Anthem przyspieszy do 40% na kartach Geforce RTX. Wszystko za sprawą technologii DLSS

Od jakiegoś czasu wiemy, że NVIDIA wykonała kawał dobrej roboty, wprowadzając technologię DLSS. Dzięki temu, wszyscy posiadacze Turingów mogą uzyskać kolejne klatki na sekundę i cieszyć się większą wydajnością. Chwała za to producentowi, ale chwała też twórcom gier, którzy ochoczo wprowadzają to udogodnienie do swoich tytułów. Teraz taką aktualizację dostał Anthem – głośna gra od EA, zapowiadana jako megahit, która jednak nie sprostała niezwykle wygórowanym oczekiwaniom. Zdania są podzielone, ale jedno jest pewne – posiadacze RTXów zyskają nawet 40% więcej klatek na sekundę!

To jedna z lepszych wiadomości tego tygodnia, bo to już kolejna produkcja, która zyskuje dzięki DLSS, a więc wygląda na to, że słowa NVIDII nie zostały rzucone na wiatr. To faktycznie działa, wspomaganie za pomocą rdzeni Tensor dodaje kopa, więc zakup Turinga, w jakiejś tam formie, może się opłacać. Karty dalej są szalenie drogie, ale entuzjaści i osoby z zasobnym portfelem otrzymują trochę argumentów do usprawiedliwienia takiego wydatku. Nowa funkcjonalność zadziała na kartach RTX: 2060, 2070, 2080 i 2080 Ti. Różnice ujęto na poniższym wykresie.

Skok wydajności jest zauważalny i to na każdej z kart z rodziny RTX

Przypomnę, że DLSS (Deep Learning Super-Sampling) to nowa forma wygładzania krawędzi, która oparta została na metodach głębokiego uczenia maszynowego i korzysta z mocy potężnych rdzeni Tensor. Kiedy włączymy DLSS, obraz jest renderowany w nieco niższej rozdzielczości, a następnie „podnoszony” do natywnej naszego wyświetlacza, dzięki czemu nieco zyskujemy na wydajności. To jednak nie wszystko, bo technologia pobiera także mniej próbek na piksel względem pozostałych metod wygładzania krawędzi, czym odciąża kartę graficzną. No i w całości korzysta z Tensorów, co oznacza, ze zwalnia pozostałe shadery, oddając im pole do działania przy innych elementach.

DLSS wykorzystuje też sieć neuronową, która niejako „uczy się” budowy naszej gry, wychwytując każdą kolejną klatkę i przetwarzając ją w wyższej jakości. To wszystko ma sprawić, by gra była jeszcze ładniejsza, a przy tym sprawniej działała. Trochę taka magia, ale to dobrze funkcjonuje.

Póki co, nie ma zbyt wielu produkcji, które wspierają DLSS, ale chwała za to, że gier przybywa z każdym kolejnym miesiącem. Cieszy mnie, że EA postanowiło wprowadzić tę technologię do tak głośnego tytułu. Bardzo dociekliwi mogą przeczytać więcej o niej tutaj.

Obsługa tej kosmicznej technologii to jednak nie wszystko, co dostało Anthem. Gra wspierać będzie także NVIDIA Highlights, które automatycznie zapiszą najciekawsze fragmenty z naszej rozgrywki. Produkcja od EA może się w tej chwili pochwalić średnią ocen na poziomie mizernych 60% na PC i 55% na PS4. Największe zarzuty padają pod adresem wszechobecnej nudy, słabego systemu walki, toporności i ogólnego braku ciekawej zawartości. Wielka szkoda, bo to kolejna gra BioWare do kolekcji, która… niestety nie sprostała oczekiwaniom. Po równie średnio udanym Mass Effect: Andromeda, studio wpadło chyba w jakiś kryzys, z którego bardzo ciężko jest im się wydostać.

Śpiewajmy panu Hymn – pierwsze wrażenia z gry Anthem

źródło: NVIDIA