nauka
nauka

MiniNauka #32: O mediach i naukowym analfabetyzmie

Dzisiejszy odcinek będzie nieco inny, mniej stricte edukacyjny, a bardziej społeczny. Chciałbym bowiem pochylić się nad problemem, który zaczyna mi coraz bardziej przeszkadzać, bynajmniej nie z powodów osobistych. Chodzi o sposób, w jaki nauka traktowana jest przez różnej maści media; media, które odwiedzane są przez wiele osób, i które mają pewien wpływ na światopogląd tych osób.

Długo zastanawiałem się, czy w ogóle poruszać ten temat, jednakże treści publikowane przez różne internetowe media w ostatnich tygodniach przelały czarę goryczy. I zanim powiecie: „Hej Tomek, przecież tak działa internet, to clickbaity, to wykorzystywanie emocji, et cetera, et cetera”, odbijam piłeczkę – jest delikatna różnica między clickbaitem na temat gwiazdy show-biznesu, a clickbaitem, który straszy zagładą cywilizacji.

Jak najbardziej zdaję sobie sprawę z tego, że media grają na emocjach, a niektóre portale po prostu utrzymują się z siania chaosu. Ciężko mi jest jednak przejść obojętnie, kiedy codziennie, przez tydzień, Google Now podrzuca mi praktycznie ten sam pseudonaukowy artykuł, tylko wydany przez inny portal. Dlatego też postanowiłem przyjrzeć się dwóm najczęściej przewijającym mi się przez strumień wiadomości tego typu tematom ostatnich tygodni. I gwoli ścisłości – problem nie dotyczy tylko nauki, lecz ze względu na tematykę cyklu, nauka posłuży dziś za zobrazowanie sytuacji. Przejdźmy więc do rzeczy.

Przebiegunowanie Ziemi szybciej, niż sądzono. Nastąpi kres cywilizacji?

„Wędrówka biegunów już trwa, pole magnetyczne Ziemi słabnie. Skutki będą katastrofalne”. Takim nagłówkiem wita nas jeden z najwyraźniej chętnie czytanych artykułów, skoro Google Now zdecydował się mi go podrzucić mimo faktu, że nic na ten temat nie wyszukiwałem, ani nawet nie wchodziłem na stronę, gdzie został opublikowany. Ale do rzeczy – przebiegunowaniem nazywamy proces, który polega na odwróceniu kierunków pola magnetycznego; w miejscu, gdzie znajduje się magnetyczny biegun północny, pojawia się biegun południowy, a tam, gdzie południowy, kompasy wskazują północny. Prosta definicja, prawda? Pole magnetyczne tworzone jest przez ruch płynnej części ziemskiego jądra; przepływ ogromnych mas stopionego żelaza generuje prądy elektryczne, które z kolei indukują właśnie pole magnetyczne.

pole magnetyczne
Przedstawienie pola magnetycznego; biegunem nazywany jest punkt, w którym linia pola znajduje się pod kątem prostym do powierzchni planety / źródło grafiki: nasa

Z tego względu nie jest ono statyczne; w różnych miejscach na Ziemi może mieć różne natężenie, choć z grubsza wygląda tak, jak na grafice powyżej. Jak widać, biegun geograficzny nie pokrywa się z biegunem magnetycznym. Czas na garść liczb: Dr hab. Mirosław Jastrzębski, geolog z Instytutu Nauk Geologicznych PAN, powiedział, że od czasu wyginięcia dinozaurów, Ziemia przeżyła 29 cykli pełnego (czyli z północy na południe i ponownie na północ) przebiegunowania; ostatni raz miało ono miejsce 780 tysięcy lat temu. Do takiego wniosku naukowcy doszli dzięki badaniom namagnesowania skał. Żadne z nich nie wykazały nawet korelacji, a co dopiero przyczynowości, pomiędzy zmianą biegunów, a wymieraniem, czy nawet drastyczną zmianą w życiu roślin i zwierząt. Tymczasem autor wspomnianego artykułu pisze:

Nawet jeśli nie nastąpi zagłada jak w filmie „2012”, skutki przebiegunowania Ziemi i tak byłyby katastrofalne. Zostałyby zniszczone systemu łączności i zasilania. Ziemia byłaby także wystawiona na szkodliwe promieniowanie słoneczne, co miałoby fatalny wpływ na zdrowie żywych organizmów.

Pytanie – dlaczego? W artykule nie padają żadne fakty, pojawia się natomiast wzmianka o tym, że „naukowcy twierdzą, że trzeba rozwijać technologię, która pozwoli nam uratować infrastrukturę”. Jest to ciekawe o tyle, że naukowcy z NASA twierdzą, że bardzo mocne, ale krótkotrwałe osłabienie pola magnetycznego (bo tak się dzieje podczas przebiegunowania) nie wpłynie na życie na powierzchni. Gęsta ziemska atmosfera wciąż stanowi dla nas doskonałą ochronę, także przed wiatrem słonecznym. Co najwyżej będziemy mogli zobaczyć więcej zórz polarnych na niższych szerokościach geograficznych. Aha, bym zapomniał – autor przytoczonego artykułu, jako źródło swoich informacji, podaje portal zmianynaziemi.pl. Kurtyna.

źródło artykułu: planetafm / źródła wyjaśniające: naukawpolsce, nasa

przebiegunowanie
Różne fazy przebiegunowania – pole magnetyczne nie znika, ale układa się w różny sposób / grafika z Wikipedii

Koniec świata. Bennu zderzy się z Ziemią w 2135 roku?

Ja wiem, że kiedy artykuł zaczyna się od „koniec świata”, to nie należy traktować go poważnie, ale w samym artykule padają stwierdzenia, które są po prostu kłamstwami, choć autorzy woleliby je zapewne określać „niepełną prawdą”. Poza tym artykuły na ten temat pojawiły się, sądząc po wynikach w Google, chyba w każdej lokalnej gazecie internetowej, niewątpliwie przeczytało je więc całe mnóstwo osób. Cytat:

Z informacji przedstawionych przez NASA wynika, że do zderzenia z Bennu zostało nam 117 lat. Dokładnie w 2135 roku asteroida znajdzie się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej uważa, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

No to teraz garść faktów od tej samej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. Asteroida Bennu rzeczywiście istnieje i zbliża się do Ziemi co 6 lat, w dodatku po bliskiej orbicie; czasami dochodzi nawet do przecięcia orbity planety. Jest naprawdę spora; jej średnica wynosi 492 metrów. Jest także bardzo stara; szacuje się, że niektóre fragmenty mineralne asteroidy mogą być starsze  niżUkład Słoneczny. Agencja wysłała na asteroidę misję OSIRIS-REx, której głównym zadaniem jest… zbadanie asteroidy pod kątem lepszego zrozumienia innych asteroid, pochodzenia życia, określenia jej składu, a także wpływu wiatru słonecznego na tego typu obiekty.

Ze względu na niemożność precyzyjnego określenia orbity asteroidy, NASA ocenia szansę na uderzenie w Ziemię w 2135 roku na 1 do 2700, czyli, po prostym przeliczeniu, na 0.00037 procenta. W tekście o powodach wysłania OSIRIS-REx’a właśnie na Bennu (patrz źródło) napisano wprost, że „jest mało prawdopodobne, że Bennu uderzy w Ziemię w 2135 roku”. Tymczasem autor powyższego tekstu mówi, że NASA uważa taki scenariusz za bardzo prawdopodobny. Komu wierzyć, jak żyć? Oczywiście w dalszej części artykułu szansa 1:2700 została przytoczona, ale jakie to ma znaczenie dla czytelnika po tym, jak parę akapitów wcześniej redaktor napisał, że scenariusz jest bardzo prawdopodobny? Brzmi to tak, jakby prawdopodobieństwo 1 do 2700 było duże.

źródło: gazetalubuska (i dziesiątki innych, wpiszcie w google „nasa bennu”) / źródło wyjaśniające: nasa

osiris rex
Główny cel misji OSIRIS-REx – pobranie próbek asteroidy Bennu / grafika z Wikipedii

Gdzie leży problem?

Stephen Hawking w swojej „Krótkiej Historii Czasu” (którą, swoją drogą, bardzo mocno polecam) pisał, że współczesna nauka stała się bardzo nieprzystępna dla człowieka niezainteresowanego. Kiedyś, kiedy zasób wiedzy nie był tak głęboki, wystarczyła znajomość dosłownie kilku praw. Z czasem pojawiało się ich coraz więcej, a one same stawały się coraz bardziej szczegółowe i zagmatwane. Ilu spośród Waszych znajomych może z czystym sumieniem stwierdzić, że rozumie fizykę kwantową? Ilu z nich potrafi wskazać chociaż kilka konsekwencji teorii względności Einsteina? Strzelam, że niewielu. To samo w sobie nie musi oznaczać niczego złego, bo w dzisiejszym świecie nie da się być ekspertem w każdej dziedzinie. Niektórzy jednak próbują.

Powodów takiego naukowego analfabetyzmu widzę kilka, ale przede wszystkim stawiałbym tutaj na niechęć do nauki spowodowaną mało efektywnymi metodami nauczania w latach szkolnych. Co, jak co, ale szkoły wiedzą, w jaki sposób obrzydzić ludziom fizykę. Zresztą, nie tylko fizykę – występuje ogólny problem z zachęceniem ludzi do zdobywania wiedzy na własną rękę. Ta sytuacja, w połączeniu z uwielbieniem ludzi do publikowania niesprawdzonych (albo wręcz fałszywych) informacji sprawia, że większość nawet nie wie, że to, co czyta, to kompletny stek bzdur.

Kolejnym, nie mniej istotnym powodem, jest brak weryfikacji czytanych w sieci informacji. Nie mam pojęcia, z czego to wynika. Z lenistwa? A może lenistwa połączonego z niechęcią do nauki? W przypadku artykułów o Bennu wystarczy tak naprawdę wejść na stronę NASA; skoro NASA twierdzi, że coś będzie, to znaczy, że na stronie NASA też tak powinno być napisane, prawda? Język angielski nie jest tutaj żadną barierą, wystarczy wkleić link do Google Translatora i dostaniemy tłumaczenie w zupełności wystarczające do zrozumienia zagadnienia. Albo, chociaż do upewniania się, że to, co przeczytaliśmy, nie jest do końca rzetelne.

nauka

Cały świat spiskuje

Sporą część artykułów pseudonaukowych tworzą portale, które lubują się we wszelkiej maści teoriach spiskowych. Teorie te zazwyczaj „wyjaśniane są” w taki sposób, że osoba, która nie do końca zna te wszystkie naukowe pojęcia, może odnieść wrażenie, że czyta coś mądrego. Swego czasu członkowie Towarzystwa Płaskiej Ziemi tłumaczyli ruch dysku i grawitację „siłą elektromagnetyzmu”. Na ogół metoda podbierania naukowych sformułowań i przypisywania im innych znaczeń jest dość skuteczna. Czasami czytelnikowi nawet nie przejdzie przez głowę, by zweryfikować informacje, bo podane są w taki sposób, że w głowie nie pojawiają się wątpliwości co do ich rzetelności.

Wracają do wstępu – powodem, dla którego to wszystko mi trochę przeszkadza, jest fakt, że jest po prostu szkodliwe społecznie. Najlepszym dowodem jest tutaj temat szczepionek. Spokojnie, nie mam zamiaru go analizować – zwracam jedynie uwagę, że ruch antyszczepionkowy wziął się właśnie z niechęci do wiedzy i weryfikowania faktów. Straszenie czytelników nadchodzącą zagładą całej cywilizacji też jest mocno szkodliwe, bo odwołuje się do najprostszych emocji. W idealnym świecie takie rzeczy nie powstawałyby, ponieważ nikt nie chciałby ich czytać; my możemy jedynie starać się podchodzić krytycznie do prezentowanych w sieci informacji. Cały czas musimy mieć z tyłu głowy przeświadczenie, że być może autor nie ma pojęcia, o czym pisze, albo też celowo wprowadza ludzi w błąd, choćby dla wyświetleń. I tym pesymistycznym akcentem kończę dzisiejszy materiał. Do następnego!

_
#MiniNauka to cykl, w ramach którego staram się przekuwać swoje naukowe (czy raczej popularnonaukowe) zainteresowania w treści popularyzujące wiedzę o świecie i zjawiskach w nim zachodzących. Poruszam się po obszarach fizyki, kosmosu i technologii przyszłości, nierzadko sięgając po inne, powiązane dziedziny, przy zachowaniu przystępnej formy i względnie prostego języka.