Microsoft Surface Pro 6

Byłem heavy-userem Windows 7. Laptop z „dziesiątką” udowodnił mi, że sporo mnie ominęło

Artykuł sponsorowany

Postawię sprawę uczciwie. Przyszedł do mnie Microsoft i zapytał czy napisałbym dla nich artykuł o tym, dlaczego rozstałem się z moim starym komputerem z poczciwym Windows 7 na rzecz nowego laptopa z „dziesiątką” na pokładzie. A w miarę pisania tego tekstu – i korzystania z nowego laptopa – przyszła jeszcze jedna refleksja: dlaczego tak długo wzbraniałem się przed zakupem nowego komputera?! I dlaczego – według wspólnych badań firm Intel i Microsoft – statystyczny Polak czeka z wymianą komputera aż 4 lata, gdy urządzenie już często ledwo dyszy?

Czy zastanawialiście się kiedyś, co sprawia, że chcecie korzystać z nowego sprzętu, systemu lub oprogramowania? Co przekonuje nas do zmiany utartych przekonań i przyzwyczajeń? Być może to po prostu kwestia czasu, opinia znajomych, chęć poznania czegoś nowego. Możliwe też, że rozwiązania, z których obecnie korzystamy, przestają być dla nas satysfakcjonujące, a sprzęt, który posiadamy, nie spełnia naszych oczekiwań. Wiecie już, że niedawno pożegnałem (nie bez nostalgii zresztą) mojego starego laptopa z Windowsem 7. Na moim biurku zagościł sprzęt z nowymi okienkami. W moim przypadku czynników decydujących o przejściu z popularnej „Siódemki” na system Windows 10 było sporo. Jeden z nich był jednak decydujący.

22 października 2009 roku, czyli dziesięć lat temu, debiutował na rynku Windows 7, uznawany przez wielu za jeden z najlepszych systemów operacyjnych firmy Microsoft. Szybki, niezawodny, kompletny, jak na swoje czasy. Trzy lata później na rynku pojawiła się „ósemka”, ambitna próba popularyzacji systemów dotykowych. Próba, która dała początek nowemu spojrzeniu na system operacyjny, bo to właśnie na jej podwalinach powstał Windows 10.

Od premiery Windows 7 upłynęła już dekada, a to lata świetlne w świecie technologii. Mimo to Windows 7 nadal trzyma się mocno. Praktycznie jedna trzecia wszystkich komputerów na świecie działa na tym systemie. Podobnie jest w Polsce. Według ostatnich danych StatCounter, pod koniec sierpnia 2019 roku z Windowsa 7 korzystało 30,04% użytkowników. Natomiast najpopularniejszy z systemów Microsoft, czyli Windows 10, gości już na ponad na 50% maszyn. A jego popularność stale rośnie.

Statystyki dla rynku polskiego od sierpnia 2015 r. Przełomem był listopad 2017 r., kiedy to Windows 10 wyszedł na prowadzenie (źródło: statcounter)

Świat technologii zmienia się. Coś, co dziesięć lat temu było szczytowym osiągnięciem, w tej chwili niekoniecznie musi odpowiadać na aktualne potrzeby użytkowników. Widać to wyraźnie w środowisku graczy, gdzie statystyki są już nieco odmienne i „dziesiątka” spotkała się ze znacznie większą akceptacją i szybszym wdrożeniem. Udział procentowy Windowsa 10 w porównaniu do Windowsa 7 wśród użytkowników platformy Steam wynosi obecnie aż 75,9% do 19,7%. Tylko w ciągu 4 ostatnich miesięcy aż 6% użytkowników zmieniło system z wersji 7 na 10.

Windows 10 na platformie Steam to już 76 % i całkowita dominacja

System dostosowany do potrzeb sprzętu

Windows 10 zdecydowanie podbił serca graczy. Z czego to wynika? Z prostej przyczyny. Siódemka była doskonała jak na swoje czasy, ale dziesięć lat w świecie technologii to przepaść. Praktycznie co roku otrzymujemy nowe generacje kart graficznych, płyt głównych z UEFI czy procesorów. Standardem stały się dyski SSD, podobnie jak monitory 2K czy 4K, których ceny spadły do akceptowalnych dla przeciętnego Kowalskiego poziomów. I najważniejsze: sprzęt, który możemy kupić obecnie ze sklepowej półki, oferuje nam więcej funkcji w cenach nawet niższych niż kiedyś. Do optymalnego działania i wykorzystania pełni jego możliwości – wymaga jednak równie aktualnego systemu. Nikt z nas nie używa najnowszego telefonu z Androidem 2.0 Eclair. To po prostu nie ma sensu. Tak samo nikt nie będzie używał najnowszych kart graficznych na systemie, który ich w pełni nie wspiera, i np. nie pozwala na wykorzystanie technologii DirectX 12.

I to był dla mnie kluczowy sygnał: chciałem móc w końcu przetestować te wszystkie nowości na własnym, nowym komputerze. Ostrzyłem sobie zęby przede wszystkim na ekran dotykowy, dzięki któremu komputer staje się też tabletem. Dzisiaj takiego laptopa z dotykowym (a często też odpinanym albo obracanym) ekranem i „dziesiątką” na pokładzie możecie kupić już za jakieś 1500 zł. Kilka lat temu zapłacilibyście za niego pewnie 3- albo i 4- krotnie więcej. Postęp.

System jako usługa

Windows 10 przez ostatnie lata nie tylko dojrzał, ale niebywale się rozwinął. Można powiedzieć, że to system, który wyciska wszystkie soki z nowoczesnych maszyn: wspiera ekrany dotykowe i pióra cyfrowe (pisanie bezpośrednio po ekranie komputera to przedziwne, ale fajne doświadczenie), rozwiązania biometryczne (logowanie za pomocą skanowania twarzy czy tęczówki oka – możecie zapomnieć o hasłach wpisywanych z klawiatury, co wywołuje u wielu efekt wow), a wreszcie – bezpieczeństwo naszych plików i danych („dziesiątka” ma wbudowany antywirus, przez co w zasadzie nie da się jej zainfekować w normalnym użytkowaniu). A to wszystko podane w ładnych obudowach dzisiejszych laptopów, które po prostu cieszą oko. Nie są czarnymi bryłami, ale często designerskimi konstrukcjami.

Dziesiątka stała się rozwiązaniem coraz bardziej odpowiadającym na potrzeby współczesnych użytkowników. Jest produktem wpasowującym się w erę mobilności, w nowe formy pracy, produktywności, mediów społecznościowych i nowych form rozrywki. Odpowiadającym na potrzeby i wątpliwości samych użytkowników. Dzisiaj wystarczy kupić dowolny komputer z „dziesiątką” na pokładzie, by przekonać się na własnej skórze, z jak wielkim postępem technologicznym mamy do czynienia w ostatnich latach.

Windows 10 to całkowicie nowe spojrzenie na system. Przestał być „jednorazowym wydaniem”, typowym oprogramowaniem wydawanym raz na trzy lata, kompletnym w danym momencie czasu pod kątem funkcji, rozwiązań, ale też błędów czy braków w funkcjonalności. To obecnie stale rozwijana usługa, porównywalna bardziej do Androida czy serwisów streamingowych, oferująca aktualizacje funkcji wtedy, kiedy są one wymagane, w krótszych odcinkach czasu. Usługa, która stale szuka dla siebie miejsca, która stale się rozwija, wprowadza nowe funkcjonalności, rozwiązania, interfejsy, języki graficzne, kolejne partie kodu.

Poprzednie instancje Windows były produktami „ery pudełkowej”, kiedy to kupowaliśmy gotowy produkt i używaliśmy przez następne lata. Sposób dystrybucji oprogramowania uległ jednak zasadniczym przeobrażeniom. Podobne zmiany przeszedł też Office, który coraz mocniej bazuje na integracji z chmurą Microsoft OneDrive, opłatach abonamentowych, comiesięcznych poprawkach i nowych funkcjach. Windows 10 ma również jedną zasadniczą zaletę: każda kolejna, nowa wersja udostępniania jest bezpłatnie.

Microsoft Launcher. Szybki dostęp do informacji, kontaktów i widoku zadań z komputera osobistego

Mobilność

To nowe spojrzenie na system po prostu mnie przekonuje. Windows w chwili obecnej ewoluuje z roku na rok, wprowadza nowe sposoby interakcji, nowe udogodnienia. Dobrym przykładem jest tutaj coraz większa integracja nowoczesnych urządzeń z Windows 10 ze smartfonowym Androidem. Aplikacje Office 365, a w szczególności Outlook – to dzisiaj klasa sama w sobie. Dość wspomnieć, że Samsung na swoich najnowszych flagowcach pre-instaluje aplikacje giganta z Redmond. Na wyróżnienie zasługuje też nowa edycja komunikatora Skype czy Pomocnik aplikacji telefonu, za którego pomocą parujemy system stacjonarny (lub tablet) z telefonem.

Do tego dochodzą usługi chmurowe. OneDrive pozwala na szybką archiwizację wykonywanych zdjęć, w tym RAW-ów, bez obawy, że utracimy oryginalne pliki, a narzucana kompresja zepsuje efekty naszej pracy. Daje szybki dostęp do naszych dokumentów, plików, muzyki przetwarzanych na komputerach stacjonarnych. Dzięki temu wirtualnemu dyskowi Microsoftu uzyskujemy pełny dostęp do przetwarzanych danych na innych urządzeniach. Wiem, istnieją rozwiązania innych firm. OneDrive ma jednak jedną zasadniczą zaletę: jest chmurą wbudowaną w sam system Windows, jest usługą w ramach usługi, zapewniającą przez to najlepszą formę synchronizacji danych pomiędzy Windowsem a Androidem. Usługą zintegrowaną z naszym osobistym kontem.

Właśnie, konto Microsoft. Dla mnie i dla wielu innych użytkowników to właśnie to rozwiązanie okazało się być „killer feature’em”. Dlaczego? Bo mając konto Microsoft nie musicie się martwić o wszystkie Wasze pliki ze starego systemu. Wystarczy, że na nowym komputerze zalogujecie się na to konto, a „dziesiątka” od razu zajmie się migracją Waszych danych. Wszystkie pliki, ustawienia, tapety, muzyka, licencje na Office, Skype… Wszystko to wędruje z nami pomiędzy posiadanymi urządzeniami. A to zapewnia płynność pracy. I mobilność.

Kolejny przykład coraz większej integracji i zacierania granic pomiędzy systemami to natywna w tej chwili aplikacja Twój Telefon. Na nowym komputerze z Windows 10 macie szybki podgląd zdjęć, SMS-ów i powiadomień na pulpicie komputera – to ogromne udogodnienie, którego nie znajdziecie w starszych edycjach microsoftowych Okienek. Odpisywanie na SMS-a z klawiatury komputerowej? Proszę bardzo!

Wydajność

Windows 10 niejako zachęca producentów nowych komputerów do testowania nowych interfejsów użytkownika. Mowa o ekranach dotykowych i piórach cyfrowych. Ekran dotykowy w laptopach zaczyna być powoli standardem. Wierzcie mi na słowo – kto raz go wypróbuje dłużej, ten nie chce wracać do komputera bez tej funkcji. Dzięki niemu obsługa staje się jeszcze bardziej intuicyjna. Łatwiej jest chociażby przewijać czy powiększać zdjęcia na ekranie dotykowym takim samym gestem jak na smartfonie, niż scrollować myszą. Wielu producentów maszyn z Windowsem 10 dodatkowo wyposaża je w cyfrowe pióra, za pomocą których możemy pisać bezpośrednio na ekranie czy tworzyć prace graficzne. Dzięki takim rozwiązaniom nowoczesne laptopy stały się bardziej zaawansowane i przyjazne dla użytkownika.

Z „siódemki” korzystałem wiele lat, więc w mojej pracy na tym systemie było trochę automatyzmu. Z zamkniętymi oczami wiedziałem, gdzie i w co kliknąć, gdzie są konkretne opcje, ustawienia itd. Bałem się trochę, że w przypadku przesiadki na „dziesiątkę” będę musiał się tego wszystkiego uczyć od podstaw.

Niepotrzebnie. Windows 10 jest naprawdę intuicyjny i prosty w obsłudze. Jest dalej ZNANYM systemem. Pozwala poczuć się jak u siebie. A w połączeniu z odpowiednim hardware’em umożliwia po prostu więcej. Jest szybszy, bardziej wydajny, ładniejszy.

Ci, którzy wolą pracować na starszych systemach, obawiając się przesiadki choćby na taką „dziesiątkę”, przesypiają trochę fajną okazję do poczucia tej wielkiej zmiany, która zaszła w świecie technologii. To, że coś działało tak a nie inaczej trzy lata temu nie znaczy wcale, że nie może działać lepiej. Sprawniej.

Bezpieczeństwo

Dopiero po zakupie komputera z Windows 10 odkryłem, że z głowy spadł mi jeszcze jeden problem. Mam komputer, którego nie da się zawirusować. Dziesiątka to pierwszy system, na którym przestałem przejmować się kwestią zakupu oprogramowania antywirusowego. Wbudowany Windows Defender stał się produktem samowystarczalnym, osiągającym jedne z najwyższych not w ostatnich testach branżowych. W sierpniowym teście AV-TEST Windows Defender jako jedyny był w stanie zablokować wszystkie próbki ze złośliwym oprogramowaniem.

Nie bez znaczenia jest też jedna rzecz, związana z bezpieczeństwem użytkowania sprzętu. 14 stycznia 2020 roku komputery z Windows 7 utracą wsparcie techniczne Microsoftu. Po tej dacie wsparcie techniczne i aktualizacje oprogramowania z witryny Windows Update nie będą już dostępne. Jeżeli ktoś ceni sobie bezpieczeństwo i nadal używa siódmej wersji systemu Windows, powinien jak najszybciej zastanowić się nad aktualizacją.

Postęp wizualny

Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że pierwszy lepszy komputer z Windows 10 (nawet budżetowy) zestawiony z jakiś topowym kombajnem sprzed 5 lat wizualnie po prostu go dystansuje. Tak, komputery z „dziesiątką” są po prostu designerskie. Cieszą oko. Sam system jest też niezły wizualnie. Niektórzy zarzucają mu zbytnią prostotę i tak też było na początku. Wszystko zaczęło się zmieniać wraz z wdrożeniem nowego języka wizualizacji treści: Microsoft Fluent Design. W ostatnich latach Windows 10 nabrał głębi, pojawiły się nowe animacje, efekty świetlne, efekty ruchu, nowe ikony i elementy interfejsu. System zmienia się wraz z kolejnymi buildami, a edycja jesienna wprowadzi m.in. nowy wygląd menu ustawień.

Surface Hub 2 będzie działał w oparciu o Windows 10 OneCore

Przyszłość przed nami

Wniosek może być tylko jeden: działając na starszym systemie i starym sprzęcie – ograniczamy sami siebie i nasze własne możliwości. Lepsza wydajność baterii, lepsza wydajność w grach, wsparcie dla logowania biometrycznego (Windows Hello), ekranów dotykowych (Windows Ink), USB 3.1, ładniejszy design, konwertowalność i mobilność – to tylko początek technologicznych zmian, które przesypiamy, trwając przy starym komputerze.

Podchodziłem do mojego nowego komputera z Windows 10 z pewną (no dobra – ze sporą) dozą nieufności. A dzisiaj? Dzisiaj nie wyobrażam sobie pracy na innym urządzeniu i innym systemie. I sam się teraz zastanawiam: dlaczego tak długo (od premiery „dziesiątki” minęły już 4 lata!) zwlekałem i ociągałem się z przetestowaniem tych nowości?

Wpis powstał przy współpracy z Microsoft Polska