Recenzja Lenovo IdeaPad Flex 5-14 – konwertowalna niespodzianka z AMD Renoir w roli głównej

Jeszcze do niedawna ultrabooki i poręczne laptopy kojarzyły mi się z maszynami do Excela i kilku dodatkowych, prostych zastosowań. Ich największą bolączką zawsze były układy graficzne, więc jakiekolwiek zadania wymagające bardziej zaawansowanych obliczeń pod tym kątem, nie powalały szybkością procesowania. AMD wraz ze swoją czwartą generacją mobilnych procesorów Ryzen zaskakuje mnie już drugi raz, wcześniej przy okazji ASUS Zephyrus G14. Lekki, niespecjalnie wielki laptop, z dość sporą mocą obliczeniową i niezłym potencjałem gamingowym? Taki jest Lenovo IdeaPad Flex 5-14 z APU Renoir na pokładzie.

Budżetowiec z kopem

Zanim przejdziemy do omówienia jakichkolwiek elementów, zacznijmy może od ceny oraz konfiguracji testowanego przeze mnie laptopa. Pod moje palce trafił sprzęt z następującą specyfikacją:

Cena w sklepach? 3399 złotych. To nie jest kwota zaporowa i w tej cenie raczej nie mamy do czynienia ze „sprzętem klasy premium”, co trzeba zaznaczyć już na początku. Czuć budżetowość niektórych elementów i pewne „cięcia”, na jakie producent musiał pójść, stąd trzeba naturalnie obniżyć nieco oczekiwania w niektórych aspektach. Z drugiej strony, jak na nasze, polskie warunki nie są to oczywiście pieniądze małe, ale trudno za tę samą kasę dostać równie poręczne urządzenie 2-w-1 i to z taką mocą pod kopułą.

O głównej gwieździe tego urządzenia, czyli mobilnym Ryzenie, napiszę nieco więcej, ale w dalszej części tekstu. Skupmy się na razie na tym, co to serce napędza i przez co jest chronione oraz utrzymywane w jednym miejscu.

Lenovo IdeaPad Flex 5-14 w Media Expert

Plastik is fantastik?

Powiem krótko – Lenovo IdeaPad Flex 5-14 prezentuje się po prostu dobrze i zachowuje bardzo elegancki styl na przestrzeni całej obudowy. Ciemno-szara kolorystyka sprawia, że urządzenie łatwo wtapia się w otoczenie i nie rzuca się wyzywająco w oczy. Nie ma tu też miejsca na wielkie logo czy jakieś błyszczące elementy – minimalizm i biurowa klasa pełną gębą.

Delikatne cięcia budżetu zaczynają się za to w kwestii jakości wykonania całej konstrukcji. IdeaPad Flex 5-14 pokryty został głównie tworzywem sztucznym o różnej grubości. Na to wszystko nałożono przyjemną w dotyku powłokę, która sprawia, że ręce nie ślizgają się po powierzchni, co jest plusem, jeśli chodzi o ergonomię. Obcując z laptopem nie ma zatem wrażenia obcowania z „plastik-fantastik” i dużemu fragmentowi obudowy nie można nic zarzucić. Są jednak pewne miejsca, które uginają się pod naciskiem palca, zwłaszcza przy klawiaturze. Podczas pisania nie sprawia to problemu, bo przyciski nie wtapiają się wraz z naszymi dłoniami, ale warto to odnotować. W końcu zabija to nieco złudzenie „sprzętu premium”.

Nie jest też jakoś specjalnie źle, jeśli chodzi o porty. Prawdę mówiąc, to dzieło Lenovo powinno sprawdzić się w większości zastosowań z takim pakietem wejść po obu stronach. Mamy tu przecież podwójne USB 3.1 (Gen 1) typu A, czytnik kart SD (SD, SDHC, SDXC, MMC), jedno USB typu C (gen 1 z z zasilaniem), mini jack oraz HDMI 1.4b. Jak znalazł do codziennego funkcjonowania czy wykorzystania laptopa do pracy przy dodatkowym, pojedynczym monitorze.

Zaimplementowane porty USB nie pozwalają na wyciągnięcie największych prędkości dla dysków zewnętrznych czy podłączenie większej liczby ekranów. Zabrakło tu przede wszystkim złącza Thunderbolt 3, żeby rozszerzyć możliwości IdeaPad Flex 5-14 i zamienić go w mobilną stację roboczą. Niemniej jednak tego typu elementów brakuje również urządzeniom z najwyższej półki, więc można przymknąć na to oko. To sprzęt dla relatywnie niewymagającego użytkownika, który przede wszystkim stawia na mobilność i chwilową pracę przy biurku.

Mobilna praca z lekkim zgrzytem

Skoro mowa o mobilności, to jak sprawdzają się wskazujące interfejsy IdeaPad Flex 5-14, czyli touchpad oraz klawiatura? Zacznijmy od złych wieści, czyli touchpada. Moim prywatnym sprzętem jest MacBook Air z 2018 roku, a przez moje ręce przewinęła się spora porcja różnego rodzaju laptopów, więc mam tu pewne porównanie.

Przesiadka ze sprzętu Apple na tutejszy gładzik była dla mnie sporym cierpieniem. „Klik” jest dość ciężki i wydaje się pusty, ale nie jest toporny. Tym, co jednak zabolało mnie najbardziej, jest sama powierzchnia touchpada, która jest słabej jakości tworzywem sztucznym. Palce nie ślizgały się po nim i przy chociażby zaznaczaniu kursorem dużej liczby plików, musiałem wkładać dodatkową siłę, żeby móc zakończyć akcję powodzeniem. Przy dłuższej sesji potrafiło to zmęczyć i sprawić, że szybko zatęskniłem za myszką. Wniosek jest zatem krótki – tutejszy panel tylko w ostateczności.

A co z klawiaturą? Ta sprawuje się już znacznie lepiej i pisało mi się na niej naprawdę dobrze. Klawisze mają bardzo przyjemny skok i nie są „gąbczaste”, jak mają w zwyczaju budżetowe „membranówki”. Przelałem na tych przyciskach na wirtualny papier sporo słów i ani razu nie czułem się specjalnie zmęczony w trakcie tego procesu. Sporo osób zachwala klawiatury w znacznie droższych konstrukcjach Lenovo i muszę przyznać, że producent nie poskąpił na tym elemencie w niższej półce cenowej, co jak najbardziej cieszy.

Obok klawiatury zamontowano też czytnik linii papilarnych, który – jak na tej klasy laptop – działa zaskakująco dobrze. Rzadko kiedy napotykałem z nim jakiekolwiek problemy i jedna konfiguracja palca w zupełności wystarczyła do jego sprawnego działania. Często miałem kłopoty ze skanerem w droższych konstrukcjach, więc tym bardziej jestem mile zaskoczony.

Jak mnie widać? Jak mnie słychać?

Skoro jesteśmy jeszcze w temacie peryferii, to w erze pracy zdalnej wypadałoby wspomnieć o kamerce. Ta ma rozdzielczość 720p i jej jakość specjalnie nie powala przy standardowym, pokojowym świetle. Oczywiście cudem techniki nie jest i robienie nią selfie zdecydowanie odpada, ale nada się w zupełności do prostych telekonferencji. Jeśli martwicie się o swoją prywatność, możecie też skorzystać z wbudowanej zasłony, żeby uniknąć przypadkowych sesji w swojej bieliźnie podczas spotkania w pracy.

Moim największym rozczarowaniem względem IdeaPada Flex 5-14 jest niestety ekran i to jest część, na której zaoszczędzono chyba najbardziej. Ma 14 cali, wykonano go w technologii IPS i działa w rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli. Najbardziej boli jednak jasność, która maksymalnie wynosi zaledwie 250 nitów. To bardzo mało, zwłaszcza przy błyszczącej powłoce panelu, która sprawia, że praca na zewnątrz przy słońcu czy przy mocnym świetle jest praktycznie niemożliwa. Jest to jednak cecha charakterystyczna dla tej półki cenowej, co bardzo mnie smuci.

Największą bolączką były jednak kolory i kąty widzenia matrycy. Barwy są po prostu ok, ale 57% pokrycia palety sRGB całkowicie skreśla ten sprzęt w jakimkolwiek graficznym zastosowaniu. Kąty widzenia z kolei są przeciętne i pod pewnym nachyleniem widać już deformację obrazu. Co gorsza, aktualizacja sterowników chipsetu oraz karty graficznej całkowicie zepsuły kalibrację i kolory zaczęły wprost wariować – stały się nienaturalne, zaczęły się zlewać, a ogólna gamma poleciała na łeb na szyję. Nie wiem, czy winić tu producenta, a może same sterowniki AMD, ale po zabawie z kilkoma różnymi wersjami, zrezygnowałem i wróciłem do ustawień fabrycznych urządzenia.

Seria Flex nie nazywa się tak, bo sprawnie napina muskuły i należy przypomnieć, że jest to sprzęt 2-w-1, czyli mamy tu do czynienia z dotykowym panelem. Możemy zatem zamienić IdeaPad Flex 5-14 w tablet, albo rozłożyć go jak namiot, żeby komfortowo oglądać filmy w łóżku. Osobiście nie korzystam z dotykowego ekranu w laptopach, bo jest to dla mnie po prostu niewygodne, ale warto docenić ich obecność. Urządzenie wspiera też rysiki Lenovo Digital Pen, których, choć nie miałem okazji testować, można to uznać za pewną wartość dodaną, jeśli ktoś chce to traktować jako zastępstwo notatnika.

Był obraz, pora wspomnieć o dźwięku. IdeaPad Flex 5-14 wyposażono w głośniki stereo, umieszczone tuż obok klawiatury, wycelowane w górę. Ich pozycja przeszkadza tylko w momencie, kiedy korzystamy z tego laptopa w formie tabletu czy „namiotu”. Grają one całkiem dobrze i mają nawet lekki bas, ale oczywiście nie ma co oczekiwać jakiejś spektakularnej głębi czy audiofilskich doświadczeń. W zupełności wystarczą do oglądania filmów w sieci lub słuchania muzyki, ale dla pełni atrakcji, trzeba będzie podłączyć już głośniki.

IdeaPad Flex i flexowanie wydajnością

Jestem graczem, ale też i stosunkowo wymagającym użytkownikiem. Lubię grać i przy grach spędzam sporo czasu. Poza tym bawię się programowaniem, lekką obróbką wideo czy grafiki. Nie oszczędzam swoich maszyn i uruchamiam na nich sporo kart przeglądarek w różnych oknach, a przy okazji puszczam w tle trochę programów. Dlatego też po moich testach ASUS Zephyrus G14 z Ryzenem 9 4900HS na pokładzie, chciałem upewnić się jak działają mobilne APU Renoir od AMD, które znajdziemy w tańszych modelach. Nie mogłem przejść obojętnie obok okazji zmierzenia się z Ryzenem 5 4500U i powiem wprost – Lenovo implementując ten układ do IdeaPad Flex 5-14, popełniło świetną decyzję, która czyni ten model bardzo atrakcyjnym.

Moja konfiguracja miała na pokładzie wspomnianego Ryzena 5 4500U, wykonanego 2 w 7nm litografii, który ma 6 rdzeni oraz 6 wątków. Doliczmy do tego 16 GB pamięci RAM oraz zintegrowany układ graficzny Vega z 6 jednostkami obliczeniowymi. Taki zestaw pozwalał mi bardzo komfortowo pracować z aplikacjami biurowymi i nie tylko. Choć oczywiście przy bardziej wymagających projektach w programach do obróbki grafiki/wideo brakowało już mocy, to traktuję to jako zachowanie naturalne dla mobilnej jednostki. Z kolei 512 GB stosunkowo szybkiego dysku PCIe SSD M.2 pomagało z szybkim uruchamianiem aplikacji. Dlatego też trudno było mi jakkolwiek narzekać na ogólne doświadczenie, płynące z użytkowania. APU Renoir AMD przejeżdża przez większość poleceń niczym czołg i sprawił, że spojrzałem na swojego MacBooka Air z lekkim zażenowaniem.

Największym zaskoczeniem była jednak dla mnie wydajność w grach… i to w pozytywny sposób. Udało mi się pograć w Civilization VI przy 25 FPS, Fortnite’a przy 40-60 FPS oraz League of Legends w stałych około 120 FPS, a wszystko to na presetach Medium w natywnej rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli.

IdeaPad Flex 5-14 to zatem świetny sprzęt do grania w „e-sportowe tytuły” w podróży, ale też i okazja do nadrobienia wielu kilkuletnich gier czy po prostu mniej wymagających produkcji w zadowalającej jakości. Ba, idzie nawet na tym uruchomić nowsze tytuły w 1080p z presetem low czy w 720p.

Czuć z mojej strony sporą ekscytację, ale jeszcze do niedawna zintegrowane układy nadawały się tylko do oglądania filmów i grania w bardzo podstawowe tytuły czy League of Legends przy karkołomnej liczbie klatek na sekundę. Wraz z nadejściem APU Renoir od AMD ta sytuacja się zmienia. Oczywiście, mobilna Vega jest znacznie wolniejsza od dedykowanych kart graficznych, ale nadal to spory krok na przód. Pojawienie się takiego APU w ultrabooku klasy premium, nie skreśla go tym samym całkowicie jako maszyny do grania, co jest czymś naprawdę ekscytującym.

Kulturalna moc

Trzeba tu jednak zaznaczyć, że kultura pracy IdeaPad Flex 5-14 podczas grania do najlepszych nie należy. Wentylatory zaczynają dawać o sobie znać, choć nadal nie jest to poziom odkurzacza czy mojego leciwego już PS4. Nie jest to jednak nic nadzwyczajnego w tego typu konstrukcjach, które nie są raczej przystosowane do pracy pod dużym obciążeniem przez dłuższy czas. Temperatury sięgają wartości 90 czy nawet czasami 100 stopni, choć w przypadku tego laptopa, nie było tego tak mocno czuć przy dotyku, przynajmniej podczas moich sesji. Oczywiście odradzam granie ze sprzętem na kolanach (chyba, że w zimę w ramach dogrzania).

Jeśli jednak granie i wymagające prace to tylko część zadań, z jakimi macie do czynienia, to typowa kultura pracy IdeaPad Flex 5-14 od Lenovo jest dobra. Wentylatory działają delikatnie w tle i rzadko kiedy dają o sobie znać, więc sprzęt pozwoli nacieszyć się ciszą, kiedy będzie to potrzebne.

Zastosowana tu bateria ma pojemność 52,5 Wh i tworzy dobrą parę wraz z miarę energooszczędnym APU Renoir. W trakcie moich testów, wyciągałem z tego urządzenia średnio w okolicach od 6 do 8 godzin pracy, w zależności od tego, co robiłem. Głównie jednak w ciągu dnia przeglądałem sieć, oglądałem filmiki, trochę bawiłem się nieskomplikowanymi projektami w Virtual Studio Code i edytowałem pliki tekstowe. Im mocniej wchodziłem w wymagające zadanie, tym bardziej cierpiała bateria, ale nie będzie to niczym odkrywczym. Warto tu też zaznaczyć, że jasność ekranu znajdowała się najczęściej w wartościach powyżej 50% z racji na przyciemnioną naturę matrycy.

Mistrz w swojej kategorii?

Lenovo IdeaPad Flex 5-14 to w zasadzie bezkonkurencyjny konwertowalny laptop, jeśli akurat szukacie czegoś poręcznego i wydajnego, w relatywnie niewielkiej cenie. Oczywiście, nie jest to sprzęt idealny, ale trzeba obniżyć oczekiwania względem kwoty, jaką możemy wydać. W końcu producent musiał się pokusić o pewne cięcia i na pewno odczuł to zwłaszcza ekran, a także takie elementy jak obudowa, porty, touchpad oraz głośniki.

Jednak w ogólnym rozrachunku, można przymknąć oko na te bardziej budżetowe elementy. APU Renoir wraz z Ryzenem 5 4500U dostarczają sporo mocy, czas pracy na baterii jest dobry, ogólny komfort użytkowania można ocenić pozytywnie, a i dotykowa, obracana matryca sama w sobie jest pewnym dodatkiem.

IdePad Flex 5-14 może stać się jeszcze bardziej atrakcyjny, jeśli traficie na niego w promocji czy innej wyprzedaży. Taki zestaw w okolicach 3000 złotych byłby prawdziwą okazją. Czy jestem go jednak w stanie polecić w obecnej cenie? Tak, ale musicie wiedzieć, że szukacie akurat rozwiązania 2-w-1 i być świadomi pomniejszych niedoskonałości tego urządzenia. W takim wypadku, powinniście być zadowoleni… a zwłaszcza tym, co czyha w sercu tej maszyny.

Recenzja Lenovo IdeaPad Flex 5-14 – konwertowalna niespodzianka z AMD Renoir w roli głównej
Wnioski
Konwertowalny sprzęt w przystępnej cenie
Zalety
APU Renoir od AMD i idąca z nim wydajność
Klawiatura
Minimalistyczny design
Kultura pracy przy prostszych zadaniach
Całkiem przystępna cena jak na oferowane możliwości
Dotykowy panel...
Wady
... który nie jest najwyższych lotów
Cięcia związane z budżetem - touchpad, kamerka, porty, głośniki i lekkie wpadki w wykonaniu
Grzeje się i potrafi głośniej zaszumieć pod obciążeniem
7.5
Ocena
Exit mobile version