Co to są nausznice, czyli jak zmienić słuchawki bez kupowania słuchawek

Podczas pracy przy biurku w domowym zaciszu, nie wyobrażam sobie swoich uszu bez muzycznego towarzysza. Ze swoimi stacjonarnymi słuchawkami jestem związany do tego stopnia, że zakładam je nawet wtedy, gdy nie odtwarzają żadnego dźwięku. Często zapominamy jednak, że można zdecydowanie zwiększyć komfort użytkowania słuchawek bez ich zmieniania, nie wspominając nawet o możliwości zmiany charakterystyki dźwięku. Postanowiłem, że w niniejszym wpisie poświecę tej tematyce kilka słów. Nie zabraknie też rozwinięcia na temat konserwacji mistycznych nausznic.

Od dłuższego czasu chodziła mi po głowie zmiana słuchawek. Niestety, moje kilkuletnie HyperX Cloud sprawują się jak nowe (zwłaszcza, po wzmocnieniu kabla od środka za pomocą kleju), a zdrowy rozsądek podpowiada, że trochę szkoda wymieniać w pełni sprawne i nie najgorsze słuchawki. Postanowiłem zatem… zmienić nausznice.

Nausznice, nauszniki, pady – jak zwał tak zwał. Ale co to w ogóle jest?

Temat tego felietonu wpadł mi do głowy dosyć spontanicznie. Pomyślałem, żeby podzielić się na łamach Tabletowo swoimi przemyśleniami na temat nausznic, ale przed rozpoczęciem przelewania swoich myśli na klawiaturę, na wszelki wypadek postanowiłem przedyskutować ten temat na naszym redakcyjnym Discordzie…

Żarty żartami, ale w tym momencie uświadomiłem sobie, że temat nausznic nie jest wcale taki oczywisty dla osób, które niespecjalnie interesują się tematem ogólnie pojętego audio. A jako że od czasu do czasu zdarza mi się recenzować jakieś słuchawki (również nauszne), to poczułem się odpowiedzialny za wytłumaczenie tego tematu. Kto wie, może komuś z Was uda się dać swoim słuchawkom nowe życie?

Podział nausznic w kilku słowach

Ogólnie rzecz biorąc, pady należałoby podzielić na kilka grup. Byłby to na pewno pady ceratkoweskóropodobneskórzanewelurowe. Oczywiście żadnym problemem nie jest wyróżnienie chociażby nausznic wykonanych z materiału Alcantara (jak chociażby w widocznych poniżej Sennheiserach, których recenzję możecie przeczytać tutaj), a co najmniej niektóre słuchawki wyposażone są w nauszniki „weluropodobne”. Myślę jednak, że podział na te cztery główne grupy jest absolutnie wystarczający i to na nim się skupimy, ale…

Po co w ogóle rozważać ten temat?

Po pierwsze, warto wiedzieć z czym mamy styczność, bowiem nie każdy jest świadom, że może zmienić komfort użytkowania swoich słuchawek – nietrudno się domyślać, że w gorące dni materiał sprawdza się trochę lepiej niż skóra (tudzież udająca ją guma). Po drugie, warto byłoby poświęcić tym elementom choć trochę uwagi higieniczno-konserwacyjnej, aby zachować wysoki komfort użytkowania słuchawek, jak i nie katować swojej skóry gąbką wysyconą potem i naskórkiem. Ostatnim i – moim zdaniem – najważniejszym jest… jakość reprodukowanego dźwięku. Każda nausznica ma swoją specyfikę, jednak ze względu na jej typ wyróżnić można pewne cechy najważniejsze, więc jeśli brakuje Wam basu to będziecie poszukiwać padów innych, niż osoba pragnąca spłaszczenia odtwarzanej muzyki przy jednoczesnym poszerzeniu sceny. W ramach krótkiego off-topicu powiem, że podobnie sprawy mają się w przypadku dokanałowych tipsów!

No, ale koniec tej teorii i rozważań teoretycznych, przejdźmy do samych padów.

Ceratkowe
Sony MDR ZX110 z nausznicami ceratkowymi / fot. Sony

Ten typ nausznic może być Wam znany chociażby ze słuchawek Sony MDR ZX110B lub podobnych z tej półki cenowej. Charakteryzują się one właśnie obecnością w modelach stosunkowo tanich, jednak w moim prywatnym rankingu, stoją bardzo wysoko, jeżeli chodzi o użytkowanie sporadyczne – są całkiem wygodne, dokładnie przylegają do głowy, nie uciskają jej przy tym aż nadto i jakoś ogólnie… kojarzą mi się dobrze, a wygoda i ogólny user experience stoją na niezłym poziomie – na pewno lepszym niż tanie odpowiedniki skóropodobne. Mają jednak jedną, potężną wadę – pazur czasu dotyka „ceratki” wyjątkowo mocno. Nie trzeba mieć nawet ostrego zarostu czy złośliwego kota, żeby wraz z upływem miesięcy materiał delikatnie się darł, pozostawiając przy tym wszędzie niezbyt estetyczne paprochy z cienkiej… folii (?). Czy jest na to jakaś rada? Owszem, wyrzucić pady za okno ;). A jako że ten typ nausznic charakteryzuje na ogół modele tanie, do których akcesoria wymienne nie są dostępne zbyt łatwo, to wiąże się dosyć często z pozbyciem się całego urządzenia – pamiętajcie jednak, że na Aliexpress można znaleźć dużo tanich i fajnych cudowności ;).

Słuchawki ze zdjęcia możecie kupić między innymi u naszego partnera, Media Expert, klikając w >ten< link

Skóropodobne
Słuchawki HyperX Cloud z nausznicami skóropodobnymi / fot. HyperX

Ten wariant powinien być Wam znany bardzo dobrze, bowiem jest naprawdę powszechnie spotykanym rozwiązaniem. Warto jednak zaznaczyć, że podobne podobnemu niepodobne, bowiem różnica w jakości wykonania tych nausznic zależy od klasy słuchawek. Nie szukając daleko, użytkowanie Motorola Pulse Escape przypomina mi zakładanie na głowę raczej kilkuletnich opon, aniżeli czegoś skórzanego, przy czym dołączone do HyperX Cloud pady skóropodobne są moimi towarzyszami od setek godzin. Jaką charakterystykę dźwięku oferuje ten wariant? Należy liczyć się z wzmocnionym wytłumieniem, nieco zawężoną sceną oraz „uszczelnieniem” basów, czyli po prostu ich uwydatnieniem. Charakterystyka brzmieniowa skóropodobnych naprawdę daje się lubić, ale nie ma nic za darmo…

Ten typ padów latem jest po prostu… uciążliwy. Kiedy za oknem temperatura sięga 35 stopni, a w pomieszczeniu wartość za wzrasta co najmniej dwukrotnie, poci się każdy skrawek naszego ciała – również uszy. Uczucie mokrej „skóry” na skórze nie jest najprzyjemniejszym na świecie, pomijając już nawet fakt małżowinowej sauny. A co za tym idzie, warto zwrócić uwagę na aspekt higieniczny.

Te nausznice czas dotyka między innymi w sposób zupełnie naturalny, ale swój ogromny wpływ ma pot i zawarta w nim sól, choć i woda nie pozostaje obojętna. Warto zatem dbać o ten typ nausznic – nie zaszkodzi im delikatne przetarcie wilgotną szmatką od czasu do czasu. A uwierzcie mi, że okresowe SPA w postaci zwykłego kremu nawilżającego nie tylko przedłuży żywotność tych padów, ale pozwoli na utrzymanie materiału skóropodobnego miękkim, przez co użytkowanie słuchawek będzie przyjemne przez dłuższy czas. Pamiętajcie jednak, aby robić to w miarę regularnie – twarde i pęknięte nausznice przywitajcie nie ze swoją troską, a z koszem.

Słuchawki ze zdjęcia możecie kupić między innymi u naszego partnera, Media Expert, klikając w >ten< link

Skórzane
Skórzane pady Sennheiserów M2 AEBT, których recenzję możecie przeczytać tutaj / fot. Tabletowo.pl

Na słuchawki z padami wykonanymi w ten sposób, trzeba już wydać dobrych parę złotych. Użytkowanie chociażby Sennheiserów M2 AEBT przypomniało mi, że skóra prawdziwa to coś o komforcie znacznie wyższym, niż materiał tylko ją udający. Jednak co za tym idzie, wymagana jest większa higiena – charakterystyka dźwiękowa pozostaje podobna do tej, którą oferują sztuczni bracia.

W tym przypadku trzeba pokusić się o regularne czyszczenie nausznic, jak i konserwowanie ich specjalnymi środkami – jedni opierają się na zwykłej wodzie i oliwce, inni skłaniają się ku specjalnym środkom sprzedawanych przez producentów słuchawek, a jeszcze inni preferują preparaty do… końskich siodeł. W tym przypadku nie pokuszę się o żadne dokładne rady, bowiem sam (niestety!) nie miałem możliwości wielotygodniowego testowania skórzanych padów – jeżeli ktoś wydaje na słuchawki kwoty liczone w tysiącach złotych, to prawdopodobnie zgłębił również ten temat, być może popierając go praktyką swoją lub znajomych.

Słuchawki ze zdjęcia możecie kupić między innymi u naszego partnera, Media Expert, klikając w >ten< link

Welurowe
Pady welurowe (oraz skórzany – dla porównania) do słuchawek HyperX Cloud / fot. HyperX

Nausznice materiałowe sprawdzają się tak naprawdę w każdych warunkach atmosferycznych – zimą nie przykładamy do uszu czegoś zimnego i sztywnego (zwłaszcza w warunkach outdoorowych), a latem nie zmuszamy się do saunowania głowy. Wiąże się to również ze zmianą specyfiki dźwiękowej, bowiem należy liczyć się z uciekaniem basu, w zamian można jednak oczekiwać poszerzenia sceny. Moje prywatne słuchawki mają w pudełku towarzysza zarówno skóropodobnego, jak i welurowego i przyznam, że mimo wszystko do gustu przypadł mi wariant pierwszy. Dlaczego?

Welur uwielbia łapać kurz. Każdy. Z tego powodu, ich użytkowanie latem staje się uciążliwe w inny sposób – otwarcie okien skutkuje natychmiastowym łapaniem przez słuchawki wszelkiego rodzaju pyłków. Uwierzcie mi, że wystarczy kilkanaście dni, aby zmienić swoje czarne pady w szare i… zwyczajnie nieestetyczne.

Jednak w tym przypadku dbałość jest łatwiejsza i daje lepsze efekty. Osobiście wiem, że moje welury należą do tych raczej niskiej jakości, więc nie martwię się nimi nadmiernie – nie skąpię im wody (należy jednak pamiętać, aby nie suszyć gąbki na słońcu), a do szczotkowania nie używam drogich i miękkich pędzli. Warto bowiem od czasu do czasu zafundować materiałowi małe SPA i choć najlepiej sprawdzi się przy tym specjalnie zakupiony pędzelek, to z doświadczenia powiem, że nawet delikatne przecieranie wilgotną ręką daje znośny efekt, a jeżeli chcecie uzyskać efekt przed i po, to możecie sięgnąć po specjalną szczotkę do zamszu, aby delikatnie i powoli pozbyć się wszelakiego syfu.

Czy to już wszystko?

Domyślacie się pewnie, że nie. Temat nausznic można by było zgłębiać tak naprawdę w nieskończoność – skupiłem się bowiem na materiale pokrywającym, poświęcając przy tym słów kilka higienie, choć i ten temat został zaledwie liźnięty. Pozwólcie jednak, że nie będę skupiał się nadmiernie nad wypełniającą nausznice gąbką, bowiem temat ten dotyczy już raczej użytkowników zaawansowanych, którzy audiopomocy nie szukają na Tabletowo. Warto byłoby jednak wrócić do… tytułu wpisu.

Jak zmienić słuchawki bez kupowania słuchawek?

Najłatwiejszym sposobem będzie właśnie zmiana nausznic. Owszem, można bawić się w modowanie, ale jednak jest to ingerencja wymagająca trochę wiedzy, przygotowania i umiejętności. W tym przypadku, wystarczy mieć słuchawki umożliwiające wymianę padów (co od półki cenowej rzędu stu-dwustu złotych nie powinno stanowić problemu), odnaleźć model zgrywający się na tej płaszczyźnie z naszym i dokonać odpowiedniego wyboru. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby taniego odpowiednika poszukać na Aliexpress, choć tutaj zadbany raczej o nowy element wyposażenia niż jakąkolwiek zmianę.

Pierwszą z płaszczyzn, którą należy rozważyć, powinien być oczywiście materiał zastosowany w pokryciu nausznic. Różnice dźwiękowe pokrótce omówiłem przy okazji każdego typu, jednak nie sposób tutaj nie wspomnieć o padach hybrydowych, które łączą w sobie cechy weluru i skóry – ucho ma okazję „oddychać”, a bas jest choć troszkę uwięziony. Sam mam zawsze pod ręką drugi z dołączonych do zestawu typów nausznic (skóropodobny lub welurowy) i gdy tylko mam ochotę na nieco inny dźwięk, zwyczajnie je… podmieniam. Efekt jest zaskakująco odczuwalny.

Drugim aspektem, o którym należy pomyśleć, jest wygoda użytkowania. Domyślacie się zapewne, że droższe (choć czasami po prostu nowe) nausznice są wygodniejsze i milsze w użytkowaniu niż te, które mają za sobą wiele miesięcy służby – warto więc czasem zainwestować w pady dla samego odświeżenia. Godna uwagi jest również głębokość padów (co daje nam możliwość zwiększenia lub zmniejszenia przestrzeni na ucho), czy ich miękkość. Warto wiedzieć, że nausznice niektórych producentów można kupić zarówno w wersji symetrycznej i asymetrycznej – ta druga ma zgrubienie w tylnej części, co umożliwia lepsze spasowanie do głowy, a więc większy docisk oraz – ponownie – zwiększenie komfortu.

Co kupić?

Ten temat jest na tyle indywidualny, że pozwolę sobie nie udzielać żadnej odpowiedzi i po prostu przedstawić, jak ja rozwiązałem ten problem. W przypadku użytkowanych przeze mnie HyperX Cloud, zdecydowałem się na zakup owalnych padów Brainwavz (hipotetycznie przeznaczonych dla modelu HM5 tego samego producenta). Za zastępcze nausznice tej półki (czyli… dosyć niskiej) trzeba zapłacić mniej więcej 90 złotych i sami musicie ocenić, czy to dużo jak na sam element słuchawek wartych zaledwie trzy razy tyle.

Wybrałem symetryczny model SuperSoft, który już na pierwszy rzut oka znacznie odbiega się od rozwiązania dołączonego przez producenta moich słuchawek. W jaki sposób? To już jest temat na osobny wpis, który… planuję dla Was przygotować w najbliższym czasie ;).

źródło: wiedza własna, choć nie sposób byłoby tu zapomnieć o ogromnym wkładzie w moją edukację, jaką zapewnił portal Audiofanatyk oraz forum mp3store
grafika główna: Pexels