Zapewne duża część z Was, gdy przeczytała tytuł tego posta albo się uśmiechnęła (choćby w duchu), albo odruchowo spojrzała na swój smartfon. Światowy dzień bez telefonu komórkowego ma „oderwać” nas od urządzenia i przypomnieć, że da się bez niego żyć.
Według danych GUS za I kwartał 2015 roku, w Polsce aktywnych było 58 050 000 kart SIM. Dla porównania, okres wcześniej (IV kwartał 2014 roku) liczba ta wynosiła 57 571 000. Widzimy więc wzrost o blisko pół miliona nowych numerów. Wynika z tego, że na 1 mieszkańca naszego kraju przypada 1,5 karty. Oczywiście jest to fizycznie niemożliwe, ale każdy z Was na pewno zna przynajmniej kilka osób, które posługują się więcej niż jednym numerem.
Interesujące dane przedstawione zostały także w artykule Wirtualnej Polski traktującym o fonoholizmie. Wynika z nich, że aż 36% ankietowanych młodych Polaków nie wyobraża sobie choćby jednego dnia bez telefonu. Zaś 25% nastolatków wróciłoby się po niego, gdyby zapomnieli zabrać go z domu. 60% badanych chociaż raz korzystała z telefonu komórkowego podczas lekcji w szkole, 44% robi to podczas rodzinnego posiłku, a 28% – w kinie i teatrze. Co najbardziej zatrważające – ponad połowa (56%) przyznała się, że preferuje kontakt telefoniczny od spotkania na żywo i osobistej rozmowy.
Jak widać z ww. danych, w dzisiejszych czasach inicjatywa zapoczątkowana kilkanaście lat temu przez Internautów zdaje się być może nie tyle bezsensowna, co praktycznie niemożliwa do zrealizowania. W mojej opinii znaczna część społeczeństwa „umarłaby”, gdyby na 24 godziny rozstała się ze swoim smartfonem. Uważamy, że są nam niezbędne, bo już nie tylko dzwonimy i SMSujemy przez nie – udzielamy się jeszcze na portalach społecznościowych, robimy zakupy, dokumentujemy nasze życie przy pomocy zdjęć i filmów, sprawdzamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania, wysyłamy mejle oraz milion innych rzeczy.
W tym miejscu myślę, że warto się zatrzymać. Zdaję sobie sprawę, że wyłączenie telefonu na 24 godziny jest bardzo trudne. Ale przy okazji takiego dnia, jak dziś, może warto spróbować wyłączyć go najpierw na pół godziny, potem na godzinę następnego dnia, na dwie pojutrze i tak dalej. Sami pozwoliliśmy, aby smartfony zawładnęły naszym światem. Pokażmy, że nie jesteśmy słabsi od maszyny i że potrafimy sobie bez niej poradzić! A przy okazji przenieśmy swoje życie „do realu” (gwoli ścisłości – nie chodzi mi o popularny hipermarket, w których spędzamy dużą część swojego czasu – ale to temat na odrębny tekst) i doceńmy jego zalety, piękno kontaktów osobistych i wolność nieograniczoną przez wyuczony przymus zerkania co chwilę na telefon.