Lenovo Yoga S730 – wierny kompan wszelakich podróży

Artykuł sponsorowany

Dzielnie służący mi już od kilku lat laptop zasadniczo spełnia wszystkie moje wymagania, do czasu… kiedy nie próbuję wybrać się z nim gdzieś w podróż. Niespełna dwa i pół kilograma wagi oraz ekran o wielkości 15,6-cala, otoczony słusznymi ramkami, zdają się zupełnie nie przeszkadzać w warunkach domowych, jednak całość zaczyna być dosyć problematyczna poza nim. Z tym większą zazdrością spoglądam na nowoczesne ultrabooki, które oferują niezłą wydajność i kompaktowe wymiary w przyzwoitej cenie. Jakiś przykład? A co powiecie na Lenovo Yoga S730?

Pamiętam, że jeszcze parę lat temu przy zakupie laptopa, wybierać można było tak naprawdę dwie z trzech istotnych cech sprzętu – akceptowalna cena, mobilność lub wydajność. Tak naprawdę nawet połączenie tych dwóch ostatnich było dosyć trudne, bo sporo ultrabooków nawet w ogromnych cenach miało specyfikację wołającą o pomstę do nieba – oczywiście zupełnie na bok odstawiam tutaj temat dedykowanej karty graficznej, bo oczywistym jest, że jej umieszczenie – zwłaszcza wtedy – wymuszało na producentach sporą wagę i cenę. Czasy, kiedy pod hasłem ultrabook, kryła się “ultra-mobilność”, ale też “ultra-cena” i “ultra-niska wydajność”, minęły już dawno. Lenovo stara się udowodnić to na przykładzie swojego modelu Yoga S730.

Podróże samotne czy grupowe – warto mieć ultrabooka jako kompana

Lenovo Yoga S730 to laptop aż proszący się o to, żeby zabrać go w podróż, więc… jakiś czas temu zabrałam go do Barcelony na krótki wypad rodzinny. Sam producent chwali się, że ten model jest najsmuklejszym urządzeniem w portfolio tej serii i przyznać trzeba, że jest się czym chwalić. Laptop mierzy ledwie 11,9 milimetra grubości i, chyba musicie się ze mną zgodzić, że nie ma takiego bagażu podręcznego, do którego nie dałoby się jeszcze go upchać. Pozostałe dwa wymiary również nie pozostawiają wątpliwości odnośnie do tego, że Lenovo Yoga S730 ma być laptopem przede wszystkim niesamowicie przenośnym – uzupełnieniem jest szerokość oraz głębokość liczące sobie odpowiednio 307 i 210 milimetrów. Oczywiście w parze z niewielkimi wymiarami idzie odpowiedni rozmiar ekranu – w tym przypadku jest to otoczona cienkimi ramkami matryca o przekątnej 13,3” i rozdzielczości Full HD, która może nie dostarczy kinowych wrażeń podczas oglądania filmów, ale pozwoli zrobić znacznie więcej niż nawet największy smartfon.

Lenovo chwali się nieco tym, w jaki sposób udało się uczynić model S730 tak smukłym. Od siebie dodam, że oczywiście niezbędnymi towarzyszami takiej konstrukcji są gniazda USB typu C oraz zawias umożliwiający odchylenie o 180 stopni (a nie 360, jak ma to miejsce w niektórych przedstawicielach linii Yoga, a obecnie w nowej nomenklaturze Yoga C jak „convertible”). Jednak tym, co zwraca uwagę w tym przypadku, jest innowacyjny system chłodzenia. Zasysanie powietrza niezbędnego do odpowiedniego “przewiewu” w ciasnej obudowie odbywa się przez dodatkowe otwory w klawiaturze, co zdecydowanie ułatwiło odchudzenie takiej konstrukcji.

Ale limit objętościowy to nie jedyny problem, jaki często napotykamy w podróży. Równie istotna jest waga, która nawet, jeśli nie sprawi zbytniego kłopotu na lotnisku, to może być bardzo kłopotliwa podczas codziennego dźwigania. Ciężar jest zależny od dokładnej konfiguracji, ale waga Yoga S730 oscyluje w granicach 1,2 kilograma, przez co zawsze, nawet podczas długich spacerów, można pokusić się o wzięcie go do plecaka (choć muszę przyznać, że nie przepadam za noszeniem ze sobą całego dobytku).

Wielkość obudowy to nie wszystko, bo liczy się wnętrze

No dobrze, wymiary wymiarami, ale co się za nimi kryje? W końcu same gabaryty byłyby zupełnie nieistotne w przypadku nieinteresującej treści. Zacznijmy może od specyfikacji. Wariantów jest kilka, ale niezmienne pozostają: Windows 10 Pro, zintegrowana grafika Intel HD620, głośniki sygnowane Dolby Atmos, trzy gniazda USB typu C (w tym dwa drugiej generacji, z czego jedno aktywne do ładowania) oraz Jack 3,5 mm.

W zależności od wybranej wersji, wspierać je będą: procesor Intel Core i7 lub i5 10. generacji, 8 lub 16 GB pamięci RAM LPDDR3 oraz dysk SSD PCIe o pojemności 256 lub 512 gigabajtów. Dla każdego coś dobrego. Do podstawowej pracy w zupełności wystarczy – może nie zmontujemy na tym filmu (czy raczej, nie zrobimy tego w mgnieniu oka), ale pakiet biurowy czy WordPress mają dowolnie dużo przestrzeni. Wszystkie “bebechy” zamknięte we wspomnianej już obudowie, którą oczywiście można rozłożyć do 180 stopni tak, aby dostosować wszystko idealnie pod siebie.

Przerwa od poszukiwania gniazdka

Bardzo ważną cechą wszystkich laptopów mobilnych i podróżnych jest to, aby oferowały co najmniej przyzwoity interwał pomiędzy kolejną koniecznością podpięcia akumulatora do prądu. Lenovo Yoga S730 na jednym naładowaniu oferuje do 10 godzin pracy (w zależności od ustawionego trybu baterii i jasności ekranu), dzięki czemu możemy bez obaw polegać na nim właściwie cały dzień bez rozglądania się za gniazdkiem. Zlokalizowane na prawym boku laptopa gniazdo USB typu C pierwszej generacji być może nie jest w stanie pełnić roli DisplayPort, Thunderbolt czy PCIe x4, ale służy nie tylko jako USB 3.1. Z jego pomocą uzupełniamy deficyt energii laptopa, a dodatkowym miłym aspektem jest to, że Lenovo Yoga S730 wystarczy ledwie godzina przy ładowarce, aby doładować baterię nawet do 80%.

W dzisiejszych czasach bardzo lubimy, żeby nasze sprzęty były inteligentne. Sama zresztą coraz częściej mówię do swojego Asystenta Google, co jest szczególnie przydatne chociażby podczas jazdy samochodem. Co prawda nie spodziewam się, żeby komukolwiek przyszło do głowy użytkowanie Yoga S730 za kierownicą, ale wbudowana asystentka głosowa (w zależności od regionu) od Amazonu – Alexa – z chęcią pomoże rozwikłać Wasze ewentualne problemy. Nie zabrakło też odrobiny nowoczesnej biometryki – poza Windows Hello, Lenovo pokusiło się o umieszczenie czytnika linii papilarnych poniżej linii klawiatury tak, abyśmy laptopa mogli odblokowywać równie intuicyjnie, co smartfona.

Nie wszystkiemu da się zapobiec, ale wszystkiemu można zaradzić

A co kiedy coś nawali? Odsyłanie sprzętu będącego codziennym towarzyszem pracy na gwarancję jest niezwykle uciążliwe – zwłaszcza kiedy laptop jest nie tylko codziennym towarzyszem, ale też niezbędnym narzędziem. W związku z tym, producent zdecydował się bezpłatnie objąć ten model programem Lenovo Premium Care. Zarejestrowanie swojego egzemplarza po zakupie na dedykowanej stronie gwarantuje, że w razie jakichś kłopotów w ciągu 5 dni roboczych Wasz komputer zostanie naprawiony w systemie door-to-door. Precyzyjniej rzecz ujmując, jeśli coś pójdzie nie tak, to otrzymacie zwrot wartości zakupu oraz naprawiony sprzęt. Musicie jednak mieć na względzie, że ta oferta trwa wyłącznie do końca grudnia.

A wiecie, co doskonale wieńczy tę mobilną całość? Bez względu na to, czy wolicie kolor żelazno-szary czy platynowy, jeśli zdecydujecie się na zakup tego ultrabooka, to zmieścicie się w kwocie oscylującej w granicach czterech tysięcy złotych.

Wszystkie opisane cechy sprawiają razem, że Lenovo Yoga S730 ma być świetnym kompanem podróży, zarówno do multimediów, jak i pracy biurowej. Bez względu na to, czy poza domem musicie być produktywni tak jak ja czy po prostu lubicie zawsze mieć ze sobą multimedialnego malca, to ultrabook podała postawionym mu zadaniom, a przy okazji nie będziecie ciągle musieli martwić się o jakieś źródło zasilania.

Wpis powstał przy współpracy z Lenovo