Przywitajcie Androida 9, czyli Android Pie. Co wnosi nowa wersja mobilnego systemu od Google i kto ją dostanie?

Jeśli jesteś właścicielem Google Pixela, to się ucieszysz: Android 9 Pie już dziś będzie dostępny na pierwszych sztukach tych smartfonów. Aktualizacja będzie udostępniana w trybie Over-The-Air i dzięki temu właściciele Pixeli  jako pierwsi będą mogli cieszyć się z oficjalnego upgrade’u ich urządzeń. Inni muszą poczekać na swoją kolej.

A jaka to jest kolej?

Oczywiste jest, że tak jak niegdyś Nexusy, tak teraz Pixele mają pierwszeństwo, jeśli chodzi o aktualizacje Androida. Sprawa tyczy się wszystkich Pixeli, jakie do tej pory zaprezentowało Google. Dla ich pierwszej generacji (Pixela i Pixela XL) będzie to zapewne ostatnia paczka danych z nową wersją systemu (wsparcie pod tym względem kończy się w październiku 2018 roku, a łatki i poprawki bezpieczeństwa będą serwowane jeszcze do października 2019 roku). Pixele 2 i 2 XL dostają Androida 9 Pie „z urzędu” i będą mogły liczyć też na Androida „Q” w przyszłym roku.

 

W drugiej kolejności nową wersję systemu Google otrzymają smartfony biorące udział w programie Android One i którym umożliwiono jego beta testy. Ich właściciele będą mogli liczyć na to, że Android 9 trafi na nie jeszcze tej jesieni. Dotyczy to takich modeli urządzeń jak Essential Phone, Nokia 7 Plus, OnePlus 6, Oppo R15 Pro, Sony Xperia XZ2, Vivo X21 czy Xiaomi Mi Mix 2S.

Ze sprzętów dostępnych na naszym rynku powinny załapać się jeszcze m. in. Xiaomi Mi A2, Xiaomi Mi A2 Lite, Nokia 8 Sirocco, Nokia 6, Xiaomi Mi A1 oraz Moto X4.

Szykuje się więc jesień pełna pozytywnych informacji o aktualizacjach trafiających na jedno urządzenie za drugim. Reszta producentów będzie zapewne wyposażać w Androida Pie wydane przez siebie modele w swoim tempie.

Co nowego w Androidzie 9 Pie?

Najbardziej oczywistym znakiem tego, że dysponujemy nowym Androidem, jest nowy pasek nawigacyjny, który kompletnie zastępuje ten, do którego Google przyzwyczajało nas całymi latami. Zamiast trzech ikon mamy belkę, dzięki której będziemy mogli sprawnie przełączać się między aplikacjami, wywoływać listę tych, które używaliśmy ostatnio oraz przechodzić do zwyczajowej szuflady z wszystkimi zainstalowanymi programami.

 

Dla tych, którzy nie lubią zmian, jest też dobra wiadomość – można wrócić do starego sposobu nawigowania po systemie.

Jest jeszcze jedna funkcja, która towarzyszy tym modyfikacjom. Lista ostatnio uruchamianych aplikacji wzbogacona jest o kilka propozycji programów, które zdaniem systemu jesteśmy skłonni uruchomić. Jakie będą to apki? Dobierze je algorytm Google’a, bacznie przyglądający się temu, co aktualnie mamy zainstalowane na smartfonie i analizujący naszą aktywność pod względem tego, który program i kiedy mamy w zwyczaju odpalać.

Sugestie są więc interesującym dodatkiem, ale zastanawiam się, czy jest on rzeczywiście niezbędny. Może się przyda, może nie, ale na pewno jest dobrą karmą dla uczenia maszynowego Google’a, które przecież z radością pozna nasze nawyki dotyczące korzystania ze smartfona. W końcu gdzieś musi się uczyć tego, żeby być jeszcze bardziej inteligentnym.

Jest mnóstwo rzeczy, które uczynią z Androida Pie naszą ulubioną wersję systemu od Google

W Androidzie 9 zastosowano coś takiego jak adaptacyjna bateria. Zarządzanie nią sprawia, że urządzenie działa dłużej dzięki uczeniu się, które aplikacje są najczęściej używane. System nie zamyka ich niepotrzebnie w tle, by później nie marnować energii na ich ponowne uruchamianie. I odwrotnie – te aplikacje, które z dużym prawdopodobieństwem będą uruchomione np. tylko rano, nie będą niepotrzebnie zużywać zasobów w ciągu dnia. Z tego, co mówili testerzy, to rzeczywiście działa.

 

Google lubi też przypominać o funkcji adaptacyjnego balansu jasnością, która to również zbiera informacje, jakie są nasze preferencje jasności ekranu przy korzystaniu ze smartfona w różnych warunkach i o różnym natężeniu światła.

Z drobnych rzeczy: suwak głośności jest teraz zorientowany pionowo i pojawia się przy fizycznych przyciskach głośności. Innym detalem jest krótki sygnał powiadamiający o podłączeniu smartfona do ładowarki, kiedy rzeczywiście to zrobimy. Mała rzecz, a cieszy.

Uczenie maszynowe wnika nieco głębiej w system, gdyż pomoże także w rozszerzeniu opcji zaznaczonego przez nas tekstu. Na przykład gdy system rozpozna, że zaznaczamy adres, zaproponuje otworzenie go w Mapach.

Nie wszystko naraz

Niektóre rzeczy zostaną dołączone do systemu dopiero jesienią. Dotyczy to naprawdę kilku przydatnych patentów

Na przykład dopiero wtedy dostaniemy dostęp do panelu, na którym sprawdzimy, ile czasu spędzamy z nosami utkwionymi w ekranie smartfona i które aplikacje najskuteczniej pozbawiają nas wolnego czasu. Będziemy mogli tam ustawić też sobie limity korzystania z nich – po upływie wyznaczonego wcześniej okresu, ikona danego programu zostanie wyszarzona.

 

Sprawdzimy też opcję Wind Down, która włączy tryb nocnego światła, profil Nie przeszkadzać i wygasi ekran, gdy będziemy układać się do snu.

Będą też tzw. „plasterki”, czyli fragmenty aplikacji, które będą widoczne podczas wyszukiwania ich w systemie. Zadziała to na zasadzie wyświetlenia najczęściej podejmowanych akcji związanych z danym programem.

 

Jak widać, nie są to żadne rewolucje. Choć Google na prawo i lewo trąbi o uczeniu maszynowym i „inteligencji”, to chcielibyśmy, żeby te zmiany miały rzeczywiste przełożenie na codzienne użytkowanie smartfonów. Liczymy na to, że suma modyfikacji, na które składa się aktualizacja do Androida 9.0 Pie sprawiła, by działające na nim urządzenia stały się nam jeszcze bardziej przyjazne.

 

źródło: Android, TechCrunch, Spider’s Web