„Wynalazki dzieciństwa” potrafią rozbawić. Moim był „pisemniak”. Zgadniecie co to?

Wczoraj był nie tylko dzień ojca, ale tak się złożyło, że 23 czerwca w tym roku oznaczał również koniec roku szkolnego. To z kolei fajnie zbiegło się w czasie z odkryciem mojej mamy, która to przez przypadek znalazła mój zeszyt z szóstej klasy szkoły podstawowej (nie pytajcie, po co go ciągle trzyma, bo też tego nie rozumiem; edit: no dobra, teraz już rozumiem!). A w nim… opis mojego wynalazku, który uświadomił mi, że ja, mając 12 lat, podświadomie byłam geekiem w czasach, w których nowe technologie nie interesowały mnie ani trochę.

Moje dziecięce lata

Nie będę przedstawiać Wam tu mojej biografii, bo wcale nie po to ten wpis powstaje, ale muszę zrobić choćby małe podłoże sytuacyjne pod całą historię. Od czwartej klasy podstawówki trenowałam piłkę ręczną. Treningi, dojazdy na nie, zawody, wyjazdy, etc., zajmowały mi całe pozalekcyjne życie, więc nawet nie myślałam, że mogłabym robić cokolwiek innego. W tamtym czasie (to był rok, jeśli się nie mylę, 2003) w domu był jeden komputer. Mój brat, będący jego właścicielem, rozsądnie dawkował mi dostęp do niego w ilości maksymalnie godziny dziennie, którą – w tamtym okresie – przeznaczałam na granie w jakieś mało interesujące gry (jaką miałam radochę, jak odkryłam Baldur’s Gate (chyba 2) to sobie nie wyobrażacie!).

Do internetu wtedy dostępu nie miałam, bo i nie odczuwałam takiej potrzeby. Ta, jak być może wiecie, przyszła dużo później. A na całego (wraz z rozpoczęciem pisania na Komórkomanii dziewięć lat temu), dopiero w liceum. Teraz już wiecie, że to wcale nie było tak, że ja od dziecka wiedziałam, że moje życie pójdzie w tym kierunku, w którym poszło (i z czego bardzo się cieszę). I jakoś nieszczególnie też interesowałam się wtedy nowinkami technologicznymi. A może raczej: w ogóle się nie interesowałam.

Ale wracając do pisemniaka

We wspomnianym zeszycie od języka polskiego, który dosłownie przekartkowałam, od razu w oczy rzuciło mi się „artystyczne dzieło”, pokazujące moje plastyczne umiejętności (tak, tak, wiem!). Nie sposób nie zauważyć takich malunków pośród stada tekstu. Z zaciekawieniem zatem zajrzałam, co tam za bzdury wypisywałam 14 lat temu. Popłakałam się ze śmiechu.

Zadanie polegało na zaproponowaniu wynalazku, który przyczyniłby się do ułatwienia życia tobie i innym. Gdybyście widzieli moją reakcję, jak teraz, kilkanaście lat później, zobaczyłam swoją odpowiedź. „Pisemniak” – urządzenie piszące za mnie na lekcjach, tylko muszę stukać w klawiaturę, a już później samo przejdzie do zeszytu (przez kabel).

Śmiechu nie było końca. Zresztą, zobaczcie o czym mówię:

Kasia Pura, lat 12

Wychodzi więc na to, że jestem geekiem od urodzenia, który szukał możliwości ułatwienia sobie życia już od dziecięcych lat. Ale zauważcie ile się od tego czasu zmieniło – wtedy potrzebowałam urządzenia, które oszczędziłoby moją prawą rękę i pozwoliło pisać dwoma na klawiaturze (nigdy nie lubiłam pisać, a w czasach licealnych moje polonistki nienawidziły mnie za drobny maczek, który produkowałam na wypracowaniach). Tekst napisany na klawiaturze miałby przewodowo trafiać do zeszytu, żeby ten później można było oddawać do sprawdzenia (jakieś prace domowe czy coś – kiedyś na porządku dziennym). Śmiechłam sama z siebie :)

A dziś? Okazuje się, że moja idea by była słuszna, ale zupełnie odwrotna. Bo raczej zależy nam, żeby rzeczy zapisywane ręcznie, były od razu przerzucane w format cyfrowy i nie jest to przecież nam wcale obce. Wprowadzanie tekstu S Penem w Galaxy Note, który konwertowany jest w tekst cyfrowy, tablety graficzne pomagające w pracy grafików czy wreszcie Yoga Book od Lenovo ze specjalnym szkicownikiem dołączanym do zestawu – to idealne przykłady urządzeń, o których mówię. Ułatwiają cyfryzację notatek i wszelkiego rodzaju treści, które szybko chcielibyśmy przenieść z postaci analogowej.

Mój „pisemniak” idealnie pokazuje, że potrzeba matką wynalazków. I jest świetną okazją, by podyskutować z Wami na temat Waszych pomysłów sprzed lat. Chętnie poznam „wynalazki”, które chodziły Wam po głowie w czasach młodości (bo pewnie tych z dzieciństwa nie pamiętacie).

A dodatkowo – napiszcie w komentarzach swoją aktualną odpowiedź na moje zadanie sprzed kilkunastu lat: zaproponujcie wynalazek, który przyczyniłby się do ułatwienia życia tobie i innym.