Brainwavz Ear Pads, czyli nausznice w pięciu odsłonach. Jak się sprawdzają?

Jestem przekonany, że każdy z Was wie, czym są słuchawki. A czy każdy wie czym są nausznice? A pady? Niedawno wyjaśnieniu temu pojęcia poświęciliśmy osobny, dłuższy wpis, a teraz nastał czas, aby zweryfikować teorię z wrażeniami praktycznymi. Za platformę testową posłużyły słuchawki HyperX Cloud z pięcioma wariantami nausznic Brainwavz Ear Pads – nie zabrakło ekoskóry, weluru, rozwiązań hybrydowych, wersji symetrycznych, jak i asymetrycznych. Jesteście ciekawi, czy udało się odmienić charakterystykę słuchawek?

Muzyka. Wyobrażacie sobie, jak wyglądałoby nasze życie, gdyby nie towarzyszyły nam żadne melodie? Jedyne dźwięki, jakie wydobywałyby się w okolicy, to odgłos zamykanych drzwi, szum czajnika gotującego wodę na herbatę czy też stukot klawiatury podczas pisania tego wpisu, przerywany od czasu do czasu stukotem kubka z kawą odkładanego na biurko. Oczywiście są na świecie osoby, które radzą sobie ze światem kompletnie pozbawieniu tego zmysłu, lecz czy ktokolwiek poza nimi jest w stanie sobie wyobrazić, jak to jest? Odgłosy, które nas otaczają, są w istocie bardzo ważne i z tego powodu staram się dbać, aby dźwięki, jakie staram się przekazać do swoich uszu, były możliwie bliskie moim preferencjom.

https://www.tabletowo.pl/2018/05/27/co-to-sa-nausznice-czyli-jak-zmienic-sluchawki-bez-kupowania-sluchawek/

Jakiś czas temu na łamach Tabletowo wypowiadałem się na temat nausznic, więc jeżeli słowo to niewiele Wam mówi, to sugeruję nadrobić braki właśnie wspomnianym wpisem – znajdziecie tam wszystkie niezbędne informacje na temat samego przedmiotu, jakim jest earpad, ich rodzaje oraz eksploatacyjne i dźwiękowe różnice między nimi. Pod koniec tamtego felietonu wspomniałem, że zdecydowałem się na zakup owalnych padów Brainwavz, wybierając przy tym symetryczny model SuperSoft. W międzyczasie jednak coś się zmieniło. Postanowiłem odezwać się do sklepu, w którym dokonałem zakupu i… udało się. Tym samym, dzięki uprzejmości Audiomagic.pl, w tym wpisie mogę uwzględnić nie jeden, a pięć rodzajów nauszników, które są dostępne na moje (no dobra, są tylko kompatybilne) słuchawki. Skupimy się tutaj zarówno na odniesieniu teorii z podlinkowanego już wpisu do praktyki, jak i konkretnych modeli Brainwavz.

Platforma testowa

Na samym początku warto wspomnieć o tym „na czym” testowane będą nausznice. Ogniwem najważniejszym są oczywiście słuchawki, którymi w moim przypadku są znane i (na ogół) lubiane Kingston HyperX Cloud, które w nieco innym wymiarze możecie znać jako Takstar Pro80 lub QPAD QH-90. Za źródło dźwięku posłużył oczywiście Audiotrak Prodigy Cube z OPAMP-em MUSES8820, ale to już raczej szczegół dla ciekawych, aniżeli rzecz ważna. Ważne jest natomiast to, że nausznice (o czym wcześniej nie wiedziałem!) nie zgrywają się ze słuchawkami całkowicie i wymagają niewielkiej modyfikacji nożyczkami. Co mam na myśli? Spójrzcie sami.

Okazuje się, że element mocujący same pady w Brainwavz HM5 jest skonstruowany nieco inaczej niż w przypadku HyperX Cloud, dzięki czemu konieczne jest małe wsparcie nożyczkami – być może da się to rozwiązać inaczej, jednak ten sposób (choć nieco inwazyjny), wydał mi się być najlepszy – nausznice trzymają się słuchawek tak, jak powinny, a ich wymiana również jest bezproblemowa.

Zawartość opakowania

Jako że wszystkie recenzowane nauszniki pochodzą z jednej rodziny, tę sekcję pozwolę sobie „powtórzyć” tylko raz. Nausznice przychodzą w przyjemnym opakowaniu z miękkiego plastiku (tudzież grubej folii, jak kto woli), wykończonej matowo. Za suwakiem do złudzenia przypominającym ten z tak zwanych zipper bags, znajduje się zawartość właściwa, czyli…

Czyli pady sensu stricto oraz karteczka z instrukcją. Krótko i na temat – nie trzeba chyba mówić nic więcej ;). Koszt takiej przyjemności to 79-129 złotych, w zależności od wersji.

Modele symetryczne

Na początku coś, co w ogólnym rozrachunku zapewne przypomina to, co znacie ze swoich słuchawek – całkowita symetria, zero rozróżnienia na stronę prawą i lewą tudzież przód i tył. Z tym, że kategorię tą mam okazję sprawdzić na trzy sposoby – zarówno w zwykłych padach z ekoskóry, jak i całkowicie welurowych oraz… hybrydowych. W tym przypadku mówimy o nausznikach o grubości 3 centymetrów, które mierzą sobie 11 x 9 cm, zaś wewnętrzny otwór jest w każdym z tych wymiarów o cztery centymetry mniejszy – nietrudno zatem policzyć, że powierzchnia stykająca się z nasza głową ma dokładnie dwójkę szerokości.

Nausznice z ekoskóry, czyli model Super Soft

Jest to model, który wybrałem dla siebie nie bez powodu – uważam, że jest ciekawszy niż rozwiązanie welurowe, ze względu na mniejsze wymogi higieniczno-eksploatacyjne (o ile tak można to nazwać). Jeżeli uważacie, że super soft w nazwie to przesada, to nie macie racji – ten model jest absolutnie najprzyjemniejszym wydaniem tego, co zdarzyło mi się mieć na uszach. Nausznice są na tyle głębokie, że po raz pierwszy od… zawsze, nawet długie noszenie słuchawek nie sprawia, że czuję delikatny ucisk na małżowinę, a są przy tym tak miękkie, że można zapomnieć o ich istnieniu na uszach. Jeżeli chodzi o reprodukowany dźwięk, to wpasowuje się on w ogólną wizję ekoskóry – jest soczyście i żaden bas się nam nie wywinie. Dodatkowo mam wrażenie, że scena jest nieco szersza niż w przypadku modelu stockowego, przy czym żadna ze ścieżek nie dobywa się do nas z głębi. Nie zauważyłem również żadnych problemów, jeżeli chodzi o jakość wykonania – nauszniki dobrze trzymają się słuchawek, przez okres użytkowania padów żadna nitka nie postanowiła z nich wyjść, a całość jest zwyczajnie przyjemna dla ucha. Jednak mimo wszystko muszę przyznać, że do tego modelu trzeba lubić bas – SuperSoft izolują go bardzo mocno i nie zdziwiłbym się, gdyby część z Was zaczęła taki dźwięk określać jako „łupaninę”. Podobnie jest, jeśli chodzi o izolację od otoczenia – w tym modelu niejednokrotnie zdarzyło mi się, że ktoś podszedł i coś do mnie mówił, a ja tego po prostu… nie rejestrowałem. Oczywiście nie równa się to żadnej aktywnej redukcji szumów, ale wyciszenie pasywne przy odpowiednio mocnym docisku stoi na bardzo wysokim poziomie. Moją uwagę zwrócił fakt, że model ten jest przemyślany również pod względem komfortu cieplnego. Oczywiście to nie jest tak, że chłodzi nam głowę, ale jest naprawdę nieźle, jak na nausznice typowo izolujące. Na pewno nie można mówić o zmianie uszu w grzejniki, ale zimny wiatr nie powinien im zaszkodzić ;).

Ten model możecie kupić na Audiomagic.pl klikając >tutaj<

Czas na welur

Lato w pełni, a więc niejeden woli przerzucić się na welury – nie dość, że milej dla ucha, to i nie tworzymy mu swoistej sauny, która nie jest ani zdrowa, ani przyjemna, o pocącej się powierzchni „styku” nawet nie wspominając. Jaka jest różnica w komforcie? Zauważalna, moim zdaniem na korzyść Super Softów – choć w tym przypadku tak zwany feeling jest ciekawszy, bo naszego ucha dotyka naprawdę BARDZO miły materiał, to wydaje mi się, że wypełniająca nausznicę gąbka jest sztywniejsza. Wrażenia dźwiękowe są na pewno przyjemne, bowiem muzyka zyskała sporo głębi przy porównywalnej scenie, a ilość basu jest znacznie bardziej wyważona – niskie tony słychać, ale te w żaden sposób nie dominują i specyfika słuchawek zbliża się w stronę płaskiego. Być może to cecha osobnicza, ale w tym przypadku delikatnie przeszkadzają mi wymiary nausznic – te są naprawdę duże (co ogólnie jest ogromną zaletą), przez co zdarzało się, że sięgało nawet miejsca, w którym… zaczynało mnie to delikatnie łaskotać. Być może to kwestia przyzwyczajenia? W końcu na ogół przebywam w padach innych niż materiałowy, jednak to zwróciło uwagę. Mimo bardzo przyjemnego materiału i ciekawszej charakterystyki wykonania, wariant ten nie jest wyraźnie ciekawszy niż opisywany poprzednio, właśnie ze względu na komfort użytkowania – zwróciłbym tu uwagę w pierwszej linii na twardość gąbki, a później na wspomniane łaskotanie. Niestety, trzeba zwrócić uwagę również na to, że pady welurowe zwyczajnie lubią złapać brud, a mam wrażenie, że tym idzie to nader dobrze. Jest to cecha, na którą niestety nic nie jesteśmy w stanie poradzić, ale biały kurz bardzo dobrze widać na czerni i jeżeli chcecie, aby Wasze słuchawki zachowały estetyczny wygląd, to musicie być gotowi na regularne przeczesywanie ich. Te widoczne poniżej, uzyskały widoczny stan po mniej więcej dwóch dniach użytkowania.

Ten model możecie kupić na Audiomagic.pl klikając >tutaj<

A może… jakiś złoty środek? Model hybrydowy

Mówi się, że nie ma rzeczy idealnych (ale mówią też, że nie ma niemożliwych, więc co to za mądrości…), ale w poszukiwaniu produktu dla siebie nierzadko musimy krakowskim targiem wybrać coś, co nie spełnia wszystkich naszych wymagań. Brainwavz postanowił coś zaradzić i w swojej ofercie ma również pady hybrydowe, które łączą ze sobą wszystkie zalety ekoskóry oraz weluru, a jednocześnie zastosowane materiały wzajemnie niwelują swoje wady. Czy to się udało? Tak!

Choć się tego trochę spodziewałem – wiele wątków na różnego rodzaju forach internetowych jednoznacznie wskazywało ten model jako najlepszy – pady hybrydowe są absolutnymi liderami. Basy są przyjemnie zatrzymane, lecz nie „dudnią” tak, jak ma to miejsce w przypadku SuperSoftów. Scena również jest przyjemnie szeroka, naszej głowy dotyka welur, lecz znajduje się on tylko na jednej powierzchni. Trudno tutaj dodać cokolwiek innego niż to, że ekoskóra widoczna w środku, to coś zupełnie innego niż ta, którą zastosowano do pokrycia całych padów w przypadku modelu innego niż welurowy.

Ten model możecie kupić na Audiomagic.pl klikając >tutaj<

Modele asymetryczne

W tym przypadku, sprawy prezentują się nieco inaczej. Grubość nausznic jest zależna od punktu, w którym postanowimy ją zmierzyć i waha się między 40 a 25 milimetrami. Wysokość padów jest taka sama i wynosi 11 centymetrów, lecz nieco inaczej jest z ich szerokością – ta wynosi bowiem zaledwie 80 milimetrów, przez co otwór wewnętrzny mierzy sobie również troszeczkę mniej, czyli 40 x 70 milimetrów. Warto w tym momencie zaznaczyć, że HyperX Cloud to słuchawki, które w tej płaszczyźnie zwyczajnie się nie wyginają. Jak zatem sprawdzą się asymetryczne modele na słuchawkach, które są dedykowane dociskowi symetrycznemu? Niestety kiepsko.

Zakrzywiony welur

Muszę przyznać, że ten model przysporzył mi trochę kłopotów, bo zwyczajnie… nie trzymał się słuchawek. Nie wiem czym jest to spowodowane – być może nieco innym materiałem obejmującym same słuchawki? Ten nie jest gładki, ale nieregularny (mniej więcej taki, jak ekoskóra w modelu SuperSoft). Nie wiem jednak, jak ma się to do rzeczy, ponieważ według mojej wiedzy, szorstkie powinno być… mniej śliskie. A może wskazówką jest opakowanie? To nieco się różni, więc może to starsza, nieudoskonalona partia? Najbardziej prawdopodobnym tropem wydawałaby się jednak nieco odmienna szerokość, ale przecież sama część chwytająca się słuchawek jest dokładnie taka sama – sprawdziłem to, przykładając do siebie poszczególne modele. Tym padom dałem najwięcej czasu i na zdjęciach możecie „podziwiać” z bliska pady welurowe nieczyszczone przez około trzy tygodnie. Nie wygląda to zbyt estetycznie, wybaczcie, ale idealne fotki produktowe nie zawsze wiernie odwzorowują to, jak produkt prezentuje się na żywo.

Jakość reprodukowanego dźwięku wcale nie różni się od tej, którą prezentuje sobą model symetryczny, a docisk ostatecznie okazuje się być… gorszy. Prawdopodobnie jest to spowodowane faktem, że hajperiksy próbują dociskać się do głowy tak samo w każdym miejscu. Z tego powodu, nie rekomendowałbym rozwiązania asymetrycznego osobom, które nie są pewne, że ich słuchawki sobie z nim poradzą. Teoretyczne zalety takiego wariantu, zwyczajnie przekształcają się w jego wady.

Zakrzywiona hybryda – dalej od ideału?

Ten model zostawiłem sobie na sam koniec testów i podjąłem się prób dostosowania asyemtrycznych nausznic hybrydowych dopiero po przekonaniu się, że w przypadku wariantu welurowego coś poszło nie tak. Z tego powodu, podwójnie przyłożyłem się do „przeróbki”. Jeżeli chodzi o wrażenia dźwiękowe, to – podobnie jak miało to miejsce w przypadku „welurów” – wzgledem modelu symetrycznego nie zmieniło się na dobrą sprawę nic. Konstrukcyjnie – sprawy mają się jak powyżej, czyli docisk nie jest przyjemny. Zaś jeśli chodzi o to, jak nausznice trzymają się słuchawek, to…

… robią to bardzo dobrze! Myślę, że może to być spowodowane trzema rzeczami – wycięciu mniejszej ilości „uchwytu”, innego materiału, z którego jest on skonstruowany (tj. takiego, jak w przypadku modeli symetrycznych) lub sztywności – asymetryczne pady hybrydowe są zdecydowanie sztywniejsze niż welurowe – widać to nawet po tym, że te drugie mają kształt dosyć… nieregularny. Pozostaję więc przy tym, że wrażenia dźwiękowe są takie same jak w modelu standardowym, a komfort użytkowania – w moim przypadku – zdecydowanie niższy. Podoba mi się jednak sam pomysł i konstrukcja, choć dosyć chętnie zamieniłem je na symetryczne hybrydy po wszelkich odsłuchach.

Podsumowanie

Przyznam szczerze, że sam wpis nieco przeciągnął się względem tego, czego się spodziewałem. Postaram się zatem podsumować wszystkie przemyślenia w trzech krótkich akapitach tak, aby ostateczny werdykt był jasny ;).

SuperSoft vs. Welur vs. Hybrid

Jedynym słusznym zwycięzcą jest model hybrydowy, który łączy w sobie zalety dwóch pozostałych konkurentów. W przypadku modelu SuperSoft brakuje odrobiny wentylacji ucha oraz odczuwalny jest nadmiar basu, pady welurowe są zaś zbyt delikatne. Hybrydowe zapewniają najlepsze wrażenia dźwiękowe, komfort na mniej więcej tym samym poziomie, a i materiałowej powierzchni do czyszczenia pozostawiają nieco mniej ;).

Symetryczne vs. Asymetryczne

Moim zwycięzcą są, mimo wszystko, nausznice standardowe, symetryczne. Choć na pomysł nieregularności byłem napalony bardziej niż szczerbaty na suchary, to pomysł ten zwyczajnie nie sprawdza się w przypadku słuchawek o równym docisku, których nie da się obracać w tej osi – z tyłu czujemy mocny ucisk, zaś z przodu między nausznicami a głową pozostaje troszeczkę miejsca. Nie będę w ocenie tej uwzględniał faktu, że pady welurowe – z jakiegoś powodu – nie za bardzo chciały ze mną współpracować. Standardowy wariant i tak wygrywa.

Słowem zakończenia…

Tak naprawdę, każdy model ma swoje wady i zalety, a każdy z Was musi znaleźć coś dla siebie. Wiem jednak, że niełatwo jest przetestować poszczególne pady, a sam w internecie nie znalazłem miejsca, gdzie ktoś podszedł do tematu kompleksowo i porównał do siebie wszystkie modele. Mam nadzieję, że wpis ten był pomocny ;). Odnosząc się jednak do całości – pady Brainwavz są nausznicami bardzo dobrej jakości, bardzo wygodnymi i – co ważne, a często pomijane – zapewniające wysoką klasę dźwięku, który dociera do naszych uszu. Wydanie takiej kwoty na akcesorium do słuchawek (które, nierzadko, kosztowały zaledwie dwa-trzy razy tyle) wydaje się być szaleństwem, ale ja to zrobiłem – choć w przypadku wyłącznie jednej pary – i… absolutnie żałuję. Chciałbym zachować uniwersalny charakter tego wpisu, jednak nie sposób o tym nie wspomnieć – nausznice od Brainwavz przewyższają o kilka(naście) klas te, które Kingston dorzucił do słuchawek ;).