Fajnie: Sami wybierzemy dźwięk do naszego elektrycznego samochodu

Elektryczny hatchback brzmiący jak wolnossące V8? Już niebawem ten scenariusz może się spełnić. Wszystko za sprawą nadchodzących wymogów prawnych, które jasno określają, że od 2020 roku wszystkie samochody elektryczne oraz hybrydowe będą musiały emitować dźwięk. Co ciekawe – sami będziemy mogli wybrać jego brzmienie.

Samochody elektryczne szturmem zdobywają światowy rynek motoryzacyjny, a niemal każda większa marka samochodowa posiada w ofercie przynajmniej jeden bezemisyjny model. Zalety tego rodzaju napędu można mnożyć, jednak istnieje też mniej kolorowa strona silników elektrycznych.

Samochody poruszające się w tym trybie są niemalże bezgłośne, przez co stwarzają spore zagrożenie nie tylko dla innych kierowców czy rowerzystów, ale także dla niczego nie spodziewających się pieszych. Według statystyk prowadzonych przez amerykański urząd bezpieczeństwa drogowego, wciąż przybywa tego typu zdarzeń na ulicach miast.

Nic zatem dziwnego, że od 2019 roku wszystkie nowe samochody elektryczne muszą opuszczać fabrykę wyposażone w specjalny system AVAS (Acoustic Vehicle Alerting System), który emituje dźwięk na zewnątrz auta podczas jazdy. Co ciekawe, od 2020 roku system ten będzie też wymagany w obecnie wyprodukowanych i zarejestrowanych pojazdach, a więc każdy właściciel starszego elektryka będzie musiał odpowiednio go doposażyć.

Skoro zatem pojazd będzie musiał mieć dodatkowe urządzenie emitujące dźwięk, dlaczego by nie dać klientom możliwości wyboru jego brzmienia? Właśnie to pytanie przyświeca w najnowszym badaniu przeprowadzanym przez amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jeśli pomysł zyska przychylność ankietowanych, być może podobnych rozwiązań doczekamy się niebawem w Europie.

Co ciekawe, niektóre firmy motoryzacyjne już od jakiegoś czasu oferują takie możliwości. Porsche pozwala dokupić specjalny pakiet dźwiękowy do swojego elektrycznego modelu Taycan, który zmienia cichy szum w odgłos spalinowego boxera. Mitsubishi i Mercedes również pozwalają doposażyć samochody elektryczne w dźwięki silnika.

Czy zatem już niebawem na ulicach pojawią się niewielkie elektryki brzmiące jak sportowe potwory? Brzmi to dość groteskowo, jednak wszystko wskazuje, że taki scenariusz może być prawdopodobny.

Źródło: ubergizmo