LeEco ogłosiło, że jednak nie zakupi amerykańskiego producenta telewizorów Vizio. Transakcja miała opiewać na 2 miliony dolarów. Firma nie może sobie teraz pozwolić na takie zakupy. Próba zbyt szybkiej ekspansji na Zachód spowodowała, że chiński gigant zaczął zapadać się pod własnym ciężarem.
To niezbyt profesjonalne – zapowiadać, że zakupi się jakąś firmę za miliony monet, a później się z takiej deklaracji wycofywać. LeEco musi zdawać sobie sprawę, że takie działania, noszące znamiona niezdecydowania, nie spotkają się z pozytywnym odzewem fanów marki. To akurat jest najmniejsze zmartwienie producenta – cierpi na tym również międzynarodowa renoma chińskiego giganta.
LeEco usprawiedliwia decyzję o odstąpieniu od przejęcia „zmianami regulacyjnymi”. Chińczycy mieli pewne problemy prawne związane z wykupieniem Vizio, ale w tym momencie nie byłoby to zbyt mądre. Interesy tych dwóch firm byłyby trudne do pogodzenia.
LeEco produkuje w Chinach telewizory z własnym systemem operacyjnym, bazującym na Androidzie, ale przeznaczonym tylko na rynek chiński. Teraz sprzedaje też sprzęty z Android TV również w USA. Tyle, że Vizio ma swoje własne systemy telewizyjne i rozbudowany ekosystem, który niemal w żaden sposób nie jest zintegrowany z produktami LeEco (instaluje tylko na telewizorach aplikację LeEco i to właściwie tyle). W rzeczywistości LeEco i Vizio są na amerykańskim rynku konkurentami.
Oczywiście, wykupienie wrogiej firmy może się wydawać dobrym posunięciem. Jednak nachodzą na to jeszcze problemy z rozpoznawalnością – Vizio ma w Stanach Zjednoczonych dobrą renomę, zaś LeEco jest firmą wyraźnie zakochaną w sobie i własnym wizerunku. Miałaby ewidentne trudności ze znalezieniem klientów w USA.
Ci, którzy lubią Vizio za to, że jest taką na wskroś „takom amerykańskom firmom”, pewnie odetchnęli z ulgą. Firmy nadal będą współpracować, a telewizory Vizio zaczyna nieśmiało wprowadzać swoje produkty również w Chinach. Co ciekawe, źródła przekazały redakcji Variety, że kierownictwo w Vizio już dawno straciło wiarę w powodzenie wspomnianej transakcji.
LeEco jest za duże, żeby szybko upaść. Ale na razie ma też na głowie równie duże problemy, więc nie może pozwolić sobie na kosztowne – i w pewnym sensie ryzykowne – inwestycje.
źródło: The Verge, AndroidPolice, Variety