Test przewodowych słuchawek SoundMagic E10C

Jedne z najlepszych w tej cenie

Jakość dźwięku

Sporo osób, kupujących takie zestawy słuchawkowe, nabywa je z myślą o smartfonie. Nierzadko słucha muzyki z różnych serwisów stramingowych. Dlatego podzielę ten punkt na dwie części. W pierwszej opiszę wrażenia ze współpracy SoundMagic E10C ze smartfonem OnePlus 3T oraz Spotify, a następnie przejdę do bardziej „wyszukanych” źródeł dźwięku.

SoundMagic E10C + OnePlus 3T + Spotify

SoundMagic E10C to słuchawki zdecydowanie o ocieplonym brzmieniu. Nacisk położono na wyeksponowanie niskich tonów. Da się to usłyszeć nawet w tej konfiguracji odsłuchowej. Bas jest stosunkowo mocny i głęboki, jednak na szczęście nie narzuca się za bardzo. Niestety nie potrafi zejść bardzo nisko, eksponując to, co najlepsze i racząc tym nasze uszy. Recenzowany model nie gwarantuje bardzo zbalansowanego dźwięku, lecz nie jest to typowe, dolne, dudniące granie, ale niskie tony wychodzą przed szereg. Mimo wszystko fani basowego brzmienia nie powinni narzekać.

Średnica jest zaskakująco równa, umiarkowana. Góra charakteryzuje się raczej wycofaniem i nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ale to dość zrozumiałe. Wokale są dźwięczne, lecz czasem odniosłem wrażenie, iż wydają się być nieco wycofane. Typowo instrumentalne kawałki bywają przyjemne w odbiorze, chociaż dźwięk czasem zlewa się ze sobą, zwłaszcza przy bardziej agresywnym i złożonym graniu można się pogubić. Scena wypada dobrze – stosunkowo szeroka i głęboka. Trochę leży separacja, przez co ciężko jest wychwycić poszczególne instrumenty w niektórych momentach.

SoundMagic E10C + Audioquest Dragonfly Black + pliki FLAC

W tym przypadku sytuacja zmienia się dość mocno, SoundMagic E10C pokazują pazur. Nadal pozostaje ocieplone brzmienie i nacisk na niskie tony. Jednak o ile w pierwszym przypadku bas nie potrafił zejść bardzo nisko, tak teraz da się to czasem wychwycić. Jest także znaczniej bardziej żwawy i soczysty. Dźwięk w odbiorze ciągle nie jest jakoś bardzo zbalansowany, ale tego można było się spodziewać. W dalszym ciągu słuchawki nie dudnią, lecz niskie tony znacznie bardziej wybijają się przed szereg.

Najwięcej zyskuje chyba separacja. Teraz wychwycenie poszczególnych instrumentów staje się łatwiejsze, instrumenty mają charakter żywszych, dźwięczniejszych, nie ma efektu zagubienia. Nie jest to co prawda poziom, jakiego bym sobie życzył, ale to konstrukcja, kosztująca nieco ponad 200 złotych, więc nie ma tragedii. Średnica pozostaje równa, a góra dalej wycofana. Wokale stają się bardziej dźwięczne, wyraziste. Scena rozciąga się jeszcze mocniej i staje większym otworem przed nami. Sumarycznie dźwięk przy takim zestawie zyskuje na pełności. Jest też bardziej wyrazisty, ekspresyjny i dojrzały.

Słowem podsumowania

Aby wycisnąć maksimum z SoundMagic E10C nie wystarczy smartfon w zestawie z serwisem streamingowym. Ale nawet przy takim połączeniu można być zadowolonym i z powodzeniem docenić jakość recenzowanych słuchawek oraz ich przewagę nad tańszymi konstrukcjami. Dźwięk jest rozrywkowy, ocieplony, z naciskiem na niskie tony. Wyróżnia się także niezłą sceną.

Użytkowanie w praktyce

Kabel nie ma dużej tendencji do plątania się. Aby jak najbardziej wyeliminować problem, polecam zwijać go na trzy, złączone ze sobą palce u rąk, z zachowaniem odpowiedniego luzu. Efekt mikrofonowy, na przykład podczas spaceru w sporym wietrze, występuje w dużo mniejszym stopniu niż ma to miejsce w słuchawkach z płaskim przewodem, jak moje prywatne, leciwe już, A-Jays Three.

Za sprawą stosunkowo małej wagi słuchawek, oczywiście po odpowiednim dobraniu gumowych nakładek (polecam dodatkowo dokupić pianki Comply), nie mamy wrażenia ciągnięcia/wyrywania się ich z naszych uszu. Nawet na lewym przewodzie, na którym producent umieścił pilocik.

Zastrzeżenia mam do samego pilota. Klawisze są, przynajmniej dla mnie, mało wyczuwalne. Nie pomaga fakt schowania ich pod poziom obudowy. Skok także mógłby być nieco lepszy – jest bowiem płytki. Stanowi to dla mnie największą wadę konstrukcyjną SoundMagic E10C. Poza tym pilot poprawnie współpracuje ze smartfonami, działającymi pod kontrolą systemu Android.

Jakość rozmów wypada dobrze. Nie ma efektu studni. Jedynie podczas dużego wiatru czy głośnych odgłosów otoczenia rozmówca słyszał mnie mniej wyraźnie, ale cały czas bez problemu dało się prowadzić konwersację.

Podsumowanie

SoundMagic E10C polecam osobom, które szukają słuchawek stosunkowo niedrogich, gdyż nieco ponad 200 złotych za porządne dokanałówki to nie jest wcale tak dużo. Według mnie, są to jedne z najbardziej opłacalnych konstrukcji, wyróżniających się bardzo dobrym stosunkiem ceny do jakości i oferowanych możliwości.

Chyba najlepszym podsumowaniem będzie to, że po testach SoundMagic E10C sam mocno zastanawiam się nad ich zakupem i zastąpienie nimi swoich dotychczasowych, dokanałowych słuchawek z kablem, będących ze mną przez niemal 4 lata, A-Jays Three. Powstrzymuje mnie tylko chęć nabycia innego produktu tej firmy, do którego nie trzeba wcale aż tak dużo dopłacić. Chodzi dokładniej o SoundMagic E80S, które są rozwinięciem i udoskonaleniem E10C lub nawet E80c (będą niebawem w sprzedaży).

Zakup SoundMagic E10C mogę z czystym sumieniem polecić – słuchawki wyróżnia naprawdę dobra jakość dźwięku, która idzie w parze ze świetnym wykonaniem, wręcz niespotykanym w tej cenie. Podczas testów niejednokrotnie odniosłem wrażenie, że recenzowane słuchawki w niektórych aspektach będą w stanie zawstydzić droższe od siebie konstrukcje.

Sprzęt do testów dostarczył sklep MP3 Store, za co serdecznie dziękuję!

Spis treści:

  1. Zestaw sprzedazowy. Wzornictwo i jakość wykonania.
  2. Jakość dźwięku. Użytkowanie w praktyce. Podsumowanie.
Test przewodowych słuchawek SoundMagic E10C
Zalety
bogaty zestaw sprzedażowy
wtyk kątowy
metalowe kopułki słuchawek
solidny kabel
jakość wykonania
pilot z mikrofonem do rozmów, sterowania głośnością i utworami
jakość dźwięku
cena
Wady
mało wyczuwalne klawisze na pilocie
płytki skok klawiszy
separacja mogłaby być lepsza
9.5
OCENA