PacSafe Slingsafe LX400 – test antykradzieżowego plecaka na laptopa

Choć nigdy niespecjalnie dużo czasu poświęcałem na zastanawianie się, jakie sprzęty będę w przyszłości recenzował na łamach Tabletowo, to klarujące się w mojej głowie wizje zawsze były ściśle skupione wokół elektroniki, a przede wszystkim – sprzętu audio. Ostatnimi czasy rozglądałem się za plecakiem na laptopa – ot, takim najzwyklejszym – i uświadomiłem sobie, że jakiekolwiek teksty na temat tego typu produktów są niezwykłą rzadkością. A skoro recenzowałem już inteligentny portfel, to czemu by nie dorzucić do tego… plecaka? I tak trafił do mnie PacSafe Slingsafe LX400.

Słowem wstępu

Na samym początku należałoby wspomnieć, że recenzowany przeze mnie plecak nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek Internet of Things. To żaden smartbackpack czy też, jak kto woli, inteligentny plecak, a choć w całym produkcie odnajdziemy trochę drutu, to nie doszukamy się tam żadnej elektroniki. Ale nie jest to przy tym całkowicie przeciętny model, bowiem w moje ręce wpadł PacSafe Slingsafe LX400, czyli miejski plecak na laptopa z zabezpieczeniami antykradzieżowymi wspomnianej firmy. Czy ten model jest wart prawie czterech stów?

Specyfikacja techniczna

Choć w przypadku zupełnie-nie-inteligentnego plecaka trudno mówić o jakichkolwiek technikaliach, warto byłoby wspomnieć co nieco o jego właściwościach. Zaczniemy od wyglądu – PacSafe SlingSafe LX400 dostępny jest w trzech kolorach – czarnym, Grey / Camo oraz najbardziej oryginalnym Tweed Grey. Wszystkie warianty możecie zobaczyć poniżej, ale w recenzji skupiać będziemy się na ostatnim kolorze, gdyż to właśnie on trafił w moje ręce. Przy okazji zamieściłem grafikę, na której producent obrazuje rozmiar plecaka ;).

 

Recenzowany model został wyposażony w jedną komorę główną, która stanowi główne miejsce na nasze bagaże oraz niewielką, odpinaną torbę na froncie. W tej pierwszej „kieszeni” znajduje się zwykła przegródka na laptopa oraz nieco bardziej oryginalna, zapinana na rzep, podkieszeń na portfel. Warto zwrócić na nią uwagę ze względu na blokadę RFID, która zapewnia bezpieczeństwo przechowywanym tam kartom płatniczym. Jeżeli chodzi zaś o odpinaną torbę, to tę można traktować jako integralną część plecaka, ale również zapiąć ją na dołączonym przez producenta pasku na ramię z technologią Carrysafe lub potraktować jako biodrówkę i zaczepić o swój pasek. Warto zaznaczyć, że ten element plecaka zabezpieczony jest technologią eXomesh, czyli specjalną drucianą siatką uniemożliwiającą przecięcie. Zresztą, siatka ta prześwituje przez samą kieszeń, co moim zdaniem znacznie uatrakcyjnia jej design.

Jeżeli chodzi o sam plecak, to niczym dziwnym nie są szelki – jedna z nich jest zwykła, zaś drugą można odpiąć po odblokowaniu karabińczyka, co może posłużyć przyczepieniu plecaka chociażby do ławki, na której aktualnie siedzimy. Kolejnym zabezpieczeniem jest karabińczyk znajdujący się u końca zamka ekspresowego głównej komory – możemy przypiąć do niego zarówno elementy zamka, jak i ewentualną kłódkę, którą możecie zabezpieczyć sam zamek przed rozpięciem. Przyznam szczerze, że ta funkcja bardzo przypadła mi do gustu chociażby za względu na to, że bezapelacyjnie chroni nas przed przypadkowym rozpięciem plecaka, a przy jego pełnym załadowaniu również to „przypadkowe” otworzenie jest na tyle uciążliwe, że nie powinniśmy się martwić o ingerencję kieszonkowców. Skoro już przy głównej komorze jesteśmy, to nie sposób dodać, że dolna część przodu oraz boków plecaka również zabezpieczona jest siatką eXomesh – są to te miejsca, w których widać dodatkowy materiał.

Zawiodłem się jednak nieco, jeśli chodzi o zabezpieczenie niewielkiej torby. W tym przypadku mamy do czynienia z siatką eXomesh, więc można byłoby się spodziewać najwyższego stopnia zabezpieczeń we właśnie tym elemencie, prawda? Niestety, tak nie jest. Zamek można z łatwością rozpiąć, bo jedynym jego zabezpieczeniem (nietrudnym do pokonania) jest poprzeczny kawałek materiału. A cóż nam z pasków, których nie da się przeciąć, skoro sam karabińczyk na torbę jest wykonany z plastiku sprawiającego wrażenie naprawdę mizernej jakości? Samą torbę przypinamy do plecaka za pomocą dwóch karabińczyków i lokujemy ją przy użyciu dwóch nasuwanych pasków – wydaje się to być zupełnie wystarczające, zwłaszcza, że karabińczyki są ukryte pod nasuwającym się kawałkiem materiału. No, ale do tego wrócimy trochę później.

Jeżeli chodzi o „cyferki” na temat PacSafe Slingsafe LX400 – pozwólcie, że umieszczę tutaj listę zamieszczoną przez producenta na stronie.

  • Materiały: (materiał zewnętrzny) 600D Polyester, PU1000mm / Drugi materiał: 350D Polyester, PU1000mm (podszewka) 150D Polyester, PU600mm
  • Rozmiar: 44 x 30 x 16 cm
  • Waga: 660 g
  • Max. długość szelek: 90 cm
  • Min. długość szelek: 50 cm
  • Pojemność: 20 l

Wrażenia użytkowe

Biorąc pod uwagę, że firma Pacsafe słynie z zabezpieczeń antykradzieżowych, należałoby spytać – czy udało się należycie je przetestować? Odpowiedź jest niejednoznaczna – co prawda nie prosiłem nikogo o przecinanie plecaka nożem, ale… w gruncie rzeczy, nie zostałem okradziony, bo nigdy nie zostałem okradziony.

Kiedy usiadłem do tekstu, zacząłem się zastanawiać… co właściwie mogę napisać o tym plecaku? Postanowiłem odejść nieco od technologii i o plecaku napisać dokładnie to… co przyszło mi na myśl. PacSafe Slingsafe LX400 przez ostatnich kilka tygodni towarzyszył mi wszędzie – dzień w dzień pełnił rolę uczelnianego bagażu, bardzo często z laptopem właśnie, wielokrotnie zawędrował ze mną w różne zatłoczone miejsca, jak chociażby… koncert w pobliskim klubie. Pierwsza obserwacja? Niestety – rozmiar. Jestem oczywiście świadomy, z czym wiąże się pojemność wynosząca dwadzieścia litrów, ale problem leży nieco gdzie indziej – uważam, że… kieszeń na laptopa powinna być nieco większa. Mój 15,6-calowiec jest nieco większy niż przeciętny, a specyfikacja producenta skupia się na piętnastu calach, ale z punktu widzenia uniwersalizmu modelu nie pogniewałbym się, gdyby powierzchnia z tyłu była wręcz ociupinkę większa – laptop co prawda wchodził do plecaka, ale jego zapinanie bywało karkołomne, a krawędzie komputera wręcz wystawały przez materiał. W zamian za to muszę powiedzieć, że kieszeń nie jest za gruba – w moim „prywatnym” plecaku przewidziano miejsce na znacznie grubsze komputery, przez co pusta kieszeń jest zwyczajnie luźna i lata po plecaku. W tym przypadku, brak przedmiotów skutkuje ścisłym przyleganiem materiału do tylnej powierzchni komory. Mała rzecz, a cieszy.

Skoro już przy kieszeni na laptopa jesteśmy, to warto wspomnieć, że właśnie na niej znajduje się kieszonka z blokadą RFID. W tym przypadku mam podobne obserwacje – kieszonka jest naszyta „na płasko” i zapinana na rzep, więc kiedy jest pusta, w żaden sposób nie zawadza, ale noszony przeze mnie portfel (czyli niezbyt wyładowany Woof Glow) zajmuje nieco więcej miejsca, niż przewidziano pod zamknięciem. W gruncie rzeczy, nie traktuję tego jako jakąkolwiek wadę – jeśli ktoś dostanie się do głównej komory plecaka, to symboliczny rzep w przegródce na portfel nie ma żadnego znaczenia, a z mojego punktu widzenia jest to zwyczajnie wygodniejsze.

W tym momencie warto byłoby nadmienić, że widoczna na powierzchni torba może zostać odpięta – wtedy sam Pacsafe prezentuje się nieco bardziej neutralnie i staje się zwykłym, jednokomorowym plecakiem. Jako że zdarza mi się nosić niewielkie torby, to całkiem ucieszyłem się z takiej opcji, ale nie widzę użytkowego sensu takiego rozwiązania. Odpinana „kieszeń” ma specyficzne wymiary, przez co jako torba samodzielna nie skradła mojego serca. Nie jestem fanem biodrówek, więc tylko sprawdziłem czy w istocie da się tak ją wykorzystać, ale… dosyć szybko się z tego wycofałem. Nie jestem też w stu procentach przekonany co do paska Carrysafe – nawet, jeżeli jest on odporny na przecięcia, to nie byłbym taki pewien, że plastikowy karabińczyk wytrzyma bardzo dużo i naprawdę żałuję, że producent nie postawił tutaj na porządny „klips” z blokadą – taki, jak ma to miejsce w przypadku odpinanej szelki. Co gorsza, samego zamka również nie da się zabezpieczyć w sposób zadowalający. Odnajdziemy tutaj co prawda niewielki poprzeczny kawałek materiału, który utrudnia rozpięcie kieszeni przez dynamiczne pociągnięcie za sznureczek, ale wystarczy dosłownie kilka sekund, żeby pokonać ten problem. Z drugiej strony, trudno mi sobie wyobrazić inną opcję, która byłaby wystarczająco ergonomiczna – wydaje mi się jednak, że subtelnie schowany karabińczyk na schowanie zamka umieszczony po tej części torby, która przylega do ciała, załatwiłby sprawę permanentnie. Mimo wszystko, możliwość podzielenia antykradzieżowego plecaka na dwie części wydaje się być całkiem praktyczna i mądra.

Jeżeli już przy odpinanej szelce jesteśmy, to ta – dla odmiany – skradła moje serce. Możliwość przypięcia plecaka chociażby do ławki, słupa, siedzenia w tramwaju czy nawet krzesła w zatłoczonej restauracji typu fastfood sprawia, że nie musimy panicznie obawiać się o zawartość swojego plecaka. Karabińczyk ten jest chroniony przed samoczynnym rozpięciem specjalnym przeskakującym… czymś i nie ma powodów, żeby sądzić, że ramię samo nam się odepnie. Producent nie przewidział jednak konstrukcyjnie żadnej opcji, która pozwalałaby zabezpieczyć to miejsce za pomocą kłódki, tak jak można zrobić to w przypadku zamka błyskawicznego, więc niekoniecznie sugerowałbym spuszczanie plecaka z oka. Niemniej, zabezpieczenie to zdecydowanie poradzi sobie z kimś, kto chciałby tylko podbiec, wyrwać leżący „na widoku” bagaż i pobiec dalej. Nie z Pacsafe takie numery!

Warto byłoby wspomnieć także o tym, że Pacsafe Slingsafe LX400 to model całkowicie podstawowy i jeżeli chodzi o plecaki – najtańszy w ofercie producenta. Najtańszy nie oznacza tani, bowiem trzeba zapłacić za niego 399,99 złotych. Jednak nie został on wyposażony w żadne „bajery” – zarówno te skomplikowane zabezpieczenia antykradzieżowe, jak i drobnostki dotyczące normalnych cech plecaka. Nie uświadczycie tutaj wielu dodatkowych kieszeni, systemów wentylacyjnych na ramionach/plecach ani nic ponadto, czego oczekujemy od najzwyklejszego, najprostszego plecaka. Jednak za wysoką ceną kryją się inne cechy plecaka, którymi są omówione zabezpieczenia antykradzieżowe – nawet te podstawowe powinny wystarczyć na przygodnych złodziejaszków.

Podsumowanie

Plecak w moje ręce trafił dokładnie 27 września i muszę przyznać, że od tamtego dnia, aż do momentu tworzenia tej recenzji, nie rozstałem się z nim ani na chwilę. Nie sięgnąłem ani po swój prywatny, większy plecak, ani po zakupiony całkiem niedawno plecak przeznaczony typowo laptopom. Jedną z przyczyn była oczywiście recenzencka powinność, ale drugą to, że… to po prostu dobry model. Oczywiście nie jest pozbawiony wad – to tak naprawdę „ubogi” Pacsafe (na co nie wskazuje jego cena), jednak muszę przyznać, że w warunkach codziennych wyśmienicie spełnia swoją rolę. Może zabrzmi to dziwnie, ale mimo rozmiarów niedostosowanych do mojego laptopa, dobrze czułem się nosząc go właśnie w plecaku Pacsafe – miałem pewność, że nikt w zatłoczonym miejscu mnie go pozbawi.

PacSafe Slingsafe LX400 – test antykradzieżowego plecaka na laptopa
Wnioski
Niby najtańszy, a wciąż drogi. Na pierwszy rzut oka najprostszy i zupełnie nudny, lecz pod warstwami materiału kryje kilka interesujących funkcji. Pacsafe Slingsafe LX400 to zdecydowanie nie jest przeciętny plecak.
Zalety
eXomesh w kluczowych miejscach
wygodne zabezpieczenie zamka
odpinana szelka
odpinana kieszeń
kieszeń RFID
Wady
cena
plastikowe karabińczyki paska odpinanej torby
brak zabezpieczenia zamka odpinanej torby
pod kątem użytkowym, sprawia wrażenie zwykłego, taniego plecaka - brak dodatkowych przegródek, wygodnych wyłożeń szelek itd.
8.5
OCENA