Biurko to dość specyficzny mebel, w przypadku którego swego czasu myślałam, że można mieć jeden wymóg: konkretny wymiar. Szybko okazało się, że im jestem starsza, tym większe mam oczekiwania w stosunku do niego. Musi dobrze wyglądać, być solidne i oferować mechanizm podnoszenia / obniżania. Wygląda na to, że FlexiSpot E7 Pro to ma, a nawet jeszcze więcej. Czas to zweryfikować.
Gdy kilka lat temu szukałam biurka do świeżo wykańczanego mieszkania, marka FlexiSpot wyskakiwała mi w każdej reklamie na każdej możliwej platformie Social Media. Ostatecznie mój wybór padł na biurko polskiej firmy, prowadzonej przez młodego przedsiębiorcę, którego zapał i upór w dążeniu do celu bardzo rezonuje z moim. Zresztą, byłam tak zadowolona z tego biurka, że trzy lata później zamówiłam kolejne, jeszcze większe.
Tym razem wykańczamy dom (i przy okazji siebie…) i w idealnym momencie odezwała się do mnie ekipa FlexiSpot. Wiedziałam, że nasze drogi się kiedyś skrzyżują, ale nie sądziłam, że sami zaproponują podesłanie biurka akurat wtedy, kiedy rzeczywiście będę takowego bardzo potrzebować. Tymczasem życie pisze różne fajne scenariusze i oto jest: FlexiSpot E7 Pro w świeżo prawie wyremontowanym pokoju (brakuje tam jeszcze listew przypodłogowych, a obramowania kontaktów będą czarne). Tak, to barter.
Info o promocji na końcu wpisu :)
FlexiSpot E7 Pro – z czym mamy do czynienia?
Zasada zamawiania biurka FlexiSpot E7 Pro jest bardzo prosta – wybieramy model i kolor stelaża, a następnie, jeśli chcemy, dobieramy blat. W przypadku opisywanego modelu najmniejszy dostępny blat to 120×60 cm, natomiast największy, dostępny w przypadku klonu – 200×80 cm (każdy z nich dodatkowo płatny). Oczywiście wykończeń blatów jest cała masa – Kuba zdecydował się na orzech (140×80 – kosz to 799 złotych), który na żywo prezentuje się naprawdę świetnie.
Dodam też, bo to niesamowicie istotna rzecz, że – w zależności od wybranego blatu – jego grubość będzie różna: od 1,9 cm w przypadku bambusowych do 2,5 cm w przypadku prostokątnych i zakrzywionych. Sama wolałabym zdecydować się na grubszy, bo i solidniejszy blat.
Wspomniałam, że rozmiarów blatów jest masa, a co ze stelażem? Żaden problem – ten jest uniwersalny. Dzięki temu, że jego konstrukcja się rozsuwa, można go zastosować zarówno do mniejszych, jak i większych blatów.
Rama biurka dostarczana jest w sporej wielkości pudełku o wadze wynoszącej prawie 40 kg. W zestawie znajduje się pomoc w postaci nie tylko czytelnej instrukcji, ale przede wszystkim śrubokręta, więc nawet bez dodatkowych narzędzi powinniście sobie poradzić ze skręceniem całej konstrukcji (choć osobiście uważam, że wkrętarkę warto mieć pod ręką). U nas akurat urzędowała ekipa remontowa, więc składanie biurka mieliśmy załatwione. Dzięki Darek! :)
Nogi biurka mają teleskopową budowę, a wykonane są ze stali, które pokryto matową powłoką – wygląda to naprawdę solidnie i po prostu przyjemnie dla oka, a przynajmniej w czarnej wersji kolorystycznej, którą mam okazję oglądać w zaciszu swego domu (są jeszcze jasne – białe perłowe). Co ważne, nogi mają kształt litery C, co zapewnia więcej miejsca na nogi.
Każda noga ma osobny, niezależny silnik, odpowiedzialny za podnoszenie konstrukcji z prędkością do 40 mm / s. Producent tłumaczy, że dzięki temu całość jest bardziej solidna i jest w stanie wytrzymać większe obciążenie – FlexiSpot E7 Pro ma nośność na poziomie aż 160 kg. Nawet, gdy Kuba, który docelowo będzie korzystał z biurka, postawi na nim ciężkiego peceta, duży monitor i wolanty, dalej nie powinno być najmniejszego problemu.
Póki co biurko w dużo mniejszym stopniu przetestowałam sama – stawiając na nim laptopa, dwie kolumny Teufel Stereo M.2 (po 10 kg każda) i kilka gadżetów. Oczywiście mechanizm nie miał najmniejszych oporów w podnoszeniu i opuszczaniu blatu z taką zawartością.
Regulacja wysokości to nie wszystko
Biurka o regulowanej wysokości do pracy stojącej w ostatnim czasie stały się niesamowicie popularne, a FlexiSpot E7 Pro się do nich zalicza. Mechanizm, umieszczony w naszym przypadku po prawej stronie przedniej krawędzi blatu (można go też przymocować po lewej stronie), pozwala na regulację w zakresie 63,5 – 128,5 cm. Co jednak najważniejsze – regulacja jest płynna i bardzo cicha, a – dzięki niewielkiemu ekranowi – wiemy konkretnie, na jakiej wysokości aktualnie się znajduje blat. Wyświetla się bowiem wartość wyrażona w centymetrach.
Sam element sterujący jest przemyślany do granic możliwości. Po lewej stronie umieszczone są dotykowe przyciski odpowiedzialne za podnoszenie i obniżanie pozycji biurka, a po prawej – cztery przyciski, dzięki którym możemy zapisać w pamięci biurka cztery wysokości i do nich przypisać. Świetna sprawa, analogiczna do pamięci foteli w samochodach.
Jest też tryb zapobiegający podnoszeniu i obniżaniu pozycji biurka przez dzieci, koty czy po prostu przez przypadek. Wystarczy przez kilka sekund wcisnąć przycisk M, by zablokować lub odblokować reakcję przycisków na dotyk.
Aaa, i ważna rzecz – ekran nie świeci cały czas. Wygasza się po kilku sekundach nieużywania. Uff.
Tym, co mnie jednak bardzo zaskoczyło, jest obecność pełnowymiarowego portu USB. Ten znajduje się na prawym boku elementu sterującego. Sprytnie pomyślane i raczej nieoczywiste. A, przede wszystkim, super funkcjonalne. Z drugiej strony szkoda trochę. że to nie USB C… ;)
Co poza tym?
No właśnie, mamy nogi, blat… przydałoby się jakieś rozwiązanie ułatwiające ogarnąć tak zwany cable management. Każdy, kto chce mieć estetyczne stanowisko pracy czy rozrywki, doskonale wie, jak ważne jest ogarnięcie bałaganu kablowego, w czym pomaga tutaj kanał kablowy, który sami umieszczamy pod blatem, najczęściej w jego najbardziej wysuniętej od nas części.
Dodatkowo w zestawie sprzedażowym mamy śrubokręt, o czym już wiecie, a – oprócz niego – taśmę ułatwiającą zarządzanie kablami i czteroslotowy organizer na kable, który można przykleić do biurka (a raczej jego krawędzi), by kabelki np. do ładowania telefonu nie poniewierały się gdzieś na podłodze.
Wypadałoby też wspomnieć, że biurko jest wyposażone w system antykolizyjny. Co to oznacza? Ano to, że jak będzie się zniżać z górnej pozycji do niższej i napotka na swojej drodze np. fotel, to automatycznie zacznie wracać w górę zanim obniżać dalej. Na zwierzętach czy też na ludziach tego nie weryfikowałam.
Nie chciałabym wydawać finalnej oceny FlexiSpot E7 Pro, bo spędziliśmy z nim z Kubą zdecydowanie za mało czasu – stąd “rzut oka”, a nie standardowa “recenzja”. Być może na takową przyjdzie czas w przyszłym roku. To jednak dobry pretekst do przedstawienia Wam biurka i… wspomnienia o promocji.
Świetna promocja na FlexiSpot E7 Pro
Jeśli zainteresowałam Was biurkiem FlexiSpot E7 Pro, mam świetne wieści. Aktualnie trwa promocja, w ramach której stelaż można kupić za 1799 złotych, co stanowi solidną obniżkę względem standardowej ceny (2799 złotych). Dodatkowo można (lub nie) dokupić blat – ceny startują od 399 złotych za 120×60 cm.
Promocją objęte są też inne produkty FlexiSpot. Sprawdzisz je tutaj.
_
Biurko dostaliśmy w ramach barteru od firmy FlexiSpot. Nikt nie miał najmniejszego wpływu na treść niniejszego tekstu ani moją opinię. W tekście lokujemy promocję na biurko E7 Pro.