klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard
(fot. Mateusz Szymański - Tabletowo.pl)

Recenzja Genesis Thor 660 – świetna miniaturka

Trudno jest obecnie znaleźć producenta sprzętu gamingowego, który nie ma jeszcze w swojej ofercie klawiatury 60%. Jednym z nich jest Genesis z produktem Thor 660. Jak się sprawuje?

Gracze to ta grupa ludzi, która ma zdecydowanie największy wpływ na rynek klawiatur komputerowych. To peryferium może i nie jest na ogół na samej górze listy priorytetów typowego gracza, ale nie może ono zostać pominięte. Dlatego ci, którzy chcą grać na jak najwyższym poziomie, starają się jak najbardziej zoptymalizować wszystkie urządzenia, z których korzystają, a producenci robią, co mogą, aby nadążyć za dynamicznie zmieniającymi się potrzebami klientów. Jednym z najpopularniejszych w ostatnich latach trendów jest ciągłe pomniejszanie klawiatur do rozmiarów tak absurdalnych, że dla niektórych mogłyby się one wydawać wręcz bezużyteczne.

Wśród tych, które potrafią jeszcze spełniać większość funkcji typowej klawiatury, jest rozmiar 60%. To on ostatnio zyskał największą popularność i wybierany jest przez coraz więcej graczy. Powód jest bardzo prosty: dzięki mniejszej klawiaturze gracz ma więcej miejsca na ruchy myszką, a – jak wiadomo – miejsce się bardzo przyda, gdyż spora część z graczy korzysta z czułości poniżej 1000 DPI. Oczywiście przy okazji powstania ogromnego zapotrzebowania na klawiatury w tym rozmiarze pojawiła się również podaż. Trudno jest obecnie znaleźć producenta sprzętu gamingowego, który nie ma jeszcze w swojej ofercie klawiatury 60%.

Jednym z tych, który takową ma w ofercie, jest Genesis. Ta mniej popularna firma jest raczej kojarzona z produktami średniej jakości i adekwatnymi do niej cenami. Nie oznacza to jednak, że wszystko, co sprzedaje, jest bezużytecznym chłamem – wręcz przeciwnie! Niejednokrotnie miałem okazję korzystać z jej produktów, które reprezentowały naprawdę dobry poziom, jak na swoją cenę.

Dziś na moim biurku gości klawiatura Genesis Thor 660. Jak się spisuje? Czy jest produktem godnym profesjonalnego gracza? No i – przede wszystkim – czy jest warta ceny, którą przyjdzie nam za nią zapłacić?

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Opakowanie

Klawiatura Genesis Thor 660 zapakowana jest w pudełko utrzymane w kolorystyce szarej połączonej z czerwienią – barwą marki. Na froncie znalazł się render produktu, nazwa oraz kilka informacji. Pierwsza i prawdopodobnie najważniejsza mówi nam o zamontowaniu w tym modelu przełączników mechanicznych Red. Druga informuje nas z kolei o możliwości podłączenia klawiatury zarówno po kablu, jak i bezprzewodowo, zaś trzecia – o obecności podświetlenia RGB.

Najciekawiej jest natomiast z tyłu opakowania. Tam znalazł się kolejny render Thora 660, z którego to wychodzą linie, a na ich końcach wypisane są dodatkowe cechy klawiatury. Są to:

  • możliwość połączenia przez Bluetooth,
  • możliwość połączenia za pomocą kabla USB-C,
  • wbudowany akumulator o pojemności 3000 mAh,
  • gumki antypoślizgowe,
  • 19 trybów podświetlenia RGB,
  • wysokiej jakości stabilizatory,
  • przełączniki mechaniczne Gateron Red o żywotności 50 milionów wciśnięć,
  • keycapy Pudding wykonane metodą podwójnego wtrysku,
  • kompaktowy rozmiar,
  • N-Key Rollover,
  • multimedialne i funkcyjne klawisze.

Ponadto obok znalazła się pełna specyfikacja zamontowanych w tej klawiaturze przełączników. Dowiadujemy się z niej, że:

  • aktywacja ma miejsce w połowie skoku,
  • pełen skok ma 4 milimetry,
  • do aktywacji musimy użyć 45 gramów siły,
  • szybkość reakcji to 8 milisekund.

Jakby Wam jeszcze było mało suchych informacji, to pod tym znalazła się jeszcze jedna specyfikacja, która – choć powtarza już część znanych nam cech – to wciąż przekazuje naprawdę przydatne informacje. Nie będę Wam jednak już nimi zawracał głowy, a po prostu w reszcie tekstu będę z nich korzystał. Jeśli ktoś jednak chce je przeczytać, to wystarczy przybliżyć sobie prawe zdjęcie w galerii poniżej :)

Muszę natomiast przy tej okazji pochwalić Genesis za naprawdę dobrą robotę, jeśli chodzi o informowanie klienta o produkcie. Rzadko zdarza się, że na opakowaniu klawiatury znajdziemy aż tak bogaty zestaw specyfikacji, w tym nawet dokładne informacje o skoku i aktywacji przełączników. To wszystko zasługuje na aprobatę.

Akcesoria

Wewnątrz pudełka, poza samą klawiaturą, otrzymujemy standardowy zestaw akcesoriów. Jest to instrukcja obsługi w języku polskim, biały przewód USB-A do USB-C, mający około półtora metra długości i służący do ładowania klawiatury lub podłączenia jej i korzystania z niej po kablu, a także małe, białe narzędzie, do zdejmowania keycapów – keycap puller.

Nie jest to zły zestaw, aczkolwiek mam co do niego kilka zastrzeżeń. Po pierwsze – dodany tu keycap puller jest w pełni plastikowy, w tym jego ząbki chwytające za nakładkę. To może spowodować, że podczas zdejmowania keycapów uszkodzimy je, rysując ich boczną powierzchnę tymi właśnie ząbkami. Brakuje mi tu zatem drucianego narzędzia zamiast tego plastikowego, choć i tak lepsze to niż nic.

Po drugie dołączony kabel jest ogumiony i biały, co – jak doskonale wiadomo – może po pewnym czasie skończyć się niezbyt przyjemnie. Jeśli mieliście kiedykolwiek biały gumowy kabel, to pewnie wiecie, że po pewnym czasie lubi on bardzo żółknąć i wyglądać po prostu paskudnie. Fajnie więc by było, gdyby Genesis dorzucił tu kabel w oplocie zamiast gumowego, natomiast z drugiej strony osobiście jestem fanem gumy. Trudno jest zrobić biały materiał, z którego oplot wyglądałby faktycznie biało, a nie srebrno. Dlatego też guma bardziej mi w tym przypadku pasuje, choć szkoda, że tak prędko utraci swój śnieżny urok.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard akcesoria
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od góry

Genesis Thor 660 to klawiatura oferowana w dwóch wariantach kolorystycznych: białym i czarnym. Do mnie na testy trafił ten pierwszy. Od razu po odpakowaniu w oczy rzuca się fakt, że jest to klawiatura prawdziwie kompaktowa. Ma ona bowiem rozmiar 60%, a zatem nie znajdziemy tu ani panelu numerycznego, ani sekcji nawigacyjnej, ani rzędu klawiszy funkcyjnych. Ponadto jej wymiary to 293 x 102 mm, a zatem jest to istna miniaturka. Jedyne klawisze, które otrzymujemy, to sekcja alfanumeryczna – czyli literki, cyferki i modyfikatory. Dodatkowo Thor 660 korzysta z układu ANSI, a zatem lewy Shift jest długi, Enter niski, natomiast rząd dolny ma standardowe wymiary.

Niektórzy z Was zastanawiają się pewnie jak korzystać w takiej klawiaturze z funkcji, które nie znalazły dla siebie miejsca w postaci fizycznych klawiszy. Na szczęście producent ma na to rozwiązane – skróty. Za wszystko odpowiada tu druga warstwa, do której dostęp otrzymujemy poprzez przytrzymanie klawisza FN. Wówczas możemy na przykład wcisnąć FN+1 i w efekcie wprowadzimy F1, albo FN+P – komputer zrozumie to jako PrintScreen.

Jedynym problemem są natomiast strzałki. Te co prawda są na klawiaturze, pod klawiszami WASD, aczkolwiek dostęp do nich został znacząco utrudniony. Genesis każe nam najpierw przytrzymać FN+W przez około 5 sekund, aby aktywowana została warstwa strzałek. Wówczas wciskanie WASD sprawi, że komputer zrozumie to jako strzałki. Jeśli jednak chcecie szybko skorzystać z tych liter, to mam złą wiadomość – powrót do domyślnej warstwy to kolejnych 5 sekund trzymania FN+W.

Szczerze nie rozumiem skąd u producenta pomysł na tak niewygodne rozwiązanie kwestii tych klawiszy. Strzałki są jednymi z najczęściej używanych klawiszy nawigacyjnych, więc dostęp do nich powinien być jak najmocniej uproszczony w klawiaturze takich rozmiarów. A tu, niestety, taka wpadka. Szkoda.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard góra
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od spodu

Na odwrocie Thora 660 możemy dostrzec kilka ciekawych elementów. Po pierwsze w każdym z czterech rogów znalazła się gumka antypoślizgowa. Dzięki nim klawiatura nie ślizga się po biurku podczas jej używania. Niestety, zabrakło miejsca na rozkładane nóżki, za pomocą których użytkownik mógłby podwyższyć kąt nachylenia klawiatury. Zamiast tego skazani jesteśmy na domyślny kąt, który jest niewysoki i sprawiał mi nieco dyskomfortu podczas użytkowania.

Po drugie w stosunkowo płaskiej powierzchni umieszczone zostało małe wgłębienie, wewnątrz którego znalazł się przełącznik ON/OFF. Za nim znajduje się z kolei czerwony i zielony plastik – ten pierwszy widać, gdy ustawione mamy OFF, a ten drugi gdy ON.

Przełącznik służy do przełączania klawiatury pomiędzy trybem przewodowym, a bezprzewodowym Bluetooth. Ulokowanie przełącznika na spodzie nie należy do najwygodniejszych, bo trzeba podnosić i obracać klawiaturę, żeby do niego sięgnąć, ale to detal i nieczęsto sprawi to komukolwiek problem. Niemniej jednak lepiej byłoby, gdyby jego miejsce było z tyłu, obok portu USB-C.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard spód
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Od boku

Konstrukcja klawiatury Genesis Thor 660 oparta jest o jednoczęściową obudowę wykonaną w pełni z tworzywa sztucznego. Na szczęście jej ścianki są dosyć grube, co dodaje całości sztywności – klawiatura nie wygina się praktycznie w ogóle w rękach, ani podczas użytkowania. Ponadto przełączniki zostały przez nią osłoniętę, dzięki czemu mamy tu do czynienia z closed design – przeciwieństwem floating-key design. Ten drugi jest przeze mnie niezbyt lubiany, bo nie podobają mi się wystające przełączniki, ani dźwięk generowany przez klawiatury o takiej konstrukcji. Dlatego chwała Genesisowi, że zdecydował się na osłonięcie Gateronów obudową.

To, czego nie widać, to natomiast metalowa płyta mocująca, która umieszczona jest wewnątrz obudowy i jeszcze bardziej usztywnia konstrukcję. Należy pamiętać, że gdyby była to klawiatura z floating-key designe, płyta ta byłaby górną częścią obudowy. Thor 660 nie jest więc w tym względzie gorszy od konkurencji, a moim zdaniem jest nawet lepszy, bo używa większej ilości tworzywa, dzięki czemu klawiatura jest gęstsza. Waży dokładnie 598 gramów według mojej wagi, czyli standardowo jak na klawiaturę 60% z plastikową obudową.

Białe tworzywo, z którego jest obudowa, to prawdopodobnie ABS. Wspominam o tym dlatego, że wiązać może się to z żółknięciem w przyszłości. Nikt z nas raczej nie lubi jak białe elementy żółkną, ale natura ABS-u zmusza go do tego, dlatego, jeśli moje podejrzenia są zgodne z prawdą, to trzeba się z tym liczyć.

Na tyle klawiatury ulokowany został port USB-C, który nie jest wycentrowany. Zamiast tego umieszczono go blisko lewej krawędzi. Ma to swoje plusy, jak i minusy, ja jednak wolę wycentrowane porty – łatwiej wówczas ładnie ułożyć kabel na biurku.

Cała klawiatura ma 39 milimetrów wysokości, razem z keycapami, a więc jest standardowej wysokości. Sama obudowa ma z kolei na froncie około 19 mm, czyli również typowo dla klawiatury o normalnym profilu.

Z profilu można z kolei zauważyć, że obudowa nadaje klawiaturze naturalny kąt pochylenia w kierunku użytkownika, ale wynosi on jedynie około 5 stopni, czyli niewiele. Kształt obudowy przypomina mi nieco legendarną Anne Pro 2 (jej solidność zresztą też ;)). Mamy tu proste kształty i ostre ścięcia z tyłu u dołu. Całość wygląda naprawdę ładnie i prosto.

Keycapy

Niektórzy z Was zdążyli już pewnie zauważyć, że keycapy, zastosowane w klawiaturze Genesis Thor 660, wyglądają ciut nietypowo. Są to bowiem nakładki znane jako Pudding, ze względu na swoją budowę. Wyglądają one nieco jak pudding właśnie, dzięki oddzieleniu górnej sekcji od dolnej. Ta dolna jest tutaj mleczna, prześwitująca, co ma na celu ładne rozprowadzenie podświetlenia, zaś ta górna jest biała i na niej ulokowane zostały nadruki.

Te z kolei powstały z użyciem technologii podwójnego wtrysku, czyli najwytrzymalszej na rynku. Polega ona na wykonaniu literki z osobnego kawałka plastiku, a resztę bryły nakładki z osobnego. Efektem jest nadruk, który jest fizycznie nie do zmazania, gdyż jest częścią powierzchni.

Tworzywo, które producent wykorzystał do produkcji tych keycapów, to PBT. Uznawane jest ono za wytrzymalsze od ABS-u, gdyż czynniki zewnętrzne mają na nie o wiele mniejszy wpływ. Dlatego też mycie tych keycapów we wrzątku nie powinno ich uszkodzić, a ich powierzchnia nie powinna wytrzeć się ze swojej tekstury przez kilka ładnych lat. PBT ma natomiast zasadniczą wadę – warping. Zjawisko to polega na wyginaniu się dłuższych nakładek podczas produkcji, a konkretnie ich chłodzenia. W tym przypadku nie zauważyłem jednak żadnych krzywych keycapów.

Należy też wspomnieć, że w tym przypadku powierzchnia już i tak jest dosyć gładka, co może niektórym nie pasować. Ja porównałbym to uczucie do dotykania jakiegoś proszku. Niby czuć, że takie suche, ale jednocześnie gładkie, nie jak papier ścierny czy inny żwir. Nie jest to też taka gładkość jak lustro. Mi osobiście się taka faktura podoba, ale wiem, że większość fanów PBT oczekuje szorstkiej powierzchni i ta może się im nie spodobać. Nie uważam jednak, aby szorstkie nakładki dawały obiektywną przewagę.

Dodatkowe nadruki wykonane zostały metodą pad-printing, a więc są nadrukowane na powierzchni keycapów, przez co wytrą się bardzo szybko od dotykania ich palcami. Mają one szary kolor i w dodatku są wyraźnie wypukłe, co mnie osobiście strasznie irytowało podczas pisania na Thorze 660.

Wcale nie pomaga w tej kwestii fakt, że dodatkowe nadruki są na praktycznie każdym keycapie. Ma to jednak swój powód – klawiatura ta kryje na drugiej warstwie masę funkcjonalności przez swój mały rozmiar, a dodatkowe nadruki mają reprezentować właśnie poboczne funkcje. Tyle dobrego, że nie potrzebujemy mieć otworzonej ciągle instrukcji, żeby wiedzieć, gdzie schowany został Insert czy PageUp.

Domyślna czcionka trochę mnie zawiodła, bo choć jest dość ładna i cienka, to niestety ma niedomknięte brzuszki. Z tego też powodu litery, takie jak O i P, a także cyferki, takie jak 8 i 6, mają przerwy. Powodem jest potrzeba wsparcia tej wewnętrznej części białego plastiku żeby nie odpadł podczas produkcji. Da się co prawda zrobić keycapy double-shot bez takich wsporników i z domkniętymi literkami, ale jest to najwidoczniej droższe, bo pozwolić mogą sobie na to tylko nieliczne firmy (jak np. Logitech).

Profil tych nakładek to popularny OEM, który znany jest z większości klawiatur. Ma on kanciasty kształt z lekkimi zaokrągleniami i delikatnym wyprofilowaniem powierzchni. Nie jest on ani wysoki, ani niski – coś pomiędzy.

Od boku widać w pełnej okazałości ten podział na dwie części, niczym w puddingu. Czy mi się to podoba? Z wyłączonym podświetleniem niezbyt, bo ta mleczna część jest zbyt żółtawa. Natomiast gdy całość zostaje rozświetlona, to… dowiecie się w jednym z następnych akapitów ;)

Stabilizatory

Jedną z cech, które producent wymienił na pudełku, są „premium quality stabilizers”. Muszę przyznać, że jest w tym sporo racji. Genesis zadbał bowiem o to, aby zamontowane w Thorze 660 stabilizatory nie szeleściły nawet w najmniejszym stopniu. Nie do końca wiem, jak to osiągnął, bo na drucikach widoczna jest tylko mała ilość przezroczystego smaru, natomiast wszystkie klawisze stabilizowane nie hałasują, a wręcz są jakby wyciszone. Wynika to z tego, że zamontowane tu stabilizatory nie mają obciętych dodatkowych amortyzatorów. Przez to uderzenie jest takie miękkie.

Dodatkowo każdy z białych stabilizatorów siedzi naprawdę stabilnie w płytce mocującej. To ważne, bo część szelestów na ogół wynika nie tylko z klekoczącego drucika, ale również z ruszającej się obudowy stabilizatora. Tu na szczęście całość została skutecznie wyeliminowana przez producenta, za co mu chwała.

Zaryzykowałbym nawet stwierdzeniem, że Genesis Thor 660 nie wymaga żadnych dodatkowych modyfikacji w kwestii stabilizatorów i jest doskonały od razu po wyjęciu z pudełka. To zdarza się naprawdę rzadko w przypadku gotowych klawiatur.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard stabilizatory
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Przełączniki

Ciekawa jest kwestia przełączników. Genesis nie oferuje nam żadnego wyboru i jesteśmy zmuszeni do zakupu Thora 660 na Gateronach Red, które są lekkimi przełącznikami liniowymi. Wymagają one bowiem tylko 45 gramów siły do aktywacji i około 55 gf do doprowadzenia trzonu do samego spodu.

Zwolennicy uważają, że lekkość sprężyny pozwala na szybsze wciskanie i mniej męczy palce. Ja uważam jednak, że najważniejszy jest balans – za lekkie przełączniki znacznie obniżą naszą precyzję i zwiększą częstotliwość literówek, natomiast zbyt ciężkie za bardzo zmęczą nasze palce. Niestety, sprężynka w czerwonych Gateronach jest moim zdaniem nieco za lekka i trudno było mi się na nie przestawić. Dziesięć gramów więcej by wystarczyło, bo moje palce są przyzwyczajone właśnie do 65 g.

Gateron Red to, jak już wspomniałem, przełączniki liniowe. Nie jest w nich zatem wyczuwalna w żaden sposób aktywacja, gdyż cały czteromilimetrowy skok jest płaski i jedyny opór stawia w nim sprężyna. Sprawia to, że nasze palce nie mogą cofnąć się w połowie drogi, bo nie czują za sprawą sprzężenia zwrotnego, że klawisz już się aktywował i to pora wracać do góry.

Dlatego też uważam, że liniowce wcale nie są najlepszym wyborem dla każdego gracza, choć grało mi się na nich nie najgorzej. Wolę zdecydowanie przełączniki dotykowe do tego celu, natomiast nie mogę rzec złego słowa o Gateron Red w tej kwestii. Zarówno pisanie, jak i granie, jest na nich w porządku, dla moich palców rzecz jasna.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard switche
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Producent zasługuje natomiast na pochwałę za wybór Gateronów. Jest to moim zdaniem jeden z najlepszych producentów przełączników obecnie na rynku, a już na pewno najlepszy spośród tych, których modele trafiają do klawiatur mainstreamowych.

Gateron Red reprezentują naprawdę dobry poziom i są bardzo gładkie. Czuć w nich delikatne tarcie, ale dzięki użyciu odświeżonego wariantu zostało ono ograniczone do minimum. Genesis nigdzie nie wspomina, że są to Gaterony z serii Pro, a ja dodatkowo to sprawdziłem – na trzonach nie ma ani grama smaru, więc są to najzwyklejsze Gaterony. Z tego też powodu naprawdę ogromny szacun za dostarczenie tak gładkich przełączników bez smarowania. Konkurencja niech się uczy!

Szkoda natomiast, że fani przełączników dotykowych i klikających zostali kompletnie zignorowani i Genesis Thor 660 jest produktem skierowanym wyłącznie do fanów liniowców. Producent mógł zaoferować opcję wyboru pomiędzy Redami, Brownami i Blue i od razu więcej osób byłoby zadowolonych. Trochę zmarnowany potencjał, natomiast ja lubię liniowce, więc nie narzekam.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard switch
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Brzmienie

Wiele do życzenia pozostawia natomiast dźwięk, jaki generuje recenzowana dziś przeze mnie klawiatura. Co prawda klawisze stabilizowane są cichutkie i nie szeleszczą za sprawą użycia genialnej jakości stabilizatorów, ale cała reszta klawiatury nie uwiodła mnie swoim brzmieniem.

Składają się na to dwa czynniki. Pierwszy to brak smaru na trzonach przełączników i ich sprężynkach, a drugi to cieniutkie keycapy Pudding. Suma dodania tych dwóch cech jest prosta – klawiatura brzmi tanio, plastikowo i słychać wydobywające się z niej metaliczne dźwięki. Niektórzy mogą narzekać, że wewnątrz obudowy nie znajdziemy żadnej pianki wyciszającej, ale moim zdaniem nie w tym leży problem. Pianka jedynie wyciszyłaby pusty pogłos.

Tu natomiast mamy nieciekawy dla uszu wysoki dźwięk, wydobywający się za każdym stuknięciem w akompaniamencie rezonujących sprężyn. Gdyby przełączniki były nasmarowane, to dźwięk byłby bardziej basowy i wyeliminowany zostałby metalowy pogłos, z kolei gdyby keycapy były grubsze i/lub ABS-owe, to to dodatkowo uwydatniłoby brzmienie. Należy jednak pamiętać, że to wyłącznie moje subiektywne odczucia i Wam może się brzmienie tej klawiatury podobać. Ja mimo wszystko celuję w nieco inną charakterystykę dźwięku.

Wspomnę jeszcze jednak, że na szczęście nie jest to klawiatura przesadnie głośna, poniekąd dzięki obudowanym przełącznikom. Floating-key design nie panuje nad dźwiękiem i stukanie rozlewa się we wszystkie strony, przez co klawiatury są głośniejsze niż powinny, a tu fale dźwiękowe są po części absorbowane przez grubą obudowę. Nie obudzicie więc raczej rodziny grając na Thorze 660 po nocach.

Tak brzmi klawiatura Genesis Thor 660.

Podświetlenie

Jedną z najważniejszych cech klawiatury Genesis Thor 660 zdaje się być podświetlenie RGB i sposób, w jaki keycapy Pudding je uwydatniają. Z jednej strony muszę przyznać, że efekt jest naprawdę przyjemny dla oka, ale z drugiej nie podoba mi się, jak spacja jest podświetlona tylko po środku. Psuje to po prostu efekt, dlatego lepiej byłoby, gdyby producent umieścił pod tym klawiszem trzy diody zamiast jednej.

Mimo to wiele ludzi już od lat kocha się w Puddingach i montuje je w swoich klawiaturach. Ja nigdy nie byłem ich fanem, bo wolę stonowane klawiatury bez światełek, ale jak ktoś lubi mieć choinkę na biurku, to takie keycapy będą świetnym wyborem.

Zamontowane w recenzowanej dziś klawiaturze diody LED nie należą niestety do najlepszych jakościowo. Znajdują się one na powierzchni PCB, a więc są one SMD, przez co mają też problemy z intensywnością. Gdyby zastosowano diody, które są umieszczone tuż pod keycapem, to jasność byłaby o wiele lepsza.

Każda z użytych tu diod ma zdolność do reprodukcji ponad 16 milionów barw, ale niestety nie idzie im to najlepiej. Słabo radzą sobie one bowiem chociażby z kolorem białym, który jest w tym przypadku kompletnie różowy, a także z żółtym – trzeba trochę pokombinować w oprogramowaniu, żeby wybrać barwę, która będzie przypominać faktyczną żółć.

Pozostałe kolory, a szczególnie trzy podstawowe, są jednak piękne i nie miałem żadnych problemów z korzystaniem z jasnoniebieskiego koloru.

Oprogramowanie

Efektów podświetlenia jest wiele, a ustawić możemy je z poziomu oprogramowania, które dostarcza Genesis. Program ten uruchamia się automatycznie po podłączeniu klawiatury do komputera (oczywiście, jeśli mamy go zainstalowanego) i możemy w nim nie tylko skonfigurować podświetlenie na wielu płaszczyznach (jasność, kolor, tryb, prędkość, kierunek itp.), ale także ustawić dowolnie działanie poszczególnych klawiszy. Nie musi to nawet być funkcja klawiatury, bo możemy ustawić nawet funkcje myszy czy uruchamianie wybranej aplikacji.

Do dyspozycji mamy też konfigurację trybu gracza, który po uruchomieniu może wyłączyć niepożądane przez graczy klawisze i ich kombinacje. Mamy tu więc opcję blokady klawisza Windows, kombinacji Alt+F4 i Alt+Tab. Ta ostatnia jest przeze mnie niezbyt zrozumiała, bo korzystam z tego skrótu bardzo często podczas gier, ale podejrzewam, że niektórzy martwią się o kliknięcie tej kombinacji przypadkiem. W oprogramowaniu możemy również nagrywać dowolne makra, jak i przypisywać je do dowolnych klawiszy.

Generalnie cały program jest jako tako przejrzysty i korzystało mi się z niego stosunkowo wygodnie. Bez problemów mogłem ustawić w nim swój układ klawiatury, wybrać podświetlenie jednokolorowe i odinstalować oprogramowanie na zawsze. Uważam bowiem, że oprogramowanie nie powinno być wymagane do działania klawiatury, a jedynie być jej wsparciem. Dlatego cieszę się, że Thor 660 jest w stanie działać i pamiętać naszą konfigurację nawet po usunięciu programu z komputera.

Lampki kontrolne

Jako że jest to klawiatura bardzo mała, zabrakło miejsca, żeby ulokować jakoś sensownie diody informujące nas o włączeniu chociażby CapsLocka. Genesis rozwiązał to więc w nieco inny sposób, a mianowicie za pomocą LED-ów pod konkretnymi klawiszami. Dlatego też gdy uruchomimy CapsLocka, dioda pod nim zmieni swój kolor na „biały”. Jeśli natomiast zablokujemy klawisz Windows (kombinacją FN+WIN), to wówczas on zacznie się świecić na „biało”. Działa to również, jeśli mamy kompletnie wyłączone podświetlenie.

Jest jednak jedna lampka, która wybitnie mnie irytowała. Znajduje się ona gdzieś pod lewym Shiftem i pali się na czerwono, gdy bateria nie jest w pełni naładowana i korzystamy z klawiatury po kablu (a więc ją ładujemy), albo na zielono – w momencie naładowania ogniwa do pełna.

Najgorszy jest fakt, że nie jesteśmy w stanie w żaden sposób tej lampki wyłączyć, ale na szczęście niebieski kolor podświetlenia na maksymalnej jasności skutecznie ją zaślepił i przestała sprawiać problemy. Ponadto w trybie bezprzewodowym nie świeci się ona w ogóle, chyba, że ładujemy klawiaturę.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Bezprzewodowość

Genesis Thor 660, poza możliwością podpięcia po kablu do komputera, oferuje również opcję połączenia bezprzewodowego. Niestety jednak, do dyspozycji mamy wyłącznie Bluetooth, więc jeśli marzą się Wam najniższe opóźnienia to nie będzie to klawiatura dla Was.

Dodatkowo przez brak adaptera w zestawie nie byłem w stanie podłączyć jej do mojego komputera, ale przetestowałem pisanie na telefonie i nie jest źle. Nie odczułem żadnych przeszkadzających w pisaniu lagów, więc jest to zdecydowanie świetna klawiatura, jeśli chcemy w podróży napisać jakiś tekst, a mamy tylko smartfon, tablet lub laptopa z niewygodną klawiaturą.

Jeśli chodzi natomiast o akumulator, to zamontowane wewnątrz Thora 660 ogniwo ma pojemność 3000 mAh, a więc wystarczająco, by działać co najmniej jeden dzień intensywnej pracy z włączonym podświetleniem na jednym ładowaniu. Sam nie byłem jednak w stanie tego przetestować, bo nie mam w domu żadnego urządzenia, które pozwoliłoby mi korzystać na tyle długo z tej klawiatury. Z doniesień znajomych wiem jednak, że ładowanie tej klawiatury co 2/3 dni to norma.

Do gracza profesjonalnego mi zdecydowanie daleko, ale trudno nie wiedzieć, że Bluetooth nie jest optymalną formą połączenia, jeśli chcemy osiągnąć jak najniższe opóźnienia w grach. Dlatego też dziwi mnie, że wciąż tak wiele produktów dla graczy nie stawia na połączenie 2.4 GHz. Szkoda też, że adaptera Bluetooth nie ma w zestawie. Zabija to poniekąd funkcję połączenia bezprzewodowego i ogranicza jej wykorzystanie do wąskiego grona odbiorców.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard
(fot. Mateusz Szymański – Tabletowo.pl)

Genesis Thor 660 – ocena końcowa

Powiem Wam szczerze, że nie jestem jakoś bardzo zaskoczony Thorem 660 od Genesisa. Polski rynek klawiatur w ostatnich latach naprawdę się zmienił i coraz częściej otrzymujemy wyborne wręcz produkty mniej znanych firm. Często dochodzi nawet do takich sytuacji, że klawiatura za 250 złotych zmiata z planszy konkurencję w postaci Razerów, Logitechów czy innych HyperXów po 600 złotych.

Czy tak samo jest z Genesis Thor 660? Może nie ryzykowałbym stwierdzeniem, że to produkt idealny i nie ma sobie równych, ale zdecydowanie mogę powiedzieć, że to po prostu świetna klawiatura w swojej cenie. A ta wynosi 299 złotych w oficjalnym sklepie Genesis, choć niektórzy dystrybutorzy oferują biały wariant nawet za 269 złotych.

W tych pieniądzach otrzymujemy małą klawiaturkę napakowaną pozytywnymi cechami. Znajdziemy tu solidne wykonanie, dobrej jakości keycapy pięknie uwydatniające podświetlenie, bardzo gładkie przełączniki i wręcz perfekcyjne stabilizatory. Dla fanów pracy bezprzewodowej znalazła się też opcja połączenia przez Bluetooth, a dzięki niej sam przewód jest odpinany, co ułatwia przenoszenie klawiatury. Większość doceni również możliwość zakupu klawiatury w wariancie czarnym, jak i białym.

Nie obyło się jednak bez wad. Nie podoba mi się, że nie mamy żadnego wyboru co do przełączników i jesteśmy skazani na lekkie liniowce. Szkoda też, że keycapy mają wyczuwalne pod palcami dodatkowe nadruki. Przydałaby się również możliwość podwyższenia kąta nachylenia. Nie spodobało mi się też do końca brzmienie tego modelu, ale Genesis dołożył starań, aby to było uniwersalnie akceptowalne przez większość klientów.

Poza tymi wpadkami nie jestem się jednak w stanie doszukać czegokolwiek więcej, co negatywnie wpłynęłoby na moją opinię o tej klawiaturze. Genesis Thor 660 to po prostu dobrze wyceniona klawiatura dla fanów kompaktowych konstrukcji, dla których liczy się jakość wykonania.

klawiatura Genesis Thor 660 biała white keyboard
Recenzja Genesis Thor 660 – świetna miniaturka
Zalety
gładkie przełączniki Gateron Red
genialne stabilizatory, które nie szeleszczą
bardzo solidne wykonanie
dobrze wykonane keycapy PBT double-shot, pięknie uwydatniające podświetlenie RGB
opcja wyboru wariantu kolorystycznego między czarnym i białym
kompaktowy rozmiar
odpinany kabel USB-C
opcja podłączenia po kablu lub bezprzewodowo przez Bluetooth
stosunkowo niska cena jak na tak dobry produkt
Wady
brak adaptera Bluetooth w zestawie lub opcji połączenia bezprzewodowego 2.4 GHz
brak opcji wyboru wariantu przełączników
diody LED, które nie radzą sobie z niektórymi kolorami, w tym z białym
keycapy Pudding, które niektórym mogą się po prostu nie podobać
brzmienie, które mi osobiście nie przypadło do gustu przez swoją plastikowość
9
Ocena