Co to się porobiło, czyli klasyczny przerost formy nad treścią

O Facebook Messengerze będzie mowa. O aplikacji, która zaczynała od funkcjonalnych rozwiązań, a staje się powoli cyrkiem na kółkach. Nawet Mark Zuckerberg i jego zespół powoli to zauważają.

Na licznych serwisach z plikami APK na Androida można już znaleźć aplikację Facebook Messenger Lite. To lżejsza wersja popularnego komunikatora Facebooka. Wkrótce zapewne pojawi się też w oficjalnym sklepie Google’a. Tak samo, jak lekka wersja Facebooka, która jakiś czas temu została wyprodukowana, aby odciążyć oficjalną wersję aplikacji na smartfony. Po co to wszystko?

Przed kilkoma dniami po kolejnej aktualizacji w Facebook Messengerze zaczęły pojawiać się funkcje przeniesione mniej lub bardziej „na żywca” ze Snapchata. To możliwość szybkiego wysyłania zdjęć znajomym. Wcześniej mieliśmy już gruntowną przebudowę wyglądu aplikacji. Z prostego widoku listy konwersacji otrzymaliśmy jakieś informacje o urodzinach, najpopularniejsze kontakty i Bóg wie, co jeszcze. Z prostego komunikatora Facebook Messenger staje się powoli konglomeratem dziwacznych funkcji.

Takie zmiany zaszły ledwie w kilka lat od wprowadzenia aplikacji na smartfony i tablety. Nie wiem, czy jest takie prawo, ale jeśli jeszcze nie ma, to powinno powstać. Aplikacje wraz z kolejnymi wersjami stają się przerostem formy nad treścią. Albo jeszcze inaczej – Facebook Messengera dotknął syndrom Gadu-Gadu. Pamiętacie ten komunikator? W końcowych wydaniach twórcy dodawali do niego tak dziwaczne funkcje, jak radio czy zaawansowane wymienianie się plikami.

Szkoda, że tak to wygląda. Wątpię, aby na iOS pojawiła się wersja Lite Facebook Messengera. A z oficjalnej coraz trudniej jest korzystać. Zwłaszcza, jeżeli komunikator traktuje się jako narzędzie do wymiany informacji ze znajomymi, a nie kombajn do wysyłania GIF-ów i głupich zdjęć z naklejkami.