiuje pojęcie „wąskich ramek”. Z nieba dobiegł nas głos: „Zaprawdę, powiadam wam: nie musicie zaginać wyświetlacza, żeby zwiększyć aspect ratio”. I rzeczywiście, nagle wszystko wydało się takie proste. Jedynie Japończycy z Sony zaklęli pod nosem, gdyż z początkiem roku zakupili po dobrych cenach hurtowe ilości miejsca nad oraz pod ekranem, i teraz nie wiadomo, gdzie te kilometry kwadratowe powierzchni zamierzają upchnąć.

Nie żałowałbym pieniędzy wydanych na: Microsoft Surface Studio.
Nie żałowałbym, bo jego reklama była tak dobra, że pieniądze same pofrunęłyby do Redmond w zielonym kluczu latających Grantów i Franklinów. Niemal poetyckie połączenie doskonałego panelu wyświetlacza z mechanicznym elementem, pozwalającym w jedną chwilę zamienić go w studio, zawładnęło moją wyobraźnią i przywołało na pamięć sceny z filmów science-fiction, w których przynajmniej jeden bohater drugoplanowy obsługuje jakiś duży ekran. CHCE TO.

Hit tego roku to bez wątpienia: Netflix w Polsce. Do czasu wystartowania tego serwisu w naszym kraju, usługi VoD kojarzyły się z kiepskimi filmami, zgromadzonymi w kiepskich bazach, oglądanych na kiepskiej jakości telewizorach. Odkąd możemy wybierać spośród setek propozycji, a seriale są świetne, nawet telewizory stały się jakby lepsze. Jednocześnie niemalże automatycznie 90% Polaków, do swojej pokaźnej listy specjalizacji, obejmującej m.in. fachowe doradztwo w zakresie zdrowia oraz wrodzoną przenikliwość polityczną, dodało doktorat ze „Stranger Things”. Dzięki Netflixowi jesteśmy po prostu lepszymi ludźmi.

Największa wtopa roku to: Galaxy Note7, chyba nawet przed Euro 2016 i występem Joachima Loewa. Wszystkim Samsungom się dostało za fiasko Note7. Ludzie przechodząc przez alejki w elektromarketach, wypełnionymi z lewej i prawej ekspozycjami Galaxy A3 2106, zakładali na siebie koce przeciwpożarowe, przemykając niczym przez pole minowe, inspektorzy BHP na szybko przypominali sobie plan ewakuacji budynku, a Janusze biznesu, oferujący usługi w punktach legalizacji gaśnic odNotewywali rekordy obrotów. Trochę współczuję Samsungowi, jednak na mniej więcej takim poziomie, jak koledze, który wywinął efektywnego orła na śniegu: niby krzywda mu się stała, ale nie dość, że ślizg był epicki, to jeszcze mam to wszystko nagrane na wideo.

Panos Panay i Microsoft Surface Studio (zdjęcie: REUTERS/Lucas Jackson)

Czarnym koniem roku był: Space X i lądowanie Falcona 9 na pływającej platformie. To znaczy: można było się spodziewać, że rakieta wraz ze swym pierwszym członem kiedyś w końcu wyląduje na chyboczącej się pośrodku oceanu barce, jednak trudno było przewidzieć, że to stanie się w tym roku. Zwłaszcza, że Elon Musk wydawał się cieszyć z byle czego: „Falcon 9 eskplodował? Wow, ale czad, widzieliście tę falę uderzeniową?”, „Rakieta stała na barce przez całe cztery sekundy, a potem zamieniła się w kulę ognia? Mam nadzieję, że to nagrywaliście!” Michael Bay uwielbia tego gościa.

Przyszły rok będzie rokiem: asystentów głosowych. Samsung wyleci ze swoim Bixby, a LG z Hub Robotem i te dołączą do radosnej gromadki: Siri, Cortany, Alexy i Google Assistant, kłócąc się o to, gdzie w okolicy jest najlepsza pizza? To równie dobrze może może być początek końca ludzkości, zarzewie trzeciej wojny światowej, nowego, tym razem ostatniego globalnego konfliktu… Wystarczyłoby zapytać o pizzę hawajską…

 

Następne podsumowanie?



Smartfon roku? Długo nad tym myślałem. Postanowiłem, że będzie nim, chyba najbardziej niedoceniony flagowiec 2016 – HTC 10. Niewiele osób się ze mną zgodzi, trudno. Czemu akurat ten? Ponieważ używa mi się go wyśmienicie. Na każdym kroku czuć Premium. Wykonanie – najwyższa półka. Nawet takie pierdoły jak czytnik linii papilarnych czy oczko aparatu zostały zrobione z pierwszorzędnych materiałów. Poza tym dźwięk. O tak. Gra świetnie. Ekran, porządny, naturalny IPS. System dążący do czystego Androida z ciekawymi dodatkami od HTC. W dodatku bateria wystarczająca na jeden, pełny dzień pracy. Aparat przyzwoity. Jednak nie specyfikacja świadczy o smartfonie, a wrażenia z jego użytkowania. Te są wręcz wyśmienite. Naprawdę HTC 10 użytkuje się z przyjemnością.

Tablet roku? Niestety nie ma takiego. Co więcej od czasów Nexusa 7 2013 takiego dla mnie nie było. Wymieniony przeze mnie tablet dalej spisuje się wyśmienicie i nie widzę sensownego konkurenta dla niego, który poprawiłby większość aspektów.
Hybryda roku? Dla mnie jest tylko jedna hybryda – Microsoft Surface Pro 4. Tak, wiem nie wyszła ona w 2016 roku. No i co z tego skoro sprzęt jest świetny. Poza tym dla Microsoftu jest tym , czym Pixel dla Gogole – oczkiem w głowie.
Rok 2016 będzie kojarzył mi się z kilkoma rzeczami. Wybuchającym Galaxy Note 7, smartfonem, o którym Samsung by chciał jak najszybciej zapomnieć, Pokemon GO, czyli niebywałym hitem i setkami ludzi na ulicach wpatrzonych w ekrany mobilnych urządzeń, usilnie próbujących złapać wirtualne stworki, świetnymi urządzeniami Microsoftu – Surface Studio i Surface Book oraz bardziej niż kiedykolwiek niezrozumiałymi decyzjami Apple. Te cztery rzeczy, gdy kiedykolwiek ktoś o nich wspomni od razu będą kojarzyć mi się z 2016 rokiem.

Najbardziej zaskoczył mnie Microsoft. Prezentując Surface Studio i Surface Booka. Zwłaszcza ten pierwszy niesamowicie mi się podoba. Świetny design, topowe podzespoły, ciekawe zastosowanie. Ma wszystko to, czego oczekuję od komputera stacjonarnego z nawiązką.

Nie żałowałbym pieniędzy wydanych na Surface Studio. Jak wspomniałem wyżej jest to idealne połączenie design, wydajności, funkcjonalności. Ten sprzęt ma to coś, nie jest kolejnym, z wykłym, nudnym deskopem. To swoisty powiew świeżości. Nie jest odgrzewanym kotletem. Ja to kupuję i basta!

Hit tego roku? Było ich kilka. Pokemon GO, bo pierwszy raz w życiu widziałem jak masy ludzi na ulicy, wgapionych w ekrany graliby w jakąś grę z takim entuzjazmem. Netflix w Polsce. Porządny serwis z porządnymi produkcjami, dobra konkurencja dla HBO GO. W dodatku, niedawno przecież, wprowadzona została funkcja pobierania seriali i filmów offline. Świetna rzecz. No i trzeci hit, czyli The Grand Tour i Amazon Prime. Absolutnie uwielbiam tych trzech prezenterów. Uwielbiam formę ich programu. Cieszę się, że wrócili na ekrany.

Największa wtopa roku? Nią może być tylko Samsung Galaxy Note 7. Ale w sumie… Nie! Jego plasuję na drugim miejscu. Na pierwszym miejscu będzie Apple ze swoimi niezrozumiałymi decyzjami. Pierwsza to usunięcie złącza Jack 3,5 mm w iPhone 7. Nie kupuję tego, nie rozumiem tego, uważam to za bezsensowne i nie przyjmuję do wiadomości ich tłumaczeń. Co gorsza kolejni producenci ślepo za gigantem z Cupertino zaczynają podążać… Słabo. Kolejna, niezrozumiała decyzja to nowe MacBooki Pro. Serio? Touchbar, same złącza USB C, cena wyższa niż kiedykolwiek i to mają być te nowości? Pomijam już fakt istnienie masy przejściówek oraz to, że nie podłączymy iPhone do nowego MacBooka bez użycia przejściówki. Poza tym nowe komputery mają złącze Jack 3,5 mm. Czy tylko ja widzę tutaj nieścisłości?

Czarnym koniem roku był Huawei. Mimo, że sam jakoś bardzo nie przepadam za ich produktami to jednego nie można im odmówić – znakomitego rozwoju, potencjału i gonienia Samsunga oraz Apple. Zaprezentowali, w moim mniemaniu, trzy urządzenia, które w 2016 zdefiniowały tą firmę: Huawei P9, Huawei Mate 9 oraz Huawei P9 Lite. Dla każdego coś dobrego, w dobrej cenie. Chińczycy z roku na rok robią coraz większe postępy. Co więcej ich decyzje i poczynania zdają się działać. Mi się to podoba.

Przyszły rok będzie rokiem dalszego rozwoju technologii. A tak bardziej konkretnie to obawiam się, że producenci, a przynajmniej większość, ślepo będą podążać za Apple i usuną złacze Jack 3,5 mm ze swoich flagowców. Co więcej spodziewam się większego rozwoju i wzrostu subskrypcji serwisów, typu Spotify czy Netflix. Takie usługi będą stawały się coraz bardziej popularne. Myślę też, iż smart fony znowu będą rosnąć, bo ich ramki będą coraz mniejsze, na wzór Xiaomi Mi Mix.

 

Następne podsumowanie?



Smartfon roku, to zdecydowanie Galaxy S7 Edge. W końcu Samsungowi udało się wymyślić urządzenie, które praktycznie jest pozbawione wad, a do tego TouchWiz w końcu nie jest zbyt ociężały. Bateria także wypada dosyć dobrze, wraca karta pamięci, no i znajdziemy tu (wciąż) jeden z najlepszych aparatów na rynku.

Najbardziej zaskoczył mnie Xiaomi Mi Mix. To urządzenie przeciera pewne szlaki i daje nadzieję na przyszłość, że w dziedzinie technologii i wyglądu urządzeń jest jeszcze bardzo dużo do odkrycia.

Nie żałowałabym pieniędzy wydanych na dobre słuchawki bezprzewodowe. Może czas na zmianę moich Gear Circle na Level Active lub Gear IconX…

Hitem tego roku powtórnie jest Xiaomi Mi Mix. Nie ze względu na wysoką sprzedaż, ale ze względu na to jakie wzbudził zainteresowanie wśród wszystkich fanów mobilnych technologii. Według mnie zapoczątkował on nową jakość, nowy design, który będzie rządzić w 2017 roku.

Największa wtopa roku to niestety Samsung Galaxy Note 7. Mimo wielkich oczekiwań, smartfon niestety okazał się na tyle wadliwy, że trzeba było wycofać go ze sprzedaży… Szkoda, bo zapowiadał się świetnie i, jak wiadomo, linia Note ma sporo zwolenników, którzy tym razem bardzo się rozczarowali.

Czarny koń roku 2016, to ponownie Galaxy S7 Edge. Smartfon, który sprzedał się w dziesiątkach milionów egzemplarzy i mimo premiery, która miała miejsce w lutym ubiegłego roku, to wciąż świetny sprzęt, któremu nic, a nic nie brakuje.

Przyszły rok będzie rokiem Samsunga i po części Huawei, a także Xiaomi. Samsung zaprezentuje najnowszego flagowca – Galaxy S8 – i myślę, że to będzie bardzo duże wydarzenie. Huawei coraz bardziej depcze po piętach Koreańczykom. Myślę sobie, że P10 może okazać się świetnym smartfonem, oby tylko cena pozostała na w miarę przyzwoitym poziomie. Xiaomi ma w planach następcę Mi Mixa. Mi Mix 2 ma mieć ekran, który pokryje prawie 100% przedniego panelu. Oczywiście na razie to tylko plotki, ale kto wie, co jeszcze pokażą nam Chińczycy…


Przyszły rok, to także dalszy rozwój wirtualnej rzeczywistości, która z roku na rok, będzie zadowalała nas coraz lepszą jakością oglądanych treści.

 

Następne podsumowanie?



Smartfon roku to na pewno nie iPhone 7… Szkoda, po raz pierwszy procesor Apple jest najwydajniejszą konstrukcją na rynku i zabrał hejterom powód do nabijania się. Niestety wzornictwo to podawany po raz trzeci, mielony kotlet, po którym już nawet fani Apple mają czkawkę, a usunięcie gniazda słuchawkowego to rewolucja na miarę kwadratowych kół w samochodach. Powiedziałbym Google Pixel, gdyby nie to, że to po prostu brzydki iPhone z Androidem. Uwaga! Teraz będzie niepopularna opinia: Smartfon roku to LG G5. Jestem tak osamotniony z tym werdyktem, że nawet LG jest zdziwione.

Hybryda roku to: Surface 4 Pro. Po prostu ciężko nie zgodzić się z nieoficjalnym wyborem Karola Powiedzmy to sobie szczerze i otwarcie – Microsoft ma swoje za uszami, ale ten sprzęt jest bezkonkurencyjny. Sam ustawia i podnosi poprzeczkę. Jest z nim tylko jeden problem – horrendalna cena! Ja rozumiem, że koś musi opłacać Microsoftowego Johnatana Ive, (czyta się Panosa Panay) ale to chyba jednak „delikatna” przesada.

Tablet roku to: problem. Z jednej strony można powiedzieć, że to wspomniany wyżej Surface, ale on stworzył własną kategorię urządzeń i jest ponad to, co potrafią tablety z Androidem czy iPady. W tym momencie tablet, to urządzenie służbowe przedstawiciela handlowego, zabawka dla dziecka i coś co zastępuje komputer emerytom. Poza tymi dziedzinami nie widzę dla nich większego zastosowania. To samo potrafią smartfony a jednocześnie można je obsłużyć jedną ręką i zadzwonić. Po co ładować 2 urządzenia?

Rok 2016 będzie kojarzył mi się z: Elonem Muskiem i jego dachówko-panelami fotowoltanicznymi, Falconami i Teslami, idiotycznymi decyzjami Apple i wystrzałowym flagowcem Samsunga. Musk jest kimś, kto popycha cały technologiczny świat do przodu więc jeżeli chcecie w jakiś miły sposób zapamiętać miniony rok, to proponuję się skupić właśnie na nim.

Najbardziej zaskoczyło mnie: to jak ludzie zareagowali na Pokemon Go. Hype urósł do przeolbrzymich rozmiarów, których nie udźwignęły serwery. Pozwoliłbym sobie nawet na stwierdzenie, że to był rok Pokemon Go – pierwszy i ostatni.

Nie żałowałbym pieniędzy wydanych na: Xbox One S. Poprawiona wersja konsoli niewątpliwie jest sukcesem sprzedażowym i wiem, że nie stało się to bez powodu. Microsoft, może zbyt wolno, ale uczy się na błędach i jeżeli chodzi o sprzęt to dogonił Sony. Szkoda tylko, że brak tutaj takich tytułów jak The Last of Us czy Until Dawn. Niemniej, jeżeli już miałbym kupić konsolę to byłby to niewątpliwie XONE.

Hit tego roku to bez wątpienia: Xiaomi Mi Mix. Żaden inny sprzęt nie wzbudził aż takiego zainteresowania w technologicznym świecie, jak ten. Może nie będzie się go wygodnie używało. Może jeżeli chodzi o podzespoły to znajdziemy telefony wydajniejsze i lepsze, ale Xiaomi wstrzeliło się w idealny moment i pokazało telefon, który w kwestii designu wyprzedził pozostałych producentów o epokę.

Największa wtopa roku: gra. Nie żaden Note 7, czy wpadka Yahoo!, choć nad tym ostatnim zastanawiałem się bardzo długo. Największą fail tego roku to No Man’s Sky! Ta gra nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego. Jestem w stanie wiele rzeczy usprawiedliwić, ale jawne okłamywanie w celu napędzenia przedsprzedaży to kpina.

Czarnym koniem roku był: chyba One Plus 3T, choć nie jestem pewien czy to aby na pewno najszczęśliwsze określenie. Nowy One plus to telefon, który zmienił jednocześnie niewiele, i bardzo dużo. Dlaczego uważam go za czarnego konia? Bo któż był w stanie przewidzieć, że po smartfon z procesorem o numerek nowszym i odrobinę większą baterią spowoduje, że ludzie rzucą się do sklepów. Ktoś z was to przewidział?

Przyszły rok będzie rokiem: upowszechnienia VR, rozwoju AR i domowych asystentów wbudowywanych w środowisko SmartHome.

 

Następne podsumowanie?



Smartfon roku? Google Pixel – urządzenie, które jest tak samo brzydkie, jak drogie. Nie ma go nawet w Polsce, ale i tak ludzie chcą go mieć. Nowy rozdział w historii smartfonów amerykańskiego producenta, który teraz postanawia tworzyć smartfony na własną rękę (a przynajmniej teoretycznie, praktycznie można by się z tym kłócić). Idealna propozycja dla tych, którzy szukają urządzenia z czystym Androidem i oczekują nienagannej płynności działania. Co prawda ma on kilka wad, jednakże myślę, że debiut urządzenia „Made by Google” można uznać za całkiem udany.

Tablet roku? Segment ten zdecydowanie się nasycił i ciężko znaleźć urządzenie, które by wywoływało u mnie jakieś „ochy i achy”. W większości przypadków tablety są dzisiaj wypierane przez swoje odpowiedniki z klawiaturami. Poza tym jestem ślepo zakochany w Microsoft Surface Pro 4, którego nic nie przebije. W sumie zawsze można od niego odczepić klawiaturę i będzie świetnym tabletem ;)

Hybryda roku? Moją uwagę przykuł Lenovo Yoga Book. Co prawda ja raczej bym nie wytrzymał na dotykowej klawiaturze, niemniej sama koncepcja jest świetna i wprowadza swoisty powiew świeżości w tym segmencie urządzeń. Dodatkowo tworzy wiele nowych możliwości, które na pewno zostaną wykorzystane przez społeczność. Myślę, że jeżeli Lenovo dopracuje ten produkt, może powstać z tego naprawdę bardzo dobra seria urządzeń.

Rok 2016 będzie mi się kojarzył z felernymi bateriami i wybuchowymi smartfonami. Najlepsze (a jednocześnie najdziwniejsze) w tym wszystkim jest to, że nie był to odosobniony problem jednego modelu, a naprawdę cała seria wpadek z różnych segmentów. I wszystko to dotyczyło baterii. Takie problemy miał oczywiście najbardziej znany Samsung Galaxy Note 7, a także pojedyncze modele Galaxy S7. Kilka przypadków zanotował także flagowiec od Apple – iPhone 7 i parę sztuk urządzeń od Xiaomi. Oprócz nich, ogniwowa plaga dopadła także najnowszego drona od GoPro – Karmę oraz najnowszą edycję elektrycznych deskorolek jednej z największych firm tego typu w USA – Boosted Board. I to wszystko w wydarzyło się bardzo krótkim okresie czasu. Na usta lekko ciśnie się pytanie „Przypadek?”. Oby przyszły rok okazał się lepszy pod tym względem.

Najbardziej zaskoczyło mnie to, jak bardzo Snapchat stał się popularny. Z pozoru niewinna aplikacja, w której wysyłaliśmy sobie zdjęcia, widoczne tylko na 10 sekund lub 24 godziny stała się poważnym graczem na rynku aplikacji mediów społecznościowych. Wszyscy wciąż pisali, że nie rozumieją koncepcji oraz „nie umieją w Snapchata”, że jest głupim programem dla millenialsów, a w tym samym czasie aplikacja wciąż pięła się w górę. Twórcy dodawali coraz to nowe funkcje, zyskując coraz większą społeczność, osiągając szczyt i stając się w niektórych przypadkach jedynym, świadomie wybranym kanałem dotarcia do fanów. Wszystko to poskutkowało tym, że inne firmy pozazdrościły sukcesu i zaczęły kopiować funkcje białego duszka. Chociaż powinienem to powiedzieć dosadniej, że funkcje te chamsko zerżnęły.

Nie żałowałbym pieniędzy wydanych na dwa produkty Microsoftu – Surface Pro 4 i Surface Studio. Odkąd się pojawiły na rynku, jestem w nich ślepo zakochany. Totalnie kupiłem koncepcje obu urządzeń. Fantastyczne wykonanie, wysoka płynność działania, a do tego bardzo dobre wzornictwo. I ten moment w reklamie, kiedy ładna pani odchyla sobie ekran Surface Studio. Zbieram szczękę z podłogi. Cytując słynnego internetowego mema: „SHUT UP AND TAKE MY MONEY!”.

Hit tego roku to bez wątpienia Pokemon Go. Nie ma nic lepszego dla dorosłego dzieciaka niż łapanie stworków, które oglądał właśnie za dzieciaka ;)

Największa wtopa roku to moim zdaniem poczynania Facebooka i wcześniej wspomniane kopiowanie funkcji Snapchata w swoich aplikacjach. I o ile jeszcze trochę rozumiem zastosowanie tego zabiegu w aplikacji Instagrama, bo to w końcu platforma zdjęciowa, tak jestem totalnie przeciwny Messenger Day. Ten drugi totalnie przeszkadza, praktycznie nikt z tego nie korzysta, a jeżeli już to nic to nie wnosi, chyba że mówimy o irytacji człowieka. Zamiast poprawić optymalizację aplikacji, czy zmniejszyć prądożerność, dodają nowe, niepotrzebne funkcje, które powodują, że komunikator zajmuje jeszcze więcej miejsca, zużywa jeszcze więcej RAMu i jeszcze bardziej trawi nasze cenne elektrony z ogniwa. Plus ta chamska zrzynka z nazwy. Snapchat Stories => Instagram Stories. Instagram, serio?

Czarnym koniem roku ponownie wybieram urządzenie „Made by Google”. Przed premierą zadawano wiele pytań. Czemu toto takie brzydkie? Dlaczego takie wielkie ramki? Po co takie dziwne szkło z tyłu? Jak Made by Google, skoro przecież to praktycznie HTC 10? Jak to kończymy z serią Nexus? Dlaczego to jest takie drogie? I dlaczego nie wszystkie kraje go dostaną? Można było podejrzewać, że najnowszy flagowiec Google okaże się klapą. Nic bardziej mylnego! To jeden z lepszych smartfonów tego roku, a do tego także jeden z tych, który cieszył się sporym zainteresowaniem.

Myślę, że w 2017 świat oczekuje najbardziej dwóch urządzeń – Samsunga Galaxy S8, na temat którego pojawia się w sieci mnóstwo interesujących przecieków oraz następcy iPhone’a 7, który będzie przy okazji jubileuszowym modelem (gdyż pierwsze urządzenie od firmy z nadgryzionym jabłkiem ukazało się równą dekadę temu). Oczywiście inni producenci też będą mieli ochotę uszczypnąć kawałek tego tortu i zaprezentować coś naprawdę wielkiego. Myślę, że przyszły rok będzie także należał do sztucznej inteligencji. Wszyscy producenci zaczęli masowo pracować nad swoimi aystentami głosowymi. Oprócz tego, że będą się spisywać coraz lepiej myślę, że nastąpi też ich większa integracja z urządzeniami segmentu internetu rzeczy.

 

Dziękujemy, że byliście z nami w 2016 roku! 

To było niesamowite 12 miesięcy! Mamy nadzieję, że dalej będziecie nas często odwiedzać! I że 2017 rok, nie tylko pod względem technologii, pozytywnie Was zaskoczy! :D

Exit mobile version