Nie kupię już Amazon Echo ani Google Home, bo ten uroczy robocik skradł moje serce. Oto Vector

Jasne, że roboty domowe pokroju inteligentnych odkurzaczy czy kosiarek są przydatne, ale wielu z nas marzy przecież o robocie, z którym można by wejść w jakąś większą interakcję. Żeby przypominał te, które znamy z Gwiezdnych Wojen albo innych filmów sci-fi. I tu właśnie pojawia się Vector – mały, sympatyczny robocik, z oczami i o ciekawskiej naturze.

Vector jest tworem firmy Anki. Jest w pełni autonomicznym robotem z własną osobowością i rozbudowanymi właściwościami interaktywnymi. Ma ponad 1000 różnych animacji oczu i schematów poruszania się, dzięki czemu reaguje na otoczenie w sposób rozbrajająco realistyczny. Rozpoznaje poszczególne osoby, reaguje na dotyk i potrafi odpowiadać na nasze pytania, podobnie jak Google Home czy HomePod.

To, co wyróżnia Vectora, są właśnie możliwości komunikacyjne. Robocik nie potrafi jednak prowadzić z nami dialogu, jak to bywa w wypadku Asystenta Google. Zamiast tego może wyrażać swoje „syntetyczne emocje” za pomocą szeregu gestów, mrugnięć i ruchów. Materiał od Anki (brzmi jakbym dostał go od jakiejś koleżanki) wychwala Vectora jako doskonałego kompana, który będzie cieszył się na nasz widok, odpowie na nasze pytania bazując na wyszukiwarce internetowej a nawet nauczy nas podstaw programowania, jeśli tylko zechcemy.

Trudno powiedzieć, czy Vector będzie czymś więcej niż tylko Furbym w innych szatach – inteligentną zabawką, z poziomu tych droższych. Ma jednak w sobie coś, czego brakuje nawet niektórym jego filmowym odpowiednikom: stwarza iluzję więzi z właścicielem, a może to być naprawdę mocny argument dla potencjalnych klientów.

Potencjalnych, bo Anki prowadzi kampanię na Kickstarterze, gdzie Vectora można zamówić za 250 dolarów. Wysyłka ma odbyć się w październiku.

Osobiście bardzo podoba mi się taki zabawny gadżet, i to znacznie bardziej niż gadające doniczki od Amazona i Google. Poza tym Vector  jest niemal bliźniaczo podobny do jednej z postaci z animacji Pixara WALL-E. No powiedzcie, że nie!

źródło: Kickstarter dzięki Digital Trends