Left Alive – czyli moje wyrazy współczucia dla fanów Front Mission (recenzja)

Gry z serii Front Mission nie należą do tych najpopularniejszych w Polsce. Ja sam o cyklu słyszałem, ale nigdy nie miałem okazji zagrać w żadną z licznych odsłon tej serii. Teraz po 9 latach od ostatniej części Front Mission (zatytułowanej Evolved), Square Enix postanowiło wydać grę Left Alive, które należy do tego samego uniwersum i wiecie co? Cieszę się, że nigdy nie miałem okazji stać się fanem tej serii.

Miejmy to już za sobą. To jest naprawdę kiepski tytuł, w którym spędziłem te ok. 10 godzin tylko i wyłącznie z recenzenckiego obowiązku. Gdybym tę grę kupił za własne pieniądze, to prawdopodobnie już po 30 minutach dokonałbym operacji zwrotu na Steam. Jest to jedna z najgorzej wykonanych i fatalnie zaprojektowanych produkcji, z jakimi miałem do czynienia od wielu lat. Nie jest to może kaliber niedopracowania Fallouta 76, ale jeśli chodzi o radości z obcowania z grą, to wcale nie jest aż tak daleko do „hitu” Bethesdy. Zacznę od tego, że gra jeszcze chwilę przed premierą w Europie doczekała się kilku małych kontrowersji, między innymi były to próby zatrzymania informacji ze wschodu o tym, że Left Alive to kompletne barachło. Do tego dochodzi też, UWAGA, 50% obniżka ceny po TYGODNIU od japońskiej premiery. To nie mogło rokować dobrze.

Fabuła

Na początek jednak parę miłych słów. Historia opowiedziana z perspektywy trzech różnych bohaterów potrafi być ciekawa i jest nieźle poprowadzona. Fabuła dzieje się w roku 2127 i jest osadzona pomiędzy historią znaną z Front Mission 5 i Front Mission Evolved. Miejsce, w którym dzieje się cała akcja, to zaatakowane rosyjskie miasto, gdzie musimy próbować przetrwać trójką protagonistów.

Gra, pomimo tego, że jest raczej mocno liniowa, to pojawiają się w niej niekiedy możliwości wyboru jakiejś linii dialogowej, co ma niewielki wpływ na fabułę, choć zakończenie i tak jest jedno – niezależnie od naszych podjętych wyborów. Całościowo jednak nie mam się do czego przyczepić i fabułę mogę zaliczyć Left Alive na plus. Gorzej, że musimy przebrnąć przez okropny gameplay, by ją poznać…

Rozgrywka

Gameplay w Left Alive miał chyba przypominać ten znany z serii Metal Gear Solid. No cóż, nie udało się jak wiele innych rzeczy w tej grze. Widać dużo naleciałości z MGS V, ale sekwencje skradankowe to kompletna porażka, a gdy już przejdziemy do otwartej konfrontacji z przeciwnikiem, to drewniana mechaniki strzelania również nie daje żadnej satysfakcji. Do tego wszystkiego dochodzi beznadziejne sterowanie, które wszystko utrudnia.

Mapy na początku wydają się dość otwarte, nawet pojawiają się na nich pseudo zadania poboczne. Niestety, gdy przyjrzymy się bliżej, to odkryjemy, że twórcy i tak prowadzą nas, jak po sznurku na planszy, dając wszędzie ściany lub masę przeciwników, przez których nie możemy przejść. Finalnie i tak w większości przypadków musimy wybierać tę trasę, którą wybrali twórcy. Oczywiście nie mówię, że zboczenie z trasy jest niemożliwe, jednak przez strasznie nierówny poziom trudności jest to tak mocno utrudnione, że bez dobrego samozaparcia jest wręcz niemożliwe. I nieważne czy gracie na najwyższym, czy najniższym poziomie trudności, niektóre momenty w tej grze i tak będą prawie niegrywalne przez wspomniany niesprawiedliwy balans, który zmienia się, jak w kalejdoskopie.

Ważnym elementem całej gry jest tworzenie przedmiotów z porozrzucanych w masowych ilościach surowców. I rzeczywiście dodaje to pewnego klimatu, naszym postaciom zawsze brakuje amunicji czy apteczek i muszą się ratować tym, co sami sobie przygotują, fajnie się to wpasowuje w opowiadaną historię. Przedmiotów do craftingu jest całkiem sporo w szczególności rozmaitych pułapek, które chociaż trochę nam pomogą w niektórych sytuacjach. Czasem zdarzy nam się zasiąść za sterami mechów… ale rzadko i raczej są to nudne fragmenty rozgrywki.

Sztuczna inteligencja

Teraz czas na crème de la crème Left Alive, czyli sztuczną inteligencję przeciwników. Tak, dokładnie, ten aspekt gry tak mocno tu leży, że postanowiłem poświęcić tej kwestii specjalnie wydzieloną część recenzji. Myślę, że nie skłamię, pisząc, że wrogowie z Left Alive to jakieś kompletne nieporozumienie. Dochodziło tu do tak idiotycznych sytuacji, jak rzucenie mołotowa w grupę patrolujących żołnierzy, którzy po ugaszeniu… wracali do dalszego patrolowania bez rozpoczęcia poszukiwań. Po prostu ignorowali to, że moja postać rozpoczęła atak. Mało tego, gdy już dojdzie do pościgu, niekiedy wystarczy schować się dosłownie za rogiem budynku, by przeciwnicy zgubili już trop i zaprzestali działań. Niski poziom sztucznej inteligencji jest nieudolnie ukrywany poprzez wyśrubowany, wspomniany już wcześniej wysoki poziom trudności. Od gry, w której skradanie jest tak ważnym aspektem rozgrywki, wymagałbym jednak trochę więcej od przeciwników.

Grafika

Tutaj jest dość nierówno, niekiedy gra wygląda akceptowalnie, czasami jakiś widok potrafi zatrzymać nas w miejscu, ale przez większość czasu jest szpetnie. Tekstury przypominają mi początkowe czasy Xboxa 360 i PS3, zasięg widzenia (grałem na najwyższym możliwym ustawieniu graficznym w tej kwestii) jest wręcz skandalicznie krótki. Takie detale jak płot wykonany z siatki potrafi zanikać już po paru metrach. Animacje postaci to już w ogóle jazda bez trzymanki, bo niekiedy miałem ochotę buchnąć śmiechem na widok niektórych ruchów. Design map jest do bólu nudny i szczerze powiedziawszy trudno mi powiedzieć cokolwiek pozytywnego o stronie wizualnej Left Alive, cały czas odnosiłem wrażenie, że gram w coś mocno przestarzałego. Na obronę dodam, że modele bohaterów wyglądają całkiem nieźle, ale wspomniane już animacje psują nawet to.

A do tego wszystkiego dochodzi fatalna optymalizacja. Gra gubi klatki niczym cyrkowiec z Alzheimerem, a co ciekawe jest to zależne często od poziomu. Pierwsza misja, która rozgrywała się w mieście, potrafiła ciąć zarówno na najwyższych, jak i na najniższych ustawieniach grafiki. Z ciekawości zszedłem z rozdzielczości 1080p na 720p – nic to nie dało. Na drugiej planszy gra w większości przypadkach utrzymywała dość stałe 40 FPS na ustawieniach wysokich, choć gdy na ekranie działo się więcej, gra lubiła chrupnąć. W kolejnych misjach było już z tym różnie, ale chyba na żadnej nie udało mi się komfortowo grać. Żeby nie było — w o niebo lepiej wyglądającym Metro Exodus bezproblemowo gram na ustawianiach wysokich zaliczając spadki FPS w sytuacjach, które mogę zliczyć na palcach jednej dłoni, więc jestem przekonany, że nie jest to kwestia mojego sprzętu. Opinie, które przeczytałem w sieci, zdają się to tylko potwierdzać.

Poniżej galeria ze zrzutami ekranu. Są one wykonane na wszystkich ustawieniach graficznych, od tych najniższych po te na poziomie ultra. Zgadnijcie sami które, z jakich pochodzą… ja sam już nie potrafię rozróżnić.

Audio

Na koniec coś pozytywnego, czyli strona audio w Left Alive. W szczególności muzyka zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Irytowały mnie tylko niektóre zbyt często powtarzające się ostrzeżenia głosowe o przeciwniku, które potrafiły dosłownie zalewać słuchawki. Żeby nie było, strona audio w Left Alive nie jest może czymś wybitnym, gdy zestawimy ją z innymi grami… ale porównując ten aspekt produkcji do jej grafiki czy gameplay’u — to jest dobrze i trzyma to jako taki poziom.

Jeszcze jedna mała ciekawostka, w grze pojawia się ogromna ilość reklam World of Tanks. Tych kilka zrzutów ekranu pochodzą dosłownie z pierwszych kilku godzin rozgrywki – a jakoś specjalnie się za tymi banerami nie rozglądałem. Jest tego naprawdę sporo.

Podsumowując

Nie kupujcie tej gry. To jest przekaz, który chcę w tej recenzji zawrzeć, życie jest zbyt krótkie na tak słabe tytuły. Żyjemy w tak pięknych czasach, że co rusz jesteśmy zalewani produkcjami o niebo lepszymi od recenzowanego dziś Left Alive. Jeśli ktoś się uprze, jest w stanie w to grać, ale nie chce mi się wierzyć, by czerpał z tego jakąś większą przyjemność. Może jacyś skrajni fanatycy serii, ale nawiązując do początku – jest takich dużo w naszym kraju?

Left Alive – czyli moje wyrazy współczucia dla fanów Front Mission (recenzja)
Wnioski
Dawno nie cieszyłem się z ukończenia jakiejś gry tak bardzo, jak z Left Alive. I nie chodzi tu o jakąś satysfakcje a o myśl, że nie będę już musiał do tego tytułu wracać.
Zalety
Całkiem niezłe udźwiękowienie
Trzymająca poziom fabuła z perspektywy trzech różnych bohaterów
Rozbudowany crafting
Wady
Beznadziejna optymalizacja
Przestarzała oprawa graficzna
Słabe animacje
Brak podstawowych mechanik jak na grę z elementami skradanymi
Sporo błędów
Jedna z najgłupszych sztucznych inteligencji w grach komputerowych
Długie ekrany ładowania
Brak jakiegokolwiek balansu w poziomie trudności
Nudna rozgrywka
Nieprzemyślane sterowanie
Bardzo słaby system strzelania
3
OCENA