Siedem wspomnień o Siódemce. Co się zmieniło w Windowsie przez ostatnie 10 lat?

Artykuł sponsorowany

Styczeń 2020, czyli moment, w którym zakończone zostanie wsparcie dodatkowe dla systemu Microsoft Windows 7, zbliża się nieuchronnie. Z tej okazji postanowiłem powspominać czasy, kiedy pracował na moich komputerach.

Na premierę systemu Windows 7 czekali niemal wszyscy, a w szczególności ci, którzy kupili komputery w miesiącach bezpośrednio poprzedzających wydanie nowego systemu. Miał bowiem zastąpić na rynku Vistę, która, delikatnie mówiąc, nie została ciepło przyjęta przez użytkowników. Sam również z niecierpliwością czekałem na moment, w którym listonosz przyniesie mi upragnioną płytę z aktualizacją.

Tak, oczekiwania, jakie stawiano Siódemce, były ogromne. Po pierwsze, zatrzeć negatywne odczucia konsumentów spowodowane przez poprzednika. Po drugie, nawiązać do tradycji Windowsa XP w taki sposób, by przekonać jak najwięcej użytkowników do przesiadki na młodsze oprogramowanie. Po trzecie, stać się systemem, który, podobnie jak XP, będzie platformą na lata. Plan udało się zrealizować, a Windows 7 stał się oprogramowaniem wiodącym, zainstalowanym na większości komputerów PC.

Tak wyglądały komputery zaprojektowane z myślą o Windowsie 7

Przez 10 lat od premiery, Windows 7 doczekał się dwóch następców: Windows 8 (później też 8.1) oraz Windows 10. Ten ostatni, ze względu na zmianę modelu dystrybucji, zostanie z nami zapewne jeszcze wiele lat. Zatem, żeby jeszcze dokładniej przypomnieć sobie czasy panowania Siódemki, porównałem go z obecnie dostępnym systemem produkcji Microsoftu. Posłużyły mi do tego dwa urządzenia, które w swoich epokach miały oferować bardzo podobne cechy – ultramobilność, bardzo długi czas pracy na baterii i wydajność pozwalającą komfortowo korzystać z internetu i aplikacji biurowych. Chciałem też zobaczyć,  jak zmienił się, przez te kilka lat, sprzęt, który producenci dla nas przygotowali.

Windows 7 pracował na bardzo modnym wówczas netbookuAcer Aspire One 722 wykorzystującym energooszczędną, mobilną platformę od AMD, która w latach swej świetności była uznawana za wzorowy kompromis między oszczędzaniem energii a wydajnością. Windows 10 zawiadywał otrzymanym na potrzeby niniejszej publikacji Acerem Swift 1, wyposażonym w procesor z linii Intel Pentium Silver.

1. Nowa era ultramobilności

Zacznijmy od najważniejszego, czyli od tego, w jaki sposób sprzęt i zainstalowane oprogramowanie przygotowane zostały do wypełniania stawianych im zadań. Tutaj zmieniło się najwięcej – właściwie wszystko. Na pozór przenośny komputer to cały czas złożona z dwóch zasadniczych części konstrukcja zawierająca ekran, klawiaturę i gładzik. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Współczesne sprzęty są cieńsze, lżejsze, wykonane z lepszych materiałów i zdecydowanie bardziej atrakcyjne wizualnie. Gołym okiem widać, jak przez te lata udało się dopracować koncepcję sprzętu, który będzie towarzyszył użytkownikowi przez cały dzień, niezależnie od miejsca, w którym przyjdzie mu pracować.

Acer Aspire One 722 był naprawdę udanym, małym komputerkiem, któremu niewiele można było zarzucić. Wydajność wystarczająca do pracy w aplikacjach biurowych, zabawy w prostszych grach oraz wyświetlania filmów w rozdzielczości Full HD (oczywiście po podłączeniu zewnętrznego monitora) w urządzeniu z ekranem o przekątnej lekko ponad 11 cali robiła wrażenie. Czas pracy na baterii również imponował. W czasach, gdy było to jedno z częściej wykorzystywanych przeze mnie urządzeń, byłem studentem. Acer pozwalał mi zupełnie zapomnieć o tym, czy na salach wykładowych będą dostępne gniazdka – wytrzymywał cały dzień, a wieczorem pozwalał na odprężenie się przy odcinku serialu. Po kilku godzinach z ładowarką, na drugi dzień był zwarty i gotowy do pracy.

Od czasów Windows 7 wiele się zmieniło

Acer Swift 1 to spore rozwinięcie koncepcji netbooka. Poza wszystkimi zaletami technologicznego poprzednika oferuje dużo więcej. Świetny wygląd i bardzo dobre wykonanie, wygodną,  pełnowymiarową i podświetlaną klawiaturę, nie zabierając przy tym wiele więcej miejsca w torbie. Mimo zastosowania sporo większego, czternastocalowego ekranu urządzenie pozostało kompaktowe – w dużej mierze dzięki znacznemu ograniczeniu ramek wokół ekranu i znacznemu spłaszczeniu konstrukcji. Kawał dobrej roboty wykonali jednak nie tylko inżynierowie partnerów technologicznych, ale też sam Microsoft. Odkąd Swift 1 stał się moim podstawowym komputerem mobilnym zauważyłem, że bardzo rzadko sięgam po kabel ładujący. Producent zapewnia, że ten sprzęt wytrzyma na jednym ładowaniu baterii 17 godzin… i jestem w stanie w to uwierzyć. Spokojnie wystarcza mi na cały dzień pracy, zarówno twórczej, jak i śledzenia portali technologicznych czy YouTube, a po skończonych obowiązkach zawodowych bez problemu zawiadamia mnie o tym, co nowego w social mediach. Wieczorny seans w HBO GO? Ależ oczywiście! To tylko jeden ze scenariuszy. Drugi, bardziej typowy, pozwala mi zabrać Swifta na weekendowy wypad bez ładowarki. Wiem, że baterii wystarczy mi nawet, gdyby wydarzenia w branży zmusiły mnie do konieczności poświęcenia pracy ponadstandardowego czasu. Wszystko to bez utraty komfortu pracy – pełnowymiarowa klawiatura, ekran Full HD, dostęp do internetu i długi czas pracy na baterii to wszystko, czego redaktor potrzebuje w pracy poza siedzibą redakcji.

Praca w pięknych okolicznościach przyrody – teraz to równie wygodne co przyjemne

W kwestii rozwoju systemu operacyjnego cytat najważniejsze jest niewidoczne dla oczu nabiera szczególnego znaczenia. Dzięki temu, że Windows 10 jest znacznie lepiej zoptymalizowany od poprzednika pod kątem pracy na zasilaniu bateryjnym, ultramobilność nabrała nowego znaczenia.

Eleganckie komputery osobiste do niedawna kojarzyły się ze sprzętem, za który trzeba sporo zapłacić. Obecnie wiele się zmieniło. Nowy Acer kosztuje około 1700 złotych. Mój stary netbook w dniu zakupu wart był około 1300 złotych. Biorąc pod uwagę inflację czy wzrost wynagrodzeń w Polsce zaryzykuję stwierdzenie, że zakup następcy będzie mniej odczuwalny dla portfela niż sprzętu z Windows 7.

Ten pulpit towarzyszył nam długie lata

2. Interfejs, efekty graficzne

Wiele osób uważa, że interfejs graficzny systemu operacyjnego nie jest szczególnie istotny, ponieważ nie liczy się sam system, ale programy w nim uruchamiane. Również się z tym zgadzam, niemniej, estetyczne środowisko pracy zawsze jest mile widziane. Tutaj są z kolei gusta i guściki. Wielu użytkowników celowo zmienia systemową na tą przywodzącą na myśl Windowsy z lat dziewięćdziesiątych, ja jednak jestem zwolennikiem bardziej nowoczesnych rozwiązań.

Windows 7, w 2009 roku, z pewnością był nowoczesny i innowacyjny. Interfejs Aero, zdominowany przez przezroczystości, był na owe czasy bardzo świeży. Co prawda stanowił ewolucję tego, co mogliśmy oglądać w Viście, jednak był przede wszystkim lżejszy, ale też bardziej dopracowany. Mimo tego w oknach wielu funkcji systemowych i aplikacji instalowanych razem z Windowsem można było znaleźć rozwiązania wzięte prosto z Windowsa XP, a niektóre nawet ze sporo wcześniejszych wersji systemu.

Z tym problemem Microsoft borykał się jeszcze długie lata. Sporo zmieniło się w momencie premiery Windowsa 10, gdzie przezroczystości zastąpione zostały jednolitymi kolorami, a sam system sporo zyskał na przejrzystości i komforcie obsługi. Poniekąd wynikało to z konieczności dostosowania do większej ilości typów urządzeń, w tym tabletów hybrydowych czy AIO, niemniej, wprowadzone zmiany mogę ocenić pozytywnie. Coraz trudniej znaleźć również odniesienia do wizualnego dziedzictwa Windowsa. Wizualnie zarówno Siódemka, jak i Dziesiątka mogą się podobać, jednak ja postawiłbym na nowsze rozwiązanie – przede wszystkim z racji na większą spójność interfejsu.

3. Dołączone oprogramowanie

System operacyjny to środowisko, w którym użytkownik może uruchomić dowolne oprogramowanie z nim kompatybilne. Producenci, czy to Windowsa, macOS czy Linuxa, już od wielu lat dbają jednak, by dostarczany przez nich system był gotowy do działania już od momentu instalacji, dlatego wyposażają je w najpotrzebniejsze narzędzia konieczne do wykonywania podstawowych zadań. W przypadku Windowsa 7 i jego następcy również dołączono wiele niezbędnych programów, jednak jaka zmiana jakościowa zaszła między nimi niech świadczy przykład przeglądarki Internet Explorer i Edge. Na temat pierwszej z nich powstało wiele internetowych memów, wiele z nich w pełni zasłużenie. Cóż, przeglądarka Microsoftu nie znalazła uznania w oczach użytkowników domowych, w przeciwieństwie do korporacji, które bardzo chętnie optymalizowały swoje aplikacje do współpracy z nią.

W przeciwieństwie do Explorera, Edge jest programem sporo lżejszym, szybszym, a przede wszystkim, znacznie lepiej się prezentuje. Podobna ewolucja spotkała wiele innych narzędzi systemowych, jak chociażby aplikację do przeglądania zdjęć, która teraz ma kilka podstawowych funkcji edycyjnych. Jest też OneDrive do zapisywania kopii szczególnie istotnych plików w chmurze. To właśnie po integracji usług widać największy postęp między generacjami systemu. Kto wie, może za jakiś czas w Windowsie pojawią się… aplikacje z pakietu Office? :) Trzymam kciuki!

Starsze komputery dziś wydają się nieco…przy kości

4. Model dystrybucji i aktualizacji

Windows 7 sprzedawany był jako kolejna iteracja systemu operacyjnego Microsoftu, co oznaczało, że pewnego dnia zostanie zaprezentowany jego następca. Takie rozwiązanie miało swoje zalety, zwłaszcza dla większych odbiorców niż użytkownicy domowi, ponieważ system pozostawał mniej więcej taki sam od daty premiery do daty końca wsparcia. Rozszerzenie Windows Update dbało o zapewnienie aktualizacji bezpieczeństwa, łatanie odnalezionych bugów czy dodawanie wsparcia dla nowych sprzętów. Powstał nawet jeden Service Pack, stanowiący zbiorczą aktualizację dla Siódemki, jednak prawdziwa rewolucja przyszła dopiero z Windowsem 10. W jego modelu dystrybucji system traktowany jest jako usługa, co oznacza, że z biegiem czasu ewoluuje, zyskuje nowe funkcje, zapewnia swojemu użytkownikowi dostęp do najnowocześniejszych technologii mimo kilku lat od premiery.

To właśnie dzięki temu możliwe są szeroko zakrojone zmiany w interfejsie systemu czy znaczące usprawnienia w jego pracy. Na komputer z zainstalowanym Windowsem 10 regularnie trafiają duże aktualizacje, a niektóre z nich wniosły sporo ciekawostek. Jest również program Windows Insider, w ramach którego sympatycy nowych technologii mogą testować wersje rozwojowe systemu i samodzielnie zgłaszać błędy i poprawki.

Co naturalne, niezależnie od posiadanej wersji systemu należy zawsze dbać, by oprogramowanie, na którym pracujemy, było aktualne. Microsoft często wydaje krytyczne poprawki bezpieczeństwa, dlatego dla własnego dobra warto raz na jakiś czas pozwolić sprzętowi na pobranie przygotowanych nowości.

5. Microsoft Store

Z perspektywy czasu w Windowsie 7 brakuje mi… sklepu z aplikacjami. Żyjemy w świecie, w którym nasze urządzenia mobilne same pamiętają o pobraniu najnowszej wersji używanych aplikacji, a wszystkie pobierane są z jednego źródła – sklepu z aplikacjami dedykowanego danemu systemowi operacyjnemu. Podobnie jest z Windowsem, gdzie znajdziemy szereg przydatnych aplikacji, w tym narzędzia zwiększające możliwości samego systemu. Oczywiście, jest tam też sporo gier, w tym najnowsze tytuły.

Dodatkowe narzędzia w Windows 10 są bardzo przydatne

Sklep z aplikacjami to wygoda, do której przyzwyczaiłem się bardzo szybko. Wszystko, co chcę pobrać, jest w jednym miejscu, a po instalacji aplikacje aktualizują się automatycznie przez sklep bądź jestem o tym informowany. Proste i skuteczne. Wracając do Siódemki nie podejrzewałem, że aż tak będzie mi tego brakowało. A jednak.

6. Elastyczność i personalizacja

Microsoft Windows 7 był systemem dedykowanym komputerom PC, tym przenośnym i tym stacjonarnym, i to widać niemal w każdym oknie systemu. Interfejs dostosowany wyłącznie do obsługi klawiaturą i myszką, problemy ze skalowaniem w urządzeniach z nietypowymi rozdzielczościami, to tylko kilka z mankamentów. Kiedyś nie przeszkadzało mi to wcale a wcale, po prostu myślałem, że system ma tak działać i tyle, pracując na Dziesiątce przekonałem się, że to kolejna rzecz, której by mi brakowało, gdybym musiał wrócić do poprzednika. Widać to nawet na moich testowanych netbookach. W Siódemce zdarza się, że ekranu po prostu zabraknie, z kolei Windows 10 radzi sobie z tym o wiele lepiej. Mam też odczucie, że mimo, że pracuję z nowszym systemem, polecenia wykonywane są nieco płynniej.

W kwestii personalizacji, Windows 7 to oczywiście system klasy PC, dlatego oferuje wiele sposobów na dopasowanie się do potrzeb użytkownika. Oczywista możliwość zmiany tapety, kolorystyki czy schematu dźwięków to tylko wierzchołek. Następca oferuje jednak znacznie, znacznie więcej, począwszy od kafelkowej konstrukcji menu wyskakującego po wciśnięciu przycisku Start, po wirtualne pulpity.

Nie bez znaczenia jest również wsparcie dla urządzeń o różnym przeznaczeniu. Windows 10 potrafi pracować zarówno na superkomputerach, potężnych stacjach roboczych, komputerach do gier, jak i sprzętach typu AIO czy tabletach. Stało się to możliwe dzięki dostosowaniu interfejsu do obsługi dotykiem i poprawy skalowalności. Z pozoru mała zmiana, jednak w praktyce bardzo przydatna.

7. Bezpieczeństwo

Od momentu swojej premiery Windows 7 był najbezpieczniejszym systemem, jaki kiedykolwiek ukazał się pod marką Windows. Wbudowane mechanizmy kontroli bezpieczeństwa, cykliczne aktualizacje oraz przejrzyste zarządzanie uprawnieniami użytkownika pozwalały przez wiele lat spokojnie pracować. Dość wspomnieć, że do dziś system ten wykorzystywany jest w wielu instytucjach finansowych, w których brak podatności oprogramowania jest sprawą kluczową. Od premiery minęło jednak kilka lat, pojawiły się nowe zagrożenia, którym w pełni sprostać może tylko najnowszy system operacyjny. I taki jest Windows 10. Wystarczy wspomnieć o wbudowanej w system ochronie antywirusowej. Dzięki bardzo dużej liczbie użytkowników oprogramowanie szybko uczy się nowych zagrożeń, a gdy automatyka nie wystarczy, do pracy siadają eksperci do spraw bezpieczeństwa, którzy już na starcie dysponują potężną ilością zebranych danych.

Siódemka oferowała skuteczne rozwiązanie zapewniające bezpieczeństwo plików użytkownika, w postaci ochrony hasłem. Windows 10 to przede wszystkim technologia Windows Hello i zabezpieczenia biometryczne. Odblokowanie twarzą, odciskiem palca? Nie ma problemu!

Oba systemy, w swoich czasach, prezentowały naprawdę wysoki poziom, obecnie jednak przyszedł czas na zmianę.

W nowoczesnych konstrukcjach zabezpieczenia biometryczne, jak skaner linii papilarnych, to standard

Honorowe pożegnanie

Podsumowując ten materiał przyszła mi do głowy scena pożegnania pracownika, który po kilkudziesięciu latach pracy w danym zakładzie przechodzi na zasłużoną emeryturę. Współpracownicy żegnają go z największymi honorami i uznaniem, będąc jednocześnie spokojnymi o dalsze funkcjonowanie firmy. Emeryt zdążył bowiem wyszkolić następców, którzy już teraz prześcignęli go w biegłości w wykonywaniu swoich zadań.

Acer do plecaka i ruszamy tworzyć dalej

I tak właśnie jest z Windowsem 7. Przechodzi na zasłużoną emeryturę jako system, który spełnił pokładane w nim oczekiwania i zapewnił stabilną i bezpieczną pracę wielu stanowiskom komputerowym przez długie lata. Nadszedł jednak najwyższy czas, by urządzenia z epoki poprzedniego systemu odeszły do magazynów, czy, jak w przypadku mojego netbooka, komórki, a ich miejsca na naszych biurkach i w naszych torbach zajęły nowoczesne sprzęty pracujące pod kontrolą Windowsa 10, które są jeszcze bardziej przyjazne użytkownikom i oferują więcej. Sporo więcej.

Materiał opracowany we współpracy z firmą Microsoft