Lenovo ThinkPad X1 Extreme, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Lenovo ThinkPad X1 Extreme za 12 tys. złotych – wart swojej ceny czy przepłacony? (recenzja)

Laptopy od Lenovo to dla mnie w dużej mierze synonim jakości. Niemal zawsze, gdy kupujemy urządzenia z logo Lenovo, możemy być pewni tego, że są to urządzenia dobre. Powiem więcej, jeśli wydajemy kwotę wyższą niż cztery-pięć tysięcy złotych, to zwykle są one więcej niż dobre. A jak na tym tle wypada laptop za – bagatela – 12 tysięcy złotych? Sprawdźmy.

Jak zawsze subiektywny wstęp

Nie ukrywam, że w mojej opinii dwanaście tysięcy złotych na laptopa to naprawdę sporo kasy. Jednak patrząc na rynek nieco szerzej, gdy smartfony potrafią kosztować niemal połowę tej kwoty, nagle nabiera ona innego wymiaru. No, ale załóżmy, że akurat dysponujecie taką kwotą i szukacie dla siebie rynkowej petardy, która spokojnie uciągnie wszystkie gry. Są przecież tacy użytkownicy. Tak samo, jak są też wśród Czytelników Tabletowo klienci biznesowi, którzy być może szukają właśnie ponadprzeciętnego laptopa „z pazurem”.

Zatem, czym kupujecie? Wzrokiem, sercem czy rozumem? Nie ukrywam, że jeśli kupujecie wzrokiem, to ThinkPad X1 Extreme raczej Was nie porwie, bowiem urządzenie jest w swojej konstrukcji do bólu zachowawcze. W mojej opinii jest to pewnego rodzaju hołd dla projektantów pierwszych ThinkPadów, gdyż nawiązań można odnaleźć całkiem sporo. Co ważne, producent świetnie połączył stare z nowym, efektem czego dostajemy laptopa, który przy zachowaniu tych wszystkich naleciałości z poprzednich generacji wygląda zarazem nowocześnie, jak i w pewnym sensie, dynamicznie.

Zatem, może jednak kupujecie idąc za głosem serca? Albo zimna kalkulacja specyfikacji i kierowanie się rozumem, praktycyzmem? Na te pytania odpowiem Wam w dalszej części materiału. Pozwólcie jednak, że zakończę ten wstęp anegdotą. Gdy moja żona zobaczyła, jakie urządzenie przyjechało na testy, nie zwróciła uwagi na jego cenę, ale na zupełnie inny element. Powiedziała, że świetnie zna serię ThinkPad, bowiem przez wiele lat u niej w pracy laptopy z tej serii często przechodziły z rąk do rąk i nie dość, że przetrwały wielu różnych przedstawicieli handlowych firmy, to nadal działają płynnie i nie zestarzały się niemal wcale. Może właśnie na tym polega magia ThinkPadów?

Zestaw

Pudełko, mówiąc kolokwialnie, „nie sugeruje pieniądza”, jaki trzeba wydać na to urządzenie. Jak zwykle, można liczyć na stonowaną czerń, dobrej jakości tekturę oraz ładne, niby-materiałowe opakowanie, w jakim dociera do nas urządzenie. Pudełko nie jest szczytem wizjonerstwa, ale też wydaje mi się, że seria ThinkPad ma się na tym tle odróżniać od tego, co oferuje na przykład rodzina Yoga, której przedstawiciel, C930-tka, nie tak dawno wpadł do mnie na testy.

Recenzując ThinkPada X1 Extreme nie sposób nie dopowiedzieć, że jest to laptop klasy premium ze sporymi aspiracjami. Wprawdzie testowana wersja pracuje na konsumenckim procesorze Intel i5, jednak nic nie stoi na przeszkodzie ku temu, aby zamówić dla siebie wersję z najmocniejszą jednostką z linii i7 (do Intela Core FL-H i7 8. generacji z vPro, maksymalnie 6 rdzeni), co dość dobrze odzwierciedla jego potencjał.

Domykając informacje związane z zestawem, pozwolę sobie także w tym miejscu pochwalić banalną, a jednocześnie treściwą kartę informacyjną. Nie jest to gruba na parędziesiąt stron książka, a raczej prosty zbiór zasad, który wyrażony został w bardzo przystępnej formie. Tak, wiem, w zasadzie nikt nie zagląda do papierologii, ale skoro producent już ją dodaje, to cieszy fakt, że jest ona zaserwowana w bardzo przystępnej formie.

Specyfikacja techniczna Lenovo ThinkPad X1 Extreme

Specyfikacja techniczna
Procesor: Intel Core i5 8300H (8. gen)
Karta graficzna NVIDIA GeForce GTX 1050 Ti (4 GB)
Pamięć RAM: 16 GB DDR4
Maksymalna ilość RAM 64 GB RAM
Wymiary 361,8 mm x 245,7 mm x 18,4 mm
Waga ~1,7 kg
Audio Stereo w standardzie Dolby Audio Premium
twardy 2TB/1 TB/512 GB PCIe SSD
Ekran
Przekątna 15,6 cala, 16:9
Rozdzielczość Full HD/UHD
Ekran dotykowy Nie, ale można zakupić wersję z ekranem dotykowym
Łączność
Porty
  • 2x USB 3.1 (1. generacji, 1 zawsze aktywny)
  • 2x USB-C Thunderbolt™ 3
  • HDMI 2.0
  • Adapter sieciowy
  • Zintegrowane gniazdo audio i mikrofonu
Czytnik kart Tak, 4 w 1
System operacyjny Microsoft Windows 10 Pro

Lenovo ThinkPad X1 Extreme – jakość wykonania

Jeśli urządzenie kojarzy Wam się z linią Carbon, to Wasze skojarzenia są jak najbardziej słuszne. Sam miałem przez pewien czas wrażenie, że inspiracja jest całkiem spora. Warto jednak docenić smaczki, o których pisałem we wstępie. Stop magnezu, który został wzmocniony włóknem węglowym, tworzy bardzo stabilną bryłę konstrukcji. Do tego dochodzą nam podwójne wywietrzniki, dzięki którym nawet w grach urządzenie nie nagrzewa się zbyt mocno.

Po otwarciu laptopa przywita Was świetna klawiatura. W tym miejscu warto docenić metalową konstrukcję, dzięki której jest ona niesamowicie wytrzymała na zapadanie się pod ciężarem palców uderzających w klawiaturę. Próbowałem docisnąć ją naprawdę mocno, a bryła ThinkPada pozostała zupełnie niewzruszona. To dobry prognostyk na przyszłość, który pozwala domniemywać, że urządzenie powinno wytrzymać całkiem sporo.

Lenovo ThinkPad X1 Extreme, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Nie ma jednak róży bez kolców. Czarna wersja kolorystyczna wygląda pięknie do chwili, gdy nie odbiją się na niej nasze palce. A na ten stan rzeczy nie trzeba czekać zbyt długo. Tym samym, nie ma różnicy czy chwycicie urządzenie za korpus, czy za jego wewnętrzną część. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że upalcuje się ono dość szybko. Na szczęście stop magnezu to tworzywo, z którego dość łatwo pozbyć się tego typu niespodzianek. Mimo wszystko, liczyłem na więcej.

Zakończę ten element recenzji wielką pochwałą dla bogatego zaplecza komunikacyjnego. W zasadzie mamy tu wszystkie porty, które mogą przydać się w codziennej pracy. Przez USB-C po Thunderbolta i HDMI, a kończąc na czytniku kart „4 w 1”. Zgodnie z rynkową modą, nie mogło też zabraknąć skanera linii papilarnych, który dobrze wywiązuje się ze swojej roboty. Podsumowując, obudowa jest bardzo solidna, wytrzymała, a tendencje do palcowania się w dużej mierze rekompensuje bogate zaplecze komunikacyjne.

Wyświetlacz

Na testy zameldował się ThinkPad X1 Extreme w wersji bez ekranu dotykowego. Mamy tutaj 15,6-calowy wyświetlacz, który pracuje w rozdzielczości Full HD w formacie 16:9. Co warto odnotować, producentowi wreszcie udało się dobrze zoptymalizować warstwę antyodblaskową. Miłośnicy Lenovo wiedzą, że w wielu tańszych urządzeniach producenta należało liczyć się z refleksami świetlnymi. Na szczęście w profesjonalnym laptopie, który kosztuje ponad 10 tysięcy złotych, producent dopiął wszystko na ostatni guzik.

Ekran jest jasny, czytelny, nie boryka się z „ucieczką światła” oraz ma dość wąskie obramowanie. Nie wygląda może ono tak spektakularnie, jak te, które odnajdziemy w Yodze C930, jednak nie sposób nie zauważyć, że mimo stonowanego wyglądu, moduł wyświetlacza prezentuje się nowocześnie i stylowo. Nie sposób nie docenić też tego, że barwy są bardzo dobrze odwzorowane, a możliwości ustawień poziomu jasności minimalnej i maksymalnej zdecydowanie uznałbym za ponadprzeciętne.

Lenovo ThinkPad X1 Extreme, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Kończąc, chciałbym zwrócić Waszą uwagę na to, że jeśli zdecydujecie się na urządzenie w wersji z ekranem dotykowym, to wyświetlacz będzie pracować w rozdzielczości UHD. Zgodne opinie wielu osób potwierdzają, że tego typu matryca również prezentuje się bardzo dobrze, jednak wydaje się, że wyższa rozdzielczość może nieco zaniżać czasy na baterii. Jeśli to właśnie ogniwo zasilające ma dla Was największe znaczenie, raczej skierowałbym wzrok ku wersji bez obsługi dotykowej.

Klawiatura, gładzik, trackpoint

Producent postawił na klawiaturę typu chiclet. Podejrzewam, że ta nazwa nie mówi Wam zbyt wiele, dlatego też przejdę od razu do opisania własnych wrażeń, jakich dostarczała mi ta klawiatura przez niemal trzy tygodnie. Pisze się bajecznie, no ale w końcu to Lenovo, które kusi świetnymi klawiaturami nawet w urządzeniach, które kosztują trzy tysiące złotych. Zatem, czego innego można było wymagać od urządzenia dla profesjonalistów, prawda?

Oczywista rzecz, mamy tu układ wyspowy, a same przyciski są wyprofilowane w taki sposób, że ich centralna część zdaje się być odrobinę bardziej wklęsła. Zgodnie z moim zwyczajem, piszę dla Was tę recenzję z ThinkPada X1 Extreme i mylę się naprawdę bardzo rzadko. Polubicie też stylizowane na białe podświetlenie klawiatury, które może pracować w dwóch stopniach jasności. Aktywuje się je skrótem funkcyjnym FN+spacja. Szkoda, że producent nie umieścił tego skrótu na górnej belce funkcyjnej, jednak można przywyknąć.

Lenovo ThinkPad X1 Extreme, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Nieco niezrozumiałą zagrywką ze strony Lenovo są dla mnie dwie rzeczy: zamiana miejscami Fn z Ctrl, co w pierwszych kilku dniach może powodować pewną dezorientację użytkownika, a także przeniesienie prtint screena na dół, tuż obok klawiszy kierunkowych. Te dwie rzeczy będą wymagały od Was pójścia na kompromisy, jednak w ostatecznym rozrachunku, można do nich przywyknąć. Przypominam także, że urządzenie nie ma bloku klawiatury numerycznej.

Gładzik to prawdziwa bestia. Łączy same dobre cechy z poprzednich urządzeń z tej serii, dzięki którym marka ThinkPad jest obecnie tak cenioną linią produktów. Niezbyt często spotykanym elementem jest obecność „nad płytką” fizycznych przycisków, które odpowiadają za LPM oraz PPM. Nic nie stoi na przeszkodzie ku temu, aby tapać w powierzchnię płytki, jednak nawigację z wykorzystaniem przywołanych wcześniej klawiszy można docenić za każdym razem, gdy trzymamy laptopa na kolanach. Świetna sprawa.

Lenovo ThinkPad X1 Extreme, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

No i wreszcie, trackpoint. Zgodnie z tradycją marki, ulokowany między klawiszami G i H, a także oznaczony na czerwono. Zwykle podchodziłem do tego rozwiązania sceptycznie, jednak ThinkPad pokazał mi, że rozwiązanie niesie ze sobą spory potencjał, gdy mamy do wykonania jakąś czułą pracę, a akurat nie zabraliśmy myszki optycznej. Jego precyzja jest ogromna, a nawigacja – mimo że trzeba się przyzwyczaić – łączy w sobie prostotę oraz precyzję, którą wykorzystacie w wielu sytuacjach.

W moim przypadku taką sytuacją była konieczność szybkiego zmontowania oraz obrobienia materiału wideo na YouTube. Do tej pory radziłem sobie raczej cierpliwością. Zwłaszcza, gdy jakieś zadanie związane z montażem trzeba było wykonać na szybko, w terenie. Trackpoint wniósł do mojej pracy naprawdę wiele dobrego i mimo początkowego sceptycyzmu, polubiłem ten wynalazek. Pozwala on zapomnieć o myszce, efektem czego zaoszczędzamy trochę miejsca w torbie lub plecaku.

Wydajność i bateria

To chyba ten element, na który czekaliście najbardziej, prawda? ;) No bo po czym ocenić przydatność laptopa za ponad dziesięć tysięcy, jak nie po jego wydajności i kulturze pracy. Wygląd jest subiektywny, można przywyknąć lub pójść na kompromisy, jednak w kwestii wydajności, zwłaszcza w tym segmencie cenowym, wymagania są zwykle dość dobrze sprecyzowane.

Urządzenie działa co najmniej świetnie. Przypominam też, że w testach miałem jedną z niższych wersji, którą napędza procesor z rodziny Intel i5. Za „niewielką” (w skali całego urządzenia) dopłatą możemy korzystać z dobrodziejstw procesora z linii i7 , które są synonimem jakości w nowoczesnych laptopach biznesowych z pazurem. Nie wiem, czy każdy z Was będzie potrzebował tej najmocniejszej wersji, dlatego też, w ostatecznym rozrachunku, dobrze się stało, że recenzowana wersja jest jedną z niższych.

Cieszy wydajny układ graficzny, jakim w testowanej wersji laptopa był GeForce 1050 Ti z 4 GB RAM. Taki duet w asyście dysku SSD 512 GB oraz 16 GB RAM daje bardzo duże pole do manewru. Spokojnie udawało mi się renderować materiały wideo w wysokiej rozdzielczości lub Full HD przy 60 klatkach na sekundę, a czas tworzenia 15-minutowego pliku był naprawdę dobry, przeważnie zamykając się w 20 minutach. Uważam, że w tym ujęciu nie można narzekać w zasadzie na nic.

Tak samo pozwolę sobie pochwalić szeroko rozumianą kulturę pracy oraz obecność aplikacji Vantage, dzięki której możemy szybko nawigować między planami pracy naszej baterii. Aplikacja jest banalna w obsłudze, a oferuje sporą funkcjonalność. Z tego też względu uważam, że warto dać jej szansę. Mamy także funkcję śledzenia naszego wzroku (Glace), jednak to bardziej bajer, ciekawostka, z której istnienia większość osób nie będzie zdawać sobie sprawy.

Doceniam też wydajność w grach. Sprawdziłem urządzenie na kilku produkcjach i wnioski są dość jednoznacznie: da się pograć, choć czasem liczba FPS-ów nie rzuca na kolana. Spędziłem wiele godzin grając w Victorię 2 na modach i tutaj wszystko śmigało aż miło. Generalnie, wrażenia z grania przedstawiają się następująco:

  • Victoria 2 z modami, w tym NWO: rozgrywka bardzo komfortowa, urządzenie nie łapało przestojów nawet po dłuższej zabawie, bryła laptopa nigdy nie była zbyt nagrzana,
  • The Sims 3 ze wszystkimi dodatkami: świetny komfort rozgrywki, nawet po wielu godzinach w grze nie pojawiały się lagi, co często zdarza się na laptopach tańszych lub takich, które są niezbyt dobrze zoptymalizowane. ThinkPad nie nagrzewał się,
  • The Isle: średnio 38 FPS-ów, których liczba drastycznie malała w zasadzie tylko podczas ładowania mapy z serwera. Dalsza rozgrywka odbywała się komfortowo, zarówno w widoku dziennym, jak i trybie nocnym. Głośność pracy urządzenia akceptowalna, chłodzenie radziło sobie dobrze,
  • PUBG: średnio 26-30 FPS-ów, zwykle bez sporadycznych spadków, choć kilka takich sytuacji miało miejsce. Grafika pozostawiona na domyślnych ustawieniach nie porywa setkami szczegółów, jednak spokojnie można pograć. Po pewnym czasie system chłodzenia pracował już nieco głośniej, lecz urządzenie nie zagrzewało się zbyt mocno, nie zauważyłem też losowych spowolnień w grze czy zbyt późnego wczytywania detali mapy, jak drzew czy obiektów. Rozgrywka możliwa do przeprowadzenia.

Można więc założyć, że jest to ciekawa propozycja zarówno do pracy, jak i do grania, choć z pewnych względów radziłbym Wam na pierwszym miejscu postawić raczej pracę i szeroko rozumiane zadania robocze. Lenovo ma swoją dedykowaną linię laptopów gamingowych, które nieraz kosztują mniej, aniżeli recenzowany ThinkPad, a na dodatek oferują świetny design i ponadprzeciętną wydajność w połączeniu z szeregiem rozwiązań dedykowanych dla graczy z naciskiem na świetną Y730-tkę.

Klienci biznesowi powinni także docenić obecność Windowsa 10 Pro, który wprowadza kilka subtelnych zmian. W zasadzie można tutaj powiedzieć wprost, że dla zdecydowanej większości odbiorców te różnice będą niemal bez znaczenia, jednak osoby wymagające nie powinny przejść obojętnie obok takich smaczków, jak wsparcie dla grup, ESR, protokoły przypisanego dostępu czy obecność sklepu Windows dla przedsiębiorców.

Idąc dalej, potrafię sobie wyobrazić, że wiele osób będzie ochoczo korzystać z pulpitów wirtualnych, trybu przypisania maszyny do domeny lub grupy domen czy grupy usług Azure. W kwestii zabezpieczeń, jedyną innowacją, jaką wprowadza Windows 10 Pro, zdaje się być tryb BitLocker. Dla graczy lub odbiorców komercyjnych zmiany są znikome i nie będę zdziwiony, jeśli przejdą niezauważone.

Bateria zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Producent podaje, że można wykręcić nawet 15 godzin na jedynym cyklu ładowania. W zasadzie można walczyć o taki wynik, jednak raczej nastawiałbym się na wyniki zbliżone do 10-12 godzin przy założeniu, że nie tylko surfujemy po sieci czy pracujemy z tekstem, ale też słuchamy muzyki czy oglądamy materiały z VOD lub gramy w prostsze gry. W sumie ograniczenie wykorzystania laptopa tylko do multimediów byłoby wręcz marnowaniem jego potencjału.

Świetną robotę wykonuje natomiast potężna ładowarka. Producent zaimplementował technologię Rapid Charge, która pozwoli zasilić akumulator do 80% w zaledwie godzinę. Jeśli więc macie przy sobie ładowarkę oraz źródło prądu, szybko postawicie X1 Extreme na nogi i będziecie mogli pracować dalej. Podsumowując wydajność oraz czas pracy na jednym ładowaniu, muszę pochwalić producenta, bowiem wszystko działa dokładnie tak, jak działać powinno w urządzeniu, które kosztuje ponad dziesięć tysięcy złotych.

Głośniki

Mamy dwa głośniki, które ulokowane są na dolnej ramie obudowy, jednak w bliskim sąsiedztwie jej brzegów. W tym miejscu bryła laptopa jest dość mądrze wyprofilowana, dzięki czemu trudno jest zakryć głośniki lub stłamsić wydobywający się z nich dźwięk. To pokazuje, jak bardzo producent przemyślał obudowę w niemal każdym aspekcie. Ot, taka pozornie błaha sprawa, jednak gdy oprzecie laptopa o swoje nogi, gdy na przykład będziecie chcieli w spokoju zobaczyć w domu jakiś serial, w mig zrozumiecie, dlaczego nawet takie detale mają znaczenie.

Lenovo ThinkPad X1 Extreme, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

O tym, że są to głośniki bardzo dobrze grające świetnie świadczy to, że zwykle dźwięk stawał się dla mnie bardzo głośny, gdy jego procentowa wartość przekraczała 55%. Na moim głównym laptopie taką wartość symbolizuje mniej więcej 75% suwaka dźwięku. Z rzeczy oczywistych, dopowiem tylko, że moduł nie ma tendencji do trzasków czy charczenia nawet przy maksymalnych ustawieniach głośności. Słowem, jest naprawdę bardzo dobrze, jednak wszyscy ci, którzy szukają czegoś ekstra, zawsze mogą spojrzeć w stronę Yogi C930, która w kwestii jakości dźwięku jeszcze przez długi czas będzie dla mnie niedoścignionym ideałem.

Podsumowanie

Kończę pisać swoją pierwszą recenzję profesjonalnego laptopa biznesowego z prawdziwego zdarzenia. Spędziłem z tym urządzeniem szmat czasu i wielokrotnie zaskoczyło mnie ono naprawdę pozytywnie. Warto też w tym miejscu dodać, że zgodnie z filozofią urządzenia biznesowego, mamy tu szereg dedykowanych zabezpieczeń, które powinny chronić zarówno Was, jak i Wasze dane. To ważne, bowiem znacząco poszerza krąg odbiorców tego sprzętu.

Lenovo dopieściło ten element o wiele bardziej, aniżeli stawiając na sam skaner linii papilarnych. Mamy tutaj uwierzytelnienia FIDO (Fast Online Identify), dTPM 2.0, czytnik kart chipowych czy gniazdko dla linki Keningston. Podejrzewam, że wszystkie te oznaczenia i słowa, które dla zwykłych klientów nie mają większego znaczenia, w świecie biznesu i korporacji nieraz mogą okazać się naprawdę ważne.

Lenovo ThinkPad X1 Extreme, fot: Krzysztof Swoboda (Tabletowo.pl)

Tutaj docieramy wreszcie do sedna. Czy Lenovo ThinkPad X1 Extreme jest laptopem dla każdego? Rynek dzieli się na wiele segmentów, a linia biznesowa nie oznacza już tylko i wyłącznie tego, że mamy trochę lepszą obudowę i 36-miesięczną gwarancję. To urządzenie z powodzeniem pokazuje, że da się na nim pograć w zaawansowane graficznie gry, że może służyć jako domowe centrum rozrywki oraz jako lekki laptop z wydajną baterią, którego można zabrać w trasę na koniec świata tylko po to, aby bez żadnego kłopotu zmontować na nim wideo z wakacji lub stworzyć prezentację dla szefa.

To wszystko idzie w parze z odporną na zalania klawiaturą oraz rygorystycznymi testami norm wojskowych, których urządzenia muszą przejść aż dwieście. Patrząc na laptopa w ten sposób, nieco bardziej globalnie, kwota zbliżona do dwunastu tysięcy złotych zdaje się być nieco bardziej przyjazną, wartą tego, aby ją wydać i stać się posiadaczem ThinkPada, który najpewniej z powodzeniem będzie nam służył przez wiele lat.

Pytanie tylko, czy każdy z nas tych funkcji potrzebuje. Ostatecznie, za sześć-siedem tysięcy można kupić gamingowego laptopa od Lenovo z serii Legion, który spełni oczekiwania tych, dla których FPS-y mają znaczenie. Melomani mają Yogę C930, a ci, którzy chłoną usługi z VOD i czasem przeglądają media społecznościowe, świetnie wiedzą, że wystarczy im laptop tego producenta, który kosztuje trzy tysiące złotych.

Trudny wybór, prawda? ;)

Lenovo ThinkPad X1 Extreme za 12 tys. złotych – wart swojej ceny czy przepłacony? (recenzja)
EKRAN
9.5
OBUDOWA I JAKOŚĆ WYKONANIA
10
DZIAŁANIE, PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
9
MULTIMEDIA
8
WZORNICTWO
8.5
BATERIA
8.5
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
bajecznie wykonana, wytrzymała obudowa,
mimo 15,6-calowego ekranu oraz mocnej specyfikacji, laptop waży ~1,7 kg,
dobry, jasny ekran z solidną powłoką antyodblaskową,
świetna specyfikacja techniczna już w niższych wersjach,
duży potencjał rozbudowy pamięci RAM i dysku twardego,
GeForce 1050 Ti otwiera furtkę do grania w dość zaawansowane produkcje,
świetny trackpoint i rozbudowany gładzik,
szybkie ładowanie naprawdę jest szybkie...
... a bateria zapewnia dobrą wydajność.
Wady
cena wgniata w fotel,
trochę przekombinowana (acz nadal bardzo komfortowa w pisaniu) klawiatura,
zauważalne tendencje do palcowania się obudowy.
8.9
OCENA