Windows Mobile umiera nie tylko w oczach konsumentów

Jakby nie ugryźć tematu, sprawa przedstawia się dosyć jasno. Mobilny system operacyjny Windows znają prawie wszyscy, jednak mało kto z niego korzysta. Absolutny prym na rynku wiedzie oczywiście Android, którego wg danych z 2016 roku używa aż 85 proc. globalnej społeczności. Android szybko tej pozycji nie odda i nie zanosi się na to, by jego udział miał się zmniejszyć.

Oczywiście powodem tego sukcesu jest fakt, że działa on na praktycznie dowolnej konfiguracji sprzętowej. Obecnie prawie wszystkie popularne programy są tworzone w pierwszej kolejności z myślą o urządzeniach działających pod kontrolą oprogramowania Google. Deweloperzy wręcz prześcigają się w tworzeniu coraz to nowszych aplikacji. Jeżeli chodzi o iOS, to również i tu mamy szeroki wachlarz wyboru, choć z trochę innych powodów. Użytkownicy Apple to ok. 14 proc. rynku światowego. W porównaniu z Androidem to prawdziwa przepaść. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że urządzenia Apple są po prostu drogie, a aplikacje często płatne. Na szczęście dla Apple, przywiązani do marki użytkownicy bez mrugnięcia okiem płacą wygórowane ceny i statystycznie częściej płacą za aplikacje niż użytkownicy Androida. Analitycy Strategy Analytics wyliczyli, że w trzecim kwartale 2016 roku Apple zgarnął ok. 90 proc. całego zysku, jaki wypracowali wszyscy producenci smartfonów. A jak się do tego ma Windows 10 Mobile? No właśnie nijak. Na początku mieliśmy do czynienia z Windows Mobile, którego następcą był, zaprezentowany w 2011 roku, Windows Phone.

Wraz z nadejściem Windowsa 10, Microsoft postanowił przystosować go również na smartfony i tym samym powrócić do starej nazwy Windows 10 Mobile lub po prostu Windows 10. Zamysł był prosty. Oprogramowanie w telefonie ma być takie, jak na pececie. Stworzone aplikacje będą działać na telefonie, tablecie i na komputerze. Dzięki temu możliwe będzie zorganizowanie swojego środowiska pracy tak, by można było wygodnie z niego korzystać na każdym posiadanym urządzeniu. Mając powiązany telefon z komputerem, wystarczy zalogować się do konta Microsoft i wszystkie programy, których używamy na kompie, zostaną od razu pobrane na nasz smartfon. Idąc tą drogą wszystkie zmiany dokonane na którymkolwiek urządzeniu będą od razu widoczne na wszystkich innych powiązanych.

Wszystko pięknie, tylko po co? O ile liczba osób używających oprogramowania Microsoftu na komputerach jest ogromna, tak jeżeli chodzi o telefony sprawa ma się zgoła inaczej. W zależności od kraju, korzysta z niego od kilku do kilkunastu procent użytkowników. W niektórych państwach wyprzedzają go nawet urządzenia BlackBerry. Według danych International Data Corporation (IDC) z listopada 2016 roku udział Windows Phone/Mobile na rynku wynosi 0,4 proc.. Z kolei na naszym rodzimym rynku, Gemius Traffic przeprowadził ostatnio badania popularności systemów operacyjnych na podstawie liczby odsłon stron internetowych przez internautów łączących się z obszaru Polski z polskimi witrynami. W rankingu wzięto pod uwagę zarówno oprogramowanie na smartfony, jak i na komputery. Niemniej jednak procentowy udział mówi sam za siebie. I tak, w okresie od 19 czerwca do 09 lipca 2017 Windows Mobile osiągnął wynik 0,36 proc., z kolei jego starszy brat, Windows Phone 8.1, znacznie lepszy – bo aż 5,4 proc.. Dla porównania liczby odsłon stron dla Androida wyniosły 37 proc.. Na początku rozgraniczenie między Mobile a Phone było dla mnie trochę niezrozumiałe. Z drugiej strony daje to bardziej przejrzysty obraz całej sytuacji. Mimo, że aktualizacja jest już w zasięgu ręki od ponad półtora roku, jak widać, nie zyskała zbytniej popularności. Trochę dziwne zwłaszcza, że Windows 8.1 przestał być wspierany przez Microsoft zaraz po premierze Windowsa 10. Nie wspominając już o braku tak „niezbędnych” do życia aplikacji jak Facebook i Messenger. To pokazuje również, że przynajmniej połowa użytkowników systemu Windows to całkowicie przypadkowe osoby, nie mające świadomości, czym w ogóle jest system operacyjny. Przy przedłużaniu oferty z operatorem sieci komórkowej dostają Lumie z całym magicznym światem Microsoftu w środku.

fot. wikimedia

Zresztą w tym wypadku dla niezaawansowanych użytkowników, Windows i tak jest najlepszą opcją. Po pierwsze działa, a po drugie tak łatwo się nie zaśmieci. Mamy więc sporą szansę, że po pół roku użytkowania smartfona będzie on dalej płynnie chodził. System jest szczelnie zamknięty, nie pozwala na dodatkowe możliwości, a aplikacje mają ograniczone uprawnienia. W skrócie, oznacza to, że jest mała szansa, żebyśmy my coś popsuli i żeby ktoś inny nam coś popsuł, czyli stworzył złośliwe oprogramowanie. Niestety, taki stan rzeczy powoduje też, że aplikacje Windows mają mniejsze możliwości niż te tworzone dla Androida czy iOS. Mała popularność systemu odbija się niestety na ich użytkownikach. Na polskim rynku korporacje oznaczone plakietką „poważni gracze” coraz mniej interesują się aplikacjami i ich aktualizacjami dla platformy Windows Mobile. Większe firmy utrzymują aplikacje na Windowsa ze względów wizerunkowych. W praktyce dopłacają do ich utrzymania, a na ich brak pozwolić sobie nie mogą. Jeżeli wziąć pod uwagę 10 największych banków w Polsce (ze sprawozdań finansowych banków za rok 2015 i 2016) to wszystkie, oprócz zajmującego 6 miejsce w rankingu BGŻ BNP Paribas, mają w swojej ofercie aplikację mobilną na Windowsa. Mimo, że taka instytucja nie powinna sobie pozwalać na niedociągnięcia, to w praktyce bywa różnie. W aplikacji banku PKO BP – IKO, nie działa NFC (dostępna na Androidzie), czyli tak szeroko reklamowane przez bank płatności zbliżeniowe przy pomocy telefonu. O apce BZW BK i ING mogą zapomnieć użytkownicy starszego systemu Windows Phone 8. Jeżeli chodzi o mBank, aplikacja daje szybki i łatwy dostęp do wielu funkcji.

Niestety, nie daje się połączyć z profilem na Windows 10 (desktop), więc nie da się jej tam używać wcale. Na Windows Phone 8.1 (Lumia) aplikacja często gubi ustawienia paska finansowego i kafelków, co skutkuje zniknięciem tychże w aplikacji i wyświetlaniem nieaktualnych (mylących) informacji na ekranie startowym. Znowuż Getin Bank, w ogóle nie poradził sobie (albo nie chciał sobie poradzić) z aktualizacją do Windows 10 Mobile. Ich aplikacja albo się zacina albo w ogóle nie chce się uruchamiać. Sytuacja ma się podobnie do serwisów aukcyjnych lub typu kupię/sprzedam. Jeżeli chodzi o Allegro, aplikacja działa prawie bez zarzutu dla kupujących (brak możliwości wystawienia komentarza po zakończonej transakcji), jeżeli chcemy przedmiot wystawić, takiej możliwości już nie mamy. OLX spisuje się troszkę lepiej, natomiast znowu, po aktualizacji nie wszystkie funkcje działają prawidłowo. Serwis aukcyjny eBay w ogóle zrezygnował z usług platformy Windows, a coraz popularniejszy Aliexpress stworzył aplikację, która wygląda jak okrojona strona internetowa. Dodajmy, że tylko na Windows 10 Mobile.

Pomijając aplikacje stworzone do codziennego użytku przez banki czy sklepy internetowe, sytuacja ma się podobnie w sektorze rozrywki. PokerStars, jeden z większych i lepiej rozpoznawalnych serwisów na świecie, oferuje swoim użytkownikom możliwość pobrania jego aplikacji na iOS lub Androida. Cała reszta fanów karcianych rozgrywek, z Nokią w kieszeni, będzie musiała zostać przed komputerem. Fani Blizzarda, również na smartfonowym oprogramowaniu Microsoftu nie mają czego szukać. Tak jak ci wyżej wymienieni, w Hearthstone’a mogą zagrać tylko w domowym zaciszu. O ile w Polsce istnieje mnóstwo aplikacji, żyjących własnym życiem, nie wspieranych przez wydawcę, który tylko czeka aż przestaną działać i będzie je można ze sklepu usunąć, tak na zachodzie jak widać pożegnanie z Windowsem odbywa się bardziej drastycznie. W Stanach Zjednoczonych już dwa lata temu niektóre banki zerwały współpracę z mobilnym systemem Microsoftu. Tak się stało między innymi z Chase, a także Bank of America. Wielu klientów było nastawionych na rewolucję wraz z nadejściem Windows 10 Mobile, jednak zamiast postępu firma zrobiła krok do tyłu. Microsoft nie potrafi zachęcić użytkowników do korzystania z ich telefonów i platformy. Deweloperzy zaś, nie będą tworzyć aplikacji, których liczba pobrać to ok. 2 procent ogółu.

fot. pexels

Ostatnią deską ratunku zdaję się być Surface Phone, projekt, którego zakończenie przewiduje się na końcówkę 2017 r. W jego ramach firma optymalizuje Windowsa, by działał na procesorach ARM – tak, jak zdecydowana większość smartfonów. Surface Phone miałby stanowić odpowiedź Microsoftu na iPhone’a. Naturalnie to jeszcze nic pewnego, zwłaszcza że firma nie chce komentować jak na razie swoich poczynań na rynku smartfonów…

A jak jest z Wami – wierzycie jeszcze w mobilnego Windowsa? Korzystacie?