Jest szansa na dopłaty do samochodów elektrycznych – do 36 tys. złotych

Ministerstwo Energii skierowało do konsultacji społecznych projekt ustawy zakładającej wsparcie dla transportu niskoemisyjnego. Wsparcie, którego wiele osób oczekiwało – uwzględniającego między innymi dofinansowanie do zakupu auta elektrycznego. Zyskać będzie można, w przypadku osobowych aut tego typu, maksymalnie 36000 złotych.

9,84 grosza od każdego sprzedanego w Polsce litra paliwa. Taka kwota trafia od 1 stycznia tego roku do Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. I to właśnie te pieniądze miałyby zostać wykorzystane jako dopłaty do zakupu aut niskoemisyjnych.

Dofinansowanie w przypadku aut elektrycznych miałoby wynosić 30 procent ich wartości, ale ustalono maksymalną granicę – wspomniane 36000 złotych. Większa kwota dotyczy samochodów przeznaczonych do świadczenia usług komunalnych – w tym przypadku wyznaczono ją na 150000 złotych. Co istotne, nie trafi ona bezpośrednio do kieszeni klienta, a do dealera sprzedającego samochód. Ten miałby z kolei oferować pojazdy w niższej cenie, przez co na końcu i tak ma zyskać klient.

Jeżeli chodzi o obostrzenia, to nabywca będzie musiał korzystać z samochodu, który dzięki dofinansowaniu zakupi w niższej cenie, przez dwa lata. Projekt zakłada również wprowadzenie obowiązku sprzedaży samochodu w cenie uwzględniającej różnicę pomiędzy wartością rynkową a wysokością dopłaty.

Wyniki sprzedaży samochodów elektrycznych w Europie w 2018 roku (elektrowoz.pl)

Ustawą miałyby zostać objęte samochody elektryczne, zasilane wodorem oraz gazem ziemnym. W przypadku dwóch ostatnich rodzajów paliwa dopłaty również mają wynosić 30 procent wartości pojazdów, ale maksymalną kwotę ustalono na 75000 złotych. Na próżno szukać tutaj hybryd – zarówno tych klasycznych, jak i plug-in.

Z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu miałyby być jednak dotowane również inne środki transportu i elementy infrastruktury. Pieniądze można będzie uzyskać na budowę lub rozbudowę stacji ładowania o normalnej (do 25500 złotych) i dużej mocy (do 150000 złotych), zakup autobusu elektrycznego (do 1045000 złotych), a nawet budowę stacji ładowania wodorem (do 3000000 złotych). Rzecz jasna na tym etapie trudno ocenić, kiedy rozporządzenie wejdzie w życie.

To nie jedyny projekt zmian związanych z autami zeroemisyjnymi. Rozważane jest również wprowadzenie dla nich osobnych tablic rejestracyjnych. Podstawową różnicą względem tych, jakie obecnie widzimy na ulicach, byłoby tło – zamiast białego, zielone. Pozwoliłoby to na łatwe odróżnienie samochodu spalinowego od elektrycznego.

Drugą ze zmian byłaby nalepka legalizacyjna – ta miałaby czerwoną obwódkę w przypadku samochodów elektrycznych i żółtą w przypadku samochodów napędzanych wodorem. Nowe tablice mają obowiązywać od 1 stycznia 2020 r., a aktualne zachowają ważność.

Źródło: Elektrowóz (1), (2), Bankier.pl