Gra, o której nigdy nie słyszeliście, sprzedała się w 1 mln sztuk – oto Kenshi

Kenshi

Jest to tytuł, nad którym przez ponad dwanaście lat pracowała wyłącznie jedna osoba. Łączy on w sobie gatunki RPG i RTS w otwartym świecie przypominającym odrobinę MMO. Kenshi to jednak tak naprawdę gra z trybem dla jednego gracza. Gdybyście otrzymali jej plan na papierze ze świadomością, że stoi za nim jeden deweloper, to nie uwierzylibyście w jego powodzenie.

A jednak. Post-apokaliptyczny świat Kenshi zyskał sobie wyjątkowe uznanie i gra sprzedała się już w ponad 1 mln sztuk na całym świecie. Jak dla gry indie to wynik doskonały. Wynik, który pozwolił twórcy zacząć prace nad sequelem, złożyć zespół i umieścić go w nowym biurze w Bristol, w Anglii.

Kenshi

Kojarzycie może serię Mount & Blade? Uwielbiam ją. To otwarty świat. Piaskownica, w której mogę zostać kim zechcę, chociaż zwykle sprowadzało się to do drogi, na końcu której czekało mnie zostanie królem i podbicie pozostałych królestw. Można było też zostać chociażby handlarzem, ale nigdy nie czułem potrzeby.

Kenshi jest czymś podobnym. Też oferuje otwarty świat i pełną swobodę. Świat, który jest gigantyczny i rozciąga się na aż 870 kilometrach kwadratowych. To także gra RPG, w której stworzymy własną postać i będziemy rozwijać jej umiejętności, a następnie prowadzić jej własną, długą historię. Pod warunkiem, że uda się jej wystarczająco długo przeżyć.

Z takiej akcji na pewno nie wrócisz w jednym kawałku. O ile wrócisz (fot. Kenshi, Steam)

Kenshi to nie jest gra dla spacerowiczów. Nie poznałem dotąd bardziej brutalnego i bezwzględnego świata, w którym niemal wszędzie wrogo nastawieni NPC zostawiają mnie bez jednej kończyny. Nie brzmi najlepiej? To wyobraźcie sobie, że to i tak najlepszy scenariusz z możliwych. Zawsze mogliśmy skończyć jako pokarm dla kanibali i w tym momencie zakończyć grę.

Jednak kiedy wsiąkniemy w to środowisko i nauczymy się, czego powinniśmy się wystrzegać, to gra ma nadzwyczaj wiele do zaoferowania. Wspominałem o handlarzu? Zostań nim. Zatrudnij więcej postaci, niech ktoś zajmie się sprzedażą. Przyda się jeszcze ktoś, kto poprowadzi karawanę. A do niej jeszcze jacyś ochroniarze. Wszystkim możesz przydzielić odpowiednie zadania albo kontrolować ich samodzielnie, jak w RTS.

Gdy uda Ci się utrzymać w ten sposób, a bandyci nie będą sprawiać problemów, to może czas najwyższy pójść o krok dalej. Załóż obóz i samemu twórz towary. Niech ktoś zajmie się polami. Nim się obejrzysz, będziesz mieć już pod sobą kilkudziesięciu NPC, których będziesz musiał przerzucać między folderami, żeby się nie pogubić. A każdy z ludzi jest tak samo złożony, jak Twoja główna postać – chociaż tak po prawdzie, to każda jest teraz tak samo ważna, jak ta, którą zacząłeś dziesiątki godzin temu.

Wciąga jak bagno, w którym przyjdzie ci żyć

Może i do wszystkiego jest długa droga, a wcześniej w jej połowie możemy zginąć i będziemy zmuszeni zacząć od nowa. Ale żaden inny tytuł nie pozwoli Ci na tyle różnych rzeczy. Tak złożony handel, jaki wymieniłem powyżej, to tylko jedna z opcji. Jeśli masz ochotę, nic nie stanie Ci na przeszkodzie, żeby stworzyć frakcję bandytów i nękać innych handlarzy.

Pamiętaj jednak, że wszystko ulega zmianie. Chociaż jesteś tutaj jedynym prawdziwym graczem, to w świecie gry są postaci, które także chcą coś ugrać dla siebie. Spodziewaj się, że ktoś może zaatakować Twój obóz z różnych powodów. Albo nawet już miasto. Są już jakieś w grze, ale jeśli tylko chcesz, możesz kiedyś zostać burmistrzem i stworzyć naprawdę funkcjonalną osadę z handlem, wojskiem i całą resztą.

A nie mówiłem? Spokojnie. Możesz jeszcze stąd wyjść (fot. Kenshi, Steam)

I ten natłok możliwości przyciągnął milion graczy, którzy zdecydowali się za Kenshi zapłacić. To gra dla ludzi, którzy kupią każdą rzecz, kiedy usłyszą od twórców gier AAA, że możesz zrobić tutaj wszystko. Z tą jednak różnicą, że w przypadku Kenshi jest to prawdą.

Grze ponadto nie zabrakło pomysłu na siebie. Poza tym, że jest to sandbox absolutny, gra ma naprawdę ciekawe spojrzenie na Swordpunk – gatunek, który łączy cechy średniowiecza z cechami zaawansowanej technologii.

Kenshi 2

Jak zauważyliście, gra nie wygląda najatrakcyjniej z punktu oprawy graficznej, ale i to się za jakiś czas zmieni. Kenshi 2 jest już bowiem w drodze.

I to oczywiście zasługa zadowalającej sprzedaży i sporego zainteresowania. Nie ogłoszono daty premiery drugiej części, ale nie wątpię, że jest na co czekać.

Tymczasem szczerze polecam, żeby zainteresować się Kenshi na Steam. Jeśli będzie to dla Was strzał w dziesiątkę, to za 107,99 zł otrzymacie grę, która wystarczy Wam na tyle, na ile Wasza wyobraźnia – może i spokojnie do nawet tysiąca godzin lub więcej. Zrobicie w niej to, co zechcecie. Ja teraz myślę o jakimś klanie, który zajmie się handlem niewolników, o ile wcześniej nie pozbawię ich rąk do pracy. Bo mogę. Koszmar, co? Nie, to po prostu Kenshi.

Zobacz też:

Exit mobile version