Draw a Stickman:EPIC – ciekawa zabawa w niskiej cenie

Kto z Was zna bajkę „Zaczarowany ołówek”? Opowiada ona o chłopcu, który przy pomocy tytułowego ołówka był w stanie „ożywiać” narysowane przez niego przedmioty. Pamiętam jak będąc dzieckiem sam chciałem mieć taki magiczny przyrząd i nim tworzyć – dziś po części jestem w stanie to zrobić, dzięki grze Draw a Stickman: EPIC.

Rozgrywka rozpoczyna się od stworzenia głównej postaci. W jaki sposób? Oczywiście rysujemy naszego patyczaka. Czy będzie on przypominał człowieka, czy może będzie psem, mutantem albo miotłą – wszystko zależy od naszej wyobraźni i umiejętności „przelania tego na ekran”.  Kolejnym etapem jest narysowanie naszemu bohaterowi przyjaciela, bo przecież nikt nie lubi być sam. Niestety, tuż po zapoznaniu się tej dwójki, Przyjaciel (można mu nadać inne imię) zostaje porwany w głąb Książki – nasza główna postać, niewiele myśląc, rusza mu na ratunek.

Tak, wiem, fabuła brzmi jak bajka dla 5-latka. I mimo że tak jest, to jednak grę skierowano zarówno do dziecka jak i osoby dorosłej. Jedyne co stoi na przeszkodzie to wyobraźnia oraz umiejętność kreatywnego myślenia. Gra ogólnie jest bardzo sympatyczna, łatwa w obsłudze i naprawdę ciekawie zrealizowana. Z przyjemnością przechodziłem kolejne poziomy, jednak, tu zaznaczam, w większości nie były one dużym wyzwaniem.

Do naszej dyspozycji oddano 13 plansz (plus jedna ukryta), w których to będziemy pomagać naszemu bohaterowi pokonywać kolejne przeszkody, rysując aktualnie dostępnymi nam ołówkami. Twórcy przekazali nam do dyspozycji cztery rodzaje tego narzędzia, dzięki którym możemy tworzyć: klucz/miedź, ogień, deszcz/burzę oraz oręż. Domyślenie się, którego kiedy użyć, zazwyczaj nie jest wielkim wyzwaniem – gra jest bardzo intuicyjna. Osobiście największą przyjemność sprawiło mi samo rysowanie, a następnie interakcje tych rzeczy z otaczającym nas światem.

Samą koncepcję gry jak i jej wykonanie oceniam bardzo dobrze. To co można by dopracować, to długość rozgrywki oraz jej różnorodność – choć przyznaję, że nie przeszedłem wszystkich poziomów, gdyż możliwych jest kilka ścieżek do zakończenia (widać na zdjęciu powyżej). Jednak nie od dziś wiadomo, że takie gry mają jedynie urozmaicić nam wolny czas, a nie zajmować godzinami.

Zainteresowani? Zatem możecie sprawdzić darmowe wersje – na Androidzie posiada ona różnego typu spam typu reklamy, „powiedz znajomym” i inne (np. przy robieniu screenshotu gra się wyłącza) – albo, jeżeli jesteście gotowi zapłacić kilka złotych, zachęcam do pobrania wersji pełnych.
Na urządzenia od „Nadgryzionego Jabłuszka” jest również wersja nieHD, jednak na tablety ich niePolecam :)

Jeżeli już graliście, bądź właśnie po tym artykule zaczęliście, podzielcie się swoimi opiniami!

Poniżej kilka screenów z rozgrywki: