Aplikacje mobilne zostały zmonopolizowane

Jeśli – tak jak ja – uważacie, że w branży mobilnej robi się coraz ciaśniej i niewiele nowych marek przebija się ze swoimi produktami w skali globalnej, to rozważcie zmianę stanowiska. Okazuje się bowiem, że to rynek aplikacji jest zmonopolizowany w o wiele większym stopniu.

Od pewnego czasu stoję na stanowisku, wedle którego niemal żaden nowy producent smartfonów nie ma dużych szans na realne włączenie się do wyścigu i wykrojenie dla siebie jakiegoś segmentu rynku. Złożyło się na to wiele czynników, jednak nie da się nie dostrzec tego, że już od długiego czasu żadna nowa marka nie pojawiła się w rankingach popularności. Jeśli sądzicie, że to trudny rynek, to muszę zachęcić Was do tego, abyście spojrzeli na aplikacje mobilne. Najnowszy ranking pokazuje dość niepokojący trend.

Własna apka? Da się zrobić, ale…

Według obszernych badań przeprowadzonych przez Sensor Tower, za 80% pobrań aplikacji odpowiada… no, jak sądzicie, ile procent wydawców? Pięć, może dziesięć? Zapomnijcie. Za tą imponującą liczbą stoi zaledwie jeden procent deweloperów. Tak przynajmniej sugerują badania, które odnoszą się do trzeciego kwartału bieżącego roku. Analitycy przyjrzeli się zarówno programom dostępnym z poziomu Sklepu Play, jak i App Store. Wnioski były bardzo podobne.

Fot: Sensor Tower

Warto zauważyć, że rzeczone 80% pobrań przekuwa się na łączną liczbę 29,6 miliarda pobrań. Jest to wzrost aż o 65% względem roku 2014, kiedy niszowym programistom udawało się przebić ze swoimi aplikacjami czy grami nieco częściej niż obecnie. Warto też odnotować, że tylko 26% aplikacji w obu sklepach zostało pobranych więcej niż tysiąc razy. Ten trend przekuwa się na spadek o 30% względem tego, co obserwowaliśmy pięć lat wcześniej.

Zapytacie, ilu programistów należy rozumieć pod pojęciem jednego procenta. Cóż, nie jest to powalająca liczba. Bez najmniejszego trudu udałoby się zmieścić tych ludzi na średniej wielkości stadionie piłkarskim. Mówimy bowiem tylko o 7920 zespołach, które łącznie wygenerowało 23,6 miliardów pobrań apek. Rozbicie tego wyniku na branżę gier mobilnych tylko potwierdza powyższą diagnozę. Jeden procent deweloperów trzyma w ryzach 82% wszystkich gier dostępnych z poziomu App Store i Google Play.

Fot: Sensor Tower

Oczywistym jest, że zdecydowana większość aplikacji powstaje z myślą o zarobkach. Można zaklinać rzeczywistość i sprzedawać bajki o łączeniu ludzi czy czynieniu świata lepszym miejscem, jednak nie oszukujmy się. Stan konta również odgrywa kluczową rolę. Jak sądzicie, ile gotówki trafia do deweloperów spoza tego zaszczytnego jednego procenta? 1,5 miliarda dolarów. Niby dużo, jednak gdy odniesiemy tę kwotę do 22 miliardów zielonych, jaką dzieli się jeden procent najpopularniejszych twórców, to widać wyraźnie, że mówimy nie tyle o niedużej różnicy, ale przepaści, która oddziela od siebie obie strony.

Będę stał na stanowisku, wedle którego tworzy to pewnego rodzaju zamknięty krąg. Nikt nie przekona mnie do tego, że niszowe aplikacje są złe, lagują czy nie są dobrze zoptymalizowane. Jasne, zdarzają się wpadki, jednak spora część programistów radzi sobie na tym polu naprawdę dobrze. Problemem jest natomiast to, że bez dużego kapitału początkowego, trudno jest rywalizować z monopolistami, którzy mają do dyspozycji dosłownie miliardy dolarów na research i promocję.

I koło się zamyka… niestety.

źródło: Sensor Tower