Sony prezentuje tablet z czasem pracy sięgającym trzech tygodni. Tak, z ekranem E Ink

Ileż to razy w filmach science-fiction widzieliśmy ludzi siedzących na stacjach metra i czytających elektroniczne wersje gazet na arkuszach elastycznych, czarno-białych wyświetlaczy. Kiedyś myśleliśmy, że taką rewolucję zapewnią nam tablety z ekranami E Ink, ale rynek zweryfikował to marzenie. Sony wraca do tematu, oferując urządzenie, o którego baterię nie będziemy musieli się w ogóle martwić.

Sony na jakiś czas odłożyło temat sprzętów z ekranami E Ink, a przecież samo w 2013 roku zaprezentowało model DPT-S1, czyli trzynastocalowy tablet z monochromatycznym wyświetlaczem. Model DPT-RP1 był spadkobiercą jego dziedzictwa, mając podobnej wielkości ekran – 13,3 cala (rozmiar kartki A4). W zeszłym roku pojawił się w Japonii, a teraz zaprezentowano jego mniejszą wersję – DPT-CP1, który wyposażono w wyświetlacz o przekątnej 10,3 cala (rozmiar kartki A5).

Ekrany tabletów różnią się nie tylko przekątną, ale także rozdzielczością wyświetlanego obrazu. Trzynastocalowiec dysponuje rozdziałką 1650 x 2200 punktów, zaś model mniejszy ukazuje tekst i obrazy w rozdzielczości 1404 x 1872 pikseli. Oprócz tego powierzchnia dotykowa pokryta jest antypoślizgową warstwą, która (jak twierdzi firma), ma poprawić wrażenia z użytkowania tabletu podczas korzystania z dołączonego rysika.

Oprogramowanie tabletów jest jednak na ten moment bardzo ograniczone. Nie działają na Androidzie (i nie ma na to najmniejszych szans), a na systemie specjalnie opracowanym przez inżynierów Sony. Jedyną funkcjonalnością tych dwóch modeli DPT jest odczytywanie i edytowanie PDF-ów. Nie da się na nich nawet przeczytać książki pobranej w formacie EPUB, więc nie zanosi się, żeby były w stanie wyprzeć czytniki e-booków.

Sony DPT-RP1

Przesyłanie plików na tablety odbywa się za pośrednictwem programu Digital Paper. Co prawda można dzięki niemu konwertować strony WWW na pliki PDF, a potem przeglądać na ekranach E Ink, ale marna to rozbudowa funkcji. PDF-a da się też udostępnić urządzeniom z systemem iOS, Android, Windows i macOS.

DPT-CP1 jest dowodem, że przez rok Sony nie zrobiło nic z pomysłem tabletu z E Ink. Zmniejszyły się tylko gabaryty sprzętu – dziesięciocalowiec waży 240 gram i ma 16 GB pamięci wewnętrznej – tyle co jego ubiegłoroczny, większy brat. Bateria ma wystarczyć do trzech tygodni pracy, bez używania modułów łączności. Z nimi – tydzień.

Sony DPT-RP1

Japończycy najwyraźniej chcą dotrzeć do użytkowników z konkretnej niszy: naukowców, firm, prawników, studentów i innych ludzi, którzy muszą codziennie przerzucać tony dokumentów papierowych. Rysik jest miłą wartością dodaną, ale ceny skutecznie odstraszają. DPT-RP1 kosztował w zeszłym roku 80000 jenów na start (~2510 zł), zaś DPT-CP1 nie będzie wcale wiele tańszy – zakosztuje poniżej 70000 jenów (~2200 zł), co raczej nie jest propozycją dla studentów ;)

Tablet trafi do sprzedaży w czerwcu i pojawi się tylko na rynku japońskim. Trochę szkoda, bo szczerze powiedziawszy, chętnie przyjrzałbym się tym sprzętom z bliska – starszemu DPT-RP1 też. Naprawdę wyglądają jak spełniony sen futurysty sprzed 20 lat.

 

źródło: Sony, The Verge (1), (2), swiatczytnikow.pl, gsmmaniak