Kategoria kuwet inteligentnych nie jest na rynku elektroniki najnowsza. Faktem jest jednak, że z roku na rok coraz bardziej się rozwija, dzięki czemu rośnie nam wybór sprzętu, po który możemy sięgnąć. Jedną z najnowszych propozycji, dostępnych na polskim rynku, jest MOVA MeowgicPod LR10 Prime. Czas ją sprawdzić. Pomogą mi w tym cztery czworonogi: Kredzia, Yoda, Musia i Zośka.
To nie będzie recenzja kuwety inteligentnej autorstwa gadżeciary ani lajfstajl girl. To będzie recenzja spod palców osoby, która ma cztery koty i traktuje je jak członków rodziny. Dba o nie, stara się rozumieć ich potrzeby i zależy jej, by żyły jak najdłużej w jak najlepszym zdrowiu i kondycji. Mając ten ważny disclaimer za sobą, czas przyjrzeć się urządzeniu bliżej.
Kuwet w domu powinno być…?
No właśnie, to jest doskonałe pytanie, na które sporo osób – nawet mających koty – nie zna prawidłowej odpowiedzi. Sporo z Was może zatem zaskoczyć fakt, że kuwet w domu powinno być tyle, ile kotów… plus jedna. Czyli jeśli mam jednego kota – powinny być dwie kuwety. Jeśli cztery koty – pięć kuwet (tak, mam pięć kuwet, rozstawionych w różnych miejscach mieszkania).
Są to zalecenia behawiorystów i weterynarzy, według których w ten sposób łatwiej jest zadbać o dobre relacje w stadzie. Koty są zwierzętami terytorialnymi, ceniącymi sobie prywatność i możliwość załatwiania potrzeb z dala od innych. Nie lubią też cudzych zapachów (nawet, jeśli mowa o członkach swojego stada), przez co wręcz wymagają posprzątanej kuwety – w przeciwnym razie potrafią załatwiać się poza nią (swoją drogą, jeśli to robią, może to oznaczać problem zdrowotny – warto skonsultować z weterynarzem).
Jeśli ktoś ma więcej niż jednego kota i zdecyduje się na jedną kuwetę inteligentną – to jego rzecz. Ja natomiast testuję kuwetę MOVA MeowgicPod LR10 Prime od 2,5 tygodnia i na ten czas nie chowałam pozostałych kuwet z mieszkania. Raz, że przestawienie się na nową kuwetę to proces (jeden z kociaków dalej podchodzi do niej i tylko ją wącha, jeszcze nawet do niej nie wskoczył), a dwa – jak kilka kociaków chciałoby załatwić swoją potrzebę jednocześnie – byłby ogromny problem.
No i wreszcie trzy – zachowanie zdrowych relacji pomiędzy kotami jest dla mnie priorytetem i, jeśli posiadanie kilku kuwet w domu, nawet, jeśli koty nie będą z nich korzystać lub będą to robić dużo rzadziej niż do tej pory, ma mi w tym pomóc – będę w to szła.

Czy kuweta automatyczna jest bezpieczna?
“Jaaaak dłuuuuugo trwaaa teeen proooceeees czyszczeeeeniaaa…” – pomyślałam, gdy po pierwszej wizycie w kuwecie najbardziej odważnego kociaka włączyłam ręcznie proces czyszczenia, a ten – zamiast zapewniać jednostajne ruchu kuwety – co chwilę się zatrzymywał. Po chwili do mnie dotarło – cztery koty stały wokół urządzenia, a ono to wykrywało, więc za każdym razem, gdy któryś z nich zbliżał się do niej, ta wstrzymywała obrót. Dokładnie tak to powinno działać!
Na pewno bowiem pamiętacie jak lata temu po internecie szalały filmiki, pokazujące jak kuwety automatyczne wciągają koty, robiąc im krzywdę. Tutaj nic podobnego nie ma prawa się wydarzyć – kuweta wyposażona jest w 11 czujników, wykrywających ruch kota zarówno w pobliżu kuwety, jak i wewnątrz niej (producent wymienia: 1 czujnik radarowy, 4 czujniki wagi, 2 czujniki przeciw zakleszczenie, 4 czujniki podczerwieni, zabezpieczenie przed zablokowaniem silnika). Nie ma fizycznej możliwości, by bęben zaczął się obracać z kotem w środku. A jeśli kot wskoczy podczas trwania czyszczenia, bęben zatrzyma się automatycznie. Nie zdarzyła mi się taka sytuacja, ale włożenie ręki wewnątrz obracającego się bębna to chyba wystarczająca próba.
Oczywiście – kuweta ma tryb czyszczenia ręcznego, co oznacza, że czyszczenie rozpoczyna się na wyraźne nasze żądanie, a nie automatycznie po upłynięciu ustawionego w aplikacji czasu. Jeśli zatem mamy do elektroniki ograniczone zaufanie, możemy sterować nią wyłącznie ręcznie (ja póki co korzystam z niej wyłącznie w takim trybie).
Oczywiście nie dam gwarancji tego, że podczas korzystania z kuwety nic żadnemu kotu się nie stanie, ale – bazując na moich testach – wygląda na to, że MOVA aspekt bezpieczeństwa wzięła sobie naprawdę mocno do serca.
Zwłaszcza, że zaimplementowała opcję na wypadek ewentualnej awarii czujników – gdy do takowej dojdzie – kuweta zatrzyma się automatycznie.
Ich działanie udało mi się nagrać dzięki Yodzie – zobaczcie, jak działająca kuweta, reaguje na podchodzącego kota:
I tu jeszcze macie moment, w którym widać, jak szybko kuweta przestaje się obracać, gdy wykryje, że kot chce do niej wejść:
Jak duża jest kuweta MOVA MeowgicPod LR10 Prime?
Z zewnątrz – bardzo duża, jej wymiary to 55,2 x 58,3 x 76,4 cm. O kosmicznym wyglądzie. Ale czy to samo można powiedzieć o jej wnętrzu? Producent wspomina, że kuweta ma półotwartą kopułę o pojemności 100 l i przeznaczona jest dla kotów ważących od 1,5 do 10 kg – ale co to właściwie znaczy i jak to przełożyć na wielkość kota?
Moim zdaniem waga ma tu drugorzędne znaczenie, bo anatomia kota różni się w zależności od kota. Jeden może być europejskim o krótkiej sierści, po którym od razu widać ile może ważyć, a drugi – ragdollem, który pod grubą warstwą sierści kryje smukłe ciałko (może być naprawdę duży, a ważyć mniej niż mogłoby się wydawać). I nie jest to żadna moja teoria, a wiedza praktyczna, oparta na moich kotach.
Tak się składa, że mam dwa koty europejskie (dwie znajdy, adoptowane z Fundacji Maciupkowo) i dwa ragdolle. A właściwie odwrotnie, bo najpierw kupowałam koty, a później odkryłam w sobie misję ratowania świata ;)
Najmłodsza jest mała i waży niecałe 4 kg, więc tu nawet nie ma o czym gadać. Starsza jest większa i waży 5,1 kg, przy czym więcej od niej (5,5 kg) waży jedyny w stadzie samiec, który jednocześnie – optycznie – jest mniejszy od niej (zajmuje mniej miejsca, jest mniej puchaty). Oba europejskie nie mają problemu, by zmieścić się w kuwecie (przy czym Yoda jeszcze tego nie chce udowodnić). A co z ragdollkami?
Obie mieszczą się do bębna MeowgicPod LR10 Prime i są w stanie się w nim obrócić (raz załatwiają się przodem, raz tyłem; raz zakopują żwirek przodem, raz tyłem, etc.). O ile mniejsza ma jeszcze spory zapas, tak większa (ważąca też nieco więcej, bo 6 kg) odnoszę wrażenie, że już na styk.


Dla mnie to OK, bo raz, że żaden z moich kotów nie powinien już urosnąć, a dwa – nie planuję mieć kolejnego, większego kota. Chcę jednak przez to powiedzieć, że osoby posiadające (zwłaszcza dorosłe) koty większych ras, jak Maine Coon czy Syberyjski, mogą mieć uzasadnione obawy o to, czy ich zwierzaki będą miały odpowiednią swobodę ruchu wewnątrz kuwety. Dla kotów mniejszych czy młodych przedstawicieli większych ras – przestrzeń będzie bardziej niż wystarczająca.

Konstrukcja
Skoro kwestię wielkości mamy już za sobą, na osobną uwagę zasługuje cała konstrukcja kuwety. Ta składa się bowiem z dwóch głównych części: podstawy i wyjmowanego bębna (co ma znaczenie, gdy chcemy umyć jego wnętrze).
Zbiornik na żwirek wewnątrz bębna ma 6 l i, co ważne, w kuwecie znajdziemy oznaczenie minimalnej i maksymalnej ilości żwirku, jaki powinien się w niej znaleźć. Jak jednak pokazało moje doświadczenie, nie ma co przesadzać z tym maksem – wsypałam tyle żwirku, by sięgał do napisu “max”, po czym szybko okazało się, że jest go za dużo – nadmiar zleciał od razu do pojemnika na nieczystości.
Swoją drogą, jeszcze nie wspomniałam, że ów pojemnik na odchody ma 11 l pojemności (wewnątrz niego montuje się worek – w zestawie są dwie rolki takowych) i ma wystarczać na co najmniej kilka dni zbierania odchodów – producent wspomina nawet o 15 dniach. I może to realne dane, ale przy jednym kocie. Przy czterech (z czego jeden nie chce się przekonać do korzystania z MOVA MeowgicPod LR10 Prime) worek musiałam wymieniać średnio co tydzień.


Z kolei po dwóch tygodniach pojawił się komunikat o konieczności dolania płynu dezodorującego, którego zadaniem jest neutralizacja zapachów. Swoją drogą, ten musi działać naprawdę dobrze, bo w ogóle nie czuć żadnych smrodów dochodzących ze strony tej kuwety.
Wracając jeszcze do samej ilości żwirku. Ma to ogromne znaczenie, bo jeśli będzie go w bębnie za dużo, zacznie wypadać podczas obracania się – mimo zamontowanej osłonki, która w teorii powinna takim sytuacjom zapobiegać. To jednak zdarzyło mi się tylko raz, gdy świeżo dosypałam żwirku (nieco mniej niż “max”) – trzeba na to uważać.

Kolejna rzecz, na którą zwrócę Waszą uwagę, jest wysokość, na jakiej umieszczono bęben. To niecałe 40 cm od podłogi. Oznacza to, że właśnie na taką wysokość musi skończyć kot, by wskoczyć do środka kuwety. I – jasne – niby jest dodatkowy stopień, który możemy zamontować w rączce pojemnika na odchody, ale moje koty w rzeczywistości nie uznają jego obecności i w ogóle z niego nie korzystają.
Oczywiście – to dla kota nie jest wysoko, ale doświadczenie pokazuje, że nie każdy kot będzie chciał próbować – Yoda jest zainteresowany kuwetą, ale nie samym faktem, by do niej wskoczyć. A teraz dodatkowo nie może skakać – w ostatnich dniach miał operację przepukliny, więc kuweta z tak wysokim dostępem nie jest dla niego (schodek mógłby pomóc, gdyby chciał z niego skorzystać – z jakiegoś powodu nie chce).

Skuteczność działania
Głównym zadaniem kuwety inteligentnej jest odciążenie człowieka w obowiązku usuwania kocich odchodów ręcznie. Nie znam osoby, która by to lubiła robić. Tu jednak, znowu, wtrącę wątek edukacyjny – kocie odchody stałe (dwójki, nazywając rzeczy po imieniu) czasem po prostu warto obejrzeć. To skarbnica wiedzy na temat Waszych kotów. Jeśli jest jakieś odstępstwo od normy – warto zbadać.
Wracając jednak do sedna – MOVA MeowgicPod LR10 Prime z powierzonego zadania wywiązuje się doskonale. Właściwie na tym mogłabym zakończyć ten wątek. Kot robi, co ma zrobić, wyskakuje z kuwety, ja uruchamiam proces oczyszczania (lub robi się to automatycznie z ustawionym w aplikacji opóźnieniem) i po chwili kuweta jest czysta.
Cały proces trwa dość długo, bo aż trzy minuty. Nie jest jednak przesadnie głośny, choć faktem jest, że siedząc w pokoju obok usłyszycie obracanie się bębna kuwety, ale i tak bardziej uwagę zwraca obijający się o ścianki żwirek. Jest też w tym coś hipnotyzującego, bo wszystko koty biegną obejrzeć, jak kręci się bęben, gdy tylko kuweta zaczyna się oczyszczać.
Po każdym oczyszczaniu automatycznie w dolnej komorze rozpylany jest płyn eliminujący brzydkie zapachy, którego – przyznaję – w ogóle nie czuję. Nie czuję też fetoru odchodów, więc chyba działa ;) Dodatkowo w górnej komorze umieszczony jest filtr z węglem aktywnym, którego zadaniem jest pochłanianie nieprzyjemnych zapachów. Ten oczywiście należy raz na jakiś czas wymieniać.


Nie zdarzyło się, by któryś z moich kotów miał biegunkę podczas tych ostatnich tygodni, więc trudno jest mi się odnieść do takiej sytuacji. Wyobrażam sobie jednak konieczność nie tylko usunięcia odchodów, ale również umycia całej kuwety wewnątrz.
I nie jest to żaden problem, bo plastikowy bęben wraz z matą jest jednym integralnym elementem, który wystarczy wyjąć z obudowy kuwety i, dzięki rączce umieszczonej na górze, przenieść do łazienki i umyć pod wodą.
Dodam jeszcze, że po skorzystaniu z kuwety przez kota, siłą rozpędu żwirek często wypada przed nią i obok niej. O ile przed nią możemy rozłożyć dołączoną do zestawu matę, która zbiera żwirek i dzięki temu łatwiej go później usunąć, tak już po jej bokach trzeba po prostu zamieść czy odkurzyć.
Aha, z boku podstawy znajdziemy kilka fizycznych przycisków, z użyciem których możemy sterować kuwetą – dzięki nim możemy uruchomić między innymi jej czyszczenie czy wypoziomowanie żwirku po jego dosypaniu.



Aplikacja
Wielokrotnie już w niniejszym tekście wspominałam o aplikacji – wypadałoby wreszcie rozwinąć również ten wątek. Z kuwetą MeowgicPod LR10 Prime łączymy się za pośrednictwem apki MOVAhome, dostępnej zarówno na Androida, jak i iOS.
Gdy zaczynałam testy, aplikacja była tak źle przetłumaczona, że aż kłuło mnie to w oczy. Na szczęście MOVA dość szybko wprowadza poprawki do zgłaszanych uwag, dzięki czemu nie muszę się teraz aż tak wyzłaszczać. Ale trochę mogę ;) Zwłaszcza na fakt, że apka pozwala dodać imiona naszych pupili, a później traktuje je bezosobowo – np. Kredka skorzystało już z kuwety. Mam jednak nadzieję, że i to w jakiś sposób uda się poprawić (zwłaszcza, że to nie powinno być trudne – dodając zwierzę oznaczamy jego płeć).








Z poziomu aplikacji możemy:
- uruchomić czyszczenie ręcznie lub ustawić z jakim opóźnieniem – po skorzystaniu kota z kuwety – ma się uruchamiać czyszczenie automatycznie,
- włączyć ręcznie oczyszczanie powietrza i/lub wymusić rozpylenie płynu dezodorującego,
- podejrzeć który kot i kiedy dokładnie był w kuwecie i co konkretnie zrobił (dostępne są statystyki osobne dla każdego kota),
- sprawdzić anomalie w zachowaniu zwierzęcia (np. gdy za rzadko korzysta z kuwety),
- podejrzeć informację na temat tego, że kończy się płyn i trzeba go dolać.
Co ważne, a co już pewnie wywnioskowaliście z tekstu, aplikacja pozwala dodać wiele profili kotów i bezproblemowo je odróżnia – a przynajmniej moje nie sprawiają jej trudności, bo ich waga jest różna. No bo właśnie – koty rozpoznawane są w kuwecie dzięki wbudowanemu czujnikowi wagi. Profil każdego z kotów pozwala śledzić trendy wagowe i nawyki toaletowe każdego z nich.









Cena MOVA MeowgicPod LR10 Prime
Standardowa cena MOVA MeowgicPod LR10 Prime wynosi 2149 złotych, ale aktualnie – do 31.12.2025 – możecie ją kupić w promocji – za 1549 złotych, co uznaję za bardzo ciekawy deal. Zwłaszcza, że ta kuweta robi dokładnie to, co powinna, i czego można od niej oczekiwać.
A przede wszystkim robi jedno – w świetny sposób wyręcza nas z obowiązku, jakim jest codzienne dbanie o czystość kuwety. Oczywiście – wciąż trzeba jej doglądać i regularnie myć bęben, ale to nic w porównaniu z koniecznością ręcznego opróżniania wielu kuwet po kilka razy dziennie. Kto ma koty, ten wie, o czym mówię.
Dodatkowo ma masę czujników, dbających o bezpieczeństwo naszych pupili i, co równie ważne, pozwala śledzić z jaką częstotliwością i jakie konkretnie sprawy załatwiają w kuwecie. Dla osób, dbających o swoje koty, to bardzo przydatna wiedza.
Aha, na koniec jeszcze jedna rzecz – nie rozpisywałam się na temat składania poszczególnych elementów kuwety w całość i pierwszej konfiguracji, ale musicie wiedzieć, że jest to sprzęt niekompatybilny z WiFi 5 GHz – obsługuje jedynie WiFi 2,4 GHz.
Nie wspomniałam w treści tekstu nic na temat dostępności materiałów eksploatacyjnych, bo czekałam na stosowną informację od producenta. Wszystko wskazuje na to, że zarówno filtr węglowy, jak i płyn dezodorujący i worki, dostępne będą pod koniec pierwszego kwartału 2026. Trochę szkoda, że ich dostępność nie zgrała się w czasie z premierą kuwety, ale na szczęście worki można zastąpić innymi (byle nie były czarne), filtr też można kupić uniwersalny (i dociąć do żądanego wymiaru), natomiast największy problem jest z płynem dezodorującym. Ten wystarcza średnio na 5-6 tygodni, a co dalej…?
_
Lokowanie produktu w tym przypadku oznacza priorytetowe wrzucenie kuwety w kolejkę testową. Producent nie miał wpływu na moją opinię na temat kuwety.



