tablet Huawei MatePad 12 X 2025
Huawei MatePad 12 X 2025

Recenzja Huawei MatePad 12 X 2025. Matowy ekran uzależnia

Huawei już od kilku lat konsekwentnie rozwija swoją linię tabletów z serii MatePad, ale najnowszy MatePad 12 X 2025 wydaje się czymś więcej niż kolejną wersją dobrze znanego pomysłu. To urządzenie, które ma łączyć w sobie zalety ultrabooka, notatnika i szkicownika.

Z jednej strony, smukła, elegancka konstrukcja i potężny ekran PaperMatte z częstotliwością odświeżania 144 Hz. Z drugiej pełnoprawna klawiatura, nowy rysik M-Pencil Pro z haptycznym sprzężeniem zwrotnym i system HarmonyOS 4.3, który coraz śmielej stawia czoła „klasycznemu” Androidowi.

W teorii wszystko brzmi jak przepis na idealny tablet do pracy i nauki, który nie męczy oczu i daje wrażenie pisania po prawdziwym papierze. Ale czy w praktyce rzeczywiście jest tak dobrze? Miałem okazję sprawdzić, jak MatePad 12 X radzi sobie w przeróżnych zadaniach i, muszę przyznać, że to sprzęt, który potrafi zaskoczyć.

Specyfikacja Huawei MatePad 12 X 2025

ModelHuawei MatePad 12 X 2025
Ekran12”, LCD IPS, 2800 x 1840 pikseli, 144 Hz, powłoka PaperMatte, 1000 nitów, proporcje 3:2, 16,7 mln kolorów, certyfikat TÜV Rheinland, certyfikat SGS
CPUKirin T92B
RAM12 GB
Pamięć wbudowana256 GB
Aparat z tyłu50 Mpix
Aparat z przodu8 Mpix
Bateria10100 mAh, ładowanie przewodowe 60 W
ŁącznośćWiFi 6, Bluetooth 5.2, NearLink
Wymiary270 x 183 x 5,9 mm
Waga555 g (sam tablet)
SystemHarmonyOS 4.2
Audio6 głośników, Huawei Sound, 2 mikrofony
Cena2299 złotych (w zestawie z rysikiem i klaawiaturą)
przygotowano na podstawie danych Huawei
Gdzie kupić?

Huawei MatePad 12 X 2025

ok. 2299 zł
(Przybliżona cena z dnia: 24 października 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.

Jest to cena obniżona o 200 złotych w ramach promocji na start, która została przedłużona do 2 listopada. W jej ramach kupujący otrzymuje dodatkowo w prezencie słuchawki Huawei FreeBuds SE 3.

Jakość wykonania, design i pierwsze wrażenia. Czym zaskakuje Huawei?

Pierwsze spotkanie z Huawei MatePad 12 X 2025 od razu robi bardzo dobre wrażenie. Trafiła do mnie biała wersja kolorystyczna. Nie ukrywam, że to nie jest mój ulubiony kolor, jeśli chodzi o elektronikę, ale w tym przypadku muszę przyznać, że Huawei naprawdę zrobił to ze smakiem.

Tablet prezentuje się elegancko, minimalistycznie, a zarazem profesjonalnie. Nie ma tu zbędnych ozdobników ani przesady w formie. Wszystko jest dobrze przemyślane, spójne i sprawia wrażenie urządzenia z wyższej półki.

Najbardziej jednak, od pierwszego momentu, spodobał mi się matowy ekran PaperMatte. To nie jest zwykła powierzchnia, jaką znamy z klasycznych tabletów. Jej delikatna faktura i sposób, w jaki rozprasza światło, powodują, że już po kilku minutach użytkowania trudno wrócić do standardowych, błyszczących ekranów.

fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl

Nie będę się jednak rozwodził nad nim już teraz, bo to temat, który zasługuje na osobny podrozdział. W każdym razie, to właśnie wyświetlacz nadaje temu urządzeniu wyjątkowego charakteru i sprawia, że MatePad 12 X od razu wyróżnia się na tle konkurencji.

Pod względem designu MatePad 12 X to klasyka w najlepszym wydaniu. Widać tu inspirację laptopami z serii MateBook. Metalowa obudowa, precyzyjne wykończenie i subtelne logo Huawei tworzą spójną, stonowaną całość. To urządzenie, które można położyć na biurku obok ultrabooka i nie będzie odstawać wizualnie ani trochę.

Wszystkie elementy konstrukcyjne są bardzo dobrze spasowane. Nic nie skrzypi, nie ugina się, a obudowa sprawia wrażenie wyjątkowo solidnej. Jedyny minus, jaki można zauważyć, to lekko wystająca wyspa aparatów. Położony płasko na stole tablet delikatnie się kołysze, więc zdecydowanie wygodniej korzysta się z niego w etui z klawiaturą, które stabilizuje całość i dodaje komfortu.

Jeśli chodzi o wagę i grubość, producentowi udało się zachować rozsądny kompromis. MatePad 12 X nie jest może najcieńszym tabletem na rynku, ale jego proporcje są dobrze wyważone. To urządzenie stworzone raczej do pracy przy biurku lub na podstawce niż do trzymania w jednej dłoni. Po kilkunastu minutach oglądania filmu „z ręki” zaczyna się to robić po prostu niewygodne, bo rozmiar 12 cali i masa urządzenia dają o sobie znać.

Za to obudowa nie zbiera odcisków palców i nie ślizga się w dłoniach, co jest miłą odmianą w porównaniu z błyszczącymi tabletami konkurencji. Rozmieszczenie przycisków i portów również nie budzi zastrzeżeń: przycisk zasilania znajduje się po lewej stronie, regulacji głośności – na górze a po prawej port USB-C. Wszystko jest dokładnie tam, gdzie powinno.

I wreszcie dźwięk. Już po pierwszym uruchomieniu sześć głośników robi ogromne wrażenie. Brzmienie jest przestrzenne, mocne i czyste, a w trybie horyzontalnym wrażenie „małego kina w tablecie” jest naprawdę przekonujące. To jeden z tych elementów, które od razu pokazują, że Huawei nie oszczędzał na multimediach i że MatePad 12 X został stworzony nie tylko do pracy, ale też do rozrywki.

fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl

Matowy wyświetlacz. Nie wiedziałem, że aż tak go potrzebuję

Zdarzają się w świecie technologii takie momenty, w których dopiero kontakt z nowym rozwiązaniem uświadamia nam, jak bardzo brakowało nam go wcześniej. Tak właśnie było w moim przypadku z matowym ekranem. Na papierze brzmi to jak drobna różnica – ot, matowa powłoka zamiast błyszczącej tafli szkła. W praktyce jednak zmienia absolutnie wszystko.

MatePad 12 X został wyposażony w 12-calowy wyświetlacz PaperMatte o rozdzielczości 2800×1840 pikseli, częstotliwości odświeżania 144 Hz i jasności sięgającej 1000 nitów. To już sama w sobie bardzo solidna specyfikacja, ale nie parametry techniczne są tu najważniejsze.

Kluczowe jest właśnie to, jak ten ekran wygląda i jak się z niego korzysta. Już po kilku minutach pracy z nim ma się wrażenie, że to zupełnie inna klasa komfortu. Nie ma odblasków, nie ma tej charakterystycznej „lustrzanej” tafli, w której odbija się wszystko wokół. PaperMatte skutecznie rozprasza światło i sprawia, że ekran jest czytelny nawet w bardzo jasnym otoczeniu.

W codziennym użytkowaniu różnica jest kolosalna. Kiedy po dłuższej sesji z MatePadem sięgam po inny tablet z błyszczącym szkłem, mam wrażenie, że patrzę w lustro, a nie w ekran. PaperMatte nie tylko ogranicza refleksy, ale też daje niezwykle przyjemny, miękki efekt wizualny, który nie męczy wzroku nawet po kilku godzinach pracy. W połączeniu z częstotliwością odświeżania 144 Hz i wysoką rozdzielczością, całość wygląda płynnie, naturalnie i po prostu pięknie.

Co ciekawe, matowa struktura wpływa nie tylko na odbiór obrazu, ale też na dotyk. Palec nie ślizga się po powierzchni tak łatwo jak po szkle, co daje uczucie większej kontroli nad gestami. Jeszcze bardziej czuć to przy korzystaniu z rysika M-Pencil Pro. To połączenie jest po prostu genialne. Faktura PaperMatte stawia delikatny opór końcówce rysika, dzięki czemu pisanie przypomina stawianie liter na papierze. Do tego dochodzi haptyczne sprzężenie zwrotne w M-Pencil Pro, które subtelnie wibruje przy każdym ruchu, imitując nacisk i tarcie o kartkę. Efekt? Tworzenie notatek czy szkiców staje się niesamowicie naturalne.

Warto też podkreślić, że matowa powłoka nie odbiera nic z dynamiki czy nasycenia kolorów w zakresie, jaki tablet oferuje (16,7 mln). To często obawa użytkowników, którzy sądzą, że matowy wyświetlacz będzie „wyblakły”. W przypadku MatePada nic takiego nie ma miejsca. Kolory są przyjemne dla oka, a kąty widzenia znakomite.

W ustawieniach ekranu możemy dostosować temperaturę barw, wybrać jedną z częstotliwości odświeżania, a także aktywować tryb ochrony wzroku i e-książki, który redukuje emisję niebieskiego światła oraz lekko przygasza kontrast, by przypominał papier książki. To tryb, w którym naprawdę chce się czytać i to bez uczucia zmęczenia oczu, jakie często pojawia się przy standardowych wyświetlaczach. Oprócz tego znajdziemy tu ustawienia dotyczące kolorów – ich temperatury i nasycenia.

System audio też zaskakuje

Już po pierwszym uruchomieniu trudno nie zauważyć, że ten sprzęt został stworzony z myślą o multimediach. Sześć głośników rozmieszczonych symetrycznie po obu stronach obudowy potrafi zrobić ogromne wrażenie.

Pierwsze wrażenie jest jedno: przestrzeń. MatePad 12 X brzmi szeroko, zaskakująco głęboko i, co najważniejsze, czysto. Dźwięk otacza użytkownika, a efekt stereo jest wyraźny nawet wtedy, gdy trzymamy tablet w dłoniach. Przy oglądaniu filmów czy seriali słychać dokładnie, skąd dochodzi głos postaci, a przy muzyce można poczuć, że scena dźwiękowa ma rzeczywistą głębię. W połączeniu z dużym ekranem PaperMatte, wrażenie „małego kina na biurku” jest naprawdę autentyczne.

Algorytmy Huawei Sound realnie wpływają na charakter brzmienia. Tablet gra dynamicznie, z bardzo dobrze zbalansowanymi tonami. Środek pasma jest czysty i wyraźny, dialogi są naturalne, a wysokie tony brzmią szczegółowo, bez nieprzyjemnej ostrości. Oczywiście, nie ma tu mowy o basie rodem z subwoofera, ale jego ilość jest zaskakująco satysfakcjonująca, zwłaszcza jak na tak smukłą konstrukcję.

MatePad 12 X 2025 świetnie radzi sobie zarówno w filmach, jak i w codziennym odsłuchu podcastów czy YouTube’a. Nawet w głośniejszym otoczeniu nie ma problemu z przebiciem się przez hałas. Tablet potrafi grać naprawdę donośnie, nie wpadając przy tym zbyt często w przester. Przy maksymalnej głośności brzmienie jest jednak nieco zniekształcone w wysokich pasmach.

Na duży plus zasługuje też jakość mikrofonów. Huawei wyposażył MatePada w zestaw mikrofonów z redukcją szumów, dzięki czemu podczas rozmów wideo głos brzmi naturalnie i pozbawiony echa. Sprawdza się to nie tylko na wideokonferencjach, ale również przy nagrywaniu notatek głosowych.

fot. Piotr Bukański

Akcesoria, które zmieniają wiele. Rysik, jakiego jeszcze nie było

Huawei od dawna pokazuje, że potrafi tworzyć akcesoria, które nie są tylko dodatkiem, ale realnie rozszerzają możliwości urządzenia. W przypadku MatePada 12 X 2025 to właśnie zestaw z M-Pencil Pro i klawiaturą Smart Magnetic Keyboard pokazuje, jak blisko temu tabletowi jest do miana pełnoprawnego narzędzia pracy.

I choć sam nie należę do osób, które na co dzień intensywnie korzystają z rysika, bo nie rysuję, nie szkicuję, a moje testy ograniczyły się głównie do sprawdzenia jego możliwości, to muszę przyznać, że M-Pencil Pro zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie.

To zupełnie nowa generacja rysika Huawei, która wprowadza funkcje, jakich wcześniej w ekosystemie tej marki po prostu nie było. Przede wszystkim rysik reaguje teraz na uszczypnięcie. Dokładnie tak, jakby miał fizyczny przycisk. Ten gest automatycznie uruchamia podręczne menu, dzięki któremu można błyskawicznie zmienić narzędzie, kolor lub tryb pracy bez konieczności przechodzenia do ustawień. To bardzo naturalne i wygodne rozwiązanie, które znacznie przyspiesza pracę.

Drugą nowością jest wciskana końcówka rysika, która może służyć jako przycisk do uruchamiania wybranej aplikacji. Domyślnie jest to aplikacja Notatki, ale w ustawieniach można ją zmienić na dowolny inny program. To drobny detal, ale bardzo przydatny, gdy chcemy szybko coś zapisać, narysować lub zaznaczyć.

Co więcej, wystarczy dotknąć rysikiem wyłączonego ekranu, by natychmiast uruchomił się program do notowania, bez potrzeby odblokowywania urządzenia. Wystarczy sekunda i już możemy zapisać pomysł, numer telefonu czy inspirację, zanim umknie z pamięci.

Nowy M-Pencil Pro obsługuje ponad 10000 poziomów nacisku, co pozwala na sporą precyzję. W zestawie znajdują się trzy różne końcówki, zaprojektowane do różnych zadań: do rysowania, pisania i precyzyjnego zaznaczania. Każda z nich daje inne wrażenie kontaktu z ekranem, a – w połączeniu z matową powłoką PaperMatte – pisanie i rysowanie naprawdę przypomina pracę na kartce papieru.

Jeśli chodzi o klawiaturę Smart Magnetic Keyboard, jest to również mocny punkt tego zestawu. Klawisze są pełnowymiarowe, mają przyjemny, sprężysty skok i zapewniają naturalne wrażenie pisania, niemal jak na klasycznej klawiaturze laptopa.

W praktyce sprawdza się to świetnie przy pisaniu dłuższych tekstów, notatek czy maili. Klawiatura pełni też funkcję etui ochronnego, które pozwala ustawić tablet w dwóch kątach nachylenia – jeden jest lepszy do pisania, drugi do oglądania treści czy rozmów wideo.

Jednak największym mankamentem tego akcesorium jest brak touchpada. To naprawdę czuć, zwłaszcza jeśli używamy tabletu w „trybie laptopa” i chcemy płynnie przechodzić między pisaniem a nawigacją po interfejsie. Brak gładzika wymusza sięganie do ekranu, co wybija z rytmu pracy. Gdyby Huawei dodał touchpad, klawiatura byłaby kompletna. To trochę czepialstwo, ale doskonale pamiętam, jak dobrze korzystało mi się z Oppo Pad 2.

Jak żyć bez Google? Codzienność z HarmonyOS

To pytanie, które powraca przy każdym nowym tablecie Huawei. Czy w 2025 roku da się żyć bez usług Google? Czy brak preinstalowanego Sklepu Play, Gmaila czy YouTube’a nadal boli? Po kilku tygodniach z Huawei MatePad 12 X 2025 mogę śmiało powiedzieć: da się i to zaskakująco dobrze. Ale wszystko zależy od tego, jak i do czego używamy tabletu.

MatePad 12 X działa pod kontrolą HarmonyOS 4.3, czyli autorskiego systemu Huawei, który wizualnie wciąż przypomina dobrze znane EMUI, ale coraz mocniej zbliża się do stylu i funkcjonalności iOS. Interfejs jest przejrzysty, elegancki i niezwykle dopracowany wizualnie. Nie brakuje efektownych animacji, półprzezroczystych paneli i płynnych przejść między aplikacjami. Wszystko to sprawia, że tablet od razu sprawia wrażenie sprzętu klasy premium.

HarmonyOS został zaprojektowany z myślą o multitaskingu, więc praca z wieloma aplikacjami jest tutaj bardzo intuicyjna. Ekran można łatwo podzielić na dwie części. Żeby to zrobić wystarczy przeciągnąć aplikację w lewy górny róg, a w prawym możemy uruchomić kolejną. Dodatkowo dostępna jest opcja pływających okien, które można dowolnie przemieszczać po ekranie, co pozwala np. przeglądać internet i jednocześnie robić notatki lub oglądać wideo.

Z systemu na co dzień korzysta się bardzo przyjemnie. Nie mam co do niego większych zastrzeżeń, oprócz jednego, które jest dość poważne. Skoro Huawei decyduje się na szeroką integrację z akcesoriami, to wielka szkoda, że nie pokusił się tutaj o wprowadzenie czegoś w rodzaju Trybu PC, który znamy np. z tabletów Lenovo. Ostatnio przygotowywałem dla Was recenzję Lenovo Idea Tab, oferującego coś takiego. Myślę, że w połączeniu z klawiaturą, takie rozwiązanie sprawdziłoby się świetnie w tablecie Huawei.

Jednak największe pytanie brzmi: jak wygląda codzienne życie z tabletem bez Google Mobile Services (GMS)? W skrócie – to już nie jest ten sam problem, co kilka lat temu. Brak Sklepu Play wciąż bywa uciążliwy, ale Huawei wypracował kilka bardzo skutecznych alternatyw.

Najważniejszą z nich jest sklep AppGallery, który wciąż się rozwija i oferuje już większość popularnych aplikacji, w tym bankowych, zakupowych czy komunikatorów. Jeśli jednak czegoś w nim brakuje, można sięgnąć po GBox lub GSpace – aplikacje, które tworzą na tablecie wirtualną przestrzeń z pełnym dostępem do Sklepu Play, a właściwie Aurora Store.

W praktyce wygląda to tak, że instalujemy GSpace, logujemy się na swoje konto Google i… korzystamy z aplikacji tak, jakby tablet miał certyfikowany system Android. Wszystko działa zaskakująco dobrze. Gmail, YouTube czy Dokumenty Google – wszystko śmiga tak jak powinno. Co więcej, można przypinać skróty aplikacji do ekranu głównego, więc na co dzień różnica jest praktycznie niezauważalna. Dla tych, którzy wolą prostsze rozwiązania, Huawei wspiera także microG, czyli lekką alternatywę dla usług Google, która działa w tle i pozwala aplikacjom korzystać z powiadomień czy lokalizacji.

Oczywiście, nie wszystko jest idealne. Czasem zdarzy się, że aplikacja z GSpace uruchamia się dłużej albo nie działa w trybie pełnoekranowym. Niektóre gry online potrafią się buntować przy logowaniu przez konto Google, a synchronizacja kalendarza czy kontaktów wymaga dodatkowej konfiguracji. Jednak w codziennym użytkowaniu, takim jak przeglądanie sieci, oglądanie filmów, czytanie, robienie notatek, ten brak Google naprawdę przestaje być barierą.

Warto dodać, że HarmonyOS oferuje sporo własnych rozwiązań, które z powodzeniem zastępują usługi amerykańskiego giganta. Mamy Huawei Cloud, Petal Search, Petal Maps, Huawei Browser czy Huawei Docs – są to aplikacje, które są coraz lepiej dopracowane i w pełni zintegrowane z systemem.

Sam system działa bardzo płynnie, animacje są gładkie, reakcja na dotyk natychmiastowa, a zarządzanie pamięcią niemal wzorowe. Nie ma tu lagów, nieprzewidzianych restartów czy zawieszania się aplikacji. HarmonyOS 4.3 to już dojrzały, stabilny system operacyjny, który sprawia wrażenie spójnego ekosystemu, a nie kopii Androida.

Po kilku tygodniach pracy z Huawei MatePad 12 X 2025 dochodzę do prostego wniosku: życie bez GMS naprawdę nie boli, a trochę się tego obawiałem, bo to był mój pierwszy kontakt z tabletem z HMS. Wymaga chwili przyzwyczajenia i jednorazowego skonfigurowania kilku narzędzi, ale później wszystko działa tak, jak powinno.

fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl

Działanie i wydajność

Huawei MatePad 12 X 2025 to tablet dopracowany i dobrze zoptymalizowany. Sercem urządzenia jest układ Kirin T92B, wspierany przez 12 GB pamięci RAM oraz 256 GB pamięci wewnętrznej. To zestaw, który spokojnie wystarcza nie tylko do codziennego użytkowania, ale też do bardziej wymagających zadań.

W codziennym działaniu tablet radzi sobie znakomicie. System HarmonyOS 4.3 działa płynnie, aplikacje otwierają się natychmiastowo, a przełączanie między nimi jest zupełnie pozbawione lagów. Nawet przy intensywnym multitaskingu urządzenie nie traci płynności.

Jeśli chodzi o gry, MatePad 12 X również daje radę. Oczywiście, nie jest to sprzęt gamingowy, ale tytuły pokroju Call of Duty Mobile, Genshin Impact czy PUBG Mobile działają płynnie przy wysokich ustawieniach graficznych. Co istotne, dzięki wysokiemu, bo 144 Hz odświeżaniu ekranu, wrażenia z grania są naprawdę przyjemne, a do tego warto dodać, że nawet przy dłuższej rozgrywce tablet się zbytnio nie nagrzewa. Robi się jedynie lekko ciepły.

Warto też wspomnieć o tym, jak dobrze tablet radzi sobie z codziennymi zadaniami biurowymi i kreatywnymi. W połączeniu z klawiaturą Smart Magnetic Keyboard i rysikiem M-Pencil Pro MatePad 12 X zamienia się w naprawdę funkcjonalne narzędzie pracy. Pisanie dokumentów, robienie notatek, tworzenie prezentacji czy edycja zdjęć w aplikacjach, takich jak Canva czy PicsArt, przebiegają bez problemu. W trybie wielozadaniowym tablet utrzymuje płynność nawet przy kilku aplikacjach działających jednocześnie.

Huawei MatePad 12 X (2025) to sprzęt, który nie tylko wygląda jak urządzenie premium, ale też tak działa. Niezależnie od tego, czy używamy go do pracy, nauki, rozrywki czy tworzenia treści, oferuje płynną, stabilną i przewidywalną wydajność. Oczywiście, nie jest to tablet do grania w najbardziej wymagające tytuły na maksymalnych detalach, ale w codziennych zadaniach trudno znaleźć sytuację, w której ten sprzęt by się „zadławił”.

Benchmarki

Tradycyjnie nie mogło w recenzji zabraknąć również benchmarków. Przejdźmy teraz więc do sekcji przygotowanej specjalnie dla tych, który kochają „cyferki”, bo również tutaj nowy tablet Huawei prezentuje się solidnie.

W benchmarku GeekBench 6 tablet zdobył 1505 punktów w teście jednego rdzenia oraz 4682 punkty w teście wielordzeniowym. Rezultat multi-core, jaki osiągnął tablet, jest nieco wyższy od Google Pixel 9 Pro XL czy Motoroli Razr 50 Ultra.

W testach GPU wyniki przedstawiają się następująco: OpenCL to 3326 punktów, Vulkan wykręcił 3365 punktów. Z kolei w PC Mark Work 3.0 Performance urządzenie uzyskało 10149 punkty.

W benchmarku 3DMark rezultaty były następujące:

  • Wild Life: 4307 pkt
  • Wild Life Extreme: 1284 pkt
  • Wild Life Stress Test: 4366 / 4292 (stabilność 98,3%)
  • Wild Life Stress Test Extreme: 1278 / 1271 (stabilność 99,4%).

Na deser benchmark dotyczący sprawności działania pamięci wewnętrznej, czyli CPDR, którego wyniki po pięciokrotnym wykonaniu i uśrednieniu prezentują się następująco:

  • zapis sekwencyjny: 879,11 MB/s,
  • odczyt sekwencyjny: 1,75 GB/s,
  • losowy zapis [4KB]: 196,03 MB/s,
  • losowy odczyt [4KB]: 33,75 MB/s,
  • kopia pamięci: 13,89 GB/s.

Aparat? To 50 Mpix w sam raz do notatek

Nie ma się co oszukiwać, w tabletach aparat rzadko kiedy jest tym elementem, który decyduje o zakupie. I w przypadku Huawei MatePad 12 X 2025 nie jest inaczej. To sprzęt stworzony do pracy, nauki i rozrywki, a nie do fotografii, ale mimo to trzeba przyznać, że Huawei zadbał o sensowny zestaw kamer.

Z tyłu znajdziemy aparat 50 Mpix z autofokusem, który w dobrych warunkach oświetleniowych potrafi naprawdę pozytywnie zaskoczyć. Zdjęcia mają przyjemne, naturalne kolory i sporo szczegółów, co w zupełności wystarczy do sfotografowania dokumentu, notatek czy jakiegoś przedmiotu na biurku.

W gorszym świetle jakość oczywiście spada pojawia się szum, a detale są mniej wyraźne, ale trudno to uznać za wadę, biorąc pod uwagę, że mało kto sięga po tablet po zmroku, by robić zdjęcia. Z tylnego aparatu maksymalna jakość nagrania to 1080p w 30 klatkach na sekundę.

fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl

Z przodu umieszczono kamerę 8 Mpix, która jest ewidentnie stworzona z myślą o spotkaniach online. I tutaj MatePad 12 X spisuje się bardzo dobrze. Obraz jest ostry, kolory naturalne, a mikrofony skutecznie zbierają głos. W połączeniu z sześcioma głośnikami, które już wcześniej pochwaliłem, tablet świetnie sprawdza się podczas wideokonferencji czy zajęć online. Warto jednak dodać, że w słabszym świetle jakość bardzo szybko spada.

Oczywiście trudno mówić tu o jakichś fotograficznych ambicjach, bo MatePad 12 X nie ma być konkurencją dla smartfonów, tylko praktycznym narzędziem do pracy. I w tej roli wypada bardzo dobrze. Nie jest to aparat, który zachwyci, ale też nie rozczaruje nikogo, kto oczekuje po prostu porządnej kamery do rozmów wideo, nauki zdalnej i szybkiego skanowania kartek z zeszytu.

Warto jednak dodać, że po 50 Mpix, które zobaczyłem w specyfikacji, spodziewałem się nieco więcej. Huawei wstawił je tutaj chyba jedynie dla wpisu w tabeli na stronie internetowej, bo nie widać tutaj tej „mocy” sensora.

Czas pracy? To naprawdę mocny zawodnik

W świecie tabletów długość czasu pracy na baterii często decyduje o tym, czy urządzenie faktycznie sprawdzi się w codziennym użytkowaniu. Huawei MatePad 12 X 2025 może w tym aspekcie pozytywnie zaskoczyć.

Zastosowany został tu akumulator o pojemności 10100 mAh, który – w połączeniu ze świetną optymalizacją HarmonyOS – daje naprawdę solidne efekty. Nie jest to co prawda 14 godzin, o których na swojej stronie wspomina producent, ale i tak jest naprawdę zacnie.

Podczas moich testów MatePad 12 X 2025 wypadał bardzo dobrze niezależnie od scenariusza. Przy umiarkowanym użytkowaniu, czyli przeglądaniu internetu, notatkach, oglądaniu wideo i korzystaniu z aplikacji biurowych, tablet spokojnie wytrzymywał dwa dni pracy, a ekran włączony był przez około 11-12 godzin (ale musicie uwierzyć mi na słowo, bo HarmonyOS każdego nowego dnia „kasuje” czas pracy na ekranie, dlatego wrzucenie tutaj kilku screenów z randomowym czasem pracy „z dzisiaj” mija się z celem).

Przy intensywniejszym obciążeniu, np. dłuższych sesjach wideo w YouTube, streamingu w wysokiej jakości czy krótkich partiach w bardziej wymagających grach, czas pracy skracał się do ok. 9-10 godzin SoT. To i tak bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę rozmiar wyświetlacza i wydajność urządzenia. Wrażenie robi również to, że tablet praktycznie się nie nagrzewa, nawet przy dłuższym ładowaniu czy oglądaniu filmów przez kilka godzin z rzędu.

Huawei postawił także na szybkie ładowanie. MatePad 12 X obsługuje ładowanie przewodowe 60 W, co w praktyce oznacza, że pełne naładowanie trwa około 80 minut. W zestawie znajduje się przewód USB-C, a w mojej wersji testowej także ładowarka (przy czym musicie wiedzieć, że nie ma jej w zestawie sprzedażowym).

Na duży plus zasługuje też energooszczędność samego systemu HarmonyOS 4.3. System potrafi inteligentnie zarządzać energią, wstrzymując aplikacje w tle i automatycznie dopasowując częstotliwość odświeżania ekranu. Dzięki temu nawet przy włączonych powiadomieniach i stale aktywnym Wi-Fi tablet zużywa minimalną ilość energii w trybie czuwania.

fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl

Podsumowanie. Czy warto zainteresować się Huawei MatePad 12 X 2025?

Huawei MatePad 12 X 2025 to tablet, który zaskakuje już od pierwszego kontaktu. To urządzenie nie próbuje być tylko większym smartfonem, ale naprawdę aspiruje do roli zastępcy laptopa i papierowego notesu. Wszystko dzięki połączeniu kilku kluczowych elementów: dużego, matowego ekranu PaperMatte, nowego rysika M-Pencil Pro, pełnowymiarowej klawiatury i dopracowanego systemu HarmonyOS 4.3.

Największe wrażenie robi ekran. PaperMatte o przekątnej 12 cali, rozdzielczości 2800×1840 i odświeżaniu 144 Hz to nie tylko kwestia technikaliów, ale przede wszystkim doświadczenie użytkowe. Matowa powierzchnia sprawia, że nie trzeba już walczyć z refleksami, a jednocześnie daje delikatny opór pod palcem i rysikiem. To właśnie sprawia, że praca, pisanie czy czytanie są po prostu przyjemniejsze. Po kilku dniach trudno wrócić do tradycyjnych, błyszczących ekranów.

Na uznanie zasługuje również klawiatura Smart Magnetic Keyboard. Pisze się na niej zaskakująco wygodnie. Klawisze są pełnowymiarowe, sprężyste i przyjemne w dotyku, a całość sprawia wrażenie miniaturowego laptopa. Dwa kąty ustawienia ułatwiają zarówno pisanie, jak i oglądanie filmów.

Sama klawiatura pełni też funkcję etui, co podnosi wygodę i chroni urządzenie w transporcie. Brakuje jednak jednego elementu, który mógłby uczynić ten zestaw kompletnym, czyli touchpada. W trybie laptopowym jego brak bywa irytujący, bo wymusza sięganie do ekranu, co wybija z rytmu pracy.

Pod względem wydajności Huawei MatePad 12 X 2025 nie rozczarowuje. Kirin T92B w połączeniu z 12 GB RAM-u i 256 GB pamięci zapewnia płynność, której oczekuje się od sprzętu tej klasy. HarmonyOS 4.3 działa stabilnie, interfejs jest dopracowany i elegancki, a przełączanie między aplikacjami odbywa się bez opóźnień.

W codziennym użytkowaniu tablet ten sprawdza się doskonale. W grach radzi sobie przyzwoicie, choć oczywiście nie jest to sprzęt typowo gamingowy. Tytuły – pokroju Genshin Impact czy Call of Duty Mobile – działają płynnie, a wysoka częstotliwość odświeżania ekranu dodaje rozgrywce lekkości. Co ważne, obudowa pozostaje chłodna nawet po dłuższym czasie.

Nieco mniej emocji budzi aparat. Z tyłu znajdziemy moduł 50 Mpix, z przodu kamerkę 8 Mpix. W dobrym świetle zdjęcia wychodzą przyzwoicie. W gorszych warunkach pojawia się szum, a detale są mniej wyraźne, jednak trudno oczekiwać cudów od aparatu w tablecie. Do rozmów wideo czy zajęć online sprawdza się natomiast znakomicie, bo obraz jest czysty, a mikrofony skutecznie redukują hałas.

Dużym atutem MatePada jest bateria. Ogniwo o pojemności 10100 mAh pozwala spokojnie wytrzymać dwa dni umiarkowanego użytkowania, a ekran potrafi być aktywny nawet 11–12 godzin. Ładowanie 60 W pozwala uzupełnić energię w nieco ponad godzinę, a połowa baterii pojawia się na wskaźniku już po pół godzinie. Całość dopełnia dobra optymalizacja HarmonyOS, dzięki której tablet w trybie czuwania niemal nie traci energii.

Pozostaje kwestia, której nie da się pominąć, a mianowicie brak usług Google. Jeszcze kilka lat temu byłby to poważny problem, dziś już nie. Huawei wypracował solidne alternatywy w postaci AppGallery, Petal Search czy microG. A jeśli czegoś brakuje, GSpace lub Aurora Store umożliwiają dostęp do aplikacji Google. Wymaga to chwili konfiguracji, ale później działa zaskakująco płynnie. Sporadycznie zdarzają się drobne niedogodności, jednak w codziennym użytkowaniu naprawdę trudno je zauważyć.

W cenie 2299 złotych, z dołączoną klawiaturą i rysikiem, MatePad 12 X 2025 to propozycja wyjątkowo kompletna. Tym bardziej, że w ramach przedłużonej promocji, kupujący otrzymują jeszcze słuchawki Huawei FreeBuds SE 3. Trudno więc nie uznać tego zestawu za jeden z najciekawszych w swoim segmencie.

Jakieś alternatywy?

Oczywiście – wszystko zależy od potrzeb. Jeśli zależy Ci przede wszystkim na matowym ekranie, ale niekoniecznie na mocy obliczeniowej, tańszy TCL Nxtpaper 14 z 14,3-calowym wyświetlaczem Nxtpaper 3.0 za ok. 1600 złotych też będzie ciekawą opcją.

Z kolei Lenovo Idea Tab Pro Matte oferuje ekran 144 Hz, mocny procesor Dimensity 8300 i czysty Android 14 za ok. 1800 złotych, co czyni go świetną alternatywą dla tych, którzy nie chcą rezygnować z usług Google. W ekosystemie Huawei pozostaje jeszcze MatePad 11.5 S PaperMatte – nieco słabszy, ale tańszy (ok. 1700 złotych), wciąż z ekranem PaperMatte i świetnym stosunkiem ceny do jakości.

Jeśli jednak – oprócz pracy i nauki – zależy Wam na tym, by tablet oferował również łączność 5G, warto zwrócić uwagę na Samsunga Galaxy Tab S10 FE. To propozycja nieco droższa, bo kosztuje około 2800 złotych, ale nadrabia obecnością modemu 5G i dopracowanym Androidem 15. Ma ekran o przekątnej 10,9 cala i rozdzielczości 2304×1440 pikseli, a napędza go ośmiordzeniowy procesor Exynos 1580, wykonany w 4-nanometrowym procesie technologicznym. Oferuje 8 GB RAM i 128 GB pamięci wewnętrznej, akumulator 8000 mAh z ładowaniem 45 W, Wi-Fi 6E, Bluetooth 5.3 i pełen zestaw modułów w tym 5G.

tablet Huawei MatePad 12 X 2025
Recenzja Huawei MatePad 12 X 2025. Matowy ekran uzależnia
Zalety
matowy ekran PaperMatte 12" z odświeżaniem 144 Hz
świetna czytelność w słońcu i brak refleksów
naturalne wrażenie pisania po ekranie z M-Pencil Pro
bardzo dobra jakość dźwięku z sześciu głośników Huawei Sound
pełnowymiarowa, wygodna klawiatura w zestawie
wydajność wystarczająca do pracy, nauki i rozrywki
długi czas pracy na baterii i szybkie ładowanie 60 W
solidne wykonanie i elegancki design
Wady / braki
brak touchpada w klawiaturze
brak usług Google (konieczność korzystania z obejść typu GSpace)
brak wersji z LTE/5G
dość wysoka waga
cena
brak możliwości rozszerzenia pamięci wewnętrznej
brak złącza audio 3,5 mm
7.5
Ocena