Naprawa smartfona po zalaniu krok po kroku. Nie róbcie tego w domu, oddajcie sprzęt do serwisu

To nie jest poradnik

Zalanie to – obok rozbitego wyświetlacza – jedna z najczęstszych przyczyn uszkodzenia smartfona. W internecie można znaleźć niezliczoną ilość poradników, jak uratować taki sprzęt, lecz najlepszym rozwiązaniem zawsze jest zaniesienie go do serwisu, który dysponują odpowiednim oprzyrządowaniem. Jeden z nich postanowił zdradzić, jak procedura przywracania urządzenia do żywych wygląda w praktyce, krok po kroku.

Podejrzewam, że każdy spotkał się z radą, aby zalany smartfon włożyć do miski i zasypać go ryżem, który wchłonie wilgoć. Cóż, chociaż teoretycznie ma to sens, wszakże ryż ma takie właściwości (nie bez powodu niektórzy zalecają wrzucenie kilku ziarenek do solniczki, aby sól się nie zbrylała wskutek kontaktu z wilgocią), to praktycznie w ogóle to nie działa. I to bez znaczenia, czy mowa o urządzeniu z wyjmowalną baterią, czy zalanym klejem z każdej możliwej strony.

Dlatego, korzystając z okazji, pozwolę sobie do Was zaapelować: zapomnijcie o ryżu i w przypadku zalania, zanieście smartfon do serwisu, najlepiej autoryzowanego lub takiego o wysokiej renomie. W takich miejscach dysponują bowiem odpowiednim oprzyrządowaniem, dzięki któremu w aż 80% przypadków udaje się odratować zalany sprzęt i przywrócić go do stanu pełnej używalności. Mniejszym lub większym kosztem, to zależy.

Co ciekawe, zalanie smartfona niekoniecznie musi oznaczać jego utopienie. Równie dobrze można go zamoczyć wodą ze stojącej obok szklanki (bo się o nią zahaczyło i się przewróciła) lub też poprzez zwyczajny kontakt z deszczem bądź nagłe przejście z zimnego miejsca do rozgrzanego. W każdym urządzeniu znajdują się specjalne wskaźniki, które zabarwiają się na inny kolor (najczęściej czerwony/różowy), kiedy „skontaktują” się z wilgocią. Są one umieszczane na przykład w 3,5 mm złączach słuchawkowych, aczkolwiek producenci lokują je również w innych miejscach.

Kiedy do serwisu trafi zalany smartfon, w pierwszej kolejności jest on rozkładany na części pierwsze. Umożliwia to ocenę oraz skalę ingerencji cieczy (tak to się fachowo nazywa). Podzespoły, które miały z nią bezpośredni kontakt, są wymieniane na nowe, natomiast pozostałe sprawdza się pod kątem sprawności.

Następnie płyta główna oczyszczana jest z zanieczyszczeń i śladów korozji. Najpierw przy pomocy szczotki o różnej twardości i długości włosia, która usuwa największe zabrudzenia, a później w wannie ultradźwiękowej („kąpiel” usuwa osady i korozję). Ten etap może trwać od 2 do nawet 4 dni. Jeśli efekty nie są zadowalające, wówczas płyta główna trafia do tzw. wirówki na maksymalnie 24 godzin, by potem ponownie wrócić do wanny ultradźwiękowej.

Po doprowadzeniu płyty głównej do porządku, jest ona gruntownie testowana. Jeśli przejdzie wszystkie sprawdziany pozytywnie, wtedy technicy montują na niej nieuszkodzone, wyjęte uprzednio elementy oraz nowe. Później smartfon jest składany do kupy, ponownie testowany i jeżeli wszystko jest ok, wówczas może wrócić do klienta.

Co ciekawe, ostateczne koszty naprawy zalanego smartfona mogą zależeć od tego, jak użytkownik postąpił z nim bezpośrednio po tym fakcie. Po pierwsze, trzeba definitywnie zapomnieć o ryżu. Nie wolno też podłączać urządzenia do źródła prądu (gniazdko, komputer). Jeśli to możliwe, należy wyjąć baterię.

Zalałeś/łaś kiedyś smartfon?

Źródło: informacja prasowa GoRepair