Gothic – historia pewnego spotkania 18 lat po premierze

„Królestwo Myrtany zjednoczone pod berłem Króla Rhobara II…”. Komu w głowie nie rozbrzmiewa głos Tomasza Marzeckiego, gdy czyta powyższe słowa? Xardas – postać, którą wykreował ten znakomity aktor dubbingowy, staje się później prawdziwym mentorem głównego bohatera – Bezimiennego. Oj Gothic, Gothic – wspaniała to gra, która w swojej przeciętności zachwyciła wszystkich Polaków. Zupełnie przeciwnie niż resztę świata. 15 marca wypadała okrągła osiemnastka tego tytułu, dlatego razem z Wami chcemy świętować jego pełnoletność. A mamy na to dość nietypowy pomysł, więc zapraszamy do lektury!

WITAMY W KOLONII

***Górnicza Dolina, Stary Obóz, opuszczona chata jednego z kopaczy. Jest 15 marca 2019 roku, do pomieszczenia wchodzi ubrany na czarno starszy jegomość. Nosi na sobie charakterystyczną szatę zdobioną licznymi tajemnymi ornamentami. Spod kaptura wystaje szpiczasty nos i siwa bródka. Od postaci bije potężna, magiczna aura.***

– Gdzie oni się podziali? Zapraszasz ich grzecznie za pośrednictwem demonów, a ci i tak nie raczą zjawić się o czasie. Jednemu w głowie tylko pełzacze, a drugiemu ruda – obydwoje są tak samo niekompetentni i ograniczeni, ale z drugiej strony, gdzie ja bym znalazł lepszych kandydatów? – mężczyzna spogląda na połamane krzesło w rogu pokoju, wypowiada w ciszy niezrozumiałe słowa, aż nagle wszystkie elementy zaczynają łączyć się w całość. Siada na zaczarowanym krześle i wystukuje o kant stołu ulubioną piosenkę.
Nagle zza winkla wyłania się dwóch sprzeczających się ze sobą mężczyzn – bez wątpienia zwracają uwagę okolicznych mieszkańców i strażników. Tajemniczy mag uspokaja ich gestem ręki i zaprasza do stołu.
– W końcu jesteście, do diaska! Ile miałem na Was czekać? Po tobie Cor Calomie mogłem się tego spodziewać – w końcu bagienne ziele zaćmiewa jasność twoich myśli. Ale ty Saturasie? Użycie runy teleportacji, to dla ciebie zbyt wielki wysiłek?
– Mój Drogi Apostato i Nekromanto, wyobraź sobie, że niektórzy z nas mają inne obowiązki niż zabawy z demonami. W przeciwieństwie do ciebie chcemy się stąd wydostać, a do tego potrzeba rudy, którą kopacze chętnie ładują do swoich tłustych kieszeni, gdy tylko spuszczę z nich wzrok.
– Przejdźmy zatem do rzeczy – Xardas skinął z pozornym zrozumieniem. – Wezwałem was tu nie z powodu sentymentów czy chęci wypicia herbaty. Jak wiecie obchodzimy dzisiaj nie lada święto – oto minęło 18 lat od stworzenia Magicznej Bariery.
– Święto powiadasz? – warknął Cor Calom. – Od lat żywimy się potrawkami z chrząszcza, od lat musimy strzec się lasów, a nawet głównych traktów. Tylko wczoraj nieopodal Obozu Bractwa znaleziono dwóch martwych nowicjuszy. Myślisz, że zabiło ich bagienne ziele? Nie, przyjacielu. To bydle miało pazury wielkości twojej arogancji. Gdyby nie Śniący i nasze starania, nie mielibyście żadnej perspektywy. Ani ty i twoje demony, ani ty magu wody – z tą swoją nic niewartą kupą rudy.
– Nic nie wartą rudą…?! – Saturas poderwał się na nogi i runął z pięściami na Cor Caloma. Gdy próbował zadać cios, został zatrzymany przez stojącego za jego plecami demona, który błyskawicznie go unieruchomił potężną magią. – Ignoranci, matoły i kretyni – tylko tacy ludzie mnie otaczają – wydusił z siebie z trudem.
– Dosyć! – wrzasnął Xardas. – Nie spotkaliśmy się tutaj na bójki i słowne przepychanki. Naszym zadaniem jest podsumowanie tych 18 lat, spędzonych wspólnie w Górniczej Dolinie. Mam dla Was przygotowane pytania – odpowiadajcie składnie i błagam – nie pozabijajcie się podczas tej dyskusji.
– Moje pierwsze pytanie brzmi: Jakie wydarzenie zapamiętaliście szczególnie podczas 18 lat w kolonii karnej? Najpierw oddaję głos Tobie, Saturasie.
– Saturas łypnął wzrokiem na Cor Caloma i splunął siarczyście na podłogę. – Szczerze, to nigdy o tym nie myślałem. Całość swoich myśli i wysiłków koncentrowałem na ucieczce z tego przeklętego miejsca. Każdego dnia to samo – zbieranie rudy i pilnowanie łapczywych najemników i kopaczy. Ale gdybym miał wyszukać w pamięci jedno, wyjątkowe zdarzenie, to byłaby to walka bezimiennego włóczęgi z Ryżowym Księciem. Znacie go pewnie doskonale – to ten łysy zabijaka, który pilnuje nawadniaczy w dolnej części Nowego Obozu. Wyobraźcie sobie, że pewnego razu ten włóczęga tak dotkliwie pobił Księcia, że ten zamknął się w swojej chacie, aby uniknąć pogardliwych spojrzeń pozostałych Szkodników. I bardzo dobrze się stało, bo nienawidzę skurczybyka, odkąd przyłapałem go pijanego na bezczeszczeniuna naszego kopca rudy.
– Cor Calom wybuchnął gromkim śmiechem. – Ten wasz kopiec już dawno powinien zostać olany i roz… – W tym momencie usta zakryła mu łapa demona, nie pozwalając skończyć wulgarnego słowa.
– Saturas pomimo kpiącej w nim złości, zachował spokój, a Xardas spojrzał z wyrzutem na Cor Caloma i powiedział – Cor Calomie, proszę powściągnij swoje emocje, zapal sobie bagiennego ziela albo pomódl się w myślach do Śniącego, bylebyś umożwlił nam przeprowadzenie tej krótkiej rozmowy.
Cor Calom machnął ręką wyrażając swoją obojętność. – Jeśli chodzi o mnie, to wspominam dobrze każdy dzień. Czegoż więcej potrzeba człowiekowi w takim miejscu? Budzę się o świcie, słyszę rechot żab i od czasu do czasu ryk zjadanego przez węża błotnego nowicjusza. Na obiad od 18 lat jem potrawkę z chrząszcza albo gumowe mięso ze ścierowjada. Muszę zmagać się z obozowymi idiotami, z których najbardziej nie cierpię zarozumialców ze Starego Obozu. Myślą, że Gomez ma władzę, więc coś im się należy – ale się mylą. Banda aroganckich kretynów. Pamiętam jak zaginęła lista dostaw dla Starej Kopalni – wściekłości Gomeza nie było końca, a koleś, który im tę listę zwędził, pije teraz ryżówkę w Nowym Obozie.
– Rozumiem – powiedział Xardas z wyraźnym politowaniem w głosie. – A czy któryś z Was mógłby wskazać największe niebezpieczeństwo czyhające na dopiero co „wrzuconego” do Doliny żółtodzioba?
Saturas parsknął. – Zagrożeń jest cała masa – od pospolitych złodziejszaków po krwiożercze bestie, jak chociażby zębacze..
– Zębacze? – przerwał mu z irytacją Cor Calom. – To akurat najmniejszy problem. Byle dziad z kijem się przed nimi obroni. W lesie czeka wiele niebezpieczeństw, ale zdecydowanie największym jest cieniostwór. Od tego bydlaka lepiej trzymać się z daleka – wielu już Strażników Swiątynnych padło ofiarą tego potwora.
– Dziad z kijem?! – wybuchnął śmiechem Saturas. – Gdyby na ciebie drogi przyjacielu napadła grupa zębaczy, to uciekałbyś szybciej niż myślisz! I żadna zbroja, miecz ani magia nie pomogłyby ci w starciu z tymi cholernymi bestiami.

– Cisza! – syknął Xardas. – To ma być spokojna wymiana zdań i myśli, a nie chamstwo rodem z portowej tawerny. Widzę, że się nie dogadamy, dlatego zostawiłem dla was ostatnie pytanie: Co chcielibyście powiedzieć nowoprzybyłym do Górniczej Doliny osobom? Niech zacznie Cor Calom.
– Przede wszystkim unikajcie Starego i Nowego Obozu. A w szczególności tego starego krętacza Saturasa i jego bandy. Nie dajcie się zwieść obietnicom o wolności i swobodzie – bo skończycie jak nawadniacze pól u Ryżowego Księcia. W Starym Obozie z kolei prędzej doczekacie się noża w plecach niż pomocy ze strony innych osób, więc jedynym słusznym rozwiązaniem jest przybycie do Obozu Bractwa.
Mamy pod dostatkiem bagiennego ziela i potrawek lepszych od tych, które serwuje w Starym Obozie ten grubas w białym fartuchu. Snif? Snaaf? Jakoś tak miał na imię. Baal Namib wspominał, że po zjedzeniu zupy z chrząszcza u tego ociężałego umysłowo jegomościa, dostał tygodniowego rozwolnienia. Jak widzicie jedyna słuszna droga, to droga Śniącego. Jaśnie Oświecony Y’berion zawsze chętnie przyjmie kolejnych nowicjuszy. Mnie także przydałby się pojętny uczeń, który zebrałby odpowiednią ilość wydzieliny z pełzaczy, której potrzebujemy do odprawienia niezwykłego rytuału przyzwania Śniącego. Zapłacę rudą i dorzucę coś w gratisie!
– A Ty Saturasie? Chciałbyś coś powiedzieć? – zapytał Xardas ewidentnie zmęczonym głosem.
– Przede wszystkim unikajcie tych świrów z sekty – zaczął zgryźliwie Saturas. – Najpierw Was naćpają bagiennym zielem, a potem wykorzystają i złożą w ofierze innym popaprańcom. Cor Calom to kolekcjoner nie tylko wydzieliny z pełzaczy, ale także wielu innych paskudztw i dziwactw.
Sam obóz też jest obskurny – wszędzie smród, bagna, krwiopijce i błotne węże. Nocą nie możesz nawet wyjść do wychodka, bo wystarczy chwila nieuwagi i już jesteś w żołądku jakiejś bestii. Jedynym słusznym wyborem jest Nowy Obóz. Tutaj poczujecie się jak w domu – mamy silnie strzeżone bramy, nikt niepowołany się tutaj niedostanie. Ludzie są względnie życzliwi, a po ciężkim dniu możecie odpocząć w tawernie na jeziorze. Poza tym tylko dzięki nam Bariera wkrótce zostanie zniszczona. Do wysadzenia naszego kopca pozostało niewiele czasu, ale kiedy się to stanie – najlepiej być po naszej stronie.

– Powiedzcie mi jeszcze – zaczął Xardas ziewając. – Dlaczego w zasadzie się tak nienawidzicie?
– Widzisz! – poderwał się na nogi Cor Calom. – Kiedy zesłano mnie do Górniczej Doliny byłem nikim. Potrzebowałem ubrań, jedzenia, pomocy. Pewnego razu, kiedy lagą próbowałem zatłuc ścierowjada, spotkałem pewnego maga w niebieskiej szacie. Ścierowjad był nadzwyczaj zwinny i agresywny. Kąsał mnie tym swoim wielkim dziobem, a mag stał i patrzył. Wiedziałem, że może pstryknąć palcami, a z jego dłoni wystrzeliłby piorun, który ocaliłby mi życie. Ale on wolał się przyglądać z sadystyczną, wręcz perwersyjną ciekawością. Pomógł mi dopiero wówczas, gdy już nie miałem siły się bronić, a ścierowjad zaczynał pożerać mnie żywcem.
Niedługo później spotkałem go ponownie i poprosiłem o kilka bryłek rudy na jedzenie. Ale on już wtedy miał tę swoją chorą wizję wielkiego kopca i nie dał mi absolutnie niczego. Wtedy – niech dzięki będą opatrzności Śniącego – pomógł mi inny zesłaniec, który przestrzegł przed starym magiem – Saturasem. Powiedział, że to kawał bydlaka i skąpca, któremu w głowie wyłącznie ruda. Od tej pory gardzę tym człowiekiem!

Ścierwojad… chyba każdy pamięta jakie dźwięki wydaje ta przerośnięta kura

– Zgadzasz się z tymi zarzutami, Saturasie? – uśmiechnął się pod nosem Xardas.
– Cor Calom przeinaczył większość faktów. Owszem, spotkałem go w lesie i owszem znalazł się w tej opowieści ścierwojad, ale to by było na tyle z prawdziwej historii. Cor Calom już wtedy bowiem wykazywał nadzwyczajną słabość do bagiennego ziela. Wówczas nie był jeszcze Guru i nie miał takiej odporności na substancje halucynogenne, jak teraz.
A było to tak: szedłem ja sobie bodajże w odwiedziny do znajomego ze Starego Obozu i nagle usłyszałem zatrważający krzyk! Pomyślałem, że to cieniostwór zaatakował któregoś ze skazańców, więc pośpieszyłem z pomocą. Okazało się jednak, że pod drzewem leżał zupełnie nagi mężczyzna. Zachowywał się tak, jakby nie miał kontaktu z rzeczywistością. Tuż nad nim skubał sobie trawkę ścierwojad – zupełnie niezainteresowany bełkoczącym Cor Calomem. Ba! Spoglądał na niego z pogardą, jakby nie mógł uwierzyć, że można doprowadzić się do tak podłego stanu.
A co do tej rudy… Nie zapytał a próbował mnie okraść. Gdy poczułem jego lepkie łapy w swoich kieszeniach pogoniłem go przy akompaniamencie trzaskających kul ognia.
Xardas skrzywił się nieco, spojrzał w oczy rozwścieczonego Cor Caloma i rzekł spokojnie. – Pozwólcie, że sam zajmę się podsumowaniem tych 18 lat spędzonych pod kopułą Magicznej Bariery. A Wy wracajcie do siebie – już dość mi krwi napsuliście!

***W chacie znikąd zaczynają pojawiać się demony. Jeden z nich wiąże magicznymi pętami obrażających się mężczyzn. Przez chwilę czuć zapach spalonego mięsa i słychać pojedyncze jęki. Nagle mężczyźni znikają przeniesieni w inne miejsce runami teleportacji. Xardas głaszcze jednego z demonów po głowie, skupiając wzrok w jednym punkcie. Na jego twarzy rysuje się zmęczenie, ból i frustracja.***

Powrót po 18 latach do Górniczej Doliny

Powyższy tekst jest luźnym pomysłem na to, jak mogłoby się potoczyć spotkanie Xardasa, Cor Caloma i Saturasa. Żadno z powyżej opisanych sytuacji nie miało miejsca w grze, ale wykreowałem je na potrzeby tej krótkiej opowiastki.

Wróćmy jeszcze na chwilę do samego Gothica.  Od jego premiery w 2001 roku minęło 18 lat (polska wersja ukazała się rok później). Do tej pory pamiętam jednak swoje pierwsze kroki w Górniczej Dolinie.

Produkcja studia Piranha Bytes zyskała w Polsce miano kultowej pomimo wielu niedociągnięć i błędów w strukturze rozgrywki. Tym bardziej zaskakujący jest fakt, że Gothic doczekał się tak ogromnej popularności. To chyba jeden z tych tytułów, w których unikalność świata przedstawionego wynikała zarówno z fenomenalnej warstwy fabularnej, jak i licznych błędów na polu mechaniki i grafiki.

Wielokrotnie spotykałem się ze stwierdzeniami, że zamodowany Gothic traci swojego pierwotnego ducha, a poprawiony system walki czy upiększone lokacje ujmują Górniczej Dolinie specyficznego klimatu. I trudno się z tym nie zgodzić. Ja kochałem Gothica przede wszystkim za niesamowitą historię i dubbing, który nadawał grze iście epickiego wymiaru. Postacie były wyraziste, każda z nich wyróżniała się na swój sposób. Pod tym względem było to coś niesamowitego.

O tym, że Gothic na stałe zagościł w polskiej popkulturze (zwłaszcza pokolenia lat 90′), świadczy fakt, że do gry wciąż są dodawane przeróżne mody, a nawet tworzone odrębne produkcje jak Dzieje Khorinis. Warto wspomnieć, że w 2007 roku powstało także  gigantyczne rozszerzenie do pierwszego Gothica, które dla wielu osób stało się nierozłączną częścią zabawy w tym uniwersum – mowa oczywiście o Gothic: Mroczne Tajemnice.

I muszę tutaj jeszcze nawiązać do nadchodzącej premiery Dziejów Khorinis. Wydarzenia przedstawione w tej oddzielnej produkcji będą miały miejsce 10 lat przed fabułą z „jedynki”. Czeka nas całkowicie nowy świat, nowa ścieżka fabularna, nowe postacie i wszystko to, co w Gothicu było najlepsze – przynajmniej tak się zapowiada. Wszystkich fanów Gothica, którzy nie są na bieżąco, zachęcam do zapoznania się z produkcją ekipy SoulFire. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że twórcy zaangażowali aktorów dubbingowych ze starej „gothicowej” gwardii m.in. pana Andrzeja Tomeckiego, podkładającego głos pod pirata Grega w Gothicu II: Noc Kruka. Sam projekt robi ogromne wrażenie – zresztą przekonajcie się sami:

https://www.youtube.com/watch?v=i5BX8iXMJK0

Staruszek Gothic pomimo 18 lat na karku dalej trzyma się świetnie. Niepowtarzalny klimat, fenomenalny polski dubbing i świetna historia okraszone masą błędów i kanciastą grafiką już na zawsze pozostaną w mojej pamięci.

Na koniec ku wiecznej chwale Gothica zamieszczam jeden z najsłynniejszych tekstów tej gry: