Google Trips chce zmienić sposób, w jaki podróżujemy

Google testowało tę aplikację już dłuższy czas, a pracowało nad nią od dwóch lat. Dzisiaj można ją pobrać ze sklepu Google Play. I dobrze, bo to świetne narzędzie pozwalające planować wycieczki, zarządzać biletami, rezerwacjami hotelowymi, i wiele więcej.

Google Trips potrafi oprócz powyższego zaoferować edytowalne przewodniki dla ponad 200 miast z całego świata i zasugerować restaurację, która może ci się spodobać, na podstawie historii twoich wyszukiwań w Google. Co najlepsze – aplikacja może działać offline. Przed wyjazdem możemy ściągnąć wszystko, co potrzebne na smartfon, włącznie z mapami i wskazówkami dojazdu, i tym samym oszczędzić sobie nadwyrężających budżet wysokich opłat za zagraniczne pakiety internetowe lub frustrującej pogoni za działającymi hotspotami.

Richard Holden, wiceprezes zarządzania platformą produktową Google, nie ukrywa zadowolenia z prezentacji nowej aplikacji:

Google Trips jest zwieńczeniem ponad dwuletniej pracy nad poprawą jakości usług Google wycelowanych w turystykę. Naprawdę czujemy potrzebę pomocy nie tylko tym, którzy planują podróż, ale też tym, którzy dotarli już do jej celu.

Firma ma nadzieję, że teraz, gdy aplikację można bez problemu pobrać i używać zarówno na Androidzie jak i iOS, stanie się ona pierwszym źródłem informacji dla podróżników, którzy będą chcieli zebrać informację o wycieczce, i swobodnie poruszać się po mieście, do którego trafili.

google-trips

Apka będzie zatem konkurować z takimi uznanymi markami jak TripIt czy uderzający w bardziej biznesowe podróże Concur. Google Trips może okazać się strzałem w dziesiątkę, gdyż za naprawdę świetne pomysły (na przykład powiadamianie, gdy w twoim samolocie są wolne lepsze miejsca) TripIt każe sobie płacić w usłudze premium, a Trips jest darmowe. I choć produktowi Google brakuje jakichś zabójczych opcji, które deklasowałyby konkurencję, może okazać się bardziej przydatne jako miejski przewodnik, integrując ze sobą inne usługi Google na poziomie, którego inne aplikacje nie będą w stanie osiągnąć.

Aplikacja wymaga zalogowania na swoje konto Google. Pozwala to na prezentowanie listy zaplanowanych, aktualnie trwających i zakończonych podróży. Da się tu zyskać i przechowywać informacje o naszych przelotach, hotelach czy wynajmie samochodu. Przydatne podpowiedzi dadzą znać, jak dostać się z lotniska do centrum miasta, za jaką walutę kupimy pamiątki w sklepie i pod jaki numer dzwonić w razie wypadku komunikacyjnego. Sercem Google Trips jest aplet „Things to do”, gdzie pojawią się (personalizowane na podstawie twoich danych z Google) trasy, bazujące na tym jak długo zatrzymasz się w mieście i gdzie dzieje się coś ciekawego w najbliższej okolicy.

google-trips-2

Jeśli będziemy mieli włączone dane komórkowe, aplikacja pobierze informacje dotyczące tego, w jakich porach otwarte są muzea, wystawy czy centra handlowe, które mogłyby nas zainteresować. Weźmie też pod uwagę pogodę – jeśli będzie słonecznie, zasugeruje wycieczkę do odkrytego parku, a jeśli będzie padać – poda do przeglądnięcia miejsca, gdzie przyjrzymy się czemuś interesującemu pod dachem.

Google Trips wydaje się być świetną propozycją zarówno dla tych, którzy uwielbiają planować wycieczki, jak i dla tych lubujących się w jednodniowych, spontanicznych wypadach. Obecnie często, żeby ogarnąć jakiś zagraniczny wyjazd musimy wielokrotnie przełączać się pomiędzy mailami, gdzie trzymamy informacje o biletach lotniczych i rezerwacjach hotelowych, dokumentach wiszących jako notatki w Evernote czy zapiski w Trello, listami zabytków w Google Dokumenty i ciągłym włączaniu, i wyłączaniu map, nie mówiąc już o pamiętaniu o szybko zmniejszającym się pakiecie internetowym. Trips to zmienia, bo to świetne narzędzie all-in-one, agregujące dane z wszystkich usług Google jednocześnie – bez bólu, że zaraz stracimy zasięg.

W czasach, gdy coraz mniej chętnie korzystamy z papierowych przewodników, które potrafią swoje kosztować, Google Trips wygląda jak radosne objawienie. Czy rzeczywiście tym się stanie? Zdecydujemy my – użytkownicy. Wygląda jednak na to, że od tej pory podróż nie będzie zaczynać się od pierwszego kroku, a od pierwszego tapnięcia :)

 

źródło: theverge.com