iPhone X jest pierwszym smartfonem Apple, którego mogłabym używać na co dzień

Mam to szczęście, że obracam się w środowisku bardzo przyjaznych mi osób. Wczoraj jedna z nich kupiła iPhone’a X i… przekazała mi do testów (w co, nie ukrywam, w dalszym ciągu jest mi dość trudno uwierzyć). Dzięki temu dziś, po dobie użytkowania, mogę się z Wami podzielić moimi odczuciami na temat tego produktu. I wiecie co? Dochodzę do wniosku, że iPhone X jest pierwszym smartfonem Apple, którego mogłabym używać na co dzień. Jeszcze trochę i stwierdzę, że piekło zamarzło ;).

Nie jestem uprzedzona wobec smartfonów Apple. Nigdy jednak nie przepadałam za nimi przede wszystkim ze względu na wielkie ramki wokół ekranu, znacznie powiększające fizyczne wymiary ich urządzeń. Ale też sporą rolę odgrywa fakt, że jestem mocno wsiąknięta w ekosystem usług Google, a nie Apple, przez co korzystanie ze smartfonów z Androidem było dla mnie po prostu wygodniejsze. Wraz z nadejściem iPhone’a X czułam, że moja opinia w tym temacie może ulec zmianie. Może nie o 180 stopni, ale jednak w kierunku przekonania się do tego, że iPhone mógłby zostać moim prywatnym smartfonem. I choć od momentu rozpoczęcia korzystania z niego minęła zaledwie doba, wiem, że iPhone X, ze wszystkich wcześniejszych telefonów Apple, jest mi najbliższy.

Początki jednak nie były łatwe

Żeby nie było tak pięknie, z iPhonem X nie polubiliśmy się od razu. Procedurę konfiguracji pewnie znacie – należy zalogować się do konta Apple lub stworzyć nowe Apple ID. Jako że na drodze tabletowego życia przez moje ręce przeszło najpierw kilka iPadów, a później iPhone’ów, odpowiednie konto miałam utworzone. Wprowadziłam poprawne dane, po czym po chwili na ekranie zobaczyłam komunikat, że hasło jest nieprawidłowe. Wpisałam wszystko tak samo ponownie – efekt ten sam. Spróbowałam innego hasła – niepoprawne. Wysłałam sobie na mejla opcję resetowania hasła. W międzyczasie jednak stwierdziłam, że spróbuję jeszcze raz – wklepałam dokładnie te same dane, co chwilę wcześniej i… nagle załapało.

Wciąż zostajemy w temacie konfigurowania urządzenia, ale idziemy o krok dalej – przywracamy dane z poprzedniego sprzętu Apple, konfigurujemy od nowa czy może zgrywamy dane ze smartfona z Androidem? Jako że nigdy nie sprawdzałam, jak działa ta ostatnia opcja, postanowiła z niej skorzystać tym razem. Zwłaszcza, że na iPhone’a X przesiadałam się z Huawei Mate 10 Pro (tak, wiem, że czekacie na recenzję – jeszcze trochę cierpliwości!). Z Google Play pobrałam aplikację Przenieś do iOS, na iPhonie wykonałam potrzebne kroki, po czym na jego ekranie wyświetlił się kod, który musiałam wpisać na Huawei. Przepisałam – wyskoczył błąd. Spróbowałam jeszcze raz – to samo. Wyszłam z apki, cofnęłam zadanie na iPhonie, z myślą, że może to pomoże. Niestety, bezskutecznie. Ostatecznie darowałam sobie kolejne próby i skonfigurowałam iPhone’a jako nowy telefon.

W międzyczasie oczywiście widziałam ciągle godzinę i coś mi nie pasowało – wyświetlana była godzina o sześć do tyłu. iPhone X z uporem maniaka udawał, że jestem w innej strefie czasowej, nie chcąc ustawić poprawnej godziny automatycznie. Wystarczyła zmiana strefy ręcznie.

To oczywiście pierdoła, ale to przecież suma pierdółek sprawia, że z danego rozwiązania korzysta nam się przyjemnie lub nie. Na szczęście później było już tylko lepiej.

Wyświetlacz – wreszcie OLED!

Cofnijmy się do momentu wyjęcia iPhone’a X z pudełka i pierwszego uruchomienia. Już wtedy stwierdziłam, że zastosowanie matrycy OLED było strzałem w dziesiątkę. Nie mam wątpliwości, że to najlepszy ekran, jaki kiedykolwiek znalazł się w iPhonie. I nie twierdzę tak bynajmniej dlatego, że wszyscy tak uważają – nie. Ten ekran naprawdę robi świetne wrażenie.

Podczas wyjmowania iPhone’a X z pudełka miałam przy sobie akurat Huawei Mate 10 Pro i Samsunga Galaxy S8+. Muszę Wam powiedzieć, że biel w Dziesiątce jest „najbielsza” – najbardziej miła dla oka i najbliższa bieli. Odwzorowane czerni też doskonałe. Jasność minimalna i maksymalna – trudno się tu do czegokolwiek przyczepić. A z TrueTone zaprzyjaźniłam się od razu.

TrueTone to nic innego jak funkcja odpowiedzialna za dostosowywanie temperatury barwowej ekranu do panujących warunków oświetleniowych. Świetna sprawa, bo dzięki temu rozwiązaniu wzrok męczy się dużo mniej, a korzystanie z telefonu jest po prostu bardziej komfortowe.

Największe kontrowersje wzbudza jednak wycięcie w ekranie. Wygląda to… tu wstaw to, co uważasz na ten temat. Według mnie nie wygląda to ani dobrze, ani ciekawie. A dodatkowo trudno jest się do tego przyzwyczaić. Może z czasem… Ale jakoś po dobie nie przywykłam do tego rozwiązania i wciąż nieszczególnie mi ono odpowiada. Pojawia się też kwestia kompatybilności aplikacji. Jak się domyślacie – gros programów wyświetla na górze czarny pasek. Z mojej listy apek must-have problemu z nowym ekranem nie mają: Instagram, Facebook, Messenger, YouTube, Twitter, Netflix, Jakdojade, mytaxi, Booking, ToDoIst, Chrome, Flipboard, Listonic, Discord i Slack. A czarny pasek znalazł się w:  SkyCash, Google Maps, Yanosik, ING, Feedly, Endomondo. Jak chcecie, żebym sprawdziła konkretne aplikacje, dawajcie znać w komentarzach.

Obsługa iPhone’a X i gesty

Jakoś nigdy nie przepadałam za nawigacją po iOS. Tymczasem w iPhonie X jest ona dużo bardziej intuicyjna – dla mnie, osoby przesiadającej się z Androida na iOS, a nie z iOS na iOS. I wydaje mi się, że właśnie migracja z Androida na iOS będzie prostsza niż z poprzednich generacji smartfonów Apple na iPhone’a X. Wszystko za sprawą przyzwyczajeń, które trzeba zmienić wraz z brakiem klawisza Home z Touch ID pod ekranem.

Poruszanie się po systemie jest bardzo proste i wymaga poświęcenia dosłownie chwili, by weszły w nawyk wszystkie gesty:

  • aby wrócić do ekranu początkowego, wystarczy przesunąć palcem od dolnej krawędzi w górę,
  • aby przełączyć się pomiędzy ostatnimi aplikacjami, wystarczy przesunąć palcem od dolnej krawędzi ekranu w górę i przytrzymać palec – wtedy wyświetla się ekran przełączania aplikacji,
  • aby uzyskać dostęp do narzędzi, czyli centrum sterowania, wystarczy przesunąć palcem w dół od prawego górnego rogu ekranu.

Warto jeszcze pamiętać, że poruszając się w obrębie jednej aplikacji cofnięcie jest możliwe poprzez przesunięcie palca od lewej strony do prawej (np. rozmawiając z konkretną osobą na Messengerze wystarczy wykonać ten gest, by wrócić do listy wszystkich rozmów lub np. na Twitterze czytając danego tweeta można wykonać gest, by wrócić do listy wszystkich tweetów). Dzięki temu nie trzeba zbyt często sięgać do X w lewym górnym rogu, co jest po prostu niewygodne.

Face ID

Kolejna kontrowersyjna rzecz – zastąpienie Touch ID przez Face ID. Czy to była dobra decyzja? Patrząc przez pryzmat tego, jak prezentuje się iPhone X (a wygląda naprawdę świetnie – zapamiętajcie ten moment, bo pierwszy raz napisała coś takiego na temat iPhone’a!), przez wzgląd właśnie na usunięcie przycisku Home, który zabierał bardzo dużą przestrzeń pod ekranem, to dobry ruch. Ale z drugiej strony, Face ID nie do końca mnie przekonuje. Korzystam z tego rozwiązania od wczoraj i nie jest ono idealne – nie mówię o tym, że zdarzają się (sporadycznie, ale jednak) nieudane próby odczytania mojej twarzy (wtedy trzeba wprowadzić pin). Mam na myśli to, że podczas procesu rozpoznawania twarzy i tak jest wymagana ingerencja z naszej strony, w postaci przesunięcia palcem od dołu ekranu ku górze. Strasznie nieintuicyjnie jest to rozwiązane – zwłaszcza, że trzeba palec precyzyjnie dość przeciągnąć od wybranego miejsca ekranu – jeśli wyżej, to nie za działa. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia, ale póki co raczej mnie irytuje niż sprawia, że chcę z tego korzystać. Korzystam raczej z przymusu.

Aparat

Na temat aparatu rozpisywać się teraz nie będę – po prostu wrzucę Wam trochę zdjęć wykonanych przeze mnie w różnych warunkach oświetleniowych. Dajcie znać w komentarzach, co myślicie na temat ich jakości.

Bateria

Jako że iPhone X po wyjęciu z pudełka nie był naładowany w 100%, omijam pierwszy cykl i liczę czas pracy od dzisiejszego ranka. Smartfon z jednej strony nie miał dziś u mnie taryfy ulgowej, bo podczas spaceru po Kielcach robiłam dużo zdjęć, a wcześniej instalowałam sporo aplikacji, by sprawdzić ich kompatybilność z nietypowym ekranem… Ale z drugiej strony, siedząc w domu, iPhone po prostu spokojnie sobie leżał obok mnie. Ostatecznie o godzinie 20:25, jak możecie zobaczyć na screenie, w gotowości smartfon był przez 10h50’, natomiast w użyciu: 6h20′. Trudno jest mi przewidzieć jaki czas pracy będzie standardowo osiągał iPhone X, ale mam pewne obawy, że czasem trudno mu będzie dociągnąć do końca dnia – zwłaszcza podczas bardziej intensywnego użytkowania (to jednak będę sukcesywnie sprawdzać).

Na temat wzornictwa nie będę się rozpisywać. Bo iPhone X może się podobać, ale wcale się nie zdziwię, jak stwierdzicie, że nie jest w Waszym typie. Wystający moduł aparatu wygląda kiepsko. Szklana obudowa natomiast zbiera odciski palców jak oszalała, na szczęście łatwo jest je usunąć. „Mój” iPhone X jest zabezpieczony przez etui, więc nawet nie zwracam na kwestię designu większej uwagi.

Póki co jestem zadowolona – jak będzie dalej?

Na razie to tyle moich wrażeń z użytkowania iPhone’a X. Doba to dość krótki czas, by przetestować sprzęt na tyle, by poznać go z każdej strony i móc się wypowiedzieć na temat każdego aspektu. Jednego jestem pewna: iPhone X to najlepszy smartfon w historii Apple. Ale nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej w przypadku jubileuszowego sprzętu.

Jestem też zaskakująco zadowolona z tego, jak korzysta mi się z iPhone’a X. Biorąc pod uwagę, że byłam przekonana, że moja opinia na temat tego produktu będzie jedną z chłodniejszych, jakie znajdziecie w sieci, jestem zaskoczona, że iPhone X powoli zaczyna mnie do siebie przekonywać. Czy mu się ta sztuka uda? Nie wiem, zobaczymy. Wciąż jestem mocno sceptycznie nastawiona do Face ID i tego wycięcia w ekranie. Nie podoba mi się też brak 3.5 mm jacka audio, ale to u Apple nie jest nowością. Bardzo mi się podobają natomiast wymiary telefonu (po wyjęciu z pudełka wydał się jakiś taki… mały?), sama jakość ekranu i… głośniki – grają świetnie. A cała reszta po prostu działa – wydajnie i szybko, jak przystało na najdroższy sprzęt na rynku.

Co do ceny nie będę się wypowiadać – jak kogoś stać i chce sobie kupić iPhone’a X, nie mam z tym żadnego problemu. Inna kwestia czy smartfon ten (czy jakikolwiek inny smartfon) jest warty takiej kwoty… Zapraszam do dyskusji.

iPhone’a X kupicie oczywiście również u naszego partnera, tj. w Komputroniku.

A parametry telefonu możecie sobie przypomnieć w poniższym wpisie:

https://www.tabletowo.pl/2017/09/12/premiera-iphone-x-specyfikacja-cena-dostepnosc/