roborock rockmow z1

Roborock wysypał worek nowości na IFA 2025. Jedna z nich intryguje najbardziej

Artykuł sponsorowany

Targi technologiczne to ten czas, w którym producenci starają się przekonać nas, że ich urządzenia są godne uwagi i na swój sposób innowacyjne. Firma Roborock wcale nie musi przekonywać, bo jej nowości naprawdę takie są. Odwiedziłem stoisko marki podczas targów IFA 2025 i sprawdziłem, co Roborock ma do zaoferowania, by ułatwić nam utrzymanie porządku w domu i nie tylko.

Roborock sukcesywnie poszerza swoje portfolio. I nie ma się co dziwić – porównując z ubiegłym rokiem, w połowie 2025 roku marka zwiększyła swoje przychody o prawie 79%. Jest się czym chwalić. Firma do tej pory kojarzona była przede wszystkim z odkurzaczami i robotami sprzątającymi, teraz chce podbić kolejne kategorie produktowe. W tym… rynek kosiarek autonomicznych.

Roborock RockMow Z1 nie boi się stromych wzniesień, a i przeszkody mu niestraszne

Nie bez kozery stwierdziłem, że Roborock wysypał worek z nowościami, bowiem do rodziny produktów marki dołączają aż trzy nowe… roboty koszące. Oczywiście żadnego z nich nie pominę, ale tym zdecydowanie najciekawszym, od którego muszę zacząć, jest flagowy Roborock RockMow Z1. Co w nim takiego intrygującego?

W zdecydowanej większości robotach koszących system jezdny oparty jest o dwa duże koła na tylnej osi i jedno mniejsze, znajdujące się na środku, bliżej przedniej części. Nowy RockMow Z1 wyposażony jest w cztery pełnoprawne koła z napędem podawanym na wszystkie z nich. Co więcej, dzięki aktywnemu systemowi kierowania oraz dwóm niezależnym silnikom dla obu przednich kół, robot ma zwinniej pokonywać zakręty i unikać ewentualnych poślizgów. Zastosowano tu także specjalne zawieszenie, które ma zapewniać wysoką precyzję koszenia nawet na nierównym terenie. 

Obecność na pokładzie tak mocnego układu napędowego i jezdnego sprawia, że RockMow Z1 może wjeżdżać na wzniesienia o nachyleniu wynoszącym nawet do 80%, co jest wartością bezkonkurencyjną na tle innych robotów tego typu. Potrafi także pokonywać przeszkody o wysokości do 6 cm. Imponujące!

A skoro już wspomniałem o precyzji koszenia, tu do gry wkracza specjalnie zaprojektowane ostrze PreciEdge. Jest ono w stanie przycinać trawę w odległości nawet 3 cm od ścian oraz krawężników, dzięki czemu znacznie minimalizuje konieczność późniejszego podkaszania krawędzi. Robot wyposażony jest w nawigację Sentisphere, która wykorzystuje systemy pozycjonowania RTK i VSLAM, wspierane przez algorytmy AI. Za sprawą tego, Roborok RockMow Z1 będzie jeździć precyzyjnie i nie zgubi się niezależnie od warunków. Potrafi też inteligentnie wykrywać wszelkie przeszkody w ogrodzie i w razie konieczności natychmiast je omijać. 

Roborock chwali się również bardzo wydajnym systemem cięcia oraz szybko ładującą się baterią, dzięki którym RockMow Z1 jest w stanie wykosić nawet 5000 m² w ciągu 24 godzin. Miłośników finezyjnych wzorków na trawniku ucieszy fakt, że aplikacja Roborock pozwala użytkownikom tworzyć niestandardowe wzory i napisy, które robot potrafi wykosić.

RockMow S1 i RockNeo Q1 – tańsze, ale wciąż świetne propozycje

Jeśli nasz ogród wcale nie stanowi aż tak wymagającego, ogromnego terenu, warto skierować wzrok ku dwóm pozostałym koszącym nowościom Roborocka – RockMow S1 i RockNeo Q1. Są one pozycjonowane nieco niżej, ale jednocześnie wszelkie kompromisy względem najdroższego modelu zostały poczynione we właściwych miejscach.

Roborock RockMow S1 bazuje już na dość standardowym układzie jezdnym z napędem na dwa koła znajdujące się z tyłu. Mimo to, robot wciąż jest w stanie pokonać wzniesienia o nachyleniu 45%, nierówne podłoże oraz przeszkody pionowe, których wysokość wynosi do 4 cm. Podobnie jak droższy brat, RockMow S1 wykorzystuje nawigację Sentisphere, bazującą na satelitarnym pozycjonowaniu RTK oraz VSLAM, a także inteligentne mapowanie wspomagane sztuczną inteligencją. Kolejnym punktem wspólnym z modelem RockMow Z1 jest umiejętność cięcia do 3 cm przy krawędziach.

Oprócz tego, robot został skonstruowany w taki sposób, by był w stanie poruszać się nawet w wąskich miejscach ogrodu, których szerokość wynosi zaledwie 70 cm, co ma jeszcze bardziej potęgować dokładność pracy. Oferuje też wydajność koszenia na poziomie do 1000 m² na dobę, przez co RockMow S1 bez problemu poradzi sobie z ogrodami małej i średniej wielkości.

roborock rockmow s1

Nowości w zakresie koszenia zamyka Roborock RockNeo Q1. Z opisywanymi wyżej braćmi łączy go system nawigacji Sentisphere i inteligentne mapowanie AI, a także koszenie w odległości do 3 cm od krawężników oraz ścian. Nie zrobią też na nim wrażenia ani wzniesienia z nachyleniem 45%, ani pionowe przeszkody do 4 cm. Potrafi również omijać znajdujące się na terenie niespodziewane przedmioty i bez trudu przejeżdżać przez wąskie, 70-centymetrowe korytarze ogrodu, np. między domem a ogrodzeniem.

Robot umie też inteligentnie dostosowywać harmonogram koszenia bazując na ukształtowaniu terenu w ogrodzie. Ciekawą funkcją RockNeo Q1 jest tryb przyjazny dzikiej przyrodzie, w którym robot unika koszenia w nocy, by nie narażać na niebezpieczeństwo małych zwierząt, takich jak – na przykład – jeże.

roborock rockneo q1

To skoro trawnik mamy ogarnięty, wejdźmy do domu :)

Roborock Qrevo Curv 2 Pro to robot na wskroś kompletny

Qrevo Curv 2 Pro to następca udanej serii robotów Qrevo Curv, której znakiem rozpoznawczym, widocznym na pierwszy rzut oka, jest nie kanciasta (jak to zwykle bywa), a zaoblona bryła stacji bazowej. W moich testach kilka miesięcy temu gościł jeden z tańszych przedstawicieli tej linii, Qrevo Curv 5A1, i okazał się być on naprawdę godnym polecenia, wszechstronnym sprzętem. Toteż, moje oczekiwania wobec kolejnej generacji są spore. 

Jednym z kluczowych aspektów robotów sprzątających jest moc ssąca. I, w tej materii, Roborock Qrevo Curv 2 Pro zdecydowanie ma się czym pochwalić, dzięki technologii HyperForce, która wynosi aż 25000 Pa, co czyni go jednym z najmocniejszych robotów na rynku. Dzięki temu poradzi sobie zarówno z kurzem na panelach czy kafelkach, jak i z brudem mocniej wbitym w gęsty dywan. 

Oprócz tego, Qrevo Curv 2 Pro wyposażony jest w jedną ze sztandarowych technologii Roborock – podwozie AdaptiLift. Pozwala ono dynamicznie dostosowywać wysokość do dywanów o grubości do 3 cm, by uzyskać najbardziej optymalną efektywność sprzątania. W porówaniu do poprzednich robotów marki, Roborock Qrevo Curv 2 Pro ma być o 30% skuteczniejszy w zbieraniu zabrudzeń na dywanach o długim włosiu. Za sprawą tego, może on być świetnym wyborem dla tych, którzy mają w swoim domu dużo wszelkiego rodzaju wykładzin i dywanów. 

Nie mogło również zabraknąć kolejnego rozwiązania znanego z poprzednich modeli, czyli szczotki głównej DuoDivide, której unikatowa budowa oparta o dwa wałki ze spiralnie ułożonym włosiem powoduje, że włosy o długości nawet 40 cm nie plączą się wokół szczotki. Dzięki temu, już nie musimy martwić się koniecznością rozbierania szczotek i odplątywania pozostałych na niej włosów. Z kolei wysuwana szczotka boczna FlexiArm dba o to, by krawędzie przy ścianach i meblach były zawsze dokładnie wymiecione. 

roborock qrevo curv 2 pro

Oczywiście Roborock Qrevo Curv 2 Pro potrafi też mopować. Dwa obrotowe pady mopujące (w tym jeden wysuwany) dociskają się do podłoża z siłą 12N, przy czym potrafią obracać się z prędkością 200 obrotów na minutę, co potęguje skuteczność czyszczenia większych zabrudzeń. Oprócz tego, robot potrafi odpiąć pady mopujące i zostawić je w stacji bazowej, gdy wybierzemy tryb samego odkurzania po to, aby uniknąć szurania nimi po dywanie.

Producent chwali się wyjątkowo niską konstrukcją – za sprawą obecności chowanej wieżyczki z modułem LiDAR, ma on tylko 7,98 cm wysokości. Sprawia to, że będzie w stanie wjechać pod większą ilość niskich kanap czy regałów. Zastosowany nowy system nawigacji RetractSense zapewnia wysoką dokładność mapowania terenu, a moduł LiDAR-em potrafi dynamicznie chować i wysuwać się, zależnie od tego, czy robot znajduje się na otwartej przestrzeni czy też wjeżdża pod meble.  

Nie mogło zabraknąć wszelkiej maści rozwiązań opartych o AI, które mają maksymalnie ułatwiać sprzątanie. Wśród nich, rozpoznawanie ponad 200 rodzajów napotkanych przeszkód i obiektów przy wykorzystaniu kamery RGB i światła strukturalnego, w tym poplątanych kabli czy… niespodzianek pozostawionych przez nasze zwierzaki ;). Dodatkowo, technologia VertiBeam precyzyjnie mierzy odległość od krawędzi, ścian oraz mebli i na tej podstawie robot ma jeszcze lepiej radzić sobie z ich czyszczeniem.. 

Ulepszenia doczekała także stacja bazowa, która określona jest jako wielofunkcyjna stacja 3.0 Hygiene+. Po pierwsze, mopy i podstawa stacji myte są teraz wodą o temperaturze 100°C, a późniejsze suszenie padów wykonywane jest powietrzem, którego temperatura wynosi 55°C.

Co więcej, stacja sama wykrywa poziom zabrudzenia, przez co lepiej dopasowuje siłę czyszczenia. Ciekawą nowością jest swobodny przepływ powietrza w zbiorniku na worek na kurz. Ma to pomagać osuszyć pozostałą w worku wilgoć i zniwelować ewentualne nieprzyjemne zapachy. 

Roborock F25 Ultra – coś dla tych, którzy odkurzanie wolą wziąć we własne ręce

Roboty robotami, ale przecież wciąż są osoby, które – z różnych względów – nie chcą lub nie mogą korzystać z takiego sprzętu, a wciąż chciałyby kupić sobie wypasiony odkurzacz. Tu, cały na biało, wchodzi nowy Roborock F25 Ultra, czyli wszechstronny odkurzacz pionowy, pracujący na sucho i na mokro. Jak chwali się producent, zastosowane w nim technologie mają sprawiać, że F25 Ultra nie boi się żadnych, nawet uporczywych plam.

Konkretniej, mowa tu o dwóch kluczowych rozwiązaniach – VaporFlow oraz WaveFlow. 

W trybie VaporFlow, Roborock F25 Ultra wykorzystuje do czyszczenia dużą ilość pary wodnej o wysokiej temperaturze, wynoszącej aż 150°C, uwalnianej z sześciu dysz. Sprawia to, że F25 Ultra jest w stanie poradzić sobie z zaschniętymi plamami i to bez używania chemikaliów. Co więcej, tak wysoka temperatura eliminuje do 99,99% bakterii oraz alergenów ze sprzątanej powierzchni. Przy tym, ma być on bezpieczny także dla delikatnych drewnianych podłóg.

Drugim trybem pracy jest WaveFlow, w którym używana jest gorąca woda o temperaturze 86°C, która ma pomagać szczególnie przy usuwaniu najbardziej tłustych plam (w tym oleju kuchennego) oraz osadu kamienia. 

Ale Roborock F25 Ultra to oczywiście nie tylko mopowanie i czyszczenie podłóg parą. Za sprawą wynoszącej 22000 Pa wysokiej mocy ssącej oraz 33 N nacisku na podłoże, każdy brud ma być eliminowany z powierzchni bez najmniejszego trudu. Dodatkowo, podwójny grzebień JawScrapers, składający się ze 141 zębów o długości 3 mm, lepiej usuwa brud z np. dywanów i uniemożliwia plątanie włosów. 

Konstrukcja również została przemyślana pod kątem ergonomii sprzątania. Dzięki technologii FlatReach 2.0 możemy zgiąć go pod kątem 180°, a więc położyć zupełnie na płasko, podczas gdy jego wysokość wynosi wówczas zaledwie 12,5 cm. To sprawia, że F25 Ultra śmiało może być używany do czyszczenia ciasnych przestrzeni pod meblami. 

Aby umożliwić łatwiejsze manewrowanie podczas sprzątania bez użycia dużej siły, F25 Ultra został wyposażony w podwójne silniki kontrolowane przez algorytmy sztucznej inteligencji, dzięki którym oba koła są niezależnie napędzane, a moc wspomagania jest dopasowywana do sytuacji. 

Po całym procesie sprzątania, Roborock F25 Ultra automatycznie pierze wałek mopujący przy wykorzystaniu pary wodnej o temperaturze 150°C oraz bardzo gorącej wody, której temperatura wynosi do 90°C. Następnie, wykonywane jest suszenie w jednym z dwóch trybów – szybkim, 5-minutowym albo cichym, trwającym 30 minut.

A przed nami… nowa – dla Roborocka – kategoria produktowa.

Roborock Zeo X – tak wypasioną pralkę sam chciałbym mieć

Nigdy wcześniej nie myślałem, że sprzęt AGD, a w szczególności jakakolwiek pralka, może wywołać u mnie takie zaciekawienie. Do momentu, aż pierwszy raz zobaczyłem nową pralko-suszarkę Roborock Zeo X. Nie dość, że wygląda bardzo designersko, to dodatkowo kryje w sobie szereg ciekawych technologii. 

Zeo X to pralko-suszarka, która śmiało jest w stanie zaspokoić potrzeby dużej rodziny – maksymalny załadunek prania wynosi aż 11 kg oraz do 6 kg w przypadku suszenia. Mimo to, jej głębokość wynosi 59,4 cm. Całość wzornictwa jest połączeniem minimalizmu, estetyki, a przy tym i naprawdę ciekawego, nietypowego na tle rynku sznytu. Ważnym elementem wzornictwa Roborock Zeo X jest szklany panel sterujący GloScreen, który widoczny jest tylko wtedy, gdy pralka jest włączona, zaś po wyłączeniu całkowicie zlewa się on z resztą frontu.

Pralka może pochwalić się technologią Zeo-Cycle, pozwalającą na suszenie w umiarkowanej temperaturze, a jej sercem ma być zeolit, czyli naturalny minerał. Zeo-Cycle wykorzystuje temperaturę w zakresie 37-50°C, co ma sprawiać, że tkaniny suszone są delikatnie, bez obaw o ryzyko skurczenia lub uszkodzenia ubrań. 

Za lepszą efektywność prania ma z kolei odpowiadać rozwiązanie FineFoam, które polega na mieszaniu wody, detergentu oraz powietrza. Z takiego połączenia powstaje bardzo gęsta mikropiana, która jest rozpylana na ubrania jeszcze przed rozpoczęciem prania. W efekcie, dostaje się ona w głąb tkanin i sprawia, że brud usuwany jest skuteczniej. Dzięki tej technologii, czas prania ma być krótszy o 21%, zużycie wody mniejsze o 35%, a zużycie energii – o 20%.

Zaawansowane algorytmy w czasie rzeczywistym monitorują cykl prania i dostosowują ilość wody oraz detergentu, intensywność ruchów bębna, a także – na ostatnim etapie – temperaturę suszenia. System automatycznego dozowania detergentu pozwala zapomnieć o zastanawianiu się, ile wlać płynu do danej ilości prania, a aplikacja Roborock umożliwia wybór spośród 30 programów, prania zdalne rozpoczynanie cyklu i ustalanie harmonogramu.

Pralka i robot sprzątający… w jednym?! Roborock pokazuje, że to możliwe

Wisienką na torcie jest przedstawiony przez markę Roborock koncept wykorzystania pralki jako bazy do wielofunkcyjnego domowego kombajnu 4 w 1. Na czym to ma polegać? Jak już wspomniałem, podstawą jest być pralko-suszarka, z kolei tuż pod nią ma znajdować się ukryta stacja dokująca dla robota sprzątającego.

W sytuacji, gdy robot nie jest użytkowany, jest schowany pod pralką, przez co w efekcie staje się zupełnie niewidoczny i nie zajmuje dodatkowego miejsca. Co więcej, zintegrowana stacja bazowa ma mieć stały dostęp do bieżącej wody oraz odpływu (wszakże będzie znajdować się pod pralką). Dzięki temu, nie będziemy musieli przejmować się koniecznością jakiegokolwiek uzupełniania czy wylewania wody. Rewelacja! Dodatkowo, całość ma umożliwiać sterowanie z wykorzystaniem aplikacji oraz głosowo.

Niestety, z racji, że jest to koncept, nie jest jasne, kiedy może się on pojawić w sprzedaży.

Przyznaję, że to właśnie on zrobił na mnie największe wrażenie. Mocno liczę na to, że marce Roborock uda się go wdrożyć w życie i w niedalekiej przyszłości ujrzymy go na rynku jako gotowy, dostępny do kupienia produkt.

A Wam, która z nowości Roborock podoba się najbardziej?

Materiał powstał przy współpracy z Roborock 

Redaktor, recenzent