iPad mini 4 z iPadOS 13 – o krok za daleko?

iPad mini czwartej generacji to jedno z urządzeń, które pozostawało w ofercie Apple przez długich kilka lat. Zaprezentowany we wrześniu 2015 roku tablet można znaleźć w ofercie niektórych sprzedawców do teraz. Debiutując z iOS 9, doczekał się czterech dużych aktualizacji systemu operacyjnego. Postanowiłem sprawdzić jego wydajność pod kontrolą najnowszego, a zarazem ostatniego systemu, jaki najprawdopodobniej to urządzenie dostanie – iPadOS 13.

Tytułem przypomnienia, iPad mini 4 pracuje dzięki procesorowi Apple A8, czyli tego samego, którego znaleźć można w iPhonie 6. Zawiaduje on zaledwie dwoma gigabajtami pamięci operacyjnej. Nie da się ukryć, że to już bardzo słabe parametry, nawet biorąc pod uwagę fakt, że producent z Cupertino opanował do perfekcji sztukę optymalizacji własnego oprogramowania do sprzedawanego sprzętu. Już na starcie powstają więc spore wątpliwości, czy urządzenie zaprojektowane do pracy pod kontrolą iOS 9 będzie w stanie pracować pod kontrolą iPadOS 13, który przecież jest znacznie bardziej rozbudowanym, zaawansowanym technologicznie systemem. W praktyce jest dokładnie tak, jak przypuszczałem.

Apple iPad mini 4 to jedno z najstarszych urządzeń z oferty Apple, jakie znajdują się w moim domu (starszy jest tylko iPod nano 4 gen). Długo wahałem się, czy z racji, na jego już zaawansowany wiek (w świecie technologii mobilnych 4 lata to zupełnie inna epoka), w ogóle podchodzić do instalacji najnowszego systemu operacyjnego. Kilka dni temu, za namową Kasi, ciekawość wzięła górę. iPad OS 13.1.2 rozgościł się na dysku stareńkiego tabletu.

Interfejs i aplikacje systemowe – zaczynam żałować aktualizacji

Prezentując system iPad OS, pracownicy Apple podkreślali, że chcą zerwać z łatką systemu, który nie może zastąpić w codziennej pracy laptopa. Stąd między innymi nowe funkcje, jak możliwość sterowania przy pomocy myszy, Safari prezentująca domyślnie strony w widoku desktopowym, większe zagęszczenie ikon na ekranie głównym itp. Wypada jednak postawić pytanie, czy taka zmiana miała sens w urządzeniu, którego ekran ma przekątną zaledwie 7,9 cala? iPad mini był w swoim założeniu bardzo praktycznym urządzeniem, jednak było to w czasach, gdy ekrany smartfonów były sporo mniejsze. Dziś te powoli przełamują barierę siedmiu cali, co spowodowało, że tablety o małych przekątnych nie są już nikomu potrzebne.

Głównym zastosowaniem iPada mini było użytkowanie poza domem, zwłaszcza w podróży, przede wszystkim do konsumpcji materiałów multimedialnych, poczty e-mail czy serwisów społecznościowych. Świetnie nadawał się również do gier. Nie projektowano go z zamiarem zastąpienia laptopa – to byłby nonsens, tymczasem właśnie dostał system, który usiłuje wmówić użytkownikowi, że nadaje się do czegoś więcej niż gry czy komfortowe przeglądanie treści. Apple bardzo lubi chwalić się dopasowaniem oprogramowania do sprzętu, tymczasem właśnie zrobiono coś zupełnie odwrotnego.

I cóż, skutki takiej decyzji widoczne są gołym okiem. Oglądanie pełnych wersji stron internetowych na urządzeniu z ekranem o przekątnej niecałych ośmiu cali nie należy do przyjemności. Dla nowych funkcji iPadOS 13, może poza trybem ciemnym, również trudno znaleźć tu zastosowanie. Samemu interfejsowi także daleko do płynności, którą tablet zachwycał w momencie wyjęcia z pudełka 4 lata temu. Animacje lubią się przyciąć, klatkowanie zdarza się nader często, jak na sprzęt wyprodukowany przez Apple. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy przeglądamy strony internetowe, zdjęcia czy pocztę elektroniczną.

Owszem, w dalszym ciągu responsywność tabletu stoi na akceptowalnym poziomie, jednak gołym okiem jest zauważalnie gorsza od tej z iOS 12. Na szczęście, nie zmieniło się nic w zakresie odtwarzania multimediów – ulubione seriale z Netflixa dalej będą świetnymi towarzyszami podróży.

Reasumując, aktualizacja iPada mini 4 do iPadOS 13 zmieniła fajny, mały tablecik, w lekko ospałe urządzenie, wyraźnie sygnalizując użytkownikowi, że pora na jego wymianę.

Wydajność w grach

Postaram się krótko i na temat. Na iPadzie mini 4 zagramy obecnie wyłącznie w proste gry dostępne w App Store. Każdy poważniejszy tytuł będzie stanowił dla jego podzespołów wyzwanie nie do przeskoczenia, przez co płynna rozgrywka nie będzie możliwa. Tak działo się, na przykład, w testowanej przeze mnie grze F1 2019, gdzie mimo znacznego ograniczenia szczegółów, rozgrywki nie można było określić mianem płynnej. Jeśli ktoś szuka tabletu do gier, powinien spojrzeć w kierunku znacznie młodszej konkurencji.

Czas pracy na baterii

W kwestii czasu pracy na baterii trudno  mi się dokładniej wypowiedzieć, ponieważ nigdy nie miałem potrzeby eksploatowania jej do maksimum i po prostu nie mam porównania, a nie chciałbym być gołosłowny. Mogę napisać tylko tyle, że bateria w zupełności wystarcza na obejrzenie czterech odcinków Gry o Tron i ładnych kilka godzin słuchania muzyki przez Spotify.

iPad mini 4 w 2019 roku – warto?

Apple iPad mini 4 to jedno z moich ulubionych urządzeń od Apple, które w czasach, kiedy intensywnie z niego korzystałem, dostarczyło mi sporo rozrywki i pozwoliło pozostać w stałym kontakcie z istotnymi dla mnie sprawami wszędzie tam, gdzie byłem. Obecnie nie spełnia już moich oczekiwań, dlatego częściej korzysta z niego żona, która używa go przede wszystkim jako źródło muzyki dla domowego zestawu audio oraz do oglądania filmów i seriali. W tych zastosowaniach w dalszym ciągu daje radę, jednak na dzień dzisiejszy to szczyt jego możliwości. Cóż, nie polecam zakupu czwartej generacji małego iPada nikomu, nawet, jeśli cena zakupu z drugiej ręki będzie wyjątkowo korzystna. Jest już, zwyczajnie, zbyt leciwy.